Już od dobrych kilku lat w czerwcu do Leszna ściągają piloci z Polski jak i z całego świata oraz tłumy fanów lotnictwa na pokazy lotnicze. Niegdyś piknik lotniczy (albo raczej szybowcowy) w Lesznie stał się obecnie jedną z najważniejszych imprez lotniczych w Polsce. Z roku na rok Antidotum Airshow Leszno staje się coraz lepszą i większą imprezą. Również i w tym roku było głośno, a w powietrzu działo się bardzo dużo.

Pokazy w Lesznie odbywają się co roku od dobrych kilku lat, a od 2020 roku noszą nazwę Antidotum Airshow Leszno. Tegoroczne pokazy rozpoczęły się w piątek 16 czerwca i trwały do soboty 17 czerwca. Taki układ imprezy sprawia, że w pierwszy dzień nie ma zbyt dużych tłumów, ale w sobotę lotnisko jest pełne po brzegi. W tym roku pogoda nie była zbyt pewna, ale magia Leszna zadziałała i poza kilkoma falami deszczu w piątek oraz kilkoma kroplami, które spadły w sobotę, największe ulewy i burze ominęły lotnisko w Lesznie.

Balony (fot. Michał Banach)
Balony (fot. Michał Banach)

Antidotum Airshow Leszno ma co roku taki sam układ, który sprawdza się idealnie – blok pokazów dziennych zaczyna się około godziny 16 i poprzedzony jest treningami, przez co w praktyce już od rana na lotnisku coś się dzieje. Loty trwają do 23:00 i chociaż w rozpisce zapisana jest przerwa, zwykle nikt jej nie zauważa. Zwieńczeniem imprezy jest efektowny pokaz zespołu Aerosparx połączony z pokazem sztucznych ogni i pirotechniką.

W tym roku w Lesznie pojawiło się kilkadziesiąt samolotów, zespołów akrobacyjnych i pilotów z Polski i zagranicy, w tym m.in. z Francji, Austrii i Słowenii. Nie zabrakło stałych bywalców, czyli Aerosparx, The Flying Bulls Aerobatic Team, Łukasza Czepieli, Flying Dragons Team, Blanix-Team, Marka Choima i pojawiających się od kilku lat OV-10 Bronco, Super Puma Display Team, zespołu Red Bulla a także samolotów Polskich Sił Powietrznych, czyli C-130 Hercules i Lockheed Martin F-16 Jastrząb. Dodatkową atrakcja był niemiecki Eurofighter Typhoon oraz samolot CAC CA-13 Boomerang.

CAC CA-13 Boomerang (fot. Michał Banach)
CAC CA-13 Boomerang (fot. Michał Banach)

Dzienna część pokazów wypełniona jest lotami samolotów akrobacyjnych i historycznych, a pod wieczór, gdy tylko zaczęło się ściemniać, na niebie pojawiły się samoloty wyposażone w pirotechnikę, dzięki której ich pokazy są bardzo efektowne. Organizatorzy starają się, aby każda edycja była nieco inna i mogła wyróżnić się jakimś nietypowym pokazem. W tym roku była to „operacja usunięcia przypadkowego samochodu z lotniska” oraz występ Neli Sieniec tańczącej na szarfach podwieszonych pod balonem.

Nie zabrakło oczywiście atrakcji na ziemi w postaci wystaw sprzętu wojskowego, licznych straganów z gadżetami i zabawkami, a także olbrzymiego placu zabaw z diabelskim młynem (na który chciałem wejść w sobotę, ale… kolejka okazała się za długa). Sporą nowością względem ubiegłych lat był w tym roku układ parkingów. Zamiast jednego parkingu na terenie lotniska, organizatorzy udostępnili dwa parkingi, ale poza lotniskiem – jeden około 900 m od lotniska, a drugi dalej, ale połączono go linią autobusową z lotniskiem. Okoliczni mieszkańcy natomiast skrzętnie (i bardzo dobrze) wykorzystali fakt, że oficjalne parkingi umieszczono dosyć daleko i przygotowali własne, małe parkingi na swoich posesjach i działkach tuż obok lotniska.

Lockheed Martin F-16C Jastrząb (fot. Michał Banach)
Lockheed Martin F-16C Jastrząb (fot. Michał Banach)

Dzięki takiemu układowi nieco polepszyła się przepustowość dróg, ale i tak ostatecznie przegrały one z tłumami odwiedzającymi leszczyńskie lotnisko (według organizatorów na lotnisku w sobotę znajdowało się nawet 30 000 osób!). Ci, którzy przyjechali wcześnie, bez problemu znaleźli miejsca w piątek i w sobotę, ale około godziny 17 w sobotę parkingi zapełniły się i już do końca imprezy okoliczne drogi były pełne samochodów. Wyjazd też nie był najbardziej komfortowy, ale i tak wyszło to lepiej niż rok i dwa lata temu.

Pod względem tak podstawowych kwestii jak jedzenie i toalety, w tym roku organizatorzy zadbali o aż 3 strefy z jedzeniem i kilka dużych „skupisk TOI TOI”. W piątek radziły sobie one świetnie, ale w sobotę oblężenie było tak duże, że kolejki liczyły po kilkadziesiąt osób, które zapewne musiały czekać na swoją kolej po kilkadziesiąt minut.

Marek Choim Extra 330 SC (G-IIHL) (fot. Michał Banach)
Marek Choim Extra 330 SC (G-IIHL) (fot. Michał Banach)

Kolejną dużą zmianą był podział strefy publiczności, która wzbogaciła się o kolejną, trzecią strefę spotterską, tym razem w centrum strefy publiczności (pozostałe dwie znajdowały się na lewym skraju lotniska, w pobliżu osi zakrętu strefy pokazów, oraz na przeciwko lotniska), obok której umieszczono strefę komfort z trybuną oraz leżakami, a także o strefę VIP na skraju lotniska (jej umiejscowienie nie było najlepsze, ale strefa skierowana była do osób, które chciały oglądać pokazy w kameralnej atmosferze, z własnym wyżywieniem).

Organizacja imprezy była w tym roku na najwyższym poziomie – chyba lepiej niż w poprzednich latach. Same pokazy również były bardzo ciekawe i intensywne. Organizatorzy do samego końca ukrywali kilka niespodzianek, a także cały czas dbali o to, aby zastępować maszyny, które z przyczyn niezależnych nie mogły wziąć udziału w pokazach.

Na robocie ;) (fot. Marta Liberska)
Na robocie 😉 (fot. Marta Liberska)

Praktycznie cały czas jakieś maszyny znajdowały się w powietrzu, albo przygotowywały się do startu. Było intensywnie i głośno, ponieważ przylot F-16 zdecydowanie należał do głośnych. Bardzo ciekawie wypadł przelot C-130 Hercules, który jak co roku zrzucił flary, ale przy okazji wykonał kilka efektownych przelotów. Grupy akrobacyjne również zaprezentowały się bardzo dobrze. Chociaż na pierwszy rzut oka tegoroczna edycja Antidotum Airshow Leszno była bardzo podobna do poprzednich, nie było nudy i widać, że organizatorzy dbają o to, aby każdy znalazł coś dla siebie.

Efekt? Kilkadziesiąt tysięcy zdjęć, które możecie zobaczyć w poniższej galerii.

Wspieraj SmartAge.pl na Patronite
Udostępnij.