W 2009 roku w trakcie pobytu w Afganistanie fotograf i pisarz Michael Yon wykonał serię niesamowitych zdjęć śmigłowców lądujących w chmurach piasku. Wokół obracających się łopat wirników pojawiały się jaskrawe rozbłyski otaczające całe wirniki. Zjawisko to otrzymało nazwę Kopp-Etchells Effect.
W trakcie pobytu w Afganistanie w 2009 roku Michael Yon wykonał setki zdjęć żołnierzy biorących udział w misjach. Znalazły się wśród nich fotografie ciężkich śmigłowców, głównie CH-47 Chinook lądujących na pokrytych piaskiem i pyłem lądowiskach. Obracające się wirniki podrywały drobinki piasku, które tworzyły chmurę pyłu. Obracające się łopaty wirników uderzały o te niewielkie drobinki piasku, wytwarzając przy tym rozbłyski lub iskry.
Michael Yon zainteresował się tym zjawiskiem i zaczął szukać bardziej szczegółowych informacji na jego temat. Szybko okazało się, że chociaż zjawisko to jest znane wśród wojskowych i nawet naukowców, nie ma ono żadnej oficjalnej nazwy. Fotograf uznał, że skoro nikt jeszcze tego nie zrobił, sam nada mu nazwę. Znalezienie odpowiedniej nazwy nie było jednak takie proste. Po długich rozważaniach i poszukiwaniach inspiracji wpadł na pomysł, aby nazwać je efektem Koppa-Etchellsa (ang. Kopp-Etchells Effect).
Określenie to pochodzi od nazwisk dwóch żołnierzy, którzy zginęli w Afganistanie w 2009 roku w trakcie bitwy pod Sangin – 21-letniego amerykańskiego rangersa Benjamina Koppa i 22-letniego brytyjskiego żołnierza Josepha Etchellsa. Obaj żołnierze byli jednymi z wielu, którzy zginęli w trakcie tych misji, ale dzięki Yonowi ich nazwiska nie odejdą w niepamięć. Oczywiście nie są to jedyne określenia tego efektu. Można spotkać się z nazwami Pixie dust, Corona effect albo Halo effect.
Co ciekawe, Kopp-Etchells Effect jest stosunkowo nowym zjawiskiem, zaobserwowanym na większą skalę dopiero w Afganistanie. Wcześniej nie występowało ono na większą skalę i nie było utrwalane na zdjęciach. Zarejestrowane na zdjęciach i co istotne widoczne gołym okiem rozbłyski powstają w wyniku tarcia drobinek piasku o łopaty wirników.
Źródłem rozbłysków są nakładki na łopatach wirników, wykonane z tytanu i niklu. Drobinki piasku ścierają te nakładki i wtedy wytwarzają się rozbłyski lub iskry trwające milisekundy. W związku z tym, aby uwiecznić je na zdjęciach, trzeba stosować długie czasy (w przypadku prezentowanych zdjęć Michaela Yonga to często nawet 15-20 sekund!). Najlepiej więc robić je w nocy. Długi czas naświetlania sprawia jednak, że zdjęcia są bardzo jasne.
Samo zjawisko chociaż efektowne, niesie za sobą wiele negatywnych czynników. Po pierwsze ścierające się nakładki na łopatach wirników zwiększają ich zużycie, przez co muszą być częściej wymieniane. Kolejnym, jeszcze większym problemem jest fakt, że dobrze widoczne gołym okiem rozbłyski zdradzają dokładną pozycję śmigłowca, przez co podczas nocnych operacji, zwłaszcza wymagających dyskrecji, śmigłowce są bardziej widoczne niż powinny.
Piloci często narzekają również, że rozbłyski utrudniają im w nocy obserwację terenu wokół śmigłowca, w szczególności podczas startów i lądowań. Stanowią one więc duże zagrożenie dla bezpieczeństwa załóg i maszyn jak i problem logistyczny.
Zdjęcia wykorzystane za zgodą autora.
Discover more from SmartAge.pl
Subscribe to get the latest posts sent to your email.