W nocy 28 marca 1942 roku Brytyjczycy przeprowadzili niesamowitą akcję zniszczenia suchego doku w Saint-Nazaire we Francji. Wręcz samobójcza misja zakończyła się pełnym sukcesem i była jedną z najważniejszych operacji specjalnych przeprowadzonych podczas II wojny światowej.

Geneza

W 1934 roku w porcie Saint-Nazaire na zachodnim wybrzeżu Francji uruchomiono olbrzymi suchy dok przeznaczony dla liniowca Normandie. Miał 350 m długości i 50 m szerokości, będąc tym samym jednym z największych tego typu obiektów na atlantyckim wybrzeżu Francji. Po upadku Francji w 1940 roku, dok znalazł się w niemieckich rękach. Ze względu na strategiczne położenie, port w Saint-Nazaire został rozbudowany, m.in. o specjalne schrony dla u-bootów. Wokół portu zbudowano również silne umocnienia, które miały chronić bazę i olbrzymi dok, który mógł być wykorzystywany do remontowania największych niemieckich okrętów wojennych – Bismarcka i budowanego jeszcze Tirpitza.

Niemiecki pancernik Tirpitz
Niemiecki pancernik Tirpitz

Brytyjczycy zdawali sobie sprawę z znaczenia portu, a zwłaszcza suchego doku, który stał się priorytetowym celem brytyjskiego lotnictwa. Jego zniszczeniem początkowo miało zająć się lotnictwo, ale przeprowadzone naloty nie wyrządzały zbyt dużych szkód, ponieważ prowadzono je nocą. Kolejnym problemem była bliskość cywilnych zabudowań, a tym samym ryzyko strat wśród ludności cywilnej w przypadku dużych nalotów (na początku II wojny światowej Brytyjczycy unikali atakowania celów cywilnych).

Jedynym możliwym wyjściem było wysadzenie doku materiałami wybuchowymi. Niestety zadanie to wymagało użycia olbrzymich ilości materiałów wybuchowych, których nie mogli podłożyć partyzanci ani sabotażyści. Dodatkowo należało zniszczyć wiele innych obiektów w porcie, aby maksymalnie utrudnić prace naprawcze, a tym samym wydłużyć okres, w którym dok pozostawałby bezużyteczny.

Po przeanalizowaniu wszystkich możliwych scenariuszy, Brytyjskie Dowództwo uznało, że jedynym sposobem na zniszczenie doku jest przeprowadzenie rajdu na port, w trakcie którego komandosi podłożyliby ładunki wybuchowe w celu zniszczenia infrastruktury, a sam dok zostałby zniszczony przez eksplozję dużej ilości materiałów wybuchowych umieszczonych w okręcie, który staranowałby wrota doku.

Port w Saint-Nazaire przed atakiem
Port w Saint-Nazaire przed atakiem

Misja tego typu byłaby wręcz samobójcza, ponieważ znajdujący się głęboko w ujściu Loary port w Saint-Nazair był w tym czasie silnie broniony. Pod koniec 1941 roku podjęto jednak decyzję o przeprowadzeniu operacji, ponieważ obawiano się, że dok zostanie wykorzystany do obsługi pancernika Tirpitz. Okręt znajdujący się w takim doku byłby praktycznie niemożliwy do zniszczenia, a sama jego obecność w tym rejonie wymuszałaby na Royal Navy oddelegowanie kilku okrętów liniowych tylko i wyłącznie w celu zabezpieczania tej części Atlantyku.

Przygotowania

W styczniu 1942 roku Winston Churchill uznał zniszczenie niemieckiego pancernika Tirpitz za priorytet. Tym samym dok Normandie w Saint-Nazaire (Torpitz w tym czasie pozostawał w Norwegii i nigdy nie dotarł do Francji) stał się jednym z najważniejszych celów. 7 lutego, Lord Louis Mountbatten będący Szefem Operacji Połączonych, któremu podlegały jednostki brytyjskich komandosów przedstawił wstępny plan rajdu na port. Operacja otrzymała kryptonim Chariot.

Pierwotnie plan zakładał wykorzystanie dwóch niszczycieli, z których jeden staranowałby wrota północne doku Normandie, a następnie zostałby wysadzony. Drugi okręt miał dostarczyć komandosów, którzy mieli wysadzić w powietrze instalacje portowe. Wsparcie ataku miał zapewnić nalot 350 bombowców na okolice portu. Plan był bardzo ambitny i co istotne kosztowny, ponieważ w przypadku niepowodzenia, Royal Navy utraciłaby dwa niszczyciele, a RAF mógłby utracić dziesiątki bombowców.

Plan portu w Saint-Nazaire
Plan portu w Saint-Nazaire

Ostatecznie zdecydowano się na wykorzystanie jednego przestarzałego niszczyciela HMS Campbeltown (ex. USS Buchanan, przekazany Royal Navy na początku wojny z rezerw US Navy), 16 ścigaczy Fairmile B (ML 156, 160, 177, 192, 262, 267, 268, 270, 298, 306, 307, 341, 443, 446, 447 i 457), jednego ścigacza artyleryjskiego Fairmile C (MGB 314) oraz kutra torpedowego MTB 74. Łączenie grupa szturmowa liczyła 611 marynarzy i komandosów. Dodatkowo zespół miał być osłaniany przez dwa niszczyciele – HMS Atherstone i HMS Tynedale, które miały pozostać na otwartym morzu, a dwa kolejne miały być w rezerwie – HMS Clevelend i HMS Brocklesby. W trakcie operacji okolice portu miało zbombardować 35 bombowców Armstrong Whitworth Whitley i 25 Vickers Wellington.

Dowódcą oddziału komandosów został ppłk. Charles Newman, a dowódcą jednostek pływających kmdr. Robert Ryder. Jednostki przeznaczone do udziału w operacji zostały pośpiesznie przebudowane, aby wzmocnić ich uzbrojenie, a niszczyciel HMS Campbeltown został upodobniony do niemieckich jednostek. W dziobowych przedziałach okrętu umieszczono bomby głębinowe o masie 4,5 tony, które zalano betonem i wyposażono w zapalnik czasowy. Gdyby niszczyciel nie dał rady staranować wrót doku, jeden ze ścigaczy wyposażony był w torpedy, które powinny wystarczyć do ich uszkodzenia.

Brytyjski ścigacz typu Fairmile B
Brytyjski ścigacz typu Fairmile B

Komandosi biorący udział w operacji przeszli intensywne szkolenie w Southampton, gdzie zapoznawali się z konstrukcją mechanizmów suchego doku, tak aby w trakcie ataku na Saint-Nazaire wyrządzić maksymalne zniszczenia. Głównym zadaniem komandosów było wysadzenie stacji pomp, mostów w porcie, elektrowni i zbiorników z paliwem, a także wyrządzenie maksymalnych szkód w pozostałych częściach portu, w zależności od sytuacji taktycznej.

Plan operacji ostatecznie zaakceptowano 3 marca, a w dniach od 12 do 18 marca do portu w Falmouth zaczęły przybywać oddelegowane do udziału w operacji jednostki, 25 marca do portu przybył HMS Campbeltown. Chociaż oddziały biorące udział w misji prowadziły szkolenia od dłuższego czasu, dopiero dzień przed wyruszeniem zespołu przedstawiono im cel operacji. Komandosów poinformowano, że mogą zrezygnować z udziału w misji (uznawanej za samobójczą) bez negatywnych skutków. Żaden z żołnierzy nie zrezygnował.

Operacja Chariot

26 marca 1942 roku zespół uderzeniowy wyruszył do Saint-Nazaire. W rejon portu okręty dotarły wieczorem 27 marca, a o godzinie 00.30 28 marca rozpoczęto rejs ujściem Loary w kierunku doku. W tym czasie nad miasto doleciały bombowce, jednak z powodu gęstych chmur, nie przeprowadziły nalotu i jedynie krążyły nad miastem (wzbudziło to niepokój niemieckich dowódców, którzy ogłosili alarm garnizonu, obawiając się desantu spadochroniarzy).

HMS Campbeltown wbity w wrota doku Normandie
HMS Campbeltown wbity w wrota doku Normandie

Brytyjska grupa uderzeniowa pokonała większość trasy do portu zanim została zauważona przez niemieckie jednostki artylerii nadbrzeżnej. Dopiero o godzinie 01.15 artyleria nadbrzeżna rozpoczęła ostrzał, jednak część baterii ograniczyła się do strzałów ostrzegawczych. Brytyjczycy nadali wówczas fałszywy komunikat, w którym prosili o zgodę na wejście do portu uszkodzonych okrętów. Dopiero tuż przed wejściem do portu Niemcy ostatecznie zidentyfikowali zespół i rozpoczęli zmasowany ostrzał.

O godzinie 01.34 HMS Campbeltown uderzył w wrota doku Normandie, wbijając się w nie idealnie. W tym czasie będące pod ostrzałem ścigacze próbowały wysadzić komandosów w wcześniej wybranych punktach. Zadanie było bardzo trudne, ponieważ intensywność ostrzału była bardzo duża. Kilka ścigaczy zostało wówczas wyłączonych z akcji, a ich załogi albo zginęły, albo ratowały się skacząc do wody.

HMS Campbeltown wbity w wrota doku Normandie
HMS Campbeltown wbity w wrota doku Normandie

Wielu komandosów odniosło rany zanim zeszli na ląd, jednak mimo to najważniejsze grupy bojowe dostały się do portu i zaczęły atakować swoje cele. Zadaniem pierwszej grupy było zajęcie tzw. Starego Molo, z którego miała być przeprowadzona ewakuacja zespołu oraz zajęcie rejonu Starego Miasta i zniszczenie elektrowni, mostów i śluzy w rejonie wejścia do Nowego Wejścia do portu. Niestety atak nie powiódł się, ponieważ część ścigaczy została zniszczona, a pozostałe minęły strefę desantu. Tylko kilkunastu komandosów dotarło na brzeg, ale nie byli w stanie zabezpieczyć mola.

Druga grupa bojowa miała zniszczyć stanowiska artyleryjskie w rejonie Starego Wejścia do portu. Atak zakończył się częściowym sukcesem, głównie dlatego, że część stanowisk artylerii nie była nawet obsadzona. Kolejny zespół, który do portu dotarł na pokładzie niszczyciela miał za zadanie zniszczyć infrastrukturę związaną bezpośrednio z obsługą suchego doku. Oddział ten najlepiej wywiązał się z swojego zadania, niszcząc większość wyznaczonych celów.

HMS Campbeltown wbity w wrota doku Normandie
HMS Campbeltown wbity w wrota doku Normandie

W ciągu kilkunastu minut od rozpoczęcia ataku sytuacja w porcie zamieniła się w piekło. Niemieckie oddziały postawione wcześniej w stan gotowości szybko rozpoczęły chaotyczne kontrataki. Komandosi podzieleni na małe zespoły po wykonaniu swoich zadań próbowali dostać się do punktów zbornych w celu ewakuacji. Niestety około godziny 02.30, kmdr. Ryder obawiając się utraty jednostek potrzebnych do ewakuacji wydał rozkaz odwrotu zdziesiątkowanych ścigaczy. Ich załogi miały zabrać na pokład wszystkich napotkanych komandosów, jednak nie wszyscy dotarli nad brzeg.

Gdy ppłk. Charles Newman dowiedział się o ewakuacji podjął decyzję o kontynuowaniu walk, a następnie wydał rozkaz przebicia się poza miasto. W tym czasie ludność cywilna w Saint-Nazaire również zaczęła atakować Niemców. Niestety próba przebicia się przez miasto skończyła się porażką. Komandosi po kilku godzinach walk zostali w większości wzięci do niewoli. Tylko 5 opuściło miasto i dzięki pomocy ludności cywilnej dotarło do Hiszpanii, a następnie przez Gibraltar do Wielkiej Brytanii.

HMS Campbeltown wbity w wrota doku Normandie
HMS Campbeltown wbity w wrota doku Normandie

Koniec operacji

Port w Saint-Nazaire opuściły ostatecznie ścigacze ML 156, 160, 270, 307,  443 i 446 oraz MGB 314. Z 611 marynarzy i komandosów biorących udział w operacji zginęło 168, a kolejnych 214 dostało się do niewoli. Straty niemieckie nie są znane.

O godzinie 08.00 walki w mieście ostatecznie się zakończyły. W tym czasie Niemcy rozpoczęli oględziny portu w celu ocenienia strat, a grupa żołnierzy weszła na pokład HMS Campbeltown. Nie zwrócili oni jednak większej uwagi na zabetonowane przedziały na dziobie, uznając, że Brytyjczycy chcieli jedynie dociążyć dziób niszczyciela. O godzinie 10.35, z blisko półtoragodzinnym opóźnieniem zapalniki czasowe zdetonowały znajdujące się na niszczycielu miny. Eksplozja była tak potężna, że całkowicie zniszczyła wrota doku, a fragmentu statku zostały wyrzucone na setki metrów. Wrak wpadł do środka doku, gdzie uderzył o remontowane tam tankowce, co jeszcze bardziej powiększyło zniszczenia.

Dok Normandie po wojnie
Dok Normandie po wojnie

Eksplozja okrętu wywołała panikę wśród Niemców, którzy uznali, że w mieście cały czas znajdują się komandosi. Dopiero wieczorem sytuacja zaczęła powoli wracać do normy. W tym czasie zespół uderzeniowy, który wycofał się z portu był już daleko w drodze do Wielkiej Brytanii.

W wyniku rajdu zniszczono dok Normandie, który naprawiono dopiero w 1947 roku, już po zakończeniu wojny. Co istotne, po wielu modernizacjach, jest on cały czas używany. Zniszczenia w porcie nie były aż tak duże jak zakładano, jednak ogólnie operacja została uznana przez Brytyjczyków za całkowity sukces. Tylko część infrastruktury portowej odbudowano w trakcie wojny.

Wspieraj SmartAge.pl na Patronite
Udostępnij.