Najbardziej znanym zamachem jaki miał miejsce w Nowym Jorku jest atak terrorystyczny z 11 września 2001 roku na wieże World Trade Center. Nie był to jednak pierwszy zamach, który wstrząsnął tym miastem. W południe 16 września 1920 roku na Wall Street wysadzono bombę, która zabiła 38 osób, a kolejne 143 poważnie raniła.

Anarchiści przeciw władzy

Początek XX wieku przyniósł Amerykanom nie tylko olbrzymi rozwój gospodarki, ale również nowe zagrożenie, jakim były zamachy bombowe. Szybko rozwijająca się gospodarka jednych wynosiła na szczyty, a innych niszczyła. Rosnące nierówności społeczne sprawiły, że w USA zaczęły aktywnie działać ruchy anarchistyczne, sprzeciwiające się polityce kraju.

Wall Street po zamachu (fot. Library of Congress)
Wall Street po zamachu (fot. Library of Congress)

Przez pierwszych 20 lat XX wieku w USA miało miejsce 8 zamachów bombowych w których zginęło łącznie 50 osób, a setki zostało rannych. Za zamachami organizowanymi w całym kraju stały różne organizacje, ale w większości przypadków były to radykalne ruchy sprzeciwiające się kapitalizmowi.

16 września 1920 roku, dokładnie o godzinie 12:01 przy 23 Wall Street w Nowym Jorku miał miejsce zamach, który wyjątkowo wstrząsnął Amerykanami. Wyładowany 45 kg dynamitu i 230 kg żelaznych odważników wóz konny wyleciał w powietrze zaledwie kilkanaście metrów od siedziby nowojorskiej giełdy, serca amerykańskiej gospodarki.

Wall Street po zamachu (fot. Library of Congress)
Wall Street po zamachu (fot. Library of Congress)

Potężna eksplozja doszczętnie zniszczyła wóz, a stojące wokół samochody zostały odrzucone na kilka metrów. W trakcie eksplozji w powietrze poleciały tysiące odłamków z odważników, oraz szkło z powybijanych szyb, które raniły setki osób. Sama eksplozja zabiła 30 osób, kolejnych 8 zmarło z powodu ran. 143 osoby zostały ciężko ranne, a kolejnych kilkaset odniosło lekkie obrażenia.

Zamach wstrząsnął miastem i doprowadził do zamknięcia giełdy. Policja natychmiast rozpoczęła śledztwo, ale początkowo uznała, że był to wypadek. Wersja ta była uważana za najbardziej prawdopodobną, ponieważ nikt nie spodziewał się, że ktoś może przeprowadzić zamach w samym sercu Nowego Jorku.

Wall Street po zamachu (fot. Library of Congress)
Wall Street po zamachu (fot. Library of Congress)

Mimo zniszczeń władze giełdy uznały, że następnego dnia musi ona wrócić do pracy, aby nie generować zbędnej paniki. W związku z tym na Wall Street wysłano ekipy sprzątające, które przez całą noc oczyściły cały teren. Poruszająca się po omacku policja nie zdążyła dokładnie zbadać miejsca eksplozji przed jego oczyszczeniem, co znacząco spowolniło śledztwo.

Długie i bezskuteczne śledztwo

W toku dochodzenia śledczy szybko zrozumieli, że przyjęta początkowo wersja o przyczynach eksplozji była błędna. Ilość odłamków, miejsce eksplozji oraz jej czas wyraźnie wskazywały na zamach o podłożu terrorystycznym. Potwierdzeniem tej wersji były również ulotki znalezione w skrzynkach pocztowych na Wall Street w dzień eksplozji. Zapisane czerwonym tuszem białe kartki zawierały tylko krótkie zdanie – „Remember, we will not tolerate any longer. Free the political prisoners, or it will be sure death for all of you.”. Poniżej znalazł się podpis „American Anarchist Fighters”.

Wall Street po zamachu (fot. Library of Congress)
Wall Street po zamachu (fot. Library of Congress)

Śledztwo zostało zlecone Bureau of Investigation (BOI) działającemu przy Departamencie Sprawiedliwości. Śledczy pod kierownictwem Williama J. Flynna natychmiast zaczęli przekopywać się przez wszystkie posiadane informacje o ruchach anarchistycznych oraz innych radykalnych organizacjach działających w USA. Posiadane informacje pozwoliły na zawężenie listy podejrzanych do kilku konkretnych grup anarchistycznych, oraz ugrupowań komunistycznych i bolszewickich.

Niestety śledczym nie udało się zdobyć żadnych wyraźnych dowodów. Dochodzenie trwało ponad 3 lata, ale nie udało się znaleźć winnych. Media w całych Stanach Zjednoczonych bacznie śledziły działania policji, ale organizowane co jakiś czas aresztowania nie wnosiły nic do śledztwa. W kolejnych latach sprawa przycichła, głównie za sprawą kolejnych zamachów przeprowadzonych w USA (zamachy te były jednak łatwiejsze do rozpracowania dla śledczych).

Wall Street po zamachu (fot. Library of Congress)
Wall Street po zamachu (fot. Library of Congress)

W 1944 roku powołane w 1935 roku Federal Bureau of Investigation (FBI) ponownie zajęło się sprawą zamachu na Wall Street. Tym razem po przeanalizowaniu materiałów dowodowych zawężono grono podejrzanych do jednej organizacji – tzw. Galleanistów. Organizacja ta powstała prawdopodobnie w 1914 roku i była odpowiedzialna za większość zamachów w USA w okresie poprzedzającym atak w Nowym Jorku.

Śledczy uznali, że najbardziej prawdopodobnym zamachowcem, który skonstruował bombę i podłożył ją na Wall Street był Mario Buda, włoski anarchista związany z Galleanistami. Niestety śledczy nie mogli go przesłuchać, ponieważ wyjechał z USA do Włoch. Za jego winą przemawiał jednak fakt, że był związany z grupą anarchistów, aresztowanych przed zamachem z 16 września 1920 roku.

Wall Street po zamachu (fot. Library of Congress)
Wall Street po zamachu (fot. Library of Congress)

W późniejszych latach bratanek Budy, Frank Maffi oraz inny anarchista, Charles Poggi potwierdzili, że brał on udział w zamachu. Nigdy jednak nie postawiono mu zarzutów. Mario Buda zmarł 1 czerwca 1963 roku we Włoszech, w wieku 78 lat.

Zamach, który wstrząsnął Ameryką

Zamach na Wall Street był najkrwawszym zamachem bombowym w USA do 18 maja 1927 roku, kiedy to Andrew Kehoe wysadził w powietrze szkołę w Bath, zabijając 44 osoby (w tym dzieci) a 58 raniąc. Zamach ten nie miał jednak podłoża anarchistycznego.

Wall Street po zamachu (fot. Library of Congress)
Wall Street po zamachu (fot. Library of Congress)

Chociaż wydarzenia na Wall Street odcisnęły piętno na Amerykanach, największym skutkiem ataku było zwiększenie kompetencji najpierw BOI, a później FBI. W kolejnych latach, dzięki większej sprawności służb zamachy przynosiły bardzo mało ofiar. Dopiero w latach 90. sytuacja uległa pogorszeniu, wraz z rozwojem nowych organizacji terrorystycznych.

Obecnie jedynym śladem po zamachu z 16 września 1920 roku są pozostawione na niektórych budynkach na Wall Street ślady po odłamkach, które wbiły się w ściany. W obawie przed atakami terrorystycznymi, całe Wall Street jest również otoczone blokadami i posterunkami policji, utrudniającymi dojazd, a cały teren regularnie patroluje policja.

Wykorzystane w zamachu odłamki odważników (fot. Library of Congress)
Wykorzystane w zamachu odłamki odważników (fot. Library of Congress)
Wspieraj SmartAge.pl na Patronite
Udostępnij.