Gdy USA włączyły się do II wojny światowej, wielu wojskowych, naukowców i zwykłych cywilów zaczęło szukać pomysłów jak pokonać wroga. Wśród licznych dobrych pomysłów pojawiały się jednak również szalone koncepcje, a jedną z nich były tzw. bomby nietoperzowe.

Na początku 1942 roku amerykańska armia zaczęła szukać pomysłów na szybkie pokonanie Japonii. Wojskowi zdawali sobie sprawę z tego, że dopiero po zaatakowaniu wysp japońskich możliwe będzie zmuszenie Japonii do kapitulacji. Zanim jednak siły lądowe oraz morskie mogły dotrzeć do Azji, musiały zająć wiele małych i silnie bronionych wysepek na Pacyfiku. Zdawano sobie sprawę z czasochłonności tych walk.

Bomba nietoperzowa
Bomba nietoperzowa

Aby przyśpieszyć kapitulację Japonii wojskowi szukali pomysłu na szybkie wyrządzenie dużych szkód na wyspach japońskich. Oczywistym wyborem były bombardowania, zwłaszcza przy użyciu bomb zapalających, ponieważ duża część domów w japońskich miastach wykonana była z drewna i papieru. W tym miejscu na scenę wkroczył dentysta Lytle S. Adams z Irwin w stanie Pensylwania. Wpadł on na pomysł wykorzystania nietoperzy do przenoszenia niewielkich ładunków zapalających, które wywoływałyby dużo trudnych do ugaszenia pożarów.

Swój pomysł przedstawił w styczniu 1942 roku prezydentowi i pierwszej damie, którzy zainteresowali się nim na tyle, że zlecili wojsku rozpoczęcie prób. Utworzono zespół pod kontrolą US Army Air Force, w skład którego weszli m.in. Adams, Jack von Bloeker, Tim Holt, Jack Couffer i Ozro Wiswell. W pierwszej kolejności zespół musiał opracować odpowiedni ładunek zapalający, który byłby na tyle mały i lekki, aby mogły go przenosić nietoperze – tym samym trzeba było wybrać odpowiedni gatunek nietoperza do tego zadania, oraz co istotne, sposób dostarczenia bomb do celu.

Nietoperz z bombą
Nietoperz z bombą

Najłatwiejszy okazał się wybór „nosicieli” ładunków zapalających, czyli nietoperzy. Wybór padł na moloska brazylijskiego, których wiele zamieszkiwało jaskinie w Teksasie. Ich zaletą było to, że ważący około 14 g nietoperz był w stanie przenosić ładunek o masie nawet około 20 gramów. Początkowo nietoperze miały przenosić ładunki zapalające z białego fosforu, ale za sprawą Louisa Fiesera wybrano napalm jako środek zapalający.

Następnie zaprojektowano specjalną bombę o długości 1,5 m, składającą się 26 tacek o średnicy 76 cm mieszczących po 40 nietoperzy każda. Łącznie bomba mieściła 1040 nietoperzy z przyklejonymi ładunkami zapalającymi o masie do 18 g. Zakładano, że bomby będą zrzucane przez samoloty przed świtem, a na wysokości 1200 m otwierać będzie się spadochron spowalniający opadanie. Następnie zewnętrza skorupa bomby odpadała, uwalniając nietoperze.

Pożar w Carlsbad Army Airfield Auxiliary Air Base
Pożar w Carlsbad Army Airfield Auxiliary Air Base

Nietoperze miały następnie zacząć szukać kryjówek na dzień, głównie na drzewach, w krzakach i co istotne pod dachami drewnianych domów. Zakładano, że nietoperze rozlecą się na obszarze do 60 km od miejsca zrzucenia bomby. Wyliczano (chociaż logicznie wyliczenie to nie było poprawne, ponieważ żaden bombowiec nie mógł przenieść takiego ładunku), że 10 bombowców zrzucających po 100 bomb każdy miało wywołać nawet 1 040 000 pożarów (sic!).

Teoria wykorzystania bomb opracowana została w krótkim czasie, ale następnie koncepcję należało przetestować. Pierwszy praktyczny „test” nastąpił przypadkiem 15 maja 1943 roku, gdy uwolniono sporą grupę uzbrojonych nietoperzy, które ukryły się w barakach i przy zbiornikach paliwa w bazie Carlsbad Army Airfield Auxiliary Air Base w Nowym Meksyku, wywołując pożary.

W sierpniu 1943 roku cały projekt bomb nietoperzowych przekazano pod kontrolę US Navy. Projekt zyskał wówczas nazwę Project X-Ray, a w grudniu trafił pod kontrolę US Marine Corps. Po serii eksperymentów przeprowadzono próby w Japanese Village, specjalnie zbudowanej wiosce na poligonie Dugway Proving Grounds w stanie Utah. Miejsce to wykorzystywano do prób bomb zapalających, wykorzystywanych do bombardowania Japonii.

Molosek brazylijski (fot. Ann Froschauer)
Molosek brazylijski (fot. Ann Froschauer)

Wszystkie testy wypadały pozytywnie, a projekt X-Ray był bardzo perspektywiczny. Pomijając śmierć nietoperzy (nikt podczas prac nad bombą nie zastanawiał się nad tym faktem z racji olbrzymiej populacji nietoperzy), same bomby miały wywoływać olbrzymie pożary, ale równocześnie (teoretycznie) mogły nie być tak śmiercionośne jak bomby zapalające zrzucane w trakcie tradycyjnych bombardowań.

Na przełomie 1943 i 1944 roku projekt został jednak niespodziewanie zamknięty przez admirała Ernesta J. Kinga, który uznał, że mimo perspektyw, nie ma sensu kontynuowanie prac nad bombą, która miała być gotowa dopiero w połowie 1945 roku. Do tego czasu program kosztował około 2 mln dolarów (współcześnie około 32,5 mln dolarów).

Program bomby nietoperzowej rozwijany był zbyt wolno, przez co dopracowano go w momencie regularnych nalotów dywanowych na japońskie miasta, które były skuteczne i obracały kolejne miasta w zgliszcza. Dodatkowo równolegle trwały prace nad bombą atomową, która była o wiele bardziej perspektywiczna. Ostatecznie projekt bomb nietoperzowych nigdy nie wszedł do eksploatacji.

Wspieraj SmartAge.pl na Patronite
Udostępnij.