Rankiem 4 lipca 1989 roku w belgijskiej miejscowości Kortrijk doszło do jednej z bardziej nietypowych katastrof lotniczych. Radziecki MiG-23, którego pilot katapultował się w pobliżu Kołobrzegu przeleciał pozbawiony kontroli i rozbił się uderzając w blok mieszkalny. Zginęła jedna osoba.

Historia tej katastrofy zaczęła się o godzinie 9:14, gdy do lotu treningowego z lotniska Bagicz pod Kołobrzegiem wystartował radziecki MiG-23 z 871. Sewastopolskiego Pułku Myśliwsko-Szturmowego. Maszynę pilotował pułkownik Nikołaj Skuridin. W 29. sekundzie lotu pilot zauważył spadek mocy silnika. Pomimo próby zwiększenia ciągu, maszyna nie reagowała, w związku z czym Skuridin podjął decyzję o katapultowaniu się, co nastąpiło 10 sekund po zauważeniu spadku mocy.

MiG-23 podobny do maszyny, która uległa katastrofie (fot. Rob Schleiffert)
MiG-23 podobny do maszyny, która uległa katastrofie (fot. Rob Schleiffert)

Pozbawiony pilota samolot zamiast rozbić się, kontynuował lot, a po chwili silnik odzyskał moc. Korzystając z automatycznego systemu stabilizacji, myśliwiec wzniósł się na pułap 12 300 m i ze średnią prędkością 700 km/h poleciał na zachód mijając granicę między NRD a RFN. Dopiero w tym momencie został przechwycony przez parę dyżurną amerykańskich F-15, których piloci nie otrzymali rozkazu zestrzelenia pozbawionej kontroli maszyny. Gdy MiG zaczął zbliżać się do granicy z Holandią, w powietrze zostały poderwane francuskie myśliwce Mirage, tym razem z rozkazem zestrzelania intruza gdy ten przekroczy granicę z Francją. Zanim jednak MiG doleciał do Francji, wyczerpało mu się paliwo. Myśliwiec zaczął opadać i z prędkością około 300-330 km/h uderzył w blok mieszkalny w Kortrijk. W zgliszczach budynku zginął 19-letni mężczyzna.

Miejsce katastrofy MiG-a-23
Miejsce katastrofy MiG-a-23

Przeprowadzone po katastrofie śledztwo wykazało, że przyczyną całego incydentu i późniejszej katastrofy była korozja elektrochemiczna posrebrzanych styków w obwodach automatycznego układu sterowania silnikiem. Styki nierówno przewodziły prąd przez co silnik pracował nierównomiernie. Pilot nie wiedząc o tym, uznał, że doszło do awarii silnika.

Po katastrofie władze Belgii, Holandii i RFN wystosowały oficjalne skargi do ZSRR, krytykując brak informacji o zagrożeniu. Dodatkowo Belgowie skrytykowali brak informacji o przenoszonym przez MiG-a uzbrojeniu (na pokładzie znajdowała się amunicja do działka 23 mm), co utrudniło akcję ratunkową. Pułk z którego pochodził MiG został karnie przeniesiony na lotnisko w Brzegu, a sam pułkownik Skuridin wystosowywał oficjalne przeprosiny. Innych konsekwencji katastrofy nie było.

Wspieraj SmartAge.pl na Patronite
Udostępnij.