Niektórzy mówią, że statki nie są tylko wytworami techniki, ale że mają coś w rodzaju duszy i woli walki, potrzebnej do stawiania czoła siłom natury. Nie ma to raczej nic wspólnego z prawdą, aczkolwiek niektóre statki i okręty rzeczywiście „podejmuję same decyzję o swoim losie”. Przykładem może być radziecki krążownik Murmańsk, który w drodze do stoczni złomowej zerwał się z holu i osiadł na skałach aby zakończyć swój żywot na dnie morza, a nie w stoczni złomowej.
Krążownik Murmańsk spotkał podobny los jak liniowiec American Star, który w rejsie do stoczni złomowej zerwał się z holu, dzięki czemu zatonął po wielu latach tak jak powinien, a nie został rozebrany w stoczni. Zbudowany w 1955 roku radziecki krążownik po wycofaniu ze służby w 1989 roku miał zostać zezłomowany w 1994 roku. Podczas rejsu do Indii, gdzie miał się dopełnić jego los, okręt zerwał się z holu i osiadł na skałach przy brzegu Norwegii. Dopiero po wielu latach w 2013 roku ostatecznie wrak rozebrano.

Krążowniki typu Swierdłow – ostatnie radzieckie konwencjonalne krążowniki
Podczas II wojny światowej radziecka flota została poważnie uszczuplona w wyniku poniesionych strat, zwłaszcza wśród cięższych okrętów, takich jak pancerniki i krążowniki. Powodem strat był wiek i przestarzała konstrukcja tych okrętów, oraz nieadekwatne uzbrojenie, przez co były łatwym łupem dla niemieckiego lotnictwa.

Zdając sobie sprawę z słabości radzieckiej floty, pod koniec lat 40. podjęto w Moskwie decyzję o jej rozbudowie, zwłaszcza o nowe krążowniki. Nową jakość miało wnieść 30 krążowników typu Swierdłow, będących rozwinięciem okrętów typu Czapajew z 1939 roku. Od swoich poprzedników jednostki różniły się nieznacznie wymiarami oraz dodatkowym wyposażeniem, dzięki czemu miały sprawdzoną, ale znacznie nowocześniejszą konstrukcję.

Prace nad okrętami ruszyły w 1949 roku. Niestety pech chciał, że do władzy w 1953 roku doszedł Nikita Chruszczow. Tym co cechowało nowego pierwszego sekretarza była miłość do rakiet. Stwierdzenie, że Chruszczow miał fioła na ich punkcie jest mało powiedziane. Podbój kosmosu, okręty z rakietami, samoloty odrzutowe (z rakietami) czołgi z rakietami (zamiast dział) itd..
W związku z tym program rozbudowy floty został zmieniony. Zatrzymano dalsze prace nad kolejnymi Swierdłowami, doprowadzając do budowy jedynie 14 okrętów. Pozostałe niedokończone kadłuby zezłomowano. Tym samym zakończyła się w ZSRR era tradycyjnych okrętów wojennych.

Krążowniki typu Swierdłow były typowymi przedstawicielami swojej klasy. Miały 210 metrów długości i wyporność ponad 16 600 ton. Napędzane dwiema turbinami parowymi okręty osiągały prędkość 32,5 węzła. Uzbrojenie było pokaźne jak na krążowniki i składało się z 12 armat 152 mm umieszczonych po 3 w czterech wieżach (dwóch na dziobie i dwóch na rufie). Dodatkowo na okrętach zainstalowano 12 armat kalibru 100 mm w 6 wieżach, 32 armaty kalibru 37 mm i 10 wyrzutni torped. Załogę okrętów stanowiło 1250 marynarzy.
Niestety okręty szybko stały się przestarzałe, gdy do eksploatacji weszły nowe jednostki z uzbrojeniem rakietowym. W związku z tym część zbudowanych krążowników szybko wycofano z służby liniowej, przenosząc je do jednostek szkolnych. Kilka okrętów przebudowano na okręty dowodzenia, usuwając dwie rufowe wieże i budując w ich miejsce lądowisko i hangar dla helikopterów. Jeden okręt – Ordżonikidze, sprzedano Indonezji w 1962 roku. Po zmianie nazwy na KRI Irian okręt służył przez 10 lat po czym został zezłomowany. Jeden okręt przebudowano natomiast na jednostkę doświadczalną do testów uzbrojenia rakietowego.
Pozostałe okręty tego typu, służące w radzieckiej flocie zaczęto wycofywać z eksploatacji pod koniec lat 80. Proces złomowania był jednak rozłożony w czasie. Najdłużej wytrzymał Murmańsk, który przez 5 lat do 1994 roku czekał na swój los.

Murmańsk – ostatni Swierdłow
Prace nad krążownikiem Murmańsk rozpoczęto w 1953 roku w Siewierodwińsku. Zwodowano go 24 kwietnia 1955 roku, a do służby wcielono 22 września tego samego roku. Po przeprowadzeniu prób okręt trafił na krótką listę jednostek do złomowania, ponieważ Chruszczow chciał pozbyć się zbędnych w jego opinii konwencjonalnych okrętów.
W 1957 roku rozpoczął się proces dezaktywacji okrętu. Zmniejszono załogę do tzw. załogi szczątkowej która i tak była spora i wynosiła 495 ludzi. Ze względu na ilość złomowanych statków (nawet 240 okrętów mogło zostać zezłomowanych w latach 1955-1958 w związku z „czystką Chruszczowa”) okręt przetrwał do 1961 roku. Zmieniła się wówczas polityka wobec okrętów, ponieważ radziecka flota zaczęła… cierpieć na niedobór dużych okrętów wojennych. Prace nad nowymi krążownikami szły powoli, a USA miały coraz większą flotę. W związku z tym Murmańsk jak i kilka innych okrętów tego typu powrócił do służby.

Zanim okręt zaczął wypełniać regularne zadania, trzeba było przeprowadzić liczne testy i szkolenia załogi. Trwały one do 1964 roku i przebiegały bardzo dobrze. W kolejnych latach okręt wykorzystywano głównie podczas wizyt w zagranicznych portach, jednakże Murmańsk regularnie brał udział w licznych ćwiczeniach i manewrach. W 1967 roku krążownik trafił na Morze Śródziemne, gdzie operował przez kilka lat po czym powrócił na północ do Siewierodwińska.
Lata mijały, a okręt był coraz starszy. W związku z tym w 1989 roku podjęto decyzję o jego wycofaniu (podobnie jak innych jednostek tego typu). Oficjalnie Murmańsk wycofano 1 grudnia 1989 roku a 31 grudnia 1992 roku ostatecznie usunięto z niego całe wyposażenie. W 1994 roku podjęto decyzję o jego złomowaniu w Indiach.

Okręt wyruszył w swój ostatni rejs w grudniu, jednakże ze względu na bardzo złe warunki pogodowe krążownik zerwał się z holu i osiadł przy brzegu niedaleko norweskiej wioski Sørvær. I tu zaczyna się najlepsza część historii okrętu. Wrak, znajdując się na terytorium innego kraju całkowicie przestał interesować Rosjan. Dla nich liczył się fakt, że pozbyli się okrętu. Norwegowie za to byli wściekli, ponieważ zdawali sobie sprawę z tego jak Rosjanie podchodzą do spraw ekologii w przypadku okrętów.
Mimo zapewnień, że okręt był pozbawiony wszystkich niebezpiecznych dla środowiska substancji i wyposażenia, Norwegowie postanowili go dokładnie zbadać. Okazało się wówczas, że w zbiornikach z olejem znajdowało się jeszcze całkiem sporo oleju. Targany falami okręt szybko zaczął tonąć i pękać, co doprowadziło do wydostania się szkodliwego płynu do wód małej zatoki w której znalazł się wrak. W efekcie doszło do skażenia okolicznych wód i śmierci tysięcy ryb.

Wrak rozpadał się, ale nie chciał zatonąć, ponieważ był zbyt blisko brzegu. Z czasem zaczął przyciągać licznych turystów, ponieważ wystające z wody wieże działowe krążownika robiły spore i wręcz upiorne wrażenie. Do tego statek mimo wszystko był w takim stanie, że możliwe było wejście na jego pokład. Norwegowie robili wszystko, aby zmusić Rosjan do zajęcia się statkiem, ale ci nie mieli zamiaru wracać do tematu (głównie ze względu na koszt takiej operacji). W międzyczasie według niektórych źródeł kolejne wyprawy ekologów na pokład zdewastowanego krążownika doprowadziły do wykrycia śladowych ilości radioaktywnego polonu.
Nie doczekawszy się reakcji ze strony Rosjan, Norwegowie podjęli w 2009 roku decyzję o samodzielnym zezłomowaniu statku. Po wykonaniu ekspertyz uznali, że niemożliwe jest jego podniesienie i przeholowanie do stoczni złomowej. Jedynym wyjściem było zezłomowanie go na miejscu. Aby tego dokonać firma AF Decom zbudowała na około okrętu tamę. Z utworzonego jeziora wypompowano następnie całą wodę i w 2012 roku rozpoczęto proces rozbierania statku. Prace zakończono po roku.

Tak zakończyła się historia ostatniego radzieckiego konwencjonalnego krążownika. Jedyną pozostałością po krążownikach tego typu jest okręt Michaił Kutuzow zachowany jako okręt-muzeum w Noworosyjsku nad Morzem Czarnym.