Wiesz, dlaczego mało który pisarz, po ukończeniu serii książek, zabiera się do pisania ich kolejnej części? Ponieważ trudno dorównać poprzednikom, a im lepsza opinia o nich, im wyższa ich ocena i ogólny poziom, tym gorzej dla twórcy. Przed każdym, kto podejmuje się wyzwania ulepszenia czegoś, co dla ogromnej rzeszy fanów jest niezwykłe i idealne, mierzy się z celem nie do osiągnięcia.

Weźmy na przykład pierwszą trylogię Gwiezdnych Wojen. Dzisiaj, szczególnie dla młodszej publiki, druga „święta trójca” jest równie ważna, co części VI-IV. Ale dla sporej ilości odbiorców, którzy oglądali te arcydzieła w latach 70. i 80. nowe filmy są istną profanacją, odejściem od kanonu. I wcale nie dlatego, że są gorsze. Są po prostu inne. Problem z fanami jest taki, że długie oczekiwanie pozwala na snucie najbardziej ambitnych planów, analizowanie istniejących materiałów i wymyślanie tego, co powinno znaleźć się w następnych. Każdy, kto zdecyduje się więc na podjęcie takiego wyzwania, musi zaakceptować prosty fakt – ma jakieś 95% szans na to, że zostanie oceniony zaledwie ponadprzeciętnie, ponieważ zwyczajnie nie trafi w gusta i niemożliwe do zrealizowania wymagania części odbiorców. Po prostu.

FireFly Studios postanowiło jednak wziąć sprawy w swoje ręce i odnowić legendę. Muszę przyznać, że do tej pory pogrywam ze znajomymi w pierwszą cześć Krzyżowca, a i w singleplayer czasem się zabawię. Werdykt postawię już na początku. Stronghold: Crusader 2 nie jest grą gorszą od pierowzoru. Jest po prostu… inna.

Trzeba odstawić swoje oczekiwania na bok i skupić się na przyjemności płynącej z rozgrywki. Nowa część jednego z moich ulubionych tytułów nie ma tego wyglądu, który tak mi się podobał, przez co trochę w moich oczach traci, ale za to jest w pełni trójwymiarowa, przez co łatwiej dowodzi się poddanymi. Niestety modele, co wymusiło zastosowanie nowego silnika, nie są tak dokładne, ani ładne, możemy za to cieszyć się przyzwoitym ragdollem. Lokacje i budynki są natomiast bardzo ładne – przyjemnie ogląda się je z każdej strony. Dla FireFly to był prosty wybór – coś za coś. Albo nowsza grafika i silnik z większymi możliwościami, albo stara oprawa i stare problemy. Gdyby zdecydowali się na tą drugą opcję, to po co mieliby wtedy tworzyć coś nowego?

Podobnie, jak grafika, tak i audio uległo zmianom, chociaż w tym wypadku nie mogę powiedzieć złego słowa. Znów zostajemy uraczeni wspaniałymi motywami, ale nie tylko – wszystkie obserwowane na ekranie czynności posiadają własny repertuar odgłosów. Podobnie też, jak w poprzedniej części, gra jest w pełni zlokalizowana – wszystkie postaci mówią po polsku, każda instrukcja, czy napis również został bardzo dobrze przetłumaczony. Z całą pewnością nastrój dowodzenia średniowiecznym zamkiem gdzieś na arabskich ostępach został świetnie oddany.

Jedyną cechą Crusader 2, którą można w odniesieniu do pierwszej części ocenić obiektywnie, jest mechanika. I ta zdecydowanie wypada na plus. Poprawiono i udoskonalono praktycznie wszystkie bolączki starego Krzyżowca, a do tego dodano masę nowych elementów.

Zacznijmy od budynków – pamiętacie, jak w pierwszej fazie rozgrywki stawiało się byle gdzie skład zapasów i spichlerz, żeby tylko jak najszybciej rozpocząć grę? Potem robiło się problematycznie, bo w zabudowanym ciasno zamku trzeba było je rozbudowywać, by pomieścić powiększającą się ciągle liczbę zasobów. Teraz sprawia to o wiele mniej kłopotu – raz postawione, mają nieograniczoną ilość miejsca. Podobnie jest też zresztą ze zbrojownią. Bardzo udany pomysł.

Budując, powinniśmy w dalszym ciągu wzorować się na pierwszej części gry – optymalizacja produkcji zależy w dużej mierze od odległości, jaką po i z zapasami muszą przebywać poddani. Na pierwszy rzut oka wydaje się to nieważne, jednak grając na mapach, gdzie tereny zostały skąpo wyposażone w naturalne zasoby, zrozumienie przyjdzie samo. W końcu to gra strategiczna, prawda? Transport surowców został też nareszcie ulepszony o możliwość transportu żelaza przez woły – w Twierdzy: Krzyżowiec nie mogły tego robić. Kopalnie były zazwyczaj odległe od składu zapasów, ponadto wydajność była całkiem spora, jednak nosić sztabki mógł wyłącznie pojedynczy pracownik. Biorąc pod uwagę, że był to praktycznie najcenniejszy materiał oraz najważniejszy na etapie, gdy obrona jest ustanowiona i budujemy wojsko ofensywne, było to rozwiązanie co najmniej niefortunne. Duży plus dla FireFly.

Jedną z ważniejszych nowości jest system wiosek – są to neutralne zgrupowania kilku budynków, które przejmujemy za pomocą swoich wojsk. Nie dają one większych korzyści, jednak pozwalają nam na coś innego: na budowanie na przyległych do nich terytoriach. Krzyżowiec 2 stosuje podział na włości, które oznaczają, że każdy gracz ma swoje, ograniczone miejsce do stawiania swoich konstrukcji. Sprawując kontrolę nad wioską, obszar ten powiększa się, co dla nas oznacza rozwinięcie produkcyjnego potencjału naszej twierdzy.

Stronghold: Crusader II
Encyklopedia – ładna, przejrzysta i dobrze przetłumaczona.

Trzeba powiedzieć co nieco o dostępnych jednostkach: niektóre zostały nieco zmienione, część pozostała ta sama, dodano także parę nowych. Wprowadzono kilka ważnych urozmaiceń – zgromadzone wojsko można ustawić w jednej z trzech formacji, a wszyscy strzelcy mają możliwość wyznaczenia im obszaru, jaki mają atakować (czego niezmiernie brakowało mi w pierwszym Krzyżowcu). Znajdziemy wśród nich:

  • rekruta, który jest bardzo tani i dość szybki; jest mało wytrzymały, jednak silniejszy od niewolnika;
  • włócznika, który teraz nazywany jest knechtem i oprócz wywijania włócznią potrafi nią także rzucać na niewielką odległość;
  • łucznika, który pełni dokładnie takie same funkcje, jak wcześniej;
  • kusznika, który co prawda się nie zmienił, ale do powołania nie wymaga już skórzanej zbroi (została wyeliminowana kompletnie), tylko metalowej;
  • zwiadowcę, który w ciekawy sposób łączy zdolności łucznika i zbrojnego, jednak od pierwszego jest gorszy w strzelaniu, a od drugiego w walce na miecze;
  • wekiernika, który jest odpowiednikiem pałkarza z pierwszego Crusadera; jest szybki i zadaje spore obrażenia, jednak jest mniej wytrzymały, ponieważ, jak wspominałem – brak tu skórzanych zbroi;
  • zbrojnego, u którego nie wprowadzono zmian,
  • templariusza, który jest potężniejszym rodzajem zbrojnego; gdy wybudujemy stajnie, może przyzywać konia i stać się jednostką kawalerii, jednak należy pamiętać, ze nie dzieje się to natychmiastowo – konie muszą przebyć odległość od stajni do nich;
  • sierżanta, który wzmacnia pobliskich żołnierzy; jest tak samo silny, jak templariusz.
Stronghold: Crusader II
Nowa jednostka – Zwiadowca; przydatny i uniwersalny żołnierz.

Wśród wojsk zaciężnych znajdziemy znane już jednostki, choć także i tutaj pojawiły się zmiany:

  • niewolnik się nie zmienił – nadal jest słaby, tani i potrafi podpalać budynki;
  • nadzorca niewolników jest odpowiednikiem sierżanta;
  • łucznik arabski – bez zmian;
  • miotacz kotłów z olejem – dokładnie ta sama jednostka, co miotacz granatów z Twierdzy: Krzyżowiec;
  • łucznik konny – bez zmian;
  • arabski zbrojny – bez zmian;
  • uzdrowiciel – jak sama nazwa wskazuje, leczy pobliskich żołnierzy; bardzo przydatna jednostka;
  • asasyn – praktycznie się nie zmienił;
  • wirujący derwisz – kolejna nowość, zadaje całkiem przyzwoite obrażenia, świetnie sprawdza się przeciwko słabszym oddziałom ze względu na obszarowy atak, posiada także umiejętność błyskawicznego ataku we wskazane miejsce, co czyni z niego niezłą jednostkę wypadową;
  • sarranidzki jeździec – droższa i słabsza najemna alternatywa dla konnego templariusza, nie potrafi ponadto walczyć pieszo.
Stronghold: Crusader II
Nowa jednostka – Sierżant Sztabowy; zadanie sierżantów nie zmieniło się od dawna – ustawiać w szeregu, dużo krzyczeć i generalnie motywować podwładnych.

Jedynymi zarzutami, jakie mogę postawić, są w mojej ocenie mniejszy wybór wież do zbudowania oraz brak możliwej do wykopania fosy. Szczególnie mocno doskwierało mi to ostatnie zaniedbanie. Jakkolwiek wachlarz obwarowań mogę ocenić z przymknięciem oka, o tyle bardzo zdezorientował mnie system umieszczania łuczników na wieżach – z jednej strony tylko kilkunastu zmieści się na górze, jeżeli wyślę wszystkich naraz, ale wysyłając ich oddzielnie możemy dobić do 60-70. Czyli powtórzono bug, z którego tak chętnie korzystano w poprzedniej części. Sam na pięcioosobowym posterunku zawsze kisiłem po 40-50 strzelców, dzięki czemu koszty budowy były mniejsze, a zasięg ostrzału – większy. Kompletnie pomijałem też wtedy trzy z pięciu dostępnych wież, stawiał albo najwyższe, dla łuczników, albo drugie najszersze, dla balist. Miałem nadzieję, że w tej odsłonie Krzyżowca to zróżnicowanie będzie funkcjonalne, nie sztucznie stworzone, zwyczajnie po to, by istniał wybór (choć nieistotny).

Zmienił się też nieco system ulepszania umocnień – balistę, czy mangonelę stawiamy na osobnej platformie. Podobnie, jak i miotacz bel siana, który ma za zadanie podpalanie budynków i nieprzyjaciół, choć jego zasięg jest dość krótki i działa on bardzo wolno. Podobnie, jak w przypadku wojsk strzeleckich, także tym urządzeniom możemy wyznaczać obszar ataku. Jak zwykle na wojnie najbardziej cierpią, zaraz po ludności, właśnie budynki, słusznie więc angielskie studio zdecydowało się na możliwość ich naprawy. Oprócz kosztu materiałów, musimy się jednak liczyć także z wyłożeniem kilku monet na stół. Zniknęła niestety, jak już wspominałem, możliwość wykopania fosy. Do naszych rąk oddaje się też, tradycyjnie, pułapki z naostrzonych pali, gorący olej, czy klatki z psami – sprawdzone i lubiane środki obronne.

Stronghold: Crusader II
A mówili, że przeludnienie to znak naszych czasów…

Dużą zmianą jest natomiast całkowita rezygnacja z instytucji inżyniera – nie uświadczymy ich w ogóle. Wszystkie katapulty, balisty i inne mechanizmy automatycznie „wyposażane” są w odpowiednią załogę. Nie umiem powiedzieć, czy to wada, czy zaleta, w każdym razie wymusza to konieczność zmiany strategii.

Będąc już przy temacie wojny – przeciwnicy zdecydowanie stali się bardziej ofensywni. Kiedy decydują się już na atak, nawet Ci, którzy dotychczasowo byli raczej nieudolni, jak na przykład Sułtan, od razu biorą się do rzeczy i stawiają kilka katapult. Co prawda dalej mają tendencję do używania wojsk w określonych proporcjach (kilku zbrojnych, kilkunastu niewolników, kilkudziesięciu łuczników), ale zawsze to jakiś postęp.

Wydarzenia losowe, których obecność i znaczenie można ustalić w grze wieloosobowej, także są obecne. To całkiem przyjemne urozmaicenie, chociaż ja doświadczyłem głównie „diabelskich wiatrów, niszczących wszystko na swojej drodze”. Brzmi to co najmniej ciekawie, prawda? Szczególnie, gdy gracz zje na obiad fasolkę po bretońsku.

Stronghold: Crusader II
Diabelskie wiatry… Brzmi ciekawie 😉

Pora zmierzać już do końca. Znów dostajemy do użytku edytor map, który z całą pewnością szybko wykorzystamy. Tym bardziej, jeżeli będziemy prowadzić grę z przyjaciółmi po sieci – twórcy stworzyli wiele ciekawych map, jednak są one w większości zbalansowane, a, jak wiemy z Twierdzy: Krzyżowiec, najciekawsze są te o wyraźnych dysproporcjach. Stanowią one także największe wyzwania, co jest szczególnie ważne, bo przecież tego szukamy angażując się w potyczkę z żywym przeciwnikiem, zasiadającym po drugiej stronie monitora.

Podsumowanie? Jeżeli lubiłeś mechanizmy gry Twierdzy: Krzyżowiec, to i drugą część też polubisz. Jeżeli jednak nie zależy Ci na pełnym trójwymiarze, a w tytule urzekała Cię najbardziej lekko bajkowa aura wyglądu – możesz się zastanowić nad kupnem, gdy Crusader 2 będzie w promocji.

Jakakolwiek nie będzie Twoja decyzja, Krzyżowiec 2 to bardzo dobra gra i na pewno nikt się na niej nie zawiedzie – kilka długich kampanii, edytor map, potyczki sieciowe. Wszystko, czego potrzeba, by na długie godziny przykuć się do monitora.

7.8

Krzyżowiec 2 to bardzo dobra gra i na pewno nikt się na niej nie zawiedzie - kilka długich kampanii, edytor map, potyczki sieciowe. Wszystko, czego potrzeba, by na długie godziny przykuć się do monitora.

  • Oprawa graficzna 7
  • Oprawa audio 8,5
  • Grywalność 9
  • Cena/jakość 7
  • Pozostałe wrażenia 8,5
  • Ocena użytkowników (7 Głosów) 9.8
Wspieraj SmartAge.pl na Patronite
Udostępnij.