Recenzji klawiatury nie było już ponad dwa miesiące! Toż to skandal!
Dlatego dzisiaj na warsztat wzięliśmy pięknego mechanika Logitech G910 Orion Spark – test był o tyle ciekawy, że konstrukcję oparto o autorskie przełączniki mechaniczne, nazwane Romer-G. Zostały zaprojektowane i stworzone przez firmę Omron, którą znamy przede wszystkim z wysokiej jakości przełączników w myszach. Zapowiada się nieźle!
Nie masz pomysłu na prezent? Szukasz podpowiedzi lub wskazówek co do wyboru peryferiów? Zerknij na naszą listę polecanych sprzętów! Znajdziesz tu podział na jego rodzaje wraz z przedziałami cenowymi!
Specyfikacja techniczna
- Wymiary:
- długość: 480mm;
- szerokość:
- 210 mm bez podkładek,
- 210 mm także z krótką podkładką,
- 245 mm z długą podkładką;
- wysokość:
- ~25 mm z opuszczonymi stopkami;
- ~40 mm z podniesionymi stopkami.
- Waga: 1,5kg bez kabla.
- Połączenie: przewodowe;
- długość kabla: 1,8 m;
- złącze: USB 2.0.
- Firmware: tak, LCore.
- Regulacja podświetlenia.
- 6 profili.
- Pracuje z systemami Windows: 7, 8, 8.1.
Specyfikacja techniczna przełączników
- Klawisze: mechaniczne, Romer-G;
- pod względem działania najbliżej im do Cherry MX Blue.
- Szacowana wytrzymałość: 70 mln kliknięć/klawisz
- Skok maksymalny: 3 mm
- Skok do momentu aktywacji: 1,5 mm
Dziękujemy firmom Digital Open Group oraz Logitech za udostępnienie klawiatury do testów.
Unboxing i pierwsze wrażenia
Paczka nie jest szczególnie ciężka, chociaż jest całkiem spora – to chyba pierwsze, co pomyślałem, gdy zawitał kurier. Oczywiście już chwilę potem zabrałem się za rozpakowywanie przesyłki. Nieważne, ile ma się lat, każdy zna to wspaniałe uczucie otwierania nowej paczki – obojętnie, czy są to Święta, czy klawiatura do testów!
Najpierw widzę tekturowe opakowanie, nieco standardowe – tu grafika, tam jakieś napisy. Inaczej prezentuje się zawartość, bo z pierwszego wyciągam drugie, minimalistyczne, ale wspaniałe i o wiele wytrzymalsze. Bardzo przypadło mi do gustu właśnie dzięki prostemu wzornictwu.
Otwierając je, widzę ciekawie zbudowaną klawiaturę. Podobnie, jak box, wnętrze nie jest zbędnie przystrojone, ale można powiedzieć, że zostało dobrze zaprojektowane. Z jednej strony ma się wrażenie, że klawiatura została po prostu włożona do środka, za to zwracając uwagę na spód górnej pokrywy pudełka można znaleźć przyklejone kawałki wytrzymałej pianki, które dopasowane są tak, by sprzęt nie latał po opakowaniu.
Wyjmując klawiaturę z boxu, zauważam dwa kawałki plastiku, a wnioskując po budowie sprzętu – były to wymienne podkładki. Nie, żeby to miało ogromne znaczenie, ale bardzo dobrze jest wiedzieć, że projektanci pomyśleli o zmiennych nastrojach graczy.
Logitech G910, gdy jest wyłączona, pokazuje, że została dopasowana do kolorystyki opakowania. Wiąże się to też z kolejnym ciekawym dodatkiem, czyli dokiem ARX w kolorze turkusu. Pozwala on na ustawienie na mechaniku smartfona, na którym możemy wgrać odpowiednie oprogramowanie, sprzężone z firmwarem. Wiedziałem o tej opcji jeszcze zanim sprzęt przyjechał, ale szczerze mówiąc miałem nadzieję na coś więcej, niż po prostu kawałek wysuwanego plastiku. Teraz już wiem, że to po prostu miejsce na smartfona, a liczyłem na stację dokującą, w której telefon będzie mógł się ładować, a może nawet połączyć z komputerem.
Uprzedzając nieco fakty powiem, że imponujący wygląd klawiatury będzie miał przełożenie na jej osiągi 😉
Funkcjonalność i ergonomia
Wysoka jakość wykonania klawiatury nie pozostawia wątpliwości. Uwagę zwraca natomiast zastosowanie plastiku w kilku wersjach: pomiędzy klawiszami jest on matowy, dolne fragmenty są polerowane, wymienne podkładki mają nieco chropowatą fakturę, a same przyciski są kompromisem pomiędzy wspomnianymi matowością i połyskiem.
Wrażenie jest bardzo dobre – prosty zabieg, ale wygląd na nim bardzo zyskuje. Zauważyłem jednak jedną drobną wadę, która nie wpływa na działanie, ale nieco ujmuje estetyce: klawisze bardzo łatwo się brudzą, a w niektórych przypadkach tracą matowość, jak konkretna część spacji, czy prawy alt, których używałem najczęściej.
Podkładki montuje i zdejmuje się bardzo łatwo, dzięki zaczepom umieszczonym w odpowiednich miejscach. Nie spadają one jednak podczas użytkowania – same także są wyposażone w dodatkowy zestaw ślizgaczy, dzięki czemu nie spotkałem się z sytuacją, w której klawiatura (dosłownie) rozjeżdżałaby się na dwie części.
W oczy rzucają się także gumowe ślizgacze – są dobrze rozmieszczone, są dość szerokie, przez co są odporniejsze na oderwanie podczas przesuwania klawiatury po biurku. Stópki zostały stworzone w podobny sposób – ciężko będzie je zniszczyć. Drobnym minusem są niskie stópki – dla przykładu Tesoro w swojej Loberze Supreme zastosowało podwójne. Niektórym graczom mocno utrudni to pracę.
Ok, dotarłem do funkcjonalności, więc pierwszą rzeczą, jaką wypada wspomnieć, jest ilość dodatkowych przycisków. A jest ich trochę – pięć po lewej stronie, cztery nad klawiszami funkcyjnymi, a kolejne cztery nad Escapem, choć tych ostatnich nie da się dowolnie programować (odpowiadają za zmianę profili). O dziwo, nie ma żadnych dostępnych pod kciukiem, choć nie uważam tego za spory problem.
Oprócz wspomnianych, na klawiaturze Logitech G910 dostępnych jest następnych siedem przycisków, w tym pięć mutlimedialnych oraz dwa kolejne: jeden, którym można odłączyć podświetlenie, a także drugi, który odpowiada za wyłączenie klawiszy Windowsowych. Dostępna jest również rolka, regulująca jednak wyłącznie głośność.
Problemem, jaki zauważyłem, jest specyficzne ustawienie dodatkowych klawiszy, zlokalizowanych na lewym boku klawiatury. Przez pierwszych kilka dni non stop naciskałem G4 lub G5, myląc je z Shiftem lub Controlem. Co z kolei było denerwującą pomyłką, bo zanim ustawiłem ich funkcje włączały mi kilkanaście różnych okienek.
Skoro powiedziałem już o klawiszach, a na pierwszej stronie wspomniałem o autorskich przełącznikach, nie wypada nie poświęcić przynajmniej jednego akapitu nowemu rozwianiu technicznemu. Romer-G w użyciu najbardziej przypominają Cherry Blue – mają lekki odskok, bardzo dobrze się na nich pisze. Co ciekawe, są one ciche jak na klawiaturę mechaniczną – byłem tym mocno zdziwiony. Same kapsle dobrze się trzymają, a ponadto łatwo się je zdejmuje.
Jak sam producent mówi: prędkość aktywacji klawiszy zastosowanych w Logitech G910 jest o 25% wyższa (szybsza reakcja), wymagana siła nacisku to zaledwie 45g, a ich wytrzymałość to ponoć 70 milionów kliknięć w przypadku każdego klawisza. Aby pomóc Wam zrozumieć, jak wiele to uderzeń: przyciskając wyłącznie jeden klawisz 2 razy na sekundę, 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, uległby on zniszczeniu dopiero po 405 dniach. Robi wrażenie, prawda? Wracając natomiast na chwilę do prędkości aktywacji – 25% to duża różnica w teorii. Praktyka, logika i czysta biologia podpowie, że zauważy ją wyłącznie robot i przyrząd pomiarowy – bo mózg (czyli właściwie gracz) już nie do końca.
Pora na firmware!
Firmware – LCore
LCore to przykład na to, że Logitech dba o swoich klientów – to oprogramowanie to istne cudo. Być może nie miałbym o nim tak dobrej opinii, gdyby nie część dotycząca podświetlenia, które jest charakterystyczne dla tego konkretnego modelu. Jednak pozostałe możliwości, jakie Logitech G910 nam udostępnia, również stoją na wysokim poziomie.
Po pierwsze, nie wszystkie klawisze możemy dowolnie zaprogramować. Tak właściwie to jedna z niewielu klawiatur mechanicznych, jakie pozwalają jedynie na zmianę funkcji przycisków dodatkowych. Za to można nagrać makra, co można zrobić przy użyciu jednego z klawiszy M (umieszczonych nad Esc).
Opcją LCore, o której po prostu trzeba napisać więcej, jest regulowane podświetlenie. To wymaga rozwinięcia, ponieważ możliwości jest wiele – każdy klawisz można podświetlić osobno, więc klawiatura może wyglądać, jak tęcza. I to dosłownie, ponieważ jedna z opcji pozwala na „falowanie” kolorów: od środka na zewnątrz, od jednej strony na drugą, od góry na dół i odwrotnie.
Logitech G910 z całą pewnością zasługuje na przydomek Orion Spark – podświetleniem bawiłem się przez dobrą godzinę. To nie tylko kwestia estetyki i tego, że chciałem jak najlepiej dopasować kolorystykę do własnych upodobań. To także zasługa pozostałych możliwości, jakie firmware oferuje, a znajduje się wśród nich choćby tworzenie mapy użycia klawiszy (prezentowanej w różnych formach).
To, że G910 jest przeznaczona dla graczy, wyczułem od razu po włączeniu LCore, ponieważ oprogramowanie samo wykryło zainstalowane gry i do tych najpopularniejszych posiadało wgrane już ustawienia podświetlania. Wybierając na przykład CS-a, kolorowe pozostawały tylko te klawisze, których w grze się używa. Oprócz tego, że można tworzyć własne projekty, jeżeli firmware nie wykryje jakiegoś tytułu, można go wprowadzić ręcznie – wybrać z bazy dostępnych ustawień.
Ciekawym, choć opcjonalnym dodatkiem jest wspomniany już kilkukrotny dok ARX – wysuwana podstawka umożliwia postawienie na niej smartfona lub tabletu, na którym zainstaluje się specjalną aplikację, pozwalającą na współdziałanie jego i klawiatury. „Współdziałanie” to jednak dość duże słowo – oprogramowanie te ułatwia monitorowanie zasobów systemu, czy zarządzanie peryferiami. Ot, interesujący bajer. To znaczne odstępstwo od jednego z wcześniejszych modeli, który posiadał wbudowany ekran.
Co tu dużo pisać – oprogramowanie to ogromna zaleta Logitech G910.
Werdykt
Muszę przyznać, że to jedno z najtrudniejszych podsumowań, jakie przyszło mi napisać. Gdybym miał streścić wyłącznie funkcjonalność, w połączeniu z jej wyglądem ta mechaniczna klawiatura Logitech otrzymałaby niemal 10/10. Pod względem ergonomii G910 także plasuje się wysoko na liście najlepszych z najlepszych, choć mam do niej kilka drobnych zastrzeżeń.
Orion Spark to prawdziwe cudo – gra i pisze się świetnie i choć ułożenie dodatkowych klawiszy potrafi początkowo nieco namieszać, na funkcjonalność klawiatury nie mogę narzekać w najmniejszym stopniu. Jest to w dużej mierze zasługą bardzo dobrego firmware’u, w którym swobodnie dopasować można makra, a nawet podświetlić w dowolnym kolorze pojedyncze klawisze, by łatwiej było ich używać. Zastosowanie autorskich przełączników, Romer-G,
Tak naprawdę jedynym poważnym zarzutem, jaki mogę mieć do Logitech G910 Orion Spark, jest jej cena i dostępność na polskim rynku. Ciężko będzie znaleźć ją nawet w największych sieciówkach – z kolei jedynym w miarę pewnym źródłem jest brytyjski Amazon. Tam natomiast tracimy na przewalutowaniu – chociaż dla Anglików 135 funtów nie jest ogromnym wydatkiem, polska cena w połączeniu z kosztami transportu to ponad 800 złotych. Gdyby nie ten fakt, piękny mechanik Logitecha zająłby u nas miejsce w pierwszej dziesiątce najlepszych klawiatur.
Dziękujemy firmom Digital Open Group oraz Logitech za udostępnienie klawiatury do testów.
Cena: około 800 złotych.
+ Wspaniała prezencja - ogromne możliwości konfiguracji podświetlenia.
+ Bardzo dobry firmware.
+ Świetne połączenie mechanicznych przełączników i przyzwoicie cichej pracy.
+ Jakość wykonania.
+ Funkcjonalność.
- Droga.
- Słabo dostępna.
- Pomniejsze wady.
-
Funkcjonalność
-
Komfort pracy
-
Trwałość
-
Wygląd
-
Cena/jakość
Discover more from SmartAge.pl
Subscribe to get the latest posts sent to your email.