Zbudowany w 1954 roku Grumman F-11 Tiger był przez krótki czas podstawowym myśliwcem pokładowym US Navy. Maszyny te rozpoczęły swoją historię jako modernizacja myśliwców Grumman F-9 Cougar, ale w praktyce stały się całkowicie nową konstrukcją. Jedna z maszyn tego typu zasłynęła jednak udziałem w nietypowym incydencie, w trakcie którego „samolot sam się zestrzelił”.
Na przełomie lat 40. i 50. podstawowymi myśliwcami US Navy były maszyny z rodziny Grumman F9F Cougar. Chcąc polepszyć ich osiągi, w 1952 roku w zakładach Grummana rozpoczęto wewnętrzny projekt budowy zmodernizowanej wersji F9F. Już rok później okazało się, że projekt zaszedł tak daleko, że w praktyce zbudowano nowy samolot. Jego koncepcja zainteresowała US Navy na tyle, że zamówiono dwa prototypy oznaczone początkowo jako XF9F-8 (później nazwę zmieniono na XF9F-9, ponieważ wcześniejsze oznaczenie przypisano do faktycznej wersji rozwojowej myśliwca F9F).
Oblot prototypu nowego myśliwca miał miejsce 30 czerwca 1954 roku. Pierwsze próby wykazały, że samolot spisuje się bardzo dobrze i ma odpowiednie osiągi, mimo iż część lotów wykonano na słabszym, tymczasowym silniku bez dopalacza. W marcu 1955 roku US Navy oficjalnie zamówiła nowe myśliwce, które otrzymały oznaczenie F11F-1 (zmienione w 1962 roku na F-11A).
Do 1959 roku wyprodukowano około 200 maszyn, które trafiły na pokłady lotniskowców USS „Ranger”, USS „Intrepid”, USS „Bon Homme Richard”, USS „Forrestal” i USS „Saratoga”. W 1957 roku kilka maszyn tego typu przekazano zespołowi Blue Angels.
Grumman F-11 Tiger miał 14,3 m długości i 9,6 m rozpiętości skrzydeł, a maksymalna masa startowa wynosiła 9650 kg. Napęd stanowił silnik turboodrzutowy Wright J65, będący licencyjną kopią brytyjskiego silnika Armstrong Siddeley Sapphire. Zapewniał on prędkość maksymalną 1170 km/h, czyli około 1,1 Macha. Uzbrojenie składało się z 4 działek kalibru 20 mm i 4 pocisków rakietowych AIM-9 Sidewinder.
Mimo prób pozyskania kolejnych zamówień, w tym zagranicznych, F-11 przegrał rywalizację z nowszymi konstrukcjami. Nawet w US Navy jego kariera była bardzo krótka, ponieważ już 1961 roku wycofano je z służby liniowej, przekazując część maszyn do jednostek treningowych, gdzie korzystano z nich do 1967 roku. Zespół Blue Angels wycofał swoje maszyny w 1969 roku. Kilka egzemplarzy po wycofaniu wykorzystywano jeszcze do różnych testów, a kilkanaście trafiło do muzeów.
Bodajże najciekawszym epizodem w historii tych maszyn był incydent, do którego doszło 21 września 1956 roku. F-11 za sterami którego zasiadł pilot oblatywacz Thomas W. Attridge dosłownie sam się zestrzelił. W trakcie lotu na pułapie 6000 m Attridge rozpoczął lekkie nurkowanie i wystrzelił serię pocisków z działek. Następnie przyśpieszył i bardziej obniżył lot oddając kolejną salwę. Maszyna znajdowała się wówczas na pułapie około 2000 m, do którego zdążyły właśnie opaść pociski wystrzelone w pierwszej salwie. Część z nich uderzyła w myśliwiec, uszkadzając owiewkę i silnik.
Mimo prób powrotu uszkodzoną maszyną na pokład lotniskowca, Attridge musiał awaryjnie lądować. Incydent mógł mieć o wiele tragiczniejsze skutki gdyby podczas lotu załadowana była normalna amunicja bojowa, a nie ćwiczebna, pozbawiona ładunków wybuchowych. Incydent ten sprawił, że dowództwo US Navy zaleciło pilotom zdecydowaną zmianę kierunku lotu po oddaniu salwy z działek. Warto dodać, że chociaż incydent ten wydaje się wręcz śmieszny i nielogiczny, w tamtych czasach pilotom brakowało doświadczenia w lataniu tak szybkimi samolotami, które były w stanie prześcignąć ciężkie pociski z działek.
Discover more from SmartAge.pl
Subscribe to get the latest posts sent to your email.