HMS Bristol (D23) był prototypem niszczycieli projektu Type 82. Według pierwotnych założeń, niszczyciele tego typu miały być wykorzystywane jako eskorta dla lotniskowców CVA-01, których nigdy nie zbudowano. W związku z tym HMS Bristol pozostał jedynym zbudowanym okrętem tego typu. Po długiej służbie, okręt spędził lata jako stacjonarna jednostka szkolna, ale w 2025 roku trafił na złom.
Geneza
W połowie lat 60. XX wieku Royal Navy, której siły zostały mocno zredukowane po II wojnie światowej chciała odbudować swój potencjał. Najważniejszym punktem planowanej rozbudowy miały być dwa nowe, duże lotniskowce oznaczone jako CVA-01 (Carrier, Attack, 01). Okręty te miały być zdecydowanie większe i lepiej uzbrojone od ówcześnie najpotężniejszych brytyjskich lotniskowców typu Audacious. Zakładano, że będą one miały 282 m długości, wyporność około 63 000 ton, a napęd miał składać się z trzech turbin parowych o mocy 135 000 KM. Dzięki potężnym hangarom, grupa lotnicza miała składać się z łącznie 50 samolotów. Szeroki pokład startowy miał również otrzymać dwie katapulty.

Tak potężne okręty miały tworzyć nowe, wzorowane częściowo na amerykańskich rozwiązaniach grupy lotniskowców. Aby zapewnić bezpieczeństwo takim zgrupowaniom potrzebne były okręty zdolne zapewnić obronę strefową (obszaru) przed rosnącym zagrożeniem ze strony radzieckiego lotnictwa i okrętów podwodnych, uzbrojonych w pociski rakietowe dalekiego zasięgu. W odpowiedzi na te potrzeby narodził się projekt niszczyciela Type 82.
Niszczyciele projektu Type 82 od samego początku projektowano jako okręty o niespotykanych wcześniej w Royal Navy możliwościach. Chociaż klasyfikowano je jako niszczyciele rakietowe, pod wieloma względami przypominały one lekkie krążowniki rakietowe, których głównym zadaniem była obrona przeciwlotnicza i przeciwpodwodna grupy lotniskowców. Type 82 musiał więc być wyposażony w system rakietowy dalekiego zasięgu, zdolny zwalczać cele na dużych wysokościach i z dużej odległości, zanim te zdążą odpalić swoje pociski. Równie istotna była obrona przed nowoczesnymi, atomowymi okrętami podwodnymi.

Plany zakładały budowę ośmiu niszczycieli Type 82, z których pierwsze cztery miały nosić nazwy: HMS Bristol, HMS London, HMS Liverpool i HMS Portsmouth. Okręty miały współdziałać z niszczycielami rakietowymi typu County. Zamówienie na pierwszą, prototypową jednostkę złożono 17 kwietnia 1963 roku. Niestety, ambitne plany Royal Navy zderzyły się z brutalną rzeczywistością ekonomiczną i zmianą priorytetów politycznych. W 1966 roku rząd Partii Pracy, pod presją cięć budżetowych, ogłosił anulowanie całego programu lotniskowców CVA-01.
Decyzja ta oznaczała, że niszczyciele Type 82 straciły swój pierwotny sens istnienia. Mimo to, rząd zdecydował się na dokończenie budowy jednej, prototypowej jednostki – HMS Bristol. Decyzja ta była podyktowana chęcią przetestowania w praktyce nowych systemów uzbrojenia i elektroniki, które planowano wykorzystać w przyszłych, mniejszych i tańszych typach okrętów, takich jak niszczyciele typu Sheffield, projektu Type 42.

Planowane wyposażenie i uzbrojeni
HMS Bristol został zaprojektowany jako platforma dla trzech nowych systemów uzbrojenia. Trzonem jego potencjału i głównym powodem budowy był system przeciwlotniczy GWS.30 Sea Dart. Był to rakietowy system obrony strefowej, o zasięgu przekraczającym 70 km, zdolny do zwalczania szybkich celów powietrznych na średnich i dużych wysokościach. Pocisk Sea Dart, napędzany silnikiem strumieniowym, osiągał prędkość ponad Mach 2 i był naprowadzany półaktywnie radarowo, co wymagało podświetlenia celu przez okrętowe radary kierowania ogniem. Podwójna wyrzutnia umieszczona na dziobie, z magazynem na 38 pocisków, dawała Bristolowi siłę ognia porównywalną z ówczesnymi krążownikami. Co istotne, system Sea Dart posiadał również drugorzędną zdolność zwalczania celów nawodnych.
Drugim kluczowym systemem była australijskiej konstrukcji rakieta przeciwpodwodna Ikara. Był to unikalny system, który łączył w sobie cechy rakiety i torpedy. Po wykryciu wrogiego okrętu podwodnego w dużej odległości, Ikara była wystrzeliwana jak pocisk rakietowy. Po przebyciu zaprogramowanego dystansu, odrzucała silnik rakietowy i uwalniała przenoszoną pod kadłubem lekką torpedę (np. Mk 44 lub Mk 46), która opadała do wody na spadochronie i rozpoczynała autonomiczne poszukiwanie celu. System ten pozwalał na błyskawiczne zaatakowanie okrętu podwodnego oddalonego nawet o 20 km, znacznie szybciej niż mógłby to zrobić śmigłowiec. Uzupełnieniem zdolności ZOP na bliskim dystansie był trzylufowy miotacz bomb głębinowych Mk 10 Limbo, umieszczony na rufie.

Trzecim elementem uzbrojenia była w pełni automatyczna armata morska Mk 8 kalibru 114 mm. Umieszczona na dziobie, przed wyrzutnią Sea Dart, była to nowoczesna, uniwersalna armata, zdolna do prowadzenia ognia do celów nawodnych, powietrznych oraz do ostrzału celów lądowych. Jej szybkostrzelność wynosiła około 25 strzałów na minutę, a jej zastosowanie w HMS Bristol było poligonem doświadczalnym przed instalacją na masową skalę na niszczycielach projektu Type 42 i fregatach projektu Type 21. Całość uzbrojenia była zintegrowana z zaawansowanym, skomputeryzowanym systemem dowodzenia i analizy danych bojowych ADAWS-2 (Action Data Automation Weapons System), który integrował całe uzbrojenie i zbierał dane z potężnego zestawu radarów i sonarów.
HMS Bristol (D23)
Stępkę pod HMS Bristol położono 15 listopada 1967 roku w stoczni Swan Hunter, Tyne and Wear w Wallsend. Wodowanie odbyło się 30 czerwca 1969 roku, a matką chrzestną została Lucy-Ann Cabot, żona wicehrabiego Garmoyle. Proces wyposażania i testów był jednak długi i skomplikowany, co było typowe dla jednostki prototypowej, wyposażonej w tak liczne i nowoczesne systemy elektroniczne. Ostatecznie HMS Bristol (D23) został przyjęty do służby w Royal Navy dopiero 31 marca 1973 roku. Koszt budowy wyniósł 24 217 000 funtów (współcześnie około 395 mln funtów).

Niszczyciel miał 154,5 m długości. Jego wyporność standardowa wynosiła 6300 ton, a pełna 7100 ton. Napęd okrętu stanowił zaawansowany i potężny układ mieszany COSAG (Combined Steam and Gas). Do rejsu z prędkością ekonomiczną wykorzystywano dwie turbiny parowe Associated Electrical Industries (AEI) o łącznej mocy 30 000 KM. Natomiast do osiągania prędkości maksymalnej lub gwałtownego przyspieszania uruchamiano dodatkowo dwie turbiny gazowe Rolls-Royce Olympus TM1A o łącznej mocy 30 000 KM. Ten kombinowany system zapewniał okrętowi dużą elastyczność operacyjną, prędkość maksymalną 28 węzłów oraz zasięg zasięg 5750 mil morskich (10 650 km) przy prędkości 18 węzłów.
Wyposażenie elektroniczne składało się z m.in.: radar dozoru powietrznego dalekiego zasięgu Type 965M, radaru wskazywania celów Type 992Q, a także dwóch radarów Type 909 służących do naprowadzania pocisków Sea Dart. Za wykrywanie okrętów podwodnych odpowiadał zestaw sonarów, w tym sonar kadłubowy Type 184. Mimo braku hangaru, na rufie znajdowało się lądowisko dla śmigłowca, co pozwalało na tymczasowe operowanie z pokładu maszyn takich jak Westland Wasp. Załogę stanowiło 30 oficerów i 367 marynarzy.

Służba
Po wejściu do służby w 1973 roku, HMS Bristol przez niemal dekadę zmagał się z problemem… braku przeznaczenia. Był okrętem bez klasy i bez pierwotnie przewidzianej misji. Pierwsze lata jego służby upłynęły głównie na intensywnych testach i próbach systemów Sea Dart i Ikara. Doświadczenia zebrane na jego pokładzie były bardzo istotne dla rozwoju i wdrożenia tych systemów na niszczycielach projektu Type 42 i lotniskowcach typu Invincible. W ten sposób HMS Bristol spełnił swoje zadanie jako platforma testowa. Jego duży rozmiar, rozbudowane zaplecze dowodzenia i łączności sprawiły, że często pełnił również rolę okrętu flagowego dla różnych zespołów i dywizjonów niszczycieli, mimo że znacznie górował nad nimi możliwościami i kosztami eksploatacji.
W 1974 roku na okręcie wybuchł poważny pożar w kotłowni, który spowodował znaczne uszkodzenia i wyłączył go ze służby na pewien czas. Po remoncie HMS Bristol powrócił do aktywnej służby, biorąc udział w licznych ćwiczeniach krajowych i międzynarodowych w ramach sił NATO, takich jak manewry „Ocean Safari”. Regularnie pojawiał się również na Północnym Atlantyku, gdzie jego potężne uzbrojenie przeciwlotnicze i przeciwpodwodne stanowiło cenny atut w symulowanych scenariuszach konfrontacji z Układem Warszawskim. Jednak jego wysokie koszty utrzymania i liczna załoga sprawiały, że w czasach cięć budżetowych w Royal Navy, był postrzegany jako kosztowny luksus. Pojawiały się nawet propozycje jego przedwczesnego wycofania lub sprzedaży za granicę, jednak żadna z nich nie została zrealizowana.

Przez całe lata 70. HMS Bristol pozostawał okrętem o dużych możliwościach, ale jednocześnie stanowiącym logistyczne i operacyjne wyzwanie. Royal Navy nie do końca potrafiła znaleźć zastosowanie dla niego, zwłaszcza w zredukowanej po rezygnacji z lotniskowców CVA-01.
Chrzest bojowy i wojna o Falklandy
Gdy 2 kwietnia 1982 roku Argentyna dokonała inwazji na Falklandy, HMS Bristol znajdował się akurat w stoczni, przygotowując się do planowanego remontu. W tej sytuacji. w trybie pilnym przerwano prace i rozpoczęto przygotowania do wysłania okrętu na południowy Atlantyk. HMS Bristol, wraz z grupą innych okrętów, opuścił Wielką Brytanię 10 maja 1982 roku, tworząc tzw. „Grupę Bristol” i dołączył do głównych sił brytyjskiej grupy zadaniowej (Task Force) na Południowym Atlantyku. Jego przybycie było znaczącym wzmocnieniem dla sił Royal Navy, które poniosły już bolesne straty, w tym utratę niszczyciela HMS Sheffield, trafionego pociskiem Exocet.

HMS Bristol nigdy nie został wysłany na ryzykowne wody w rejonie cieśniny San Carlos, zwane „aleją bombową”. Zamiast tego przydzielono mu kluczowe zadanie: zapewnienie zewnętrznego pierścienia obrony powietrznej dla bezcennych lotniskowców – HMS Hermes i HMS Invincible. Operując na wschód od Falklandów, HMS Bristol stał się rdzeniem tzw. „Tarczy Sea Dart”, grupy niszczycieli (w tym HMS Exeter i HMS Cardiff), których zadaniem było wykrywanie i zwalczanie argentyńskich samolotów na dalekich podejściach, zanim te zdołałyby zagrozić sercu brytyjskiej floty. Jako okręt flagowy tej grupy obronnej, jego zaawansowany system dowodzenia i potężne radary były bardzo przydatne.
Podczas konfliktu HMS Bristol wielokrotnie znajdował się w stanie najwyższej gotowości bojowej. Według dostępnych relacji, co najmniej raz odpalił salwę pocisków Sea Dart w kierunku nadlatujących argentyńskich samolotów, choć nie odnotowano zestrzelenia. Sama jego obecność stanowiła jednak potężny czynnik odstraszający. Po kapitulacji sił argentyńskich 14 czerwca 1982 roku, HMS Bristol pozostał w rejonie Falklandów. Jego zadaniem było zapewnienie ochrony przeciwlotniczej dla archipelagu do czasu, aż lotnisko w Port Stanley zostało naprawione i mogły na nim wylądować myśliwce RAF, przejmując zadania obrony powietrznej. Paradoksalnie, wojna, której nikt się nie spodziewał, dała niszczycielowi jego najważniejszą i najbardziej udaną misję.

Dalszy los
Po powrocie z wojny o Falklandy, HMS Bristol został przyjęty w Wielkiej Brytanii jako okręt-bohater. Jego rola w ochronie floty została doceniona, co zapewniło mu dalszą przyszłość w Royal Navy. W 1984 roku przeszedł długo odkładany remont, w trakcie którego dokonano istotnych modyfikacji. Z jego pokładu usunięto starzejący się i skomplikowany w obsłudze system ZOP Ikara, który Royal Navy postanowiła wycofać ze wszystkich swoich okrętów. Zdemontowano również ostatni aktywny we flocie miotacz bomb głębinowych Limbo. Zmiany te odzwierciedlały zmianę taktyki morskiej, w której zadania zwalczania okrętów podwodnych na dalekich dystansach w całości przejęły śmigłowce pokładowe uzbrojone w torpedy Sting Ray. Mimo tych redukcji, HMS Bristol z systemem Sea Dart i armatą Mk 8 wciąż pozostawał potężną jednostką bojową.
Mimo to, jego unikalna konstrukcja, duże koszty operacyjne i duża załoga wciąż stanowiły problem. Royal Navy, standaryzująca swoją flotę w oparciu o niszczyciele projektu Type 42 i fregaty projektu Type 22/23, nie miała dla niego długoterminowego miejsca w strukturach pierwszej linii. Jego duży kadłub, przestronne pomieszczenia i zaplecze socjalne predestynowały go jednak do innej, równie ważnej roli. W 1991 roku podjęto decyzję o przekształceniu HMS Bristol w stacjonarny okręt szkolny. Został on na stałe zacumowany w bazie morskiej w Portsmouth, przy nabrzeżu HMS Excellent – centrum szkoleniowym Royal Navy.

W nowej roli HMS Bristol zastąpił wysłużony niszczyciel HMS Kent. Na jego pokładzie kadeci uczyli się podstawowych umiejętności morskich: obsługi cum, procedur bezpieczeństwa, walki z pożarami i przebiciami kadłuba, a także codziennego życia na okręcie wojennym. Mimo że pozbawiono go napędu, wciąż pozostawał formalnie w służbie jako. Z czasem jednak nawet utrzymanie stacjonarnego, starzejącego się kadłuba stało się coraz droższe. Korozja, zużycie instalacji i potrzeba ciągłych napraw sprawiły, że jego dalsza eksploatacja stawała się nieopłacalna. W 2010 roku usunięto z niego znaczną część wyposażenia na nadbudówkach, w tym maszty.
Ostatecznie, 28 października 2020 roku zakończono jego eksploatację jako jednostki szkolnej, a 1 grudnia 2020 roku przekazano go do organizacji zajmującej się wycofywanymi ze służby jednostkami Royal Navy w celu dalszego zagospodarowania lub zezłomowania. Wszelkie próby zachowania go jako okrętu-muzeum, podobnie jak w przypadku HMS Belfast, nie powiodły się ze względu na ogromne koszty i brak odpowiednich funduszy. W czerwcu 2024 roku usunięto okręt z miejsca kotwiczenia, ale dalszy los dawnego HMS Bristol pozostawał niepotwierdzony. Wszelkie spekulacje zostały ucięte 11 czerwca 2025 roku, kiedy to dawny niszczyciel rozpoczął swoją podróż do stoczni Aliaga w Turcji w celu zezłomowania. Holował go holownik Protug 87. Tak zakończyła się długa kariera unikalnego brytyjskiego niszczyciela rakietowego.

Podsumowanie
HMS Bristol (D23) był wyjątkową i unikalną jednostką Royal Navy. Pierwotnie miał być częścią ambitnego programu rozbudowy brytyjskiej floty, jednak problemy finansowe sprawiły, że pozostał jedynym w swoim rodzaju potężnym niszczycielem. Zbudowano go, chociaż Royal Navy nie miała pomysłu na jego wykorzystanie. Mimo to, jako jednostka eksperymentalna i prototypowa pomógł w zdobyciu cennej wiedzy i doświadczenia z wieloma nowoczesnymi systemami elektronicznymi, które z czasem trafiły na inne, mniejsze jednostki stanowiące przez lata trzon brytyjskiej floty.
Przez długi czas podejmowano próby uratowania dawnego niszczyciela przed złomowaniem. Weterani i historycy wskazywali na jego historyczne znaczenie, zwłaszcza udział w wojnie o Falklandy. Dodatkowo, był to jedyny w swoim rodzaju okręt, co jeszcze bardziej zwiększało jego wartość jako potencjalnej jednostki muzealnej. Niestety brak funduszy na odbudowę i przekształcenie w okręt-muzeum sprawiły, że podzielił los wielu innych, unikalnych brytyjskich okrętów wojennych, które trafiły na złom.
Discover more from SmartAge.pl
Subscribe to get the latest posts sent to your email.