Popularność usług VPN rośnie już nie z roku na rok, ale praktycznie z miesiąca na miesiąc. I pewnie można by było powiedzieć, że to po prostu efekt dobrego marketingu, ale to byłaby tylko połowa prawdy, bo podstawą jest tu naprawdę użyteczny produkt.

Jak to jest z tym bezpieczeństwem

Nie będziemy wnikać w szczegóły, choć faktycznie część twierdzeń wybranych dostawców usług VPN dotyczących bezpieczeństwa jest nieco naciągana, jednak z jednym dyskutować trudno: użytkownicy schowani za Wirtualną Siecią Prywatną są bezpieczniejsi od tych, którzy z VPN nie korzystają. Czy są zupełnie bezpieczni? Nie. Ale wystarczy, że wyrządzenie im krzywdy będzie trudniejsze niż tym niechronionym, a większość ataków nie będzie nawet kontynuowana.

Argumenty dotyczące bezpieczeństwa przemawiają do firm i grupy nieco bardziej świadomych użytkowników, ale nie wystarczają, żeby wytłumaczyć rosnącą popularność VPN-ów. Głównym jej motorem jest coś zupełnie innego.

Dlaczego VPN-y są dziś tak popularne?

Więcej usług z barierami geograficznymi

Prawdopodobnie najwięcej użytkowników przybyło VPN-om dzięki… Netflixowi. Jasne, rozumiemy, jak działają licencje na treści cyfrowe i że to przez nie użytkownicy z Polski nie mogą obejrzeć Hobbita, a ci z Wielkiej Brytanii – owszem, mimo że wszyscy korzystają z tej samej platformy. VPN pozwala schować się za IP należącym do innego kraju, a tym samym na obejście takich zasad, które nijak nie przystają do rzeczywistości XXI wieku.

Wielu użytkowników chciało obejrzeć tylko jeden film albo serial, zainstalowali oni wersję próbną VPN i zauważyli, że nagle lista produkcji do obejrzenia stała się kilka razy dłuższa. Pozostało więc tylko na stałe (a przynajmniej na dłużej) zaprzyjaźnić się z VPN-ami, które pozwalają na robienie tego, na co w zasadzie powinien pozwalać standardowy abonament usług streamingowych.

Więcej użytkowników, bo wad jest mniej

Kto korzystał z VPN-a kilka lat temu, ten wie, że za wszystkie korzyści z tym związane, płaciło się w praktyce nie tylko pieniędzmi, ale też masakrycznie spowolnionym transferem. Parę lat potrafi jednak zdziałać cuda: rozwój infrastruktury przesyłowej oraz optymalizacja algorytmów sprawiły, że dziś VPN w niczym nie przeszkadza. Nie ma znaczenia, czy edytuje się w sieci prywatnej dokumenty robocze, czy streamuje grę, czy ogląda seriale: przepustowość nie jest w widoczny sposób zmniejszana.

Część rosnącej popularności VPN-ów to zatem efekt powrotu użytkowników, którzy wiedzą, do czego im ta usługa potrzebna, ale którzy wcześniej zrezygnowali ze względu na obiektywne ograniczenia. Kiedy te zniknęły, mogą znów korzystać ze swoich ulubionych narzędzi.

Dlaczego VPN-y są dziś tak popularne?

VPN-y po prostu nigdy nie były lepsze

Jeśli chodzi o zmiany w funkcjonowaniu VPN-ów, to nie ograniczają się one tylko do uporania się z problemem niskiej przepustowości. Równie ważne jest to, że te narzędzia stały się praktycznie kombajnami. To już nie tylko kilkanaście czy kilkadziesiąt serwerów w różnych krajach, ale także opcje ochrony haseł, śledzenia internetowych wycieków czy zdecydowanie łatwiejsza obsługa. Samo to, że VPN-y od jakiegoś czasu pozwalają praktycznie bez żadnej konfiguracji zabezpieczyć i komputery, i smartfony, dodało im wielu użytkowników.

Uproszczenie i usprawnienie interfejsu szło w parze z lepszym projektowaniem samej infrastruktury usług – tego wprawdzie nie widać, ale czuje się przy testowaniu lepszych i gorszych VPN-ów. I być może ostatnim puzzlem w tej układance jest fakt, że kilka najsolidniejszych usług było w stanie odbić użytkowników tym gorzej zaprojektowanym, a dalej polecenia poszły już pocztą pantoflową.

Wspieraj SmartAge.pl na Patronite
Udostępnij.