1 września 1939 roku wojska III Rzeszy zaatakowały Polskę. Dzień ten przyjmuje się za początek II wojny światowej. Mimo bohaterskiej postawy Wojska Polskiego, z powodu błędów decyzyjnych, niewystarczającego uzbrojenia oraz przytłaczającej przewagi liczebnej przeciwnika, po trwającym nieco ponad miesiąc oporze, Polska została zajęta i podzielona między Niemcy i ZSRR.
Geneza
Gdy 11 listopada 1918 roku zakończyła się I wojna światowa, świat miał nadzieję, że była to ostatnia wielka wojna, która przetoczyła się przez świat. Niestety tak się nie stało. Wytworzony nowy układ granic i powstanie, albo odrodzenie dawnych krajów, nieobecnych na mapie Europy przez dłuższy czas sprawiło, że sytuacja polityczna na całym kontynencie znacznie się skomplikowała. Okres międzywojenny w Europie naznaczony był więc niestabilnością polityczną, kryzysami ekonomicznymi oraz narastającymi tendencjami rewizjonistycznymi.

Podpisany 28 czerwca 1919 roku Traktat Wersalski, choć miał zapewnić trwały pokój, w rzeczywistości pozostawił wiele nierozwiązanych kwestii, które stały się zarzewiem przyszłych konfliktów. Upokorzone klęską i obciążone wysokimi reparacjami wojennymi Niemcy, stały się podatnym gruntem dla ideologii nacjonalistycznych i autorytarnych. Tym bardziej dojście do władzy Adolfa Hitlera i Narodowosocjalistycznej Niemieckiej Partii Robotników (NSDAP) 30 stycznia 1933 roku oznaczało radykalną zmianę w polityce zagranicznej tego kraju. Hitler otwarcie dążył do rewizji postanowień traktatu wersalskiego, odbudowy potęgi militarnej Niemiec i ekspansji terytorialnej w ramach ideologii „Lebensraum” (pol. przestrzeni życiowej). Oznaczało to, że kraje Europy Środkowo-Wschodniej stały się potencjalnym celem Niemiec.
Pierwszymi krokami na drodze do wojny było remilitaryzacja Nadrenii 7 marca 1936 roku, Anschluss Austrii 12 marca 1938 roku oraz zajęcie czeskich Sudetów po układzie monachijskim z 29 września 1938 roku. Układ ten, zawarty między Niemcami, Włochami, Wielką Brytanią i Francją, jest często postrzegany jako szczytowa faza polityki appeasementu (pol. polityki ustępstw) wobec Hitlera, mającej na celu uniknięcie wojny za wszelką cenę. Niestety, polityka ta jedynie ośmieliła Hitlera, który w marcu 1939 roku dokonał rozbioru Czechosłowacji, tworząc Protektorat Czech i Moraw oraz marionetkowe państwo słowackie.

W obliczu rosnącej agresji niemieckiej, oczy Europy zwróciły się ku Polsce. Odtworzony w 1918 roku po 123 latach zaborów kraj, od pierwszych dni swojego istnienia musiał walczyć o przetrwanie. Początkowo poprzez walki graniczne i powstania (m.in. Powstanie Wielkopolskie i Powstania Śląskie) starano się ukształtować granice zachodnie i południowe. Największym wyzwaniem było jednak ustalenie granic wschodnich. Udało się je ustalić dopiero w wyniku wojny polsko-bolszewickiej, która miała olbrzymie znaczenie zarówno dla Polski jak i całej Europy, ponieważ powstrzymała ekspansję ZSRR na zachód. Wojna ta była również cennym, aczkolwiek specyficznym źródłem doświadczenia dla młodego Wojska Polskiego.
Przez kolejne lata stopniowo odbudowywano kraj, nadrabiając lata zaborów i podziału. Było to wyjątkowo trudnym wyzwaniem, zwłaszcza w obliczu kryzysów ekonomicznych i politycznych jakie przetaczały się przez międzywojenną Europę, a także chronicznych braków funduszy, których nie starczało na wszystkie planowane działania. Mimo to, w latach 1918-1939 Polska przeszła znaczącą transformację i stała się jednym z wiodących państw europejskich.

W latach 30. polskie władze zaczęły jednak zdawać sobie sprawę z rosnących napięć międzynarodowych oraz ryzyka wybuchu kolejnego konfliktu. Niemieckie władze wysuwały coraz śmielsze żądania terytorialne, domagając się przyłączenia Gdańska do terytorium III Rzeszy oraz zgody na budowę eksterytorialnej autostrady i linii kolejowej przez Pomorze, łączącej Prusy Wschodnie z resztą Niemiec. Polska, konsekwentnie odrzucająca te żądania, zdawała sobie sprawę z możliwych konsekwencji. 26 marca 1939 roku polski rząd kategorycznie odrzucił niemieckie propozycje, co spotkało się z natychmiastową reakcją Berlina. W odpowiedzi na polskie stanowisko, 28 kwietnia 1939 roku Hitler wypowiedział niemiecko-polską deklarację o niestosowaniu przemocy z 26 stycznia 1934 roku oraz angielsko-niemieckie porozumienie morskie z 18 czerwca 1935 roku.
Pakt Ribbentrop-Mołotow
Gdy światowe mocarstwa obserwowały z rosnącym niepokojem rozwój wydarzeń, w tle toczyły się tajne negocjacje, które ostatecznie przypieczętowały los Polski i otworzyły drogę do globalnego konfliktu. Kluczowym momentem było podpisanie paktu o nieagresji między III Rzeszą a Związkiem Radzieckim, znanego jako pakt Ribbentrop-Mołotow, nazwanego tak od nazwisk ministrów spraw zagranicznych: Joachima von Ribbentropa (Niemcy) i Wiaczesława Mołotowa (ZSRR).

Pakt został podpisany w Moskwie 23 sierpnia 1939 roku. Oficjalnie był to traktat o nieagresji, ale jego prawdziwe znaczenie kryło się w tajnym protokole dodatkowym. Protokół ten dzielił Europę Środkową i Wschodnią na strefy wpływów między dwoma totalitarnymi mocarstwami. W praktyce oznaczało to:
- Polska: Została podzielona wzdłuż linii rzek Narew, Wisła i San. Tereny na zachód od tej linii miały przypaść Niemcom, a na wschód – Związkowi Radzieckiemu.
- Finlandia, Estonia, Łotwa i Besarabia (część Rumunii): Znalazły się w sowieckiej strefie wpływów.
- Litwa: Początkowo w strefie niemieckiej, później na mocy kolejnych porozumień z 28 września 1939 roku, przekazana ZSRR w zamian za część Lubelszczyzny i Mazowsza, które miały znaleźć się pod okupacją niemiecką.
Oprócz podziału strefy wpływów, pakt ten miał również inne, dodatkowe cele. Dla Niemiec, pakt eliminował ryzyko wojny na dwa fronty i zabezpieczał wschodnią flankę przed atakiem ZSRR, umożliwiając skupienie wszystkich sił na uderzeniu na Polskę, a następnie na państwa zachodnie. Dodatkowo, Niemcy zyskiwały dostęp do surowców naturalnych z ZSRR, co było kluczowe dla ich gospodarki wojennej. Zyskany dzięki temu czas pozwalał na rozbudowę niemieckiego przemysłu i sił zbrojnych, które docelowo miały przeprowadzić atak na ZSRR.

W przypadku Związku Radzieckiego, pakt zapewniał ZSRR czas na rozbudowę potencjału militarnego oraz powiększenie terytorium i strefy wpływów, realizując ekspansjonistyczne cele Józefa Stalina. Stalin liczył na to, że wojna między państwami kapitalistycznymi wykrwawi je nawzajem, co umożliwi mu w przyszłości rozszerzenie komunizmu na Europę. Stalin zakładał bowiem, że po wyczerpującej wojnie na Zachodzie, również Niemcy będą dla niego łatwym celem. Potrzebował jednak czasu na rozbudowę sił zbrojnych i przygotowanie się do wojny.
Paradoksalnie więc, pakt Ribbentrop-Mołotow chociaż oficjalnie oznaczał współpracę między Niemcami a ZSRR, w praktyce był tylko odsunięciem w czasie momentu rozpoczęcia walk między tymi krajami. Obie strony podpisywały go więc z świadomością, że zamierzają go w odpowiednim momencie złamać.
Sytuacja polityczna Polski w 1939 roku
Polska w 1939 roku znajdowała się w niezwykle trudnej sytuacji geopolitycznej. Otoczona przez dwóch agresywnych sąsiadów – nazistowskie Niemcy na zachodzie i północy oraz komunistyczny Związek Radziecki na wschodzie – musiała liczyć przede wszystkim na swoje siły i zawarte sojusze. Na południu sytuacja również nie wyglądała najlepiej, ponieważ początkowo relacje z Czechosłowacją nie należały do pozytywnych, a utworzona w ich miejsce później marionetkowa Słowacja była krajem w pełni kontrolowanym przez III Rzeszę. Również Litwa i Łotwa nie mogły być uznane za potencjalnych sojuszników, głównie z powodu trudnych relacji dyplomatycznych z tymi krajami jak i ich niewielkich i słabo uzbrojonych sił zbrojnych.

W marcu wraz z podziałem Czechosłowacji Polska ponownie uzyskała granicę z Węgrami. Kraj ten był historycznie przychylny Polsce, czego najlepszym dowodem był brak udział Węgier w walkach we wrześniu 1939 roku. Węgrzy byli jednak bardziej związani z Niemcami niż z Polską, w związku z czym nie można było liczyć na ich wsparcie militarne. Jedynym faktycznym sojusznikiem graniczącym z Polską była Rumunia, która jednak nie miała interesu w walce z Niemcami, ponieważ za swojego głównego przeciwnika uważała Związek Radziecki. Ogólnie, w przededniu wybuchu II wojny światowej Polska miała zawartych kilka sojuszy, które miały pomóc w zapewnieniu bezpieczeństwa.
Były to:
- Sojusz z Francją: Tradycyjny sojusz polsko-francuski, zapoczątkowany jeszcze w 1921 roku, będący kamieniem węgielnym polskiej polityki zagranicznej w okresie międzywojennym. Porozumienia wojskowe między Sztabem Generalnym Wojska Polskiego a Sztabem Generalnym Armii Francuskiej przewidywały, że w przypadku agresji na Polskę, Francja rozpocznie ofensywę na Zachodzie w ciągu 15 dni od ogłoszenia mobilizacji – zapis ten był kluczowy, ponieważ nie oznaczał on wymogu rozpoczęcia działań w określonym czasie po agresji na Polskę, ani nie precyzował skali tych działań.
- Sojusz z Wielką Brytanią: W obliczu narastającego zagrożenia ze strony Niemiec, Polska nawiązała bliższe relacje z Wielką Brytanią. 25 sierpnia 1939 roku, zaledwie tydzień przed wybuchem wojny, podpisano polsko-brytyjski układ o pomocy wzajemnej. Układ ten, będący odpowiedzią na pakt Ribbentrop-Mołotow, gwarantował wzajemne wsparcie w przypadku agresji na jedno z państw. Brytyjczycy zobowiązali się do udzielenia pomocy wojskowej Polsce w ciągu 48 godzin od agresji. Ze względu na położenie geograficzne Wielkiej Brytanii, wsparcie to było ograniczone do działań morskich, a nie lądowych.
- Sojusz z Rumunią: Polska i Rumunia posiadały sojusz obronny, zawarty w 1921 roku. Jego głównym założeniem była obrona przed ewentualną agresją ZSRR. W jego zapisach nie uwzględniono konkretnych działań w przypadku agresji Niemiec, ale teoretycznie Polska mogła oczekiwać wsparcia ze strony Rumunii.
- Pakt o nieagresji z ZSRR: Podpisany w 1932 roku, przedłużony w 1934 roku do 1945 roku, miał zapewniać pokój na wschodniej granicy. Jak pokazały wydarzenia 17 września 1939 roku, był to jednak jedynie fasadowy dokument.

Polska, choć zdawała sobie sprawę z olbrzymiej przewagi militarnej Niemiec, wierzyła w skuteczność zawartych sojuszy. Oczekiwano, że ofensywa francuska na Zachodzie odciąży polski front, a brytyjska pomoc morska i lotnicza (choć ta była bardziej symboliczna) również wpłynie na rozwój sytuacji. Niestety, rzeczywistość okazała się brutalna. Francja, mimo deklaracji, nie podjęła poważnych działań ofensywnych, a Wielka Brytania ograniczyła się do wypowiedzenia wojny Niemcom 3 września 1939 roku, nie oferując znaczącej pomocy militarnej. Ta bierność Aliantów Zachodnich, oraz sposób prowadzenia działań wojennych przeciwko Niemcom we wrześniu 1939 roku jest często określana mianem „dziwnej wojny” (ang. Phoney War) i miała ostatecznie katastrofalne skutki dla Polski.
Problemem sojuszy zawartych przez Polskę z Francją i Wielką Brytanią była przede wszystkim sytuacja w jakiej oba te kraje znajdowały się w okresie międzywojennym. Zwłaszcza Francja, która podczas I wojny światowej przyjęła na siebie ciężar największych walk, nie była chętna do udziału w kolejnej wojnie. Najlepiej obrazuje to słynne zdanie francuskiego aktywisty Marcela Déata „Dlaczego musimy umierać za Gdańsk?” (fr. Pourquoi mourir pour Dantzig?), zamieszczone w artykule z 4 maja 1939 roku, który miał wyraźny wydźwięk przeciwko udziałowi tego kraju w kolejnej wojnie z Niemcami.

Podobnie wyglądała sytuacja w Wielkiej Brytanii, która również po ciężkich walkach na frontach I wojny światowej nie chciała angażować się w kolejny konflikt o dużej skali. Oba te kraje z jednej strony zdawały sobie sprawę ze swojego znaczenia w Europie i przede wszystkim wpływu na wydarzenia na kontynencie, ale również robiły wszystko, aby uniknąć udziału w kolejnej wojnie. Polska nie miała jednak innych potencjalnych sojuszników, ponieważ pozostałe kraje europejskie starały się zachować neutralność, również unikając konfrontacji z wielkimi mocarstwami, albo nie dysponowały odpowiednimi siłami, aby zapewnić Polsce jakiekolwiek poważne wsparcie.
Siły i plany działań
Ocena potencjału zbrojnego Polski i Niemiec we wrześniu 1939 roku to mimo licznych danych trudne zadanie. Chociaż ogólne dane wyraźnie sugerują przewagę Wehrmachtu nad Wojskiem Polskim pod każdym względem, nie można jednoznacznie ocenić faktycznej przewagi, ponieważ o ile Polska zaangażowała w obronę praktycznie wszystkie swoje siły, tak Niemcy podzieliły swoje oddziały obawiając się działań francuskich na zachodzie. Z drugiej strony należy pamiętać, że niepełna mobilizacja Wojska Polskiego sprawiła, że mimo wystawienia konkretnej liczby dywizji, nie dysponowały one pełnym stanem etatowym w momencie wybuchu wojny.

III Rzesza (Wehrmacht)
Na mocy Traktatu Wersalskiego, niemiecka armia została bardzo mocno ograniczona. Zapisy traktatu uniemożliwiały Niemcom posiadanie wojsk pancernych, nowoczesnej floty oraz lotnictwa wojskowego. Mimo to, dzięki tajnej współpracy z różnymi krajami, Niemcy w okresie międzywojennym starały się rozwijać chociaż teoretycznie swoje możliwości rozbudowy armii. Sytuacja uległa diametralnej zmianie w 1933 roku, gdy Adolf Hitler zapoczątkował remilitaryzację kraju i szybką rozbudowę armii w oparciu o silne oddziały zmechanizowano oraz lotnictwo i w mniejszym zakresie również flotę, zwłaszcza podwodną. W ciągu zaledwie kilku lat, dzięki sile niemieckiego przemysłu możliwe było nadrobienie kilkunastu lat rozbrojenia.
W 1939 roku III Rzesza dzieliła swoje siły między dwa fronty – Zachodni i Wschodni. Oddziały na zachodzie miały za zadanie ewentualne utrzymanie granicy w przypadku francuskiego ataku, a oddziały na wschodzie przewidziano do ataku na Polskę. Łącznie Niemcy posiadali około 2,75 mln żołnierzy, z czego około 1,85 mln przeznaczono do ataku na Polskę. Posiadali blisko 100 dywizji, a 61 z nich – w tym 3 dywizje piechoty górskiej, 4 dywizje piechoty zmotoryzowanej, 7 dywizji pancernych i 4 dywizje lekkie przeznaczono do ataku na Polskę.

Na wyposażeniu tych oddziałów znajdowało się blisko 2700 czołgów (głównie lekkich PzKpfw I i II, oraz PzKpfw 35(t)) – z łącznie około 3300 posiadanych przez Wehrmacht, około 1300 samochodów pancernych, 7200 dział polowych, 7450 dział przeciwpancernych, 52 tys. karabinów maszynowych, 363 tys. koni, 85 tys. ciężarówek, 40 tys. samochodów i 62 tys. motocykli. Niemiecka armia była dobrze wyposażona i miała odpowiednie rezerwy oraz zaopatrzenie do prowadzenia dłuższych działań wojennych.
Łącznie niemieckie siły powietrzne (Luftwaffe) posiadały około 4000 samolotów bojowych, z czego około 2700 przeznaczono do operacji przeciwko Polsce. Były to 543 myśliwce, 835 bombowców, 315 bombowców nurkujących, 462 samoloty rozpoznawcze i 545 samolotów transportowych.
Niemiecka flota (Kriegsmarine) całościowo była znacznie większa od Polskiej Marynarki Wojennej, ale do ataku na Polskę przeznaczono tylko jej część (dalej większą od sił jakimi dysponowała Polska). Był to m.in. stare pancerniki „Schleswig-Holstein” i „Schlesien”, lekkie krążowniki „Leipzig”, „Nurnberg”, „Königsberg” i „Köln”, 10 niszczycieli – „Lebrecht Maaß”, „Georg Thiele”, „Richard Beitzen”, „Bruno Heinemann”, „Wolfgang Zenker”, „Hans Lüdemann”, „Bernd von Arnim”, „Friedrich Ihn”, „Erich Steinbrinck” oraz „Friedrich Eckoldt”, 10 okrętów podwodnych kilku typów, 8 ścigaczy, 9 torpedowców i 16 trałowców.

Wojsko Polskie
Wojsko Polskie w 1939 roku było w stanie rozbudowy. W ramach trwających od lat programów zbrojeniowych, stopniowo rozbudowywano poszczególne formacje, stawiając na stopniową motoryzację i rozwój broni pancernej oraz lotnictwa. Niestety wszystkie te programy były dalekie od finalizacji gdy wybuchła wojna. W związku z tym we wrześniu 1939 roku podstawowymi środkami transportu dalej w głównej mierze były konie, a wojska pancerne ograniczały się do kilku mniejszych formacji. Również lotnictwo nie było w najlepszym stanie, ponieważ z powodu zmieniającego się podejścia i priorytetów wskazywanych przez poszczególnych dowódców Sił Powietrznych, dominowało lotnictwo bombowe, a brakowało lotnictwa myśliwskiego i szturmowego.
Wojsko Polskie podzielone było na 7 armii – Armia „Modlin”, Armia „Pomorze”, Armia „Poznań”, Armia „Łódź”, Armia „Kraków”, Armia „Karpaty” i Armia „Prusy” (w trakcie działań wojennych utworzono kolejne, tymczasowe związki taktyczne). W ich skład wchodziło m.in. 30 dywizji piechoty (z których 24 były bezpośrednio zaangażowane na froncie zachodnim), 11 brygad kawalerii i dwie brygady pancerno-motorowe, a także wiele mniejszych jednostek, liczących łącznie około 950 000 żołnierzy, a po mobilizacji około 1,3 mln. Łącznie jednak, w przypadku pełnej mobilizacji rezerw możliwe było powołanie 2,6 mln żołnierzy rezerwy.

Wojsko Polskie we wrześniu 1939 roku dysponowało około 880 czołgami, z których jedynie 135 było w miarę nowoczesnych (czołgi 7TP) i mogło podjąć skuteczną walkę z niemieckimi czołgami, kolejnych 50 czołgów typu Renault R35 dopiero dostarczono, więc nie miały one przydziałów do jednostek a ich udział w walkach był bardzo ograniczony. Reszta pojazdów to 38 czołgów Vickers E, które chociaż przewyższały uzbrojeniem wiele niemieckich czołgów lekkich, ustępowały im pod względem mobilności i przede wszystkim liczebności oraz stanu technicznego, 102 czołgi Renault FT, pamiętające I wojnę światową (ich stan był tak fatalny, że nie mogły brać udziału w walkach i wykorzystywano je jako stacjonarne punkty oporu) oraz około 470 tankietek TK-3 i TKS, z których większość uzbrojona była w karabiny maszynowe, a jedynie około 23-25 TKS-ów posiadało skuteczne działka automatyczne kalibru 20 mm.
Oprócz czołgów Wojsko Polskie dysponowało ponad 200 wozami pancernymi, 10 pociągami pancernymi i ponad 5000 środków artyleryjskich (w tym 1200 armat przeciwpancernych i ponad 500 armat przeciwlotniczych). Ponadto żołnierze dysponowali około 3500 karabinów przeciwpancernych, 3850 granatnikami kalibru 46 mm i ponad 40 000 karabinów maszynowych.

Lotnictwo dysponowało około 40 bombowcami PZL.37 Łoś (z 96 wyprodukowanych, ponieważ wiele maszyn nie zostało jeszcze odebranych przez wojsko), będącymi najnowocześniejszymi konstrukcjami lotniczymi w Siłach Powietrznych, które dorównywały konstrukcjom niemieckim, 188 samolotami liniowymi, które uznawane są za maszyny wsparcia pola walki (głównie PZL.23 Karaś oraz pojedyncze PZL.43 i PZL.46) oraz 279 myśliwcami. Samoloty myśliwskie prezentowały się jednak nie najlepiej, ponieważ były to maszyny typu PZL P.7 (105 maszyn), P.11 (172 maszyny) i P.24 (2 maszyny), które w 1939 roku ustępowały niemieckim myśliwcom pod każdym względem. Ponadto polskie lotnictwo dysponowało kilkuset samolotami wsparcia, łącznikowymi, transportowymi i rozpoznawczymi, których wartość bojowa była znikoma. Mimo zakrojonych na szeroką skalę prac projektowych, w 1939 roku oprócz PZL.37 Łoś nie były gotowe żadne nowe samoloty o porównywalnych parametrach do jednostek niemieckich. Plany rozbudowy Sił Powietrznych zakładały bowiem, że dostawy nowoczesnych myśliwców krajowej produkcji jak i importowanych rozpoczną się w latach 1940-1941.
Polska flota, chociaż stosunkowo silna, składała się z kilkunastu okrętów, w tym 4 niszczycieli i 5 okrętów podwodnych. Ze względu na charakter walk okręty te nie odegrały żadnej znaczącej roli w walkach, poza efektem odstraszania. W ramach Planu Peking do Wielkiej Brytanii wycofano tuż przed rozpoczęciem działań wojennych niszczyciele ORP Burza, ORP Błyskawica i ORP Grom. Polskie okręty podwodne typu Wilk oraz ORP Orzeł i ORP Sęp były dobrymi jednostkami, które mogły zadać niemieckiej flocie straty, ale plany ich wykorzystania były bardzo ograniczone, przez co ich faktyczny wpływ na działania wojenne był znikomy.

Armia Czerwona
W 1939 roku ZSRR posiadało jedną z największych armii na świecie, jednak oddziały te były rozproszone po olbrzymim terytorium Związku Radzieckiego. Na wschodnie granice Polski skierowano siły Armii Czerwonej liczące około 1,5 miliona żołnierzy, z czego około 460 000 bezpośrednio wzięło udział w inwazji. Składały się one z dwóch frontów: Frontu Białoruskiego pod dowództwem komandarma Michaiła Kowalowa i Frontu Ukraińskiego pod dowództwem komandarma Siemiona Timoszenki. Obie formacje obejmowały kilkadziesiąt dywizji piechoty, dywizji kawalerii oraz liczne jednostki pancernych i zmechanizowanych.
Dokładny skład tych oddziałów i sprzęt jakim dysponowały nie są dobrze znane z powodu mocnego ograniczenia dostępnych informacji na ten temat ze strony ZSRR oraz później Rosji. Nie ma jednak żadnych wątpliwości, że siły te były wystarczające do samodzielnego zniszczenia Wojska Polskiego, chociaż pod wieloma względami ustępowały zwłaszcza w wyszkoleniu oddziałom polskim. Związek Radziecki posiadał jednak przewagę w liczbie czołgów i samolotów bojowych.

Plany działania
Niemieckie plany ataku: Fall Weiss (pol. Plan Biały)
Niemiecki plan ataku na Polskę pod kryptonimem „Fall Weiss”, został przygotowany już w kwietniu 1939 roku i zakładał szybkie i zdecydowane uderzenie, mające na celu rozbicie Wojska Polskiego w ciągu kilku tygodni. Co jednak istotne, Niemcy nie mieli aż tak dobrego rozeznania co do rozmieszczenia oddziałów Wojska Polskiego, zwłaszcza lokalizacji lotnisk polowych oraz punktów obrony i umocnień. Niewiedza ta nie miała dużego wpływu na przebieg walk, ale uratowała część polskich sił przed zniszczeniem w pierwszych dniach walk.
Główne założenia niemieckiego planu obejmowały szybkie przełamanie obrony granicznej poprzez atak z trzech głównych kierunków, w celu okrążenia i zniszczenia w krótkim czasie głównych sił polskich. Grupa Armii Północ pod dowództwem gen. płk. Fedora von Bocka (3. Armia i 4. Armia) miała uderzyć z Pomorza (Prusy Wschodnie) i z terenu III Rzeszy, przecinając polski „korytarz pomorski” i łącząc się w rejonie Grudziądza, a następnie nacierać na Warszawę i w kierunku Bugu.

Natomiast Grupa Armii Południe pod dowództwem gen. płk. Gerda von Rundstedta (8. Armia, 10. Armia i 14. Armia) miała uderzyć z terenu Śląska, Moraw i Słowacji. Główny wysiłek miały podjąć 10. Armia na kierunku Częstochowa-Radom-Warszawa i 14. Armia na kierunku Kraków-Lwów. Luftwaffe miała zniszczyć polskie lotnictwo na lotniskach, sparaliżować komunikację i transport oraz wspierać wojska lądowe.
Plan zakładał pełne wykorzystanie przewagi w wojskach zmotoryzowanych i lotnictwie do szybkich manewrów i okrążania polskich oddziałów, co miało doprowadzić do szybkiego zwycięstwa, zademonstrować siłę Wehrmachtu i wymusić kapitulację Polski, zanim Alianci Zachodni zdążą podjąć skuteczne działania. Ofensywa miała być prowadzona zgodnie z doktryną wojny błyskawicznej (niem. Blitzkrieg), przy czym w praktyce niemiecka armia nie była we wrześniu 1939 roku w pełni gotowa do realizacji tej doktryny. Dopiero rok później we Francji i dwa lata później w ZSRR zastosowano bardziej praktyczną wersję Blitzkriegu.

Polskie Plany Obronne: Plan „Zachód”
Polskie plany obronne, znane jako Plan „Zachód”, zakładały obronę całego terytorium kraju, w tym szczególnie rejonów przemysłowych Górnego Śląska i Zagłębia Dąbrowskiego, stolicy kraju oraz dostępu do morza. Ze względu na naciski polityczne i ekonomiczne, nie podjęto decyzji o wycofaniu wojsk w głąb kraju. W efekcie, polskie siły zostały rozłożone wzdłuż długiej granicy, co czyniło je podatnymi na ataki oskrzydlające. Co istotne, Wojsko Polskie było stosunkowo dobrze poinformowane o siłach i możliwościach niemieckiej armii. Niestety plany obronne opracowano w oparciu o doświadczenia z wojny polsko-bolszewickiej w latach 1919-1921. Konflikt ten nie przypominał innych konfliktów, ze względu na specyfikę stosowanego uzbrojenia oraz teatr działań – wschodnia Polska nie sprzyjała wykorzystaniu dużych ilości wojsk pancernych.
Główne ugrupowania wojsk obejmowały: Armię Pomorze (na Pomorzu i Korytarzu, dowodzona przez gen. dyw. Władysława Bortnowskiego), Armię Poznań (w Wielkopolsce, dowodzona przez gen. dyw. Tadeusza Kutrzebę), Armię Łódź (w centralnej Polsce, dowodzona przez gen. dyw. Juliusza Rómmla), Armię Kraków (w Małopolsce i na Śląsku, dowodzona przez gen. bryg. Antoni Szylling), Armię Karpaty (na południu, dowodzona przez gen. dyw. Kazimierza Fabrycego), Armię Modlin (na północ od Warszawy, dowodzona przez gen. bryg. Emila Krukowicza-Przedrzymirskiego) oraz Grupę Operacyjną Narew (na północnym wschodzie, dowodzona przez gen. bryg. Czesława Młot-Fijałkowskiego).

Zakładano, że polskie wojska będą opóźniać marsz Niemców, zadając im jak największe straty, a następnie wycofają się na linię obrony wzdłuż rzek Wisły i Sanu, gdzie miały czekać na odsiecz sojuszników. Główną nadzieją Polski była szybka reakcja Francji i Wielkiej Brytanii, które miały podjąć ofensywę na Zachodzie, zmuszając Niemców do przerzucenia części sił. Niestety, rozproszenie sił wzdłuż granicy uniemożliwiło stworzenie silnej linii obronnej wspieranej przez oddziały rezerwy, które mogłaby skutecznie kontratakować w przypadku przełamania frontu.
Plany Armii Czerwonej
Atak sowiecki miał na celu zajęcie wschodnich terenów Polski, zgodnie z ustaleniami paktu Ribbentrop-Mołotow. Propagandowo uzasadniono go „ochroną białoruskiej i ukraińskiej ludności” przed „polskim reżimem” i chaosem jaki postępował w ogarniętym wojną kraju. Armia Czerwona miała szybko posuwać się na zachód, zajmując tereny do linii demarkacyjnej ustalonej z Niemcami. Jej zadaniem było również uniemożliwienie polskim siłom zorganizowania skutecznej obrony na wschodzie kraju i ucieczki żołnierzy na Węgry i do Rumunii. Rosjanie zakładali, że początkowo uda im się uzyskać efekt zaskoczenia niespodziewanym atakiem, a nawet efekt dezorientacji, sugerujący, że wkraczające oddziały to pomoc dla Wojska Polskiego. W przypadku niektórych rejonów faktycznie się to udało.
Przebieg Kampanii Wrześniowej (1 września – 6 października 1939 roku)
Rosnące napięcia na linii Warszawa-Berlin sprawiły, że już w marcu 1939 roku Wojsko Polskie rozpoczęło proces ograniczonej mobilizacji. Główne działania rozpoczęto jednak dopiero 23 sierpnia, kiedy pozyskiwane przez wywiad informacje wyraźnie sugerowały ryzyko wybuchu wojny. Działania te spotykały się z nieprzychylną reakcją Francji i Wielkiej Brytanii, które obawiały się eskalacji napięć. W tej sytuacji dalszą mobilizację kontynuowano w wolniejszym tempie.

30 sierpnia 1939 roku marszałek Edward Rydz-Śmigły podjął decyzję o rozpoczęciu Planu Peking, czyli odesłaniu trzech najnowocześniejszych polskich niszczycieli do Wielkiej Brytanii. Okręty opuściły porty następnego dnia rano. Tego samego dnia przerzucono również większość lotnictwa na lotniska polowe, co miało uchronić je przed zniszczeniem w razie nagłego ataku skierowanego w główne bazy sił powietrznych. Wieczorem tego dnia miała natomiast miejsce „Prowokacja gliwicka”. Była to operacja niemieckiego wywiadu, który sfingował atak polskich oddziałów na radiostację w Gliwicach. Działania te miały dać Niemcom casus belli (pol. powód do rozpoczęcia działań wojennych). Już wieczorem tego dnia niemieckie rozgłośnie radiowe zaczęły informować o innych rzekomych przypadkach polskich ataków.
Ostatecznie działania wojenne rozpoczęły się wczesnym rankiem 1 września 1939 roku, bez oficjalnego aktu wypowiedzenia wojny. Za pierwszy akt agresji uznaje się zbombardowanie przez niemieckie lotnictwo o godzinie 4:34 mostu w Tczewie. Kilka minut później, o godzinie 4:45 znajdujący się oficjalnie z wizytą kurtuazyjną w Gdańsku pancernik szkolny „Schleswig-Holstein” otworzył ogień w kierunku polskiej składnicy tranzytowej na Westerplatte. Był to symboliczny początek niemieckiej agresji, a jednocześnie zapowiedź zaciętych walk, które miały trwać przez kolejne siedem dni.

Załoga Wojskowej Składnicy Tranzytowej, licząca około 205-225 żołnierzy pod dowództwem majora Henryka Sucharskiego i kapitana Franciszka Dąbrowskiego, miała bronić placówki przez zaledwie 12 godzin, aż do przybycia odsieczy. W praktyce, oddziały te broniły się heroicznie aż do 7 września, odpierając zmasowane ataki niemieckiej piechoty, wspieranej przez ostrzał artyleryjski z „Schleswiga-Holsteina” i naloty Luftwaffe. Pomimo ogromnej przewagi wroga i wyczerpania amunicji, braku wody i dramatycznej sytuacji rannych, obrońcy Westerplatte zadali Niemcom znaczne straty, stając się symbolem polskiego oporu.
Równocześnie z atakiem na Westerplatte, niemiecka Luftwaffe rozpoczęła zmasowane naloty na polskie miasta, węzły komunikacyjne i lotniska. Pierwsze bomby spadły m.in. na Wieluń, Częstochowę, Tczew i Kraków. Celem tych uderzeń było sparaliżowanie polskiej mobilizacji i zniszczenie lotnictwa na ziemi. Choć polskie lotnictwo poniosło straty, dzięki temu, że duża część samolotów została wcześniej rozproszona, możliwe było kontynuowanie walki. Już 1 września nad Warszawą i w innych rejonach doszło do zaciętych walk powietrznych, w których polscy piloci wykazali się niezwykłym męstwem, zestrzeliwując pierwsze niemieckie maszyny. Bombowce PZL.37 Łoś, mimo niewielkiej liczby, przeprowadzały naloty na niemieckie kolumny zmotoryzowane, zadając im straty, takie jak w ataku na kolumnę pancerną pod Przasnyszem. Były to jednak operacje, do których maszyny te nie były przystosowane, w związku z czym ponoszono znaczne straty.

Niemieckie wojska lądowe, w ramach operacji „Fall Weiss”, natychmiast przekroczyły granice Polski. Zgodnie z planem, Grupa Armii Północ pod dowództwem gen. płk. Fedora von Bocka uderzyła z Pomorza i Prus Wschodnich, dążąc do szybkiego przecięcia polskiego „korytarza pomorskiego” i połączenia się w rejonie Grudziądza, a następnie marszu na Warszawę. Grupa Armii Południe pod dowództwem gen. płk. Gerda von Rundstedta zaatakowała ze Śląska, Moraw i Słowacji. Główny wysiłek 10. Armii skierowano na Warszawę, zaś 14. Armia nacierała na Kraków i Lwów.
Pierwsze dni wojny charakteryzowały się intensywną bitwą graniczną. Pod Mokrą, 1 września 1939 roku, Wołyńska Brygada Kawalerii pod dowództwem płk. Juliana Filipowicza stoczyła zaciętą bitwę z przeważającą 4. Dywizją Pancerną Wehrmachtu. Polskiemu oddziałowi, wspieranemu przez artylerię przeciwpancerną (m.in. armat przeciwpancernych Bofors kalibru 37 mm) i pociąg pancerny „Śmiały”, udało się zadać Niemcom znaczne straty w czołgach, co było dużym zaskoczeniem dla agresora i zmusiło do prowadzenia bardziej ostrożnych działań ofensywnych.

W walkach pod Mławą (1–4 września), Armia Modlin pod dowództwem gen. bryg. Emila Krukowicza-Przedrzymirskiego stawiała opór niemieckiej 3. Armii. Mimo zaciętej obrony i początkowych sukcesów, polskie pozycje zostały przełamane wskutek przewagi ogniowej i manewrowej Niemców, co otworzyło im drogę na Warszawę. Na Śląsku, w obronie Mikołowa (1–3 września), Grupie Operacyjnej „Śląsk” udało się chwilowo zatrzymać postępy niemieckie, zadając im straty, zanim zmuszeni byli do odwrotu. Polskie jednostki, choć często zmuszone do odwrotu, skutecznie opóźniały marsz Niemców, zadając im straty i uniemożliwiając szybkie okrążenie głównych sił.
Na morzu, działania Polskiej Marynarki Wojennej były bardzo ograniczone. Większość jednostek nawodnych wykorzystywana była jako wsparcie obrony baz i portów. W związku z tym zostały one zatopione w portach przez niemieckie lotnictwo. Okręty podwodne podjęły niezbyt udane operacje przeciwko niemieckiej flocie, nie wykorzystując swojego pełnego potencjału. Główną przyczyną takiego stanu rzeczy była niemiecka przewaga w powietrzu, a także brak dopracowania planów obronnych, które w głównej mierze zakładały wykorzystanie floty przeciwko jednostkom radzieckim, a nie niemieckim.

Zgodnie z ustaleniami, 3 września Francja i Wielka Brytania wypowiedziały Niemcom wojnę. Niestety poza formalnym wypowiedzeniem wojny, przeprowadzono jedynie kilka mniejszych operacji bojowych w strefie przygranicznej, które nie miały najmniejszego wpływu na przebieg walk w Polsce. Głównym powodem braku wsparcia była powolna mobilizacja francuskich oddziałów, oraz szybkie postępy wojsk niemieckich w Polsce. Wielka Brytania mimo napiętej od kilku miesięcy sytuacji, była totalnie nieprzygotowana do rozpoczęcia działań bojowych. Polska musiała więc walczyć sama. Sojusznicy prowadzili również działania informacyjne i propagandowe o bardzo ograniczonej skali – głównie zrzut ulotek nad Niemcami.
Po przełamaniu obrony granicznej, Wojsko Polskie rozpoczęło generalny odwrót w głąb kraju, starając się uniknąć okrążenia. W tym czasie niemieckie siły pancerne, na które spadł ciężar prowadzenia działań ofensywnych szybko parły w kierunku Warszawy. Już 8 września 1939 roku, niemiecka 4. Dywizja Pancerna dotarła na przedmieścia polskiej stolicy. W obliczu szybkiego postępu Niemców, władze państwowe i wojskowe rozpoczęły więc ewakuację z Warszawy na wschód, w kierunku Brześcia i Łucka, aby zapewnić ciągłość funkcjonowania państwa. W tym samym czasie rozpoczęto również stopniowe wycofywanie resztek sił powietrznych na wschód kraju, aby kontynuować działania wojenne, albo wycofać się do sojuszniczej Rumunii.

Stoczona w dniach 9-22 września Bitwa nad Bzurą była największą bitwą Kampanii Wrześniowej i jedną z najważniejszych operacji ofensywnych Wojska Polskiego we wrześniu 1939 roku. Wzięła w niej udział Armia Poznań, dowodzona przez gen. dyw. Tadeusza Kutrzebę. Armia ta, dysponująca stosunkowo silnymi oddziałami została oszczędzona przez Niemców w pierwszych dniach działań wojennych, głównie z powodu chęci uniknięcia walk z dobrze wyszkolonymi i znajdującymi się w korzystnej sytuacji polskimi oddziałami. Niemcy zamierzali odciąć te oddziały i dopiero potem zniszczyć. W związku z tym, generał Kutrzeba podjął śmiałą decyzję o przeprowadzeniu kontrofensywy i przebicia się w kierunku innych oddziałów Wojska Polskiego. 9 września 1939 roku Armia Poznań, wspierana przez elementy Armii Pomorze, uderzyła na flankę niemieckiej 8. Armii, która posuwała się na Warszawę.
Polskie oddziały zaskoczyły Niemców, dzięki czemu odniosły początkowe sukcesy, spychając ich jednostki w kierunku Łowicza i Piątku. Bitwa była niezwykle zacięta i charakteryzowała się chaotycznymi walkami o poszczególne miejscowości. Niemcy, ściągnąwszy posiłki, w tym siły z Grupy Armii Północ oraz znaczne siły Luftwaffe, szybko przystąpili do kontrataku. Zmasowane naloty niemieckiego lotnictwa na zgrupowania polskie niszczyły sprzęt i morale, zadając ogromne straty. Pomimo heroicznego oporu, polskie oddziały zostały okrążone w rejonie Kutna i Łowicza. Część sił (około 60 000 żołnierzy) zdołała się jednak przedrzeć do Warszawy i Modlina, ale większość (około 170 000 żołnierzy) została zniszczona lub wzięta do niewoli. Bitwa nad Bzurą, mimo że zakończyła się polską porażką, związała znaczne siły niemieckie i pozwoliła na dłuższe utrzymanie obrony Warszawy.

Część historyków uważa, że generał Kutrzeba mógł przeprowadzić o wiele bardziej skuteczną operację, która miałaby większy wpływ na przebieg działań wojennych, ale równocześnie byłaby to całkowicie samobójcza operacja. Według dostępnych informacji, przed oddziałami Armii Poznań, na terytorium Niemiec znajdowały się bardzo nieliczne oddziały, które byłyby łatwe do pokonania. W związku z tym, Armia Poznań teoretycznie miała otwartą drogę do Berlina, oddalonego o około 170 km od polskich pozycji. Gdyby przeprowadzono atak w tym kierunku, na pewno oddziały niemieckie musiałyby całkowicie zmienić swoje plany działania. Z drugiej strony, pozbawiona wsparcia Armia Poznań, z odsłoniętymi flankami byłaby bardzo łatwym celem dla niemieckiego lotnictwa i na pewno zostałaby w całości unicestwiona. Z perspektywy czasu ciężko jednak ocenić, jaki skutek miałby atak w kierunku Berlina i czy pozwoliłoby to na danie oddechu innym oddziałom, broniącym się przed niemieckim natarciem.
Obrona Warszawy (8-28 września 1939 roku) stanowiła jeden z głównych celów niemieckiej agresji. Stolica była broniona przez pośpiesznie zorganizowane oddziały pod dowództwem gen. bryg. Waleriana Czumy. Już 8 września 1939 roku niemiecka 4. Dywizja Pancerna podjęła próbę szturmu na miasto z marszu, ale została odparta przez obronę polskiej piechoty i artylerii, wspieranej przez ludność cywilną, która masowo budowała barykady i brała udział w gaszeniu pożarów. Niestety już 9 września Warszawa znalazła się w oblężeniu. Miasto było poddawane nieustannemu ostrzałowi artyleryjskiemu i zmasowanym nalotom Luftwaffe, które niszczyły budynki i zabijały cywilów. W mieście trwały zacięte walki uliczne, w których udział brali żołnierze regularnego wojska, ochotnicy i harcerze. W obliczu beznadziejnej sytuacji, braku amunicji, wody i żywności, a także rosnącej liczby ofiar cywilnych, gen. Czuma podjął decyzję o kapitulacji Warszawy 28 września 1939 roku.

17 września 1939 roku, w sytuacji, gdy Wojsko Polskie było już w pełni zaangażowane w walki z Niemcami, a rząd polski znajdował się na terenie Rumunii (od 17-18 września), Związek Radziecki złamał pakt o nieagresji i zaatakował Polskę od wschodu. Sowiecka propaganda ogłosiła, że atak ma na celu „ochronę ludności ukraińskiej i białoruskiej” oraz „ratowanie Polski przed chaosem i anarchią”, w związku z „rozpadem państwa polskiego”. Armia Czerwona, posiadająca olbrzymią przewagę liczebną i techniczną, szybko posuwała się na zachód, napotykając sporadyczny opór ze strony rozproszonych jednostek Korpusu Ochrony Pogranicza i lokalnych garnizonów.
Władze polskie wydały rozkaz unikania walki z wojskami sowieckimi, chyba że zostaną zaatakowane, aby umożliwić jak największej liczbie wojskowych przekroczenie granicy z Rumunią i Węgrami. Atak sowiecki był ciosem w plecy dla walczącej Polski, uniemożliwiając skuteczną obronę na wschodzie i odcinając drogę ewakuacji dla wielu jednostek Wojska Polskiego. Doszło również do symbolicznych spotkań jednostek niemieckich i sowieckich na linii demarkacyjnej, ustalonej w tajnym protokole paktu Ribbentrop-Mołotow, czego kulminacją była wspólna parada zwycięstwa wojsk niemieckich i sowieckich w Brześciu nad Bugiem 22 września 1939 roku.

Mimo katastrofalnej sytuacji, niektóre polskie jednostki kontynuowały walkę. Szczególnie wyróżniała się obrona Helu (1 września – 2 października 1939 roku). Półwysep Helski, broniony przez Lądową Obronę Wybrzeża pod dowództwem komandora Włodzimierza Steyera, był oblegany przez wojska niemieckie i ostrzeliwany z morza przez pancerniki „Schleswig-Holstein” i „Schlesien”, a także bombardowany przez Luftwaffe. Obrońcy Helu, mimo braku wsparcia, utrzymywali pozycje przez 32 dni, wiążąc znaczne siły niemieckie, aż do kapitulacji 2 października 1939 roku, po wyczerpaniu amunicji i wobec beznadziejnej sytuacji.
Ostatnią dużą bitwą Kampanii Wrześniowej była bitwa pod Kockiem, stoczona przez Samodzielną Grupę Operacyjną „Polesie” pod dowództwem gen. bryg. Franciszka Kleeberga, od 2 do 6 października 1939 roku. Grupa ta, składająca się z rozbitych oddziałów z różnych jednostek, walczyła zarówno z Niemcami, jak i Sowietami. Gen. Kleeberg, próbując przebić się na południe z zamiarem dotarcia do granicy węgierskiej i rumuńskiej, stoczył zacięte walki z niemieckimi 13. Dywizją Zmotoryzowaną i 29. Dywizją Piechoty, zadając im znaczne straty. Jednakże wyczerpani żołnierze, pozbawieni amunicji i zaopatrzenia, wobec okrążenia przez przeważające siły niemieckie, skapitulowali pod Kockiem 6 października 1939 roku. Był to ostateczny koniec zorganizowanego oporu Wojska Polskiego w Kampanii Wrześniowej.

Skutki Kampanii Wrześniowej
Polska poniosła olbrzymie straty ludzkie i materialne. Szacuje się, że około 66 300 żołnierzy zginęło w walkach, a około 133 700 zostało rannych. Dodatkowo, około 587 000 żołnierzy trafiło do niewoli niemieckiej, a około 250 000 do niewoli sowieckiej. Kraj doświadczył olbrzymich zniszczeń miast, infrastruktury i przemysłu. Oczywiście najtragiczniejszym skutkiem była utrata niepodległości. Okupacja niemiecka na zachodzie i sowiecka na wschodzie oznaczały brutalne represje, masowe aresztowania, egzekucje i deportacje ludności. Polska jako suwerenne państwo przestała istnieć na mapie Europy, choć rząd na uchodźstwie kontynuował walkę.
Mimo zwycięstwa, Niemcy również poniosły znaczne straty – zdecydowanie większe niż początkowo szacowano. Według oficjalnych danych, około 16 000 żołnierzy niemieckich zginęło, około 32 000 zostało rannych, a około 3400 zaginęło. W stratach sprzętowych odnotowano około 674 zniszczonych czołgów i około 280 samolotów zniszczonych lub poważnie uszkodzonych. Tylko część utraconego sprzętu nadawała się do naprawy.
Według źródeł radzieckich straty Armii Czerwonej były stosunkowo niewielkie i wynosiły około 1500 zabitych i zaginionych oraz około 2400 rannych. Faktyczne straty mogły jednak być wyższe. W kwestii sprzętu, Sowieci stracili około 20 czołgów i 6 samolotów.

Dalsze działania Władz Polskich
Mimo upadku państwa, władze polskie nie poddały się. W nocy z 17 na 18 września 1939 roku prezydent Ignacy Mościcki, Naczelny Wódz marszałek Edward Rydz-Śmigły i rząd polski przekroczyli granicę z Rumunią, gdzie zostali internowani. Jednakże, już 29 września 1939 roku we Francji powołano rząd RP na uchodźstwie, na czele którego stanął gen. Władysław Sikorski. Rząd ten kontynuował walkę o wolną Polskę, organizując Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie.
Wiele jednostek Wojska Polskiego, które uniknęły okrążenia, próbowało przedostać się na Węgry, do Rumunii oraz na Litwę, Łotwę i do Estonii. Około 80 000 polskich żołnierzy zostało internowanych w tych krajach, a ich uzbrojenie zostało zarekwirowane przez władze państw internowania. Znaczna część internowanych żołnierzy, a także piloci i marynarze, zdołała uciec, bądź zostali wypuszczeni z obozów internowania i przedostali się do Francji, gdzie formowano Polskie Siły Zbrojne. W listopadzie 1939 roku do Francji dotarło około 20 000 polskich żołnierzy, którzy następnie brali udział w walkach we Francji, a po jej upadku również w Wielkiej Brytanii. Marynarze z jednostek, które zdołały uciec z Bałtyku w ramach Operacji Peking (niszczyciele ORP Burza, ORP Błyskawica, ORP Grom), również kontynuowali walkę u boku aliantów. Dołączyła do nich również załoga okrętu podwodnego ORP Orzeł. Pozostałe polskie jednostki morskie, które nie zostały zniszczone w trakcie walk, zostały internowane w Szwecji.

Podsumowanie
Kampania wrześniowa lub wojna obronna w 1939 roku, była pierwszą dużą operacją wojenną II wojny światowej. Chociaż już od 1937roku trwały walki w Azji między Chinami a Japonią, dopiero niemiecki atak na Polskę w 1939 roku sprawił, że czająca się na horyzoncie od lat wojna wybuchła.
Wojsko Polskie we wrześniu 1939 roku poniosło klęskę, ale równocześnie pokazało swoje umiejętności mimo skromnych zasobów, przestarzałego uzbrojenia i czasami błędów w dowodzeniu. Straty zadane Niemcom był na tyle poważne, że przesunęły rozpoczęcie ataku na Francję i wymusiły zmianę taktyki wojny błyskawicznej. Teoretycznie Polska kupiła czas Francji i Wielkiej Brytanii, jednak kraje te tej szansy nie wykorzystały. Z tego powodu, w 1940 roku, dysponująca znacznie większymi siłami Francja, wspierana przez Wielką Brytanię, a także Belgia i Holandia, które również zostały zaatakowane, broniły się niewiele dłużej od znacznie słabszego Wojska Polskiego.

Historycy po dziś dzień sprzeczają się na temat przebiegu działań wojennych we wrześniu 1939 roku. Największe dyskusje budzą działania polskich władz i dowództwa Wojska Polskiego. Część historyków wskazuje, że popełniono wiele błędów, które doprowadziły do szybszej klęski. Inni wskazują, że cokolwiek by zrobiono, radziecki atak 17 września i tak przypieczętował los Polski i żadne plany obronne nie pozwoliły na kontynuowanie walki na dwa fronty.
Równie dużo dyskusji, często emocjonalnych budzą działania polskich władz przed wojną. W szczególności chodzi o przyjmowane priorytety modernizacji Wojska Polskiego. Faktem jest, że plany modernizacyjne był bardzo ambitne, ale ich realizacja pozostawiała wiele do życzenia. W szczególności kolejność prowadzonych prac i nacisk kładziony na rozwój np. lotnictwa bombowego, zamiast myśliwskiego. Polska miała zbyt ograniczone możliwości, aby rozwijać armię we wszystkich kierunkach. W związku z tym należało przyjąć pewne priorytety, ale z historycznego punktu widzenia, podjęte decyzje nie były najkorzystniejsze.
Niezależnie od tych dyskusji, należy pamiętać, że polscy żołnierze we wrześniu 1939 roku stawili heroiczny opór mającemu przewagę pod każdym względem przeciwnikowi i chociaż ostatecznie przegrali, pokazali, że Polacy to naród, który walczy o swoje do końca.
Discover more from SmartAge.pl
Subscribe to get the latest posts sent to your email.