Zbudowane przed wybuchem I wojny światowej dwa rosyjskie pancerniki typu Andriej Pierwozwannyj były ostatnimi rosyjskimi przeddrednotami. Projektowano je jako jedne z najpotężniejszych okrętów w rosyjskiej flocie, ale z powodu braku funduszy, licznych zmian projektowych oraz szoku jakim były przegrane bitwy morskie w wojnie rosyjsko-japońskiej, pancerniki weszły do służby na długo po pojawieniu się brytyjskiego HMS Dreadnought. W związku z tym od początku były przestarzałe, co miało wpływ na ich krótką karierę.
Geneza
Na przełomie XIX i XX wieku rosyjska flota była jedną z większych na świecie. W jej skład wchodziło wiele okrętów wojennych, które budowano zarówno w stoczniach krajowych jak i zagranicznych. Praktycznie każda z rosyjskich flot posiadała specyficzne dla siebie jednostki, przez co każdy program budowy nowych okrętów był przygotowywany pod konkretną flotę, a nie całą marynarkę wojenną. Na początku XX wieku rosyjska Flota Czarnomorska zamówiła dwa nowe pancerniki typu Jewstafij (ros. Евстафий), będące rozwinięciem pancernika Potiomkin. W tym samym czasie w Flocie Bałtyckiej również zauważono potrzebę zamówienia kolejnych okrętów. Bezpośrednim impulsem była potrzeba posiadania okrętów zdolnych zdominować Bałtyk i jednocześnie wzmocnić Eskadrę Pacyfiku w obliczu narastającego napięcia z Japonią.

Pierwotne założenia, sformułowane około 1902 roku, mówiły o budowie jednostek będących ewolucyjnym rozwinięciem budowanych wówczas pancerników typu Borodino. Miały to być klasyczne przeddrednoty, z typowym dla francuskiej szkoły konstrukcyjnej wysokim, „przewalającym się” kadłubem (tzw. tumblehome), silną artylerią główną kalibru 305 mm i liczną, ale relatywnie słabą artylerią średnią kalibru 152 mm. Za stworzenie koncepcji budowy okrętów odpowiadał Morski Komitet Techniczny (MTK), którego członków cechowało bardzo konserwatywne podejście do projektów okrętów oraz cechujące się zbędną biurokracją podejście do realizacji swoich zadań. To właśnie MTK zatwierdził wstępne projekty, a zamówienia na dwa okręty złożono w 1903 roku. Impierator Pawieł I miał powstać w Stoczni Bałtyckiej (Bałtijskij Zawod), a Andriej Pierwozwannyj w Stoczni Admiralicji (Admirałtiejskij Zawod) w Sankt Petersburgu.
Stępkę pod Andrieja Pierwozwannogo położono oficjalnie 1 maja 1904 roku chociaż prace nad okrętem prowadzono od 15 marca 1904 roku, a budowę Impieratora Pawła I rozpoczęto 27 października 1904 roku. W momencie rozpoczęcia budowy, na Dalekim Wschodzie trwała już wojna rosyjsko-japońska, która miała całkowicie wywrócić myślenie o okrętach wojennych zarówno w Rosji jak i na całym świecie. Projekt pancerników typu Borodino, na którym bazowano, okazał się tragicznie wadliwy – okręty te, przeciążone i z wysoko położonym środkiem ciężkości, wykazywały olbrzymią niestabilność, co przyczyniło się do ich zatopienia pod Cuszimą. Rosyjska admiralicja nie była jeszcze świadoma, że buduje okręty oparte na koncepcji, która lada moment okaże się całkowicie przestarzała.
Szok Cuszimski
Katastrofalna porażka rosyjskiej floty pod Cuszimą 27 maja 1905 roku była dla Rosji wstrząsem o niewyobrażalnej skali. Utrata niemal całej Floty Bałtyckiej w jednej bitwie obnażyła wszystkie słabości rosyjskiego przemysłu okrętowego, wyszkolenia i przede wszystkim – koncepcji projektowych. Lekcje płynące z klęski były bolesne: pancerz burtowy okrętów typu Borodino był zbyt wąski i przy normalnym załadunku okrętu znajdował się poniżej linii wodnej; artyleria średnia kalibru 152 mm była bezużyteczna w walce na dalekich dystansach, a stabilność jednostek była tragiczna. W obliczu tych faktów, MTK, pod ogromną presją, nakazał natychmiastowe wstrzymanie prac nad ledwo rozpoczętymi kadłubami pancerników typu Andriej Pierwozwannyj. Rozpoczął się gorączkowy proces przeprojektowywania okrętów, które znajdowały się już na pochylniach.

Decyzje podjęte w połowie 1905 roku miały fundamentalne znaczenie. Przede wszystkim drastycznie zmieniono koncepcję artylerii. Wzorując się na doświadczeniach bitwy na Morzu Żółtym (gdzie ogień z dział kalibru 203 mm okazał się skuteczniejszy niż 152 mm), postanowiono zastąpić dwanaście dział 152 mm potężną baterią czternastu dział kalibru 203 mm. Cztery z nich umieszczono w dwudziałowych wieżach na śródokręciu, a dziesięć w kazamatach. Artyleria główna (4x 305 mm) pozostała bez zmian. Ta decyzja przesunęła pancerniki typu Andriej Pierwozwannyj do nowej (wówczas jeszcze nienazwanej) kategorii „semi-drednotów” – okrętów potężniejszych od starych przeddrednotów, ale wciąż ustępujących rewolucyjnej koncepcji „all-big-gun”. Równie drastycznie zmieniono schemat opancerzenia. Zrezygnowano z francuskiego kadłuba typu tumblehome na rzecz prostszych, pionowych burt, co poprawiło stabilność. Pas pancerny został znacząco poszerzony i podniesiony, tak aby chronił linię wodną nawet przy pełnym załadunku bojowym. Całkowicie przekonstruowano również układ wewnętrznych grodzi, aby poprawić pływalność przy częściowym zalaniu kadłuba.
Podczas gdy rosyjscy inżynierowie i biurokraci z MTK przez długie miesiące spierali się o detale nowego projektu, w Wielkiej Brytanii, pod energicznym kierownictwem Pierwszego Lorda Morskiego, admirała Johna „Jackiego” Fishera, dokonywała się rewolucja. 2 października 1905 roku w stoczni w Portsmouth położono stępkę pod HMS Dreadnought. Okręt ten zapoczątkował rewolucję w budownictwie okrętowym na całym świecie. Był to pierwszy pancernik zbudowany według koncepcji „all-big-gun”. Co więcej, Brytyjczycy zbudowali go w rekordowym tempie – zwodowano go w lutym 1906 roku, a do służby wszedł już w grudniu 1906 roku.
Dla Rosjan była to kolejna katastrofa. Ich „nowe” pancerniki, wciąż będące na pochylniach, stały się przestarzałe, zanim jeszcze zwodowano kadłuby. Mimo to kontynuowano ich budowę, ponieważ rosyjska flota pilnie potrzebowała jakichkolwiek okrętów, które zastąpiłyby jednostki utracone w wojnie rosyjsko-japońskiej.

Siedem lat w budowie
Oprócz sytuacji międzynarodowej, na prace nad okrętami olbrzymi wpływ miała bardzo napięta sytuacja polityczna w samej Rosji. Pierwszym i najbardziej niszczycielskim ciosem dla programu była Rewolucja 1905 roku. Wybuchła ona wkrótce po położeniu stępek i sparaliżowała prawie cały kraj. Stocznie w Sankt Petersburgu, w tym Stocznia Bałtycka i Stocznia Admiralicji, stały się centrami rewolucyjnej agitacji. Robotnicy, wzburzeni klęskami na froncie japońskim i tragicznymi warunkami bytowymi, masowo strajkowali. W związku z tym brakowało rąk do pracy, co wpłynęło na pierwsze przerwy w budowie pancerników. Ponadto finansowanie floty, w obliczu zapaści gospodarczej i konieczności pacyfikowania kraju, zostało drastycznie obcięte. Przez niemal dwa lata (1905-1906) postęp na pochylniach był minimalny, a cenne materiały i komponenty rdzewiały w stoczniowych magazynach.
Drugim hamulcowym był sam Morski Komitet Techniczny. Po szoku Cuszimskim organ ten pogrążył się w paraliżu decyzyjnym. Każda, nawet najdrobniejsza zmiana w projekcie, wymagała wielomiesięcznych uzgodnień, akceptacji i kontrasygnat. Inżynierowie stoczniowi musieli walczyć z konserwatywnymi admirałami o implementację nowoczesnych rozwiązań. Spory dotyczyły wszystkiego: grubości pancerza, układu kazamat, typu masztów, a nawet systemów wentylacyjnych. Te niekończące się modyfikacje, wprowadzane do już zatwierdzonych planów, prowadziły do chaosu logistycznego. Stocznie musiały demontować już zamontowane elementy, aby wprowadzić poprawki, co generowało gigantyczne koszty i dalsze opóźnienia. Ten biurokratyczny koszmar był bezpośrednią przyczyną, dla której przeprojektowanie okrętów zajęło tak wiele cennego czasu, podczas gdy reszta świata budowała już drednoty.

Wojna rosyjsko-japońska i rewolucja zrujnowały rosyjski budżet. Nowo powstała Duma Państwowa (parlament) była skrajnie niechętna finansowaniu marynarki wojennej, którą obwiniano o korupcję i niekompetencję prowadzącą do klęski pod Cuszimą. Fundusze na budowę pancerników były przyznawane nieregularnie i w niewystarczającej wysokości. Stocznie często musiały wstrzymywać prace z powodu braku środków na wypłaty lub zakup materiałów. Co gorsza, rosyjski przemysł ciężki, choć rozwijał się, nie był samowystarczalny. Rosja była uzależniona od importu kluczowych technologii. Płyty pancerne najwyższej jakości sprowadzano z Niemiec (głównie z zakładów Kruppa), skomplikowane systemy kierowania ogniem i optykę również ściągano z Niemiec (Zeiss) lub Wielkiej Brytanii (Barr & Stroud), a wiele elementów maszynowni z Francji lub Wielkiej Brytanii. Zamówienia te były kosztowne, a w obliczu kryzysu finansowego często opóźnione. Uzależnienie od zagranicznych dostawców dodatkowo komplikowało harmonogram budowy.
Ostatecznie, Andriej Pierwozwannyj został zwodowany 20 października 1906 roku, a Impierator Pawieł I 7 września 1907 roku. Tym samym, gdy HMS Dreadnought wchodził do służby, rosyjskie okręty były dalekie od ukończenia. Przez kolejne lata trwały prace wyposażeniowe, które dalej były paraliżowane brakiem konkretnych decyzji ze strony MTK, oraz ciągłymi zmianami projektowymi. Inwestowano olbrzymie środki w kontynuowanie prac nad pancernikami, które były przestarzałe i nawet bez konserwatywnych decyzji admiralicji, nie mogły zostać unowocześnione. W okresie od września do października 1910 roku oba pancerniki poddano próbom morskim, które wykazały, że ich dzioby były często zalewane przez fale, nawet przy spokojnym stanie morza. Ostatecznie, formalnie oba okręty weszły do służby 10 marca 1911 roku.

Konstrukcja i dane techniczne
Mimo iż przestarzałe w momencie ukończenia, pancerniki typu Andriej Pierwozwannyj były w chwili projektowania jednostkami imponującymi i pod wieloma względami nowatorskimi, przynajmniej w kontekście rosyjskiej myśli technicznej. Ich konstrukcja była bezpośrednią, choć spóźnioną, reakcją na bolesne lekcje wojny rosyjsko-japońskiej i próbą zintegrowania jak największej siły ognia i odporności w ramach ograniczeń narzuconych przez krajowy przemysł i finanse.
Ostateczny projekt okrętów znacząco różnił się od pierwowzoru bazującego na typie Borodino. Wyporność standardowa wzrosła do około 17 600 ton, a pełna sięgała 18 880 ton. Długość całkowita wynosiła 140,2 m, a szerokość 24,4 m. Zanurzenie sięgało 9 m. Najważniejszą zmianą konstrukcyjną był pancerz. Zamiast wąskiego pasa pancernego, Rosjanie zastosowali kompleksowy system ochrony. Główny pas pancerny ze stali cementowanej Kruppa miał grubość 216 mm w rejonie cytadeli pancernej (na wysokości maszynowni i komór amunicyjnych), zmniejszając się do 140 mm na wysokości linii wodnej i 102 mm przy dolnej krawędzi. Co kluczowe, pas ten był znacznie wyższy niż u poprzedników, sięgając od 1,5 m poniżej linii wodnej do 1,5 m powyżej niej. Powyżej znajdował się drugi pas pancerny o grubości 79-127 mm, chroniący kazamaty dział 203 mm.
Ochronę horyzontalną zapewniały dwa pokłady pancerne. Górny miał grubość 38 mm, natomiast główny pokład pancerny (dolny) miał konstrukcję skorupową – płaska część miała grubość 25 mm, ale przy burtach opadał skosami o grubości 64 mm, łącząc się z dolną krawędzią głównego pasa pancernego. Taki system miał chronić wnętrze okrętu przed pociskami przebijającymi pancerz burtowy. Wieże artylerii głównej chronione były pancerzem o grubości 203 mm (z przodu) i 152 mm (boki), a ich barbety miały 102-127 mm grubości. Wieże artylerii średniej (dział 203 mm) miały pancerz 152 mm (z przodu) i 127 mm (boki). Stanowisko dowodzenia chronione było pancerzem o grubości 102-203 mm.

Artyleria główna składała się z czterech dział kalibru 305 mm (L/40) wzór 1895 firmy Obuchow. Były to działa solidne, ale o przeciętnych parametrach balistycznych, strzelające pociskami o masie 470,9 kg na maksymalny dystans około 20 km. Umieszczono je w dwóch dwudziałowych wieżach na dziobie i rufie. Zapas amunicji wynosił 320 pocisków. Prawdziwą siłę uderzeniową (przynajmniej w teorii) miała stanowić bardzo liczna artyleria średnia. Składała się ona z czternastu dział kalibru 203 mm (L/50) wzór 1905. Osiem z nich umieszczono w czterech dwudziałowych wieżach na rogach cytadeli pancernej (po dwie na burtę), a pozostałe sześć w opancerzonych kazamatach na śródokręciu, trzy na burtę. Zapas amunicji do tych armat wynosił 1792 pociski. Dopełnieniem była artyleria lekka, przeznaczona do zwalczania torpedowców, składająca się z dwunastu dział kalibru 120 mm (L/50) wzór 1905 w kazamatach. Dla tych dział zabierano łącznie aż 2628 pocisków. Ponadto okręty otrzymały dwie podwodne wyrzutnie torped kalibru 450 mm, z zapasem 6 torped na wyrzutnię.
W kwestii napędu rosyjscy konstruktorzy również pozostali w tyle. Podczas gdy Dreadnought otrzymał rewolucyjne turbiny parowe Parsonsa, zapewniające mu wysoką prędkość i niezawodność, rosyjskie pancerniki pozostały przy starym, sprawdzonym, ale mniej wydajnym rozwiązaniu. Ich napęd zapewniały dwie 4-cylindrowe maszyny parowe potrójnego rozprężania. Parę dla nich generowało aż 25 kotłów wodnorurkowych francuskiego typu Belleville (Impierator Pawieł I) lub brytyjskiego Yarrow (Andriej Pierwozwannyj). Łączna moc indykowana siłowni wynosiła około 17 600 ihp. Taka moc miała zapewnić prędkość projektową 18,5 węzła.
Podczas prób morskich w 1911 roku okręty nieznacznie przekroczyły tę prędkość, jednak w służbie operacyjnej, przy pełnym załadunku, rzadko osiągały więcej niż 17,5 węzła. Było to o 3-4 węzły wolniej niż współczesne im drednoty, co czyniło je strategicznie bezużytecznymi w operacjach ofensywnych. Nie były w stanie ani doścignąć wrogich drednotów, ani przed nimi uciec. Ich zasięg operacyjny wynosił około 2400 mil morskich (4400 km) przy prędkości ekonomicznej 12 węzłów, co wystarczało do operacji na Bałtyku, ale wykluczało działania oceaniczne.

Najbardziej charakterystycznym elementem sylwetek obu pancerników były ich maszty. Zamiast tradycyjnych, ciężkich masztów palowych lub trójnożnych (jak na HMS Dreadnought), Rosjanie zdecydowali się na implementację amerykańskiego wynalazku – masztów kratownicowych (tzw. cage masts lub lattice masts). Była to lekka, ażurowa konstrukcja z przeplatających się stalowych rur, która w teorii miała być znacznie bardziej odporna na ostrzał. Uważano, że pojedyncze trafienie nie naruszy integralności strukturalnej masztu, w przeciwieństwie do masztu palowego, który mógł zostać łatwo ścięty. Na szczycie tych masztów znajdowały się ciężkie stanowiska kierowania ogniem oraz reflektory bojowe. W praktyce maszty te okazały się problematyczne – były podatne na silne wibracje przy wysokich prędkościach i podczas strzelania z dział głównych, co utrudniało pracę załogi i korzystanie z dalmierzy) Niemniej, nadawały one Andriejowi i Pawłowi unikalną i bardzo nowoczesną jak na owe czasy sylwetkę. Załogę okrętów stanowiło około 955 oficerów i marynarzy.
Eksploatacja
Początek służby i I wojna światowa
Gdy Andriej Pierwozwannyj i Impierator Pawieł I weszły ostatecznie do służby, trafiły do floty, która była cieniem samej siebie. Ich rola od początku była ograniczona, a pojawienie się we Flocie Bałtyckiej pierwszych rosyjskich drednotów typu Gangut w 1914 roku ostatecznie zepchnęło je do drugiej linii. Wykorzystywano je do sporadycznych rejsów kurtuazyjnych i szkolnych, ale braki kadrowe floty sprawiały, że ciężko było utrzymać na nich pełną załogę. Pojawił się również inny problem. Podczas wprowadzania zmian projektowych, usunięto iluminatory w kadłubie. Bardzo mocno ograniczyło to przepływ powietrza w pomieszczeniach pod pokładem. Aby zminimalizować problem braku wentylacji, zainstalowano elektryczne wentylatory, ale było ich za mało. W związku z tym warunki bytowe załóg był tragiczne, co znacznie wpływało na obniżenie morale.

Na początku lata 1914 roku oba pancerniki wzięły udział w rejsach reprezentacyjnych do Wielkiej Brytanii, Francji i Holandii. Ponadto okręty operowały u wybrzeży Szwecji w ramach pokazu siły. W momencie wybuchu I wojny światowej w sierpniu 1914 roku, oba pancerniki wchodziły w skład 1. Brygady Pancerników Floty Bałtyckiej, a ich portem macierzystym były Helsinki (wówczas Helsingfors). Dowództwo rosyjskie, świadome miażdżącej przewagi niemieckiej floty, a zwłaszcza jej okrętów podwodnych, przyjęło strategię czysto defensywną. Rolą Floty Bałtyckiej nie było szukanie walnej bitwy, lecz obrona Zatoki Fińskiej i podejść do stolicy – Piotrogrodu (dawnego Sankt Petersburga). Była to klasyczna strategia „floty w pogotowiu” (ang. fleet in being), mająca wiązać siły niemieckie na Bałtyku. W praktyce oznaczało to dla załóg obu okrętów lata monotonnej i wyczerpującej psychicznie służby w trudnych warunkach. Ich działania ograniczały się do sporadycznych rejsów osłonowych dla operacji stawiania min, rejsów szkoleniowych i wyjść alarmowych w odpowiedzi na doniesienia o ruchach floty niemieckiej.
Okręty wzięły bierny udział w kilku większych operacjach. W sierpniu 1915 roku, podczas niemieckiej próby desantu w Zatoce Ryskiej, oba pancerniki wraz z drednotami typu Gangut stanowiły daleką osłonę, gotowe do interwencji, gdyby Niemcy próbowali wedrzeć się do Zatoki Fińskiej. Do bezpośredniego starcia jednak nie doszło. Podobnie było podczas niemieckiej Operacji Albion we wrześniu-październiku 1917 roku, która doprowadziła do utraty wysp archipelagu Moonsudzkiego. Mimo że rosyjskie dowództwo wysłało Pawła (przemianowanego już wówczas na Respublika) i inne ciężkie okręty, by powstrzymały desant, nie podjęły one walki z niemieckimi drednotami, wycofując się na pozycje obronne.

Znacznie groźniejszym wrogiem niż niemiecka flota okazała się rewolucja. Nuda, fatalne warunki bytowe, słabe wyżywienie, surowa dyscyplina i wszechobecna agitacja bolszewicka sprawiły, że załogi okrętów stacjonujących w Helsinkach i Kronsztadzie były beczką prochu. Rewolucja Lutowa w marcu 1917 roku wybuchła na okrętach z niezwykłą brutalnością. Na pokładach obu pancerników doszło do buntów. Oficerowie byli aresztowani, a wielu z nich, w tym dowódca floty admirał Adrian Niepenin, zostało brutalnie zamordowanych przez zrewoltowanych marynarzy. Władzę na okrętach przejęły komitety marynarskie (sowiety). W ramach „demokratyzacji” floty, Impierator Pawieł I został 29 kwietnia 1917 roku przemianowany na Respublika (Republika). W związku z tym dyscyplina całkowicie upadła, a gotowość bojowa floty spadła do zera. Marynarze Floty Bałtyckiej stali się jedną z najbardziej zaufanych i radykalnych sił wspierających bolszewików Lenina podczas Rewolucji Październikowej.
Po przejęciu władzy przez bolszewików i podpisaniu traktatu brzeskiego 3 marca 1918 roku, Flota Bałtycka znalazła się w śmiertelnej pułapce. Główne siły floty, w tym Andriej Pierwozwannyj i Respublika, zimowały w bazie w Helsinkach, która na mocy traktatu znalazła się w niemieckiej strefie wpływów. Co gorsza, Niemcy interweniowali w fińskiej wojnie domowej i lada moment mieli zająć miasto. Groziło to przejęciem lub zniszczeniem całego trzonu rosyjskiej floty. W tej dramatycznej sytuacji, nowy dowódca floty, kapitan I rangi Aleksiej Szczastnyj, podjął decyzję o ewakuacji. Było to zadanie niemal niemożliwe – Zatoka Fińska była skuta grubym lodem na dystansie setek kilometrów.
Mimo to, w marcu 1918 roku rozpoczął się tzw. „Lodowy Marsz”. Pancerniki, krusząc dziobami lód, eskortowane przez lodołamacze, rozpoczęły powolną przeprawę z Helsinek do Kronsztadu. Andriej Pierwozwannyj i Respublika, wraz z drednotami typu Gangut, stanowiły trzon ewakuowanej floty. Operacja była gigantycznym wyzwaniem logistycznym i nawigacyjnym. Mimo skrajnie trudnych warunków, braków w zaopatrzeniu i wyczerpania niepełnych załóg, Szczastnyj zdołał przeprowadzić ponad 200 okrętów (w tym wszystkie najcenniejsze jednostki) do bezpiecznego Kronsztadu w kwietniu 1918 roku. Uratował w ten sposób trzon przyszłej Floty Czerwonej. Paradoksalnie, jego sukces przypłacił życiem – wkrótce potem został przez Lwa Trockiego oskarżony o „kontrrewolucję” (prawdopodobnie z zazdrości o jego popularność) i rozstrzelany.

Dalszy los
Ocalone z niemieckiej niewoli pancerniki weszły w skład nowo utworzonej Robotniczo-Chłopskiej Floty Czerwonej. Ich los w państwie bolszewickim był jednak krótki i tragiczny. Wyczerpane wojną, pozbawione zapasów i wykwalifikowanych kadr, szybko stały się pływającymi wrakami, a ich rewolucyjne załogi wkrótce obróciły broń przeciwko swoim nowym panom.
W warunkach rosyjskiej Wojny Domowej brakowało wszystkiego: paliwa (węgla), części zamiennych, a przede wszystkim wyszkolonych oficerów (których albo zamordowano, albo uciekli do „Białych”). Większość floty została unieruchomiona w Kronsztadzie i Piotrogrodzie w ramach tzw. „długoterminowej konserwacji”, co w praktyce oznaczało powolne niszczenie. Respublika już w 1918 roku została przeniesiona do rezerwy i zaczęła służyć jako magazyn części zamiennych dla innych, bardziej sprawnych jednostek. Andriej Pierwozwannyj miał więcej szczęścia. Między 13 a 15 lipca 1919 roku, podczas ofensywy Armii Północno-Zachodniej generała Nikołaja Judenicza na Piotrogród, pancernik został reaktywowany jako pływająca bateria artyleryjska. Jego potężne działa kalibru 305 mm i 203 mm wspierały oddziały Armii Czerwonej, ostrzeliwując pozycje „Białych” w rejonie fortów Krasnaja Gorka i Sieraja Łoszad. Odegrał tym samym pewną rolę w zatrzymaniu ofensywy zagrażającej bezpośrednio „kolebce rewolucji”. W trakcie ostrzału zużyto 170 pocisków kalibru 305 mm i 408 kalibru 203 mm.

W nocy z 17 na 18 sierpnia 1919 roku doszło do kolejnego ciekawego incydentu w historii Andrieja Pierwozwannego. Pancernik został trafiony torpedą wystrzeloną z brytyjskiego kutra torpedowego C.M.B. 31 lub C.M.B. 88, które zaatakowały bolszewicką flotę. Okręt nabrał sporo wody, a dziób zanurzył się o nieco ponad pół metra. Było to ostatnie istotne wydarzenie w karierze bojowej pancernika. Na początku 1921 roku sytuacja w Rosji Sowieckiej była katastrofalna. Terror wojenny, głód i polityka „komunizmu wojennego” doprowadziły kraj na skraj zapaści. W marcu 1921 roku marynarze z bazy w Kronsztadzie – ci sami, którzy w 1917 roku byli awangardą rewolucji bolszewickiej – zbuntowali się przeciwko rządom partii. Było to Powstanie Kronsztadzkie. Załogi pancerników Pietropawłowsk, Sewastopol (oba typu Gangut) oraz właśnie Andriej Pierwozwannyj stały się trzonem rebelii. Zażądali „sowietów bez bolszewików”, wolności słowa i zakończenia terroru. Był to śmiertelny cios dla Lenina, który nazwał bunt „kontrrewolucją gorszą niż Denikin i Judenicz razem wzięci”.
Odpowiedź bolszewików była natychmiastowa i brutalna. Michaił Tuchaczewski otrzymał rozkaz zdławienia buntu za wszelką cenę. Armia Czerwona rozpoczęła szturm na forty Kronsztadu po lodzie Zatoki Fińskiej, wspierany ciężką artylerią. Pancerniki rebeliantów, w tym Andriej Pierwozwannyj, odpowiadały ogniem. Podczas tych walk, 16 marca 1921 roku, Andriej Pierwozwannyj został kilkukrotnie trafiony pociskami artyleryjskimi kalibru 152 mm. Jeden z nich przebił pancerz kazamaty i eksplodował wewnątrz, powodując poważne uszkodzenia i pożar. Po kilku dniach krwawych walk powstanie upadło. Pancerniki zostały zdobyte, a ocalali z masakry marynarze w większości rozstrzelani lub zesłani do łagrów.
Po Powstaniu Kronsztadzkim los obu pancerników był przesądzony. Były nie tylko beznadziejnie przestarzałe i nieopłacalne w utrzymaniu, ale także skażone politycznie jako symbole buntu przeciwko władzy sowieckiej. Respublika od 1918 roku niszczała w rezerwie, systematycznie ograbiana z wyposażenia. Andriej Pierwozwannyj, uszkodzony w 1919 roku i podczas walk w 1921 roku, również nie nadawał się do remontu. Nowa władza, desperacko potrzebująca pieniędzy na odbudowę kraju, nie widziała sensu w utrzymywaniu tak starych jednostek. 22 listopada 1923 roku rozpoczęto złomowanie Respubliki, chociaż formalnie skreślono ją z listy floty dopiero 21 listopada 1925 roku. Co ciekawe, kilka dział kalibru 203 mm z pancernika wykorzystano w fortyfikacjach brzegowych. 15 grudnia 1923 roku rozpoczęto natomiast złomowanie Andrieja Pierwozwannego. Jego również oficjalnie skreślono z listy floty 21 listopada 1925 roku.

Podsumowanie
Pancerniki typu Andriej Pierwozwannyj to wyjątkowe okręty. Historia ich powstania została przyćmiona przez skutki wojny rosyjsko-japońskiej i zwłaszcza klęskę pod Cuszimą. Historia ich eksploatacji została natomiast przyćmiona przez pojawienie się pierwszych rosyjskich drednotów. Do tego bardzo długi czas budowy, który sprawił, że mało kto interesował się tymi jednostkami, jako zbyt przestarzałymi. Mimo to można śmiało powiedzieć, że był to ostatnie rosyjskie przeddrednoty i do tego przedstawiciele nielicznego typu semi-drednotów.
Ich kariera bojowa nie była ciekawa, ale sama ich historia pokazuje jak rosyjska flota dosłownie rozpadłą się po wojnie rosyjsko-japońskiej. Okręty te, chociaż jeszcze były w budowie, stały się kolejnymi ofiarami tego konfliktu, a także ofiarami panującej w Rosji „niemocy decyzyjnej” w okresie przed I wojną światową. Podczas Wielkiej Wojny okręty te również nie miały okazji do wykazania się, ponieważ sparaliżowana strachem rosyjska flota nie chciała ryzykować utraty nawet przestarzałych pancerników.

Subskrybuj nasz newsletter!
Co tydzień, w naszym newsletterze, czeka na Ciebie podsumowanie najciekawszych artykułów, które opublikowaliśmy na SmartAge.pl. Czasem dorzucimy też coś ekstra, ale spokojnie, nie będziemy zasypywać Twojej skrzynki zbyt wieloma wiadomościami.

