PZL TS-8 Bies to jeden z najbardziej rozpoznawalnych polskich samolotów szkolno-treningowych z okresu powojennego. Była to bardzo udana konstrukcja, która na wiele lat stała się podstawowym samolotem szkolno-treningowych w Polskich Siłach Powietrznych. Ostatecznie musiał ustąpić miejsca nowocześniejszym, a przede wszystkim szybszym i bardziej uniwersalnym maszynom.
Geneza
Po II wojnie światowej polskie lotnictwo wojskowe i cywilne borykało się z brakiem nowoczesnych samolotów szkoleniowych. Podstawową maszyną treningową były radzieckie Jakowlewy UT-2 i Polikarpowy Po-2, które były już całkowicie nieprzydatne do szkolenia pilotów samolotów o napędzie odrzutowym. Ich następcą został Jakowlew Jak-18, jednak i ta maszyna miała sporo wad i nie była przystosowana do szkolenia pilotów samolotów o napędzie odrzutowym.

Już pod koniec lat 40. gdy do Polski zaczęły trafiać pierwsze Jak-i-18 pracujący w Lotniczych Warsztatach Doświadczalnych w Łodzi mgr inż. Tadeusz Sołtyk rozpoczął prace nad nowym typem samolotu szkolno-treningowego, wykorzystującego poniemieckie silniki Argus As-10C o mocy 240 KM. LWD Bies, jak oznaczona była ta maszyna nie został jednak zrealizowany z powodu braku odpowiedniej ilości silników. Warsztaty LWD zostały ostatecznie rozwiązane, a Tadeusz Sołtyk wraz z częścią swojego zespołu trafił do Centralnego Studium Samolotów w Warszawie. Podczas pracy w Warszawie miał okazję zapoznać się z silnikiem WN-2 o mocy 280 KM, zaprojektowanym przez mgr. inż. Wiktora Narkiewicza.
Dalsze prace nad silnikiem zostały wstrzymane, gdy rozwiązano CSS. Do tematu budowy polskiego samolotu szkolno-treningowego powrócono dopiero w 1952 roku, gdy Tadeusz Sołtyk objął kierownictwo nad biurem płatowców w Instytucie Lotnictwa. Rozpoczęto wówczas prace nad nie zrealizowanym projektem TS-7 Chwat oraz zmodyfikowanym samolotem TS-9 Junak 3, który był rozwiązaniem przejściowym, do czasu opracowania właściwej, nowej maszyny. W toku trwających od połowy 1953 roku prac wielokrotnie zmieniano koncepcję maszyny, która otrzymała ostatecznie oznaczenie TS-8 Bies. Zespół inżynierów, w skład którego wchodzili między innymi inż. Jerzy Świdziński, inż. Wiktor Narkiewicz, inż. Władysław Baryłko, inż. Zdzisław Brodzki i inż. Lucjan Strzyżak, intensywnie pracował nad stworzeniem maszyny, która charakteryzowałaby się nowoczesną, całkowicie metalową konstrukcją, dwuosobową kabiną w układzie tandem oraz zaawansowanymi właściwościami pilotażowymi.

Polski samolot szkolno-treningowy
Wstępny projekt nowego samolotu oraz jego makieta były gotowe na początku 1954 roku. Do lata 1955 roku wyprodukowano dwa z czterech zamówionych prototypów (jeden do prób statycznych, trzy do prób w locie). Pierwszy z prototypów lotnych (druga zbudowana maszyna) został oblatany przez Ludwika Natkańca 23 lipca 1955 roku, a kolejne prototypy oblatano 13 marca 1956 roku i 18 sierpnia 1956 roku. Za ich sterami zasiadł Andrzej Abłamowicz.
Testy wykazały, że Bies ma dobre właściwości pilotażowe oraz osiągi, a przed wprowadzeniem do eksploatacji należy wprowadzić jedynie drobne poprawki. Po ich wprowadzeniu, samoloty intensywnie testowano, wykonując kilka rekordowych lotów. 28 grudnia 1956 roku maszyna pilotowana przez Andrzeja Abłamowicza wzniosła się na wysokość 7084 m, ustanawiając międzynarodowy rekord wysokości dla maszyn tego typu, 14 maja 1957 roku ustanowiono międzynarodowy rekord w odległości lotu na obwodzie zamkniętym – 2884,5 oraz krajowe rekordy prędkości na dystansach 500, 1000, 1500 i 2000 km (za sterami ponownie znalazł się Andrzej Abłamowicz). 30 maja, Bies pilotowany przez Ludwika Natkańca ustanowił międzynarodowy rekord prędkości na trasie 2000 km dla samolotów tej kategorii, wynoszący 317 km/h oraz pobił krajowe rekordy prędkości na trasach 500 i 1000 km.

W okresie od 25 maja do 2 czerwca 1957 roku jeden z prototypów Biesa zaprezentowano na XXII Międzynarodowym Salonie Lotniczym w Paryżu. Pokazy maszyny miały również miejsce na Węgrzech i w Rumunii. W międzyczasie, w zakładach WSK-Okęcie rozpoczęto budowę serii 10 maszyn informacyjnych, z których pierwszą oblatano 31 marca 1957 roku – za sterami zasiadł Antoni Szymański. Samoloty weszły do eksploatacji testowej, która pozwoliła na wykrycie jeszcze kilku wad użytkowych, które wyeliminowano. Ostatecznie, w 1958 roku rozpoczęto produkcję seryjną PZL TS-8 Bies w zakładach WSK-Mielec. Pierwsza maszyna z tej serii została oblatana 23 sierpnia 1958 roku przez Tadeusza Gołębiewskiego. Do 7 lutego 1961 roku zbudowano 229 maszyn w dwóch nieznacznie różniących się seriach (łącznie z prototypami i serią informacyjną powstały 243 samoloty).
Dane taktyczno-techniczne
PZL TS-8 Bies był dwumiejscowym dolnopłatem o konstrukcji metalowej z chowanym podwoziem trójkołowym z przednim kołem. Miał konstrukcję półskorupową, pokrytą blachą duralową. Istniały 3 podstawowe wersje maszyny, nieznacznie różniące się od siebie. TS-8BI z karabinem maszynowym UBK kalibru 12,7 mm w prawym skrzydle i wyrzutnikami bomb o masie 50 kg. Kolejnymi wersjami były TS-8BII i TS-8BIII pozbawione uzbrojenia, ale mogące korzystać z fotokarabinu do pozorowanego strzelania.

| Rozpiętość skrzydeł | 10,5 m |
| Długość | 8,55 m |
| Wysokość | 3,0 m |
| Masa własna | 1245-1292 kg |
| Maksymalna masa startowa | 1550-1672 kg |
| Prędkość maksymalna | 310 km/h |
| Prędkość przelotowa | 270 km/h |
| Pułap | 6000 m |
| Zasięg | 620-750 km |
| Silnik | 9-cylindrowy, gwiazdowy, chłodzony powietrzem silnik WN-3 o mocy 330 KM |
| Uzbrojenie (wersja TS-8BI) | 1x karabin maszynowy, UBK kalibru 12,7 mm, 2 bomby o masie 50 kg |
Eksploatacja
PZL TS-8 Bies trafił do jednostek lotniczych Wojska Polskiego w 1958 roku, gdzie pełnił rolę podstawowego samolotu szkoleniowego m.in. w Ośrodku Szkolenia Lotniczego w Dęblinie, jednostkach szkolnych poszczególnych formacji oraz po wycofaniu z wojska w poszczególnych aeroklubach Aeroklubu Polskiego (łącznie 101-105 maszyn trafiło w cywilne ręce). Były używane do szkolenia podstawowego i zaawansowanego, a także do holowania szybowców. W latach 1964-1967 Biesy były stopniowo zastępowane przez nowocześniejsze samoloty odrzutowe, takie jak polski PZL TS-11 Iskra, co jednak nie zakończyło ich służby. Dwa przystosowane do klimatu tropikalnego PZL TS-8 Bies trafiły na eksport do Indonezji, jednak ich dokładny los nie jest jasny, ale przynajmniej jeden znajduje się w muzeum lotnictwa w Yogyakarta na Jawu.

Przyjmuje się rok 1978 roku jako zakończenie eksploatacji TS-8 Bies w Polsce, jednak kilka maszyn było jeszcze używanych do 1984 roku. W latach 90. dzięki wsparciu entuzjastów lotnictwa udało się przywrócić do służby aż 7 Biesów. W kolejnych latach były one częstymi gośćmi na pokazach lotniczych i różnych imprezach. Niestety kilka z nich miało wypadki, które spowodowały ich wycofanie z eksploatacji.
Obecnie w regularnej eksploatacji pokazowej pozostaje tylko jeden Bies. Kolejny od lat jest przechowywany w Sobienicach i nie bierze już udziału w pokazach. Kilka Biesów uszkodzonych wcześniej w różnych incydentach czeka na dalszy los – remont i powrót do lotów, lub wysłanie do muzeów.

Podsumowanie
PZL TS-8 Bies to jeden z najbardziej rozpoznawalnych polskich samolotów. Dzięki swojej dopracowanej i ogólnie bardzo ładnej sylwetce, przypominał konstrukcje z lat 30. i 40., przy czym równocześnie był dostosowany do powojennych potrzeb lotnictwa. Wyprodukowano go w dużych ilościach, dzięki czemu do naszych czasów przetrwało sporo maszyn. Większość z nich znajduje się w muzeach w różnym stanie, ale kilka zachowano w bardzo dobrej kondycji. Najbardziej cieszy jednak fakt, że można oglądać Biesa w powietrzu, chociaż chciałoby się oglądać ich więcej.
Skonstruowany przez Tadeusza Sołtyka TS-8 Bies miał olbrzymie znaczenie dla rozwoju polskich sił powietrznych i szkolenia setek jak nie tysięcy pilotów. Maszyny te na długie lata były podstawowymi samolotami szkolno-treningowymi w Polskich Siłach Powietrznych. Ostatecznie ustąpiły miejsca samolotom o napędzie odrzutowym, które lepiej przygotowywały do później służby na znacznie szybszych i nowocześniejszych samolotach bojowych o napędzie odrzutowym.
Subskrybuj nasz newsletter!
Co tydzień, w naszym newsletterze, czeka na Ciebie podsumowanie najciekawszych artykułów, które opublikowaliśmy na SmartAge.pl. Czasem dorzucimy też coś ekstra, ale spokojnie, nie będziemy zasypywać Twojej skrzynki zbyt wieloma wiadomościami.










