I wojna światowa, na zachodzie nazywana „Wielką Wojną”, dobiegła końca o godzinie jedenastej, jedenastego dnia, jedenastego miesiąca 1918 roku. Wiele czynników, zarówno militarnych jak i przemysłowych oraz społecznych wpłynęło na jej zakończenie. Trwający 4 lata konflikt zdewastował Europę, obalił mocarstwa i wyniósł na szczyt zupełnie nowe. Wojna, która miała zakończyć wszystkie wojny stała się jednak zalążkiem kolejnego, jeszcze straszniejszego konfliktu, który wybuchł 21 lat później, w 1939 roku.
Krótka wojna, która nie była krótka
Chociaż można powiedzieć, że I wojna światowa zakończyła się w wyniku serii wydarzeń, które przetoczyły się przez Państwa Centralne w ciągu zaledwie kilku miesięcy 1918 roku, wszystko zaczęło się znacznie wcześniej. Konflikt ten gdy wybuchł w 1914 roku, miał być krótką wojną, która miała potrwać zaledwie kilka miesięcy. Niestety tak się nie stało, a wojna manewrowa zamieniła się w brutalną i krwawą walkę w okopach, z których żołnierze nie wydostali się aż do jej zakończenia.

Chociaż przyglądając się przebiegowi walk można odnieść wrażenie, że na froncie nie działo się zbyt wiele, a kolejne duże bitwy przynoszące wielkie straty nie wpływały na ogólną sytuację, prawda była zupełnie inna. W tle wielkich bitew rozgrywały się dramaty społeczeństw i cywilów, którzy chociaż nie ginęli tak licznie w wyniku walk, to jednak cierpieli z powodu głodu i chorób. Gdy sytuacja na froncie wydawała się niezmienna, poza linią frontu było coraz gorzej.
Można śmiało powiedzieć, że I wojna światowa zaczęła dobiegać końca już w 1916 roku, gdy każda ze stron miała wrażenie, że zwycięstwo jest w zasięgu ręki. Seria starć i decyzji politycznych stopniowo zmieniała sytuację na niekorzyść Państw Centralnych, chociaż ich przywódcy i dowódcy wojsk nie zdawali sobie z tego sprawy. Wydarzenia na froncie wschodnim, bliskowschodnim oraz bałkańskim choć istotne, nie miały tak kluczowego znaczenia jak na froncie zachodnim. To na terytorium Belgii i Francji ważyły się losy Europy i świata.
Punkty zwrotne
Choć rok 1916 nie przyniósł strategicznego przełomu na froncie zachodnim, to właśnie wtedy rozegrały się dwie najbardziej krwawe i wyniszczające bitwy I wojny światowej: pod Verdun i nad Sommą. Niemiecki plan pod Verdun, opracowany przez szefa Sztabu Generalnego, generała Ericha von Falkenhayna, był przykładem zimnej, wyrachowanej strategii totalnego wyczerpania. Jego celem nie było zdobycie samego miasta, lecz wykrwawienie Francji poprzez wciągnięcie jej armii do obrony symbolicznie ważnego punktu za wszelką cenę. Według założeń, Niemcy liczyli, że Francuzi rzucą do walki wszystkie swoje rezerwy, co pozwoli na znaczne osłabienie armii i jej pokonanie w serii kolejnych starć.
Trwająca od 21 lutego do 18 grudnia 1916 roku bitwa zamieniła się w przerażającą walkę na wyniszczenie (niem. Materialschlacht), w której obie strony poniosły straty przekraczające łącznie 700 000 żołnierzy. Mimo, że Niemcom nie udało się przełamać francuskiej obrony, strategiczne konsekwencje Verdun były katastrofalne, ale dla obu armii. Francja, choć zwycięska, wyszła z tej batalii moralnie i fizycznie złamana, co stało się jedną z przyczyn masowych buntów w jej szeregach w 1917 roku. Z kolei armia niemiecka straciła pod Verdun trzon swojego korpusu oficerskiego i podoficerskiego, co w dłuższej perspektywie okazało się stratą niemożliwą do odrobienia.

Reakcją Ententy na niemiecką presję pod Verdun była ofensywa nad Sommą, rozpoczęta 1 lipca 1916 roku. Miała ona odciążyć Francuzów i doprowadzić do przełamania frontu. Pierwszy dzień bitwy przeszedł do historii jako najczarniejszy dzień w dziejach armii brytyjskiej – straciła ona 57 470 żołnierzy, w tym 19 240 zabitych. Mimo potwornych strat i braku decydującego sukcesu terytorialnego, bitwa nad Sommą, podobnie jak Verdun, zmęczyła niemiecką armię i ją osłabiła. Przez blisko pięć miesięcy zmagań Cesarstwo Niemieckie musiało angażować ogromne rezerwy ludzkie i materiałowe, co doprowadziło do bezprecedensowego napięcia jego zdolności produkcyjnych i logistycznych. To właśnie nad Sommą Niemcy po raz pierwszy zdali sobie sprawę, że przewaga przemysłowa Ententy w dłuższej perspektywie jest nie do przezwyciężenia. Zmusiło to ich dowództwo do poszukiwania radykalnych rozwiązań, takich jak nieograniczona wojna podwodna.
Na morzu kluczowym, choć często niedocenianym strategicznie wydarzeniem, była Bitwa Jutlandzka, stoczona w dniach 31 maja – 1 czerwca 1916 roku. Było to jedyne wielkie starcie flot liniowych w tej wojnie, w którym niemiecka Hochseeflotte pod dowództwem admirała Reinharda Scheera starła się z brytyjską Grand Fleet admirała Johna Jellicoe. Pod względem taktycznym bitwa zakończyła się niemieckim sukcesem – Brytyjczycy stracili więcej okrętów i ludzi. Jednak w wymiarze strategicznym było to niekwestionowane zwycięstwo Royal Navy. Niemiecka flota, mimo zadania strat Brytyjczykom, nie zdołała zniszczyć potęgi Grand Fleet ani przełamać jej dominacji na Morzu Północnym. Po Jutlandii niemieckie okręty nawodne już nigdy nie podjęły próby rzucenia wyzwania Brytyjczykom na taką skalę, pozostając w dużej mierze uwięzione w portach. Dzięki temu Brytyjczycy mogli nałożyć na Państwa Centralne ścisłą blokadę morską, która jak się później okazało, miała kluczowe znaczenie dla wyniku wojny.
Wartym zanotowania wydarzeniem było również włączenie się Grecji do wojny po stronie Ententy, 27 czerwca 1917 roku. Zmieniło to sytuację na Bałkanach i pozwoliło na przygotowanie nowego frontu (po wcześniejszym zajęciu Serbii przez Państwa Centralne). Chociaż najważniejsze działania wojenne miały miejsce w 1918 roku, front ten zmuszał Bułgarię i Austro-Węgry, a także w ograniczonym stopniu również Niemcy do utrzymywania znacznych sił w tym rejonie.

Nie można również zapomnieć o działaniach w Azji i Afryce, gdzie Cesarstwo Niemieckie posiadało liczne kolonie. Walki w nich nie miały tak intensywnego przebiegu jak działania w Europie, ale z jednej strony początkowo angażowały oddziały Ententy, a z drugiej miały duże znaczenie propagandowe dla Niemiec. Ostatecznie jednak, poza działaniami w Afryce Wschodniej, Niemcy szybko utracili kontrolę nad swoimi koloniami.
Blokada morska Państw Centralnych
Brytyjska blokada morska była jednym z najpotężniejszych i najbardziej bezwzględnych narzędzi zastosowanych podczas tej wojny. Od samego początku konfliktu Royal Navy skutecznie odcięła Państwa Centralne od światowych rynków, uniemożliwiając import kluczowych surowców strategicznych. Gospodarka Niemiec, silnie uzależniona od handlu zagranicznego, odczuła to w sposób druzgocący.
Import bawełny (niezbędnej do produkcji materiałów wybuchowych) spadł niemal do zera. Drastycznie ograniczono dostawy saletry z Chile, kluczowego składnika do produkcji amunicji i nawozów sztucznych, co wymusiło na niemieckich chemikach, takich jak Fritz Haber i Carl Bosch, rozwinięcie na skalę przemysłową metody syntezy amoniaku. Brakowało również kauczuku, metali kolorowych i, co najważniejsze… żywności. Niemcy jako kraj uprzemysłowiony, w dużej mierze opierały się na imporcie żywności. Własna produkcja nie była w stanie zaspokoić potrzeb całego społeczeństwa, zwłaszcza w obliczu wojny. Szacuje się, że import do Niemiec spadł w czasie wojny o ponad 60%, co miało katastrofalne skutki zarówno dla przemysłu zbrojeniowego, jak i dla społeczeństwa.
Finansowanie wojny stało się kolejnym frontem, na którym Państwa Centralne ponosiły klęskę. W przeciwieństwie do Wielkiej Brytanii, która finansowała wysiłek wojenny poprzez zrównoważoną politykę podatków i pożyczek, pozbawione sojuszników poza Europą Cesarstwo Niemieckie musiało postawić niemal wyłącznie na kredyt. Rząd w Berlinie, zakładając szybkie zwycięstwo i narzucenie pokonanym reparacji wojennych, wyemitował dziewięć serii obligacji wojennych, zadłużając się u własnych obywateli na astronomiczną kwotę blisko 100 mld marek. Ta piramida finansowa, pozbawiona pokrycia w realnych aktywach, prowadziła do galopującej inflacji i całkowitej destabilizacji systemu finansowego. W efekcie, podczas gdy alianci mogli liczyć na niemal nieograniczone zasoby finansowe i przemysłowe Stanów Zjednoczonych (nawet zanim kraj ten włączył się aktywnie do wojny), Niemcy i ich sojusznicy musieli toczyć wojnę, opierając się na kurczących się zasobach i walucie tracącej jakąkolwiek wartość. Podejmowane próby ściągania zasobów alternatywnymi drogami – jak np. przez transportowe okręty podwodne, nie przynosiły wymiernych korzyści.

Konsekwencje blokady najdotkliwiej odczuła ludność cywilna. Brak importowanych nawozów i powołanie do wojska milionów rolników doprowadziły do drastycznego spadku produkcji rolnej. Apogeum kryzysu żywnościowego nadeszło zimą 1916/1917, która przeszła do historii jako „zima brukwiowa” (niem. Steckrübenwinter). Brukiew, wcześniej uważana za paszę dla zwierząt, stała się podstawą wyżywienia milionów Niemców. Reglamentacja objęła wszystkie podstawowe produkty, a dzienne racje żywnościowe spadły znacznie poniżej poziomu niezbędnego do przetrwania. Szacuje się, że z powodu niedożywienia i chorób z nim związanych zmarło w Niemczech ponad 750 000 cywilów. Blokada morska okazała się bronią powolną, lecz niezwykle skuteczną. Złamała morale niemieckiego społeczeństwa i podkopała jego wolę walki na długo przed ostateczną klęską militarną.
Sytuacja społeczna Ententy
W latach 1916-1917 społeczeństwa Francji i Wielkiej Brytanii zostały zmuszone do wielu wyrzeczeń, jednak nie były w tak znacznym stopniu odcięte od dostaw surowców i żywności jak Cesarstwo Niemieckie i Austro-Węgry. Nie oznacza to jednak, że oba kraje były zdolne do kontynuowania wojny bez wsparcia. Francuska armia była w 1917 roku w bardzo złej sytuacji, czego największym przykładem był Bunt Armii Francuskiej, który wybuchł w kwietniu 1917 roku. W jego wyniku, ustanowiono 3427 sądów wojennych, które uznały za winne 23 385 osób – cywilów i żołnierzy. Wydano również 554 wyroki śmierci, z których wykonano ostatecznie 49. Sam bunt miał jednak pozytywne skutki, ponieważ doprowadził do zmian w dowództwie francuskiej armii, co w dłuższej perspektywie czasu doprowadziło do sukcesów na froncie.
Oba kraje dysponowały cały czas spory rezerwami, a przede wszystkim sprawnie funkcjonującym przemysłem, który mimo ograniczeń mógł zaopatrywać obywateli w najpotrzebniejsze produkty chociaż w akceptowalnym stopniu. Najbardziej specyficzna była sytuacja w Wielkiej Brytanii. Chociaż w przeciwieństwie do Francji, działania wojenne nie były prowadzone na Wyspach Brytyjskich (za wyjątkiem nielicznych nalotów sterowców oraz rajdów na wybrzeże), to kraj ten był zagrożony odcięciem od dostaw surowców i zaopatrzenia przez niemieckie u-booty. Była to jedyna możliwość zmuszenia Wielkiej Brytanii do rokowań pokojowych.

O wiele gorzej wyglądały sprawy w Rosji, gdzie sytuacja społeczna już przed wojną była zła, a wyzyskiwane i biedne społeczeństwo było bardzo podatne na ruchy rewolucyjne, które obiecywały zmianę ich tragicznej sytuacji. Sam kraj, rządzony prze Cara Mikołaja II i jego fatalnych doradców był krainą korupcji, gdzie nic nie funkcjonowało tak jak powinno. Nawet przed wojną przemysł nie nadążał z zaspokajaniem bieżących potrzeb społeczeństwa. Po wybuchu wojny sytuacja tylko się pogorszyła. Coraz gorzej funkcjonowała logistyka i transport kolejowy, przez co pogłębiały się problemy z zaopatrzeniem wojsk.
Nieudane ofensywy rosyjskiej armii w 1916 roku doprowadziły również do załamania morale armii, która od początku wojny była źle wyekwipowana i co istotne fatalnie zaopatrywana. Kraju nie było stać na mobilizację dalszych rezerw, ponieważ społeczeństwo samo w sobie było bardzo niechętne wojnie. Rosyjska gospodarka w 1916 roku była na skraju wyczerpania, co doprowadziło w marcu 1917 roku do rewolucji. Jej skutkiem była abdykacja cara Mikołaja II 16 marca i powołanie Rządu Tymczasowego z księciem Giorgijem Lwowem na czele. Chociaż miało to uspokoić sytuację, ostatecznie tylko pogorszyło ją, ponieważ nowy rząd, pod naciskami sojuszników i w obawie przed warunkami pokoju nie zamierzał wycofać się z wojny. Kraj ogarnął chaos, który ostatecznie doprowadził do kolejnej rewolucji.
Sytuacja społeczna Państw Centralnych
Sytuacja w Państwa Centralnych była natomiast bardzo specyficzna. Na początku wojny, zwłaszcza w Cesarstwie Niemieckim panowała atmosfera entuzjazmu, ponieważ po zwycięskiej wojnie francusko-pruskiej w latach 1870-1871, Niemcy liczyli na kolejną łatwą, szybką i zwycięską wojnę. W wielonarodowej monarchii Austro-Węgierskiej atmosfera nie była tak entuzjastyczna, ponieważ już przed wojną sytuacja społeczno-polityczna była tam bardzo napięta. Mimo to, wielu mieszkańców tego kraju na początku wojny liczyło, że zwycięstwo pomoże im w uzyskaniu niezależności i większej wolności.
Sytuacja uległa jednak szybko zmianie. W Niemczech początkowy entuzjazm i poczucie jedności narodowej (Burgfriedenspolitik) ustąpiły miejsca narastającemu znużeniu i polaryzacji. Potworne straty na froncie, połączone z głodem i nędzą w kraju, radykalizowały nastroje społeczeństwa, które przed wojną było przyzwyczajone do życia w dobrobycie. Od 1916 roku coraz częściej dochodziło do masowych strajków w kluczowych zakładach zbrojeniowych, organizowanych przez radykalne związki zawodowe i socjalistów. Władze odpowiadały represjami, militaryzacją przemysłu i wzmożoną propagandą, ale nie były w stanie zatrzymać procesu erozji społecznego zaufania do monarchii i dowództwa wojskowego.

Podobnie sytuacja wyglądała w Austro-Węgrzech. Początkowe nadzieje na korzyści po wojnie, ustąpiły miejsca dalszej radykalizacji społeczeństwa i narastających konfliktów etnicznych. W szczególności nasiliły się dążenia niepodległościowe Czechów, Polaków, Słowian Południowych i innych narodów, które groziły całkowitym rozpadem państwa.
Równolegle do kryzysu społecznego postępował paraliż logistyczny. Niemiecki system kolejowy, przed wojną uznawany za wzór efektywności, został doprowadzony na skraj wydolności. Nieustanne transporty wojsk między frontem zachodnim a wschodnim, połączone z koniecznością dystrybucji coraz bardziej ograniczonych zasobów, prowadziły do ekstremalnego zużycia taboru i infrastruktury. Brakowało części zamiennych, smarów, a przede wszystkim wykwalifikowanych kolejarzy, których masowo wcielano do armii. Pociągi kursowały z opóźnieniami, a ich awarie stawały się codziennością, co dodatkowo pogłębiało chaos zaopatrzeniowy.
Wyczerpanie dotyczyło wszystkich sektorów gospodarki. Przemysł zbrojeniowy, choć wciąż zdolny do produkcji ogromnych ilości uzbrojenia, musiał sięgać po materiały zastępcze (niem. Ersatz), które często cechowały się znacznie niższą jakością. Brakowało gumy do opon, miedzi do produkcji kabli i mosiądzu do łusek artyleryjskich, co zmuszało inżynierów do desperackich poszukiwań alternatyw, które nie zawsze zdawały egzamin w warunkach bojowych. Ten wewnętrzny rozkład – społeczny, finansowy i logistyczny, sprawiał, że nawet największe sukcesy militarne stawały się niemożliwe do skonsumowania. Państwa Centralne wkraczały w rok 1917 jako kolosy na glinianych nogach, których struktura wewnętrzna była już tak osłabiona, że nie mogła wytrzymać kolejnego, potężnego uderzenia.
Włączenie się Stanów Zjednoczonych do wojny
Punktem krytycznym, który całkowicie zmienił sytuację, było włączenie się Stanów Zjednoczonych do I wojny światowej 6 kwietnia 1917 roku. Nie była to decyzja nagła czy impulsywna, lecz kulminacja narastającej frustracji wywołanej niemiecką polityką, a przede wszystkim prowadzonymi działaniami floty podwodnej. Amerykanie długo ociągali się z włączeniem do wojny, uznając, że jest to problem Europejczyków. Dla wyczerpanych państw Ententy, amerykańska interwencja była niczym cudowny zastrzyk sił witalnych, przynoszący nie tylko świeże dywizje, ale przede wszystkim niemal nieograniczone zasoby finansowe i przemysłowe, które ostatecznie doprowadziły do zwycięstwa nad Państwami Centralnymi.

Po raz pierwszy ryzyko włączenia się USA do wojny pojawiło się po zatopieniu RMS Lusitania, 7 maja 1915 roku. Chociaż był to brytyjski statek, na jego pokładzie zginęło 128 obywateli USA. Niechętne europejskiej wojnie amerykańskie społeczeństwo po raz pierwszy zaczęło wówczas dyskutować na temat włączenia się do wojny. Równocześnie amerykańskie władze pozostawały wierne swojej izolacjonistycznej polityce, nie widząc w trwającej wojnie korzyści (poza gospodarczymi, które jednak nie wymagały włączenia się w działania wojenne). Niemcy nie chcąc zaogniać sytuacji, zdecydowali się na ograniczenie działań u-bootów, aby nie drażnić Stanów Zjednoczonych.
Mimo to, Cesarstwo Niemieckie nie mogło zrezygnować całkowicie z atakowania statków cywilnych, ponieważ według wojskowych, była to jedyna skuteczna metoda zmuszenia Wielkiej Brytanii do rokowań pokojowych. W związku z tym, na początku 1916 roku doszło do kolejnego incydentu, który ponownie doprowadził do zaognienia sytuacji między Niemcami a USA. 24 marca 1916 roku niemiecki u-boot ciężko uszkodził statek SS Sussex. Na jego pokładzie było 75 obywateli USA, którzy nie odnieśli ran ani nie zginęli. Wystarczyło to jednak Amerykanom do wystosowania kolejnego protestu. W odpowiedzi Niemcy wystosowali tzw. Sussex pledge, w którym obiecali wycofanie się z nieograniczonej wojny podwodnej. Według jego zapisów, Niemcy mieli zrezygnować z atakowania statków pasażerskich, a statki handlowe miały być atakowane tylko pod warunkiem wykrycia na ich pokładzie broni, a ich załogi miały wcześniej opuścić pokład w bezpieczny sposób.
Na przełomie 1916 i 1917 roku niemieckie Naczelne Dowództwo, kierowane przez feldmarszałka Paula von Hindenburga i generała Ericha Ludendorffa, stanęło jednak przed brutalną prawdą: wojna na lądzie utknęła w martwym punkcie, a brytyjska blokada morska powoli dusiła niemiecką gospodarkę i społeczeństwo. W tej trudnej sytuacji podjęto decyzję o wznowieniu nieograniczonej wojny podwodnej, co nastąpiło 1 lutego 1917 roku. Był to bardzo ryzykownym zagraniem, mającym wręcz znamiona strategicznego hazardu. Niemieccy analitycy z admiralicji, na czele z admirałem Henningiem von Holtzendorffem, uznali, że u-booty, zatapiając miesięcznie ponad 600 000 ton alianckiego tonażu, zmuszą Wielką Brytanię do rokowań pokojowych w ciągu sześciu miesięcy. Co kluczowe, zakładano, że nawet jeśli ten ruch sprowokuje Stany Zjednoczone do wypowiedzenia wojny, Ameryka nie będzie w stanie zmobilizować, wyszkolić i przetransportować do Europy znaczących sił, zanim Wielka Brytania zostanie pokonana.

Kalkulacja ta była oparta na życzeniowym podejściu niemieckich dowódców do sytuacji międzynarodowej. Nie przeanalizowano faktycznych możliwości amerykańskiego przemysłu ani woli walki amerykańskiego społeczeństwa. Co istotne, Niemcy nie doceniali również amerykańskiej armii. Chociaż Stany Zjednoczone odniosły sukcesy w wojnie amerykańsko-hiszpańskiej w 1898 roku, a także w licznych konfliktach w Ameryce Łacińskiej i na Karaibach, amerykańska armia uznawana była w Europie za słabą i źle wyszkoloną.
Kolejnym wydarzeniem, które ostatecznie zmusiło Stany Zjednoczone do włączenia się do wojny był tzw. Telegram Zimmermanna. 16 stycznia 1917 roku brytyjski wywiad przechwycił i odszyfrował tajną depeszę wysłaną przez niemieckiego ministra spraw zagranicznych, Arthura Zimmermanna, do ambasadora Niemiec w Meksyku. Niemcy proponowali w niej Meksykowi sojusz militarny przeciwko Stanom Zjednoczonym w zamian za obietnicę odzyskania utraconych w XIX wieku terytoriów: Teksasu, Nowego Meksyku i Arizony. Początkowo Brytyjczycy nie ujawnili jej treści, nie chcąc zdradzać faktu, że potrafią łamać niemieckie szyfry. Jednak po wznowieniu nieograniczonej wojny podwodnej, brytyjscy agenci wykradli oryginał odszyfrowanego telegramu w Meksyku i w marciu przekazali go prezydentowi Woodrowi Wilsonowi. Upublicznienie telegramu przez Brytyjczyków wywołało w Ameryce falę oburzenia, która ostatecznie zjednoczyła naród i Kongres wokół idei przystąpienia do wojny.
Prezydenta Woodrow Wilson musiał zareagować, a włączenie się do wojny było jedyną opcją. Wilson uznał również, że dołączenie do wojny przyniesie zarówno jemu jak i Stanom Zjednoczonym dodatkowe korzyści. Amerykański prezydent widział siebie jako autora pokoju w Europie, a dzięki amerykańskiemu wsparciu zyskiwał gwarancję spłat zaciągniętych w USA kredytów. Stany Zjednoczone miały dzięki tej wojnie stać się mocarstwem, które po latach izolacjonizmu, miało zająć istotne miejsce na arenie międzynarodowej.

Co istotne, Meksyk odrzucił niemiecką propozycję, ponieważ przez kraj ten przetaczały się od 1910 roku kolejne rewolucje. Meksykańska armia i przed nimi była zbyt słaba, aby mierzyć się z amerykańską armią, o czym Meksykanie przekonali się w kwietniu 1914 roku, kiedy Amerykanie dokonali interwencji w Veracruz, oraz w 1916 roku, kiedy doszło do kolejnej interwencji USA w Meksyku. Chociaż interwencja w 1916 roku nie przyniosła wymiernych skutków, pokazywała, że Meksyk nie może prowadzić działań przeciwko USA.
Tym samym niemiecka propozycja była kompletnie bez sensu, ponieważ nie mogła przynieść nic korzystnego. Gdyby doszło do wojny amerykańsko-meksykańskiej, Stany Zjednoczone w krótkim czasie zapewne podbiłyby Meksyk, albo zmusiły go do zawieszenia broni, przestawiając równocześnie własną gospodarkę na tryb wojenny. Dzięki temu, w krótkim czasie byliby gotowi do wysłania do Europy przeszkolonych już w warunkach frontowych żołnierzy.
Amerykański potencjał
Gdy Stany Zjednoczone wypowiedziały wojnę Niemcom, ich potęga militarna istniała głównie na papierze. Armia regularna liczyła zaledwie około 133 000 żołnierzy, a Gwardia Narodowa kolejne 70 000. W porównaniu z milionowymi armiami europejskimi była to siła symboliczna. Jednak potencjał mobilizacyjny USA był olbrzymi. Już 18 maja 1917 roku Kongres uchwalił Selective Service Act, wprowadzając powszechny pobór do wojska, który ostatecznie objął blisko 24 mln mężczyzn, z czego prawie 3 mln wcielono do służby. Równolegle uruchomiono gigantyczną machinę przemysłową. Powołano do życia Radę Przemysłu Wojennego (ang. War Industries Board), której zadaniem była koordynacja produkcji na potrzeby armii – od amunicji i karabinów po statki i samoloty. Amerykański przemysł, niedotknięty działaniami wojennymi, w krótkim czasie przestawił się na tryb wojenny, osiągając skalę produkcji nieosiągalną dla wyczerpanych gospodarek europejskich.
Finansowanie tego gigantycznego wysiłku było równie imponujące. Rząd amerykański, który już wcześniej stał się głównym wierzycielem Ententy, uruchomił masowe kampanie sprzedaży obligacji wojennych, znanych jako Liberty Bonds. W pięciu kolejnych seriach zebrano od społeczeństwa ponad 21 mld dolarów (równowartość ponad 400 mld współczesnych dolarów), co nie tylko pokryło koszty amerykańskiej mobilizacji, ale również pozwoliło na udzielenie aliantom dalszych pożyczek w wysokości blisko 10 mld dolarów.

Jednak największym wyzwaniem logistycznym był transport ludzi i sprzętu przez Atlantyk. Ocean był polem nieustannych polowań niemieckich u-bootów. Kluczem do sukcesu okazało się wdrożenie na masową skalę systemu konwojów, w którym statki handlowe płynęły w zorganizowanych grupach, eskortowane przez niszczyciele i inne okręty wojenne. US Navy, we współpracy z Royal Navy, odegrała decydującą rolę w zwalczaniu zagrożenia podwodnego, co pozwoliło na bezpieczne przetransportowanie do Europy ponad 2 mln żołnierzy przy minimalnych stratach. Amerykański przemysł stoczniowy rozpoczął również masową budowę statków transportowych, które wykorzystano do transportu żołnierzy i zaopatrzenia.
Amerykański Korpus Ekspedycyjne (ang. American Expeditionary Forces)
Pierwsze oddziały Amerykańskiego Korpusu Ekspedycyjnego (AEF), dowodzone przez generała Johna J. Pershinga, wylądowały we Francji w czerwcu 1917 roku. Ich początkowa liczba była niewielka, a wartość bojowa dyskusyjna, lecz ich wpływ psychologiczny był natychmiastowy i niespodziewany. Dla żołnierzy francuskich i brytyjskich, którzy od trzech lat tkwili w okopach, widok tysięcy świeżych, dobrze wyekwipowanych i pełnych entuzjazmu Amerykanów, przezywanych „Doughboys” (co raczej oznaczało niską ocenę ich umiejętności bojowych), był potężnym zastrzykiem nadziei. Odnawiał wiarę w ostateczne zwycięstwo w momencie, gdy morale armii francuskiej sięgało dna po nieudanej ofensywie Nivelle’a i fali buntów, a Wielka Brytania chwiała się po krwawej bitwie pod Passchendaele.
Generał Pershing od samego początku toczył twardą batalię z dowódcami alianckimi, którzy chcieli wykorzystywać amerykańskie oddziały jako uzupełnienia dla swoich przetrzebionych dywizji. Pershing kategorycznie odmawiał, upierając się, że AEF będzie walczyć jako samodzielna, amerykańska armia pod amerykańskim dowództwem. Argumentował, że tylko w ten sposób Ameryka mogłaby wnieść decydujący wkład w zwycięstwo i przy okazji zająć należne jej miejsce przy stole negocjacyjnym po wojnie. Ta determinacja, choć początkowo frustrująca dla Francuzów i Brytyjczyków (którzy oceniali Pershinga jako aroganckiego i pozbawionego doświadczenia), w dłuższej perspektywie okazała się słuszna.
Równocześnie, dla Niemców włączenie się USA do wojny było najczarniejszym scenariuszem, którego się nie spodziewano – a przynajmniej nie w tym momencie i nie na taką skalę. Świadomość, że wróg dysponuje teraz praktycznie niewyczerpanym rezerwuarem siły ludzkiej, podkopała morale zarówno na froncie, jak i w kraju. Niemieccy żołnierze zdawali sobie sprawę, że czas przestał być ich sojusznikiem. Każdy miesiąc zwłoki oznaczał przybycie kolejnych setek tysięcy amerykańskich żołnierzy. Do wiosny 1918 roku ich liczba we Francji przekroczyła pół miliona, a tempo transportu rosło lawinowo. To właśnie ta perspektywa – nieuchronne i całkowite odwrócenie bilansu sił – zmusiła Ludendorffa do postawienia wszystkiego na jedną kartę i rozpoczęcia desperackiej serii wiosennych ofensyw w 1918 roku. Była to ostatnia próba próby wyrwania zwycięstwa, zanim amerykański potencjał wojenny w pełni się przebudzi.

Upadek Rosji
Gdy Stany Zjednoczone stopniowo włączały się do wojny, po drugiej stronie Europy, na froncie wschodnim upadała Carska Rosja. Rewolucja lutowa w marcu 1917 roku doprowadziła do chaosu w Rosji. Nowy Rząd Tymczasowy mimo nadziei społeczeństwa i wojska, postanowił kontynuować wojnę. W związku z tym coraz większe znaczenie zyskiwały ruchy robotnicze i bolszewickie. Obiecywały one nie tylko naprawę kraju, ale przede wszystkim pokój. 16 kwietnia 1917 roku z Szwajcarii do Rosji, dzięki wsparciu Niemiec przybył Włodzimierz Lenin. Niemcy dobrze zdawali sobie sprawę z jego poglądów i chętnie pomogli mu w dotarciu do Rosji, gdzie liczyli na to, że jego rewolucja doprowadzi do upadku kraju. Aby pomóc w jego działania, finansowali go i pomagali w pozyskiwaniu broni dla działaczy bolszewickich. Mimo to, sytuacja w Rosji sprawiła, że Lenin musiał opuścić kraj i przez kilka kolejnych miesięcy ukrywał się w Finlandii.
W tym czasie, największym problemem Rosji było rozprężenie w armii. Zdemoralizowane, źle dowodzone, jeszcze gorzej zaopatrzone oddziały, zmęczone wieloletnią wojną nie były w stanie prowadzić skutecznych działań wojennych. Problemem była zarówno korupcja w rosyjskiej armii jak i działania agentów niemieckich, którzy podkopywali morale. Również bolszewicy wyraźnie promowali działania antywojenne i skierowane przeciwko fatalnie funkcjonującemu Rządowi Tymczasowemu. Żołnierze w wielu oddziałach odmawiali walki oraz nie uznawali rozkazów i zwierzchnictwa Rządu Tymczasowego. Uniemożliwiało to ich skuteczne wykorzystanie w walce. Władze podejmowały próby mobilizacji armii, ale z mizernym skutkiem.
Punktem kulminacyjnym był listopad 1917 roku i rewolucja październikowa. W nocy z 6 na 7 listopada bolszewicy dokonali przewrotu w Piotrogrodzie i obalili Rząd Tymczasowy. Nowe władze rewolucyjne natychmiast podjęły działania mające na celu zakończenie wojny, albo chociaż wyłączenie z niej Rosji. Ostatecznie 21 listopada bolszewicy zaproponowali Państwom Centralnym zawarcie rozejmu, bez patrzenia na działania pozostałych krajów Ententy. Propozycja została przyjęta, a 3 grudnia w Brześciu rozpoczęto negocjacje pokojowe. Rozmowy były szybkie, ponieważ obu stronom bardzo na nich zależało i już 17 grudnia zawarto rozejm.
Nie oznaczało to końca wojny, ponieważ przez kolejne 3 miesiące prowadzono negocjacje warunków pokoju. Bolszewicy starali się wynegocjować jak najlepsze warunki, przez co 17 lutego rozejm wygasł i doszło do wznowienia działań wojennych. Na drodze oddziałów niemieckich nie było jednak zwartego oporu, przez co Rosja zaczęła tracić bardzo duże tereny w bardzo krótkim czasie. Bolszewicy zaproponowali wznowienie rozmów pokojowych 19 lutego, ale dopiero 1 marca, ponownie w Brześciu rozpoczęto negocjacje. Ostatecznie, 3 marca 1918 roku rozmowy dobiegły końca, a Rosja skapitulowała podpisując Traktat Brzeski. Warunki były druzgoczące – utracono olbrzymie tereny, ale władze bolszewickie uznały, że chwila oddechu pozwoli na odbudowanie struktur państwowych i przede wszystkim armii, którą zamierzano wykorzystać później do odbicia utraconych ziem, gdy Niemcy będą zaangażowane w walki na froncie zachodnim. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że nowy rząd bolszewicki był w tym czasie cały czas finansowany przez Niemcy.

Po wyłączeniu się z wojny, w Rosji wybuchła wojna domowa. Zwolennicy starego systemu, określani jako „Biali Rosjanie” – zarówno caratu jak i bardziej demokratycznego, obalonego Rządu Tymczasowego sprzeciwiali się władzom bolszewickim („Czerwoni Rosjanie”). Wspierały ich oddziały Ententy i międzynarodowe korpusy, które zabezpieczały interesy państw zachodnich w Rosji. Liczono, że mimo popularności, jaką cieszyli się bolszewicy, uda się odzyskać kraj. Wojna trwała ostatecznie do 25 października 1922 roku i zakończyła całkowitym zwycięstwem bolszewików.
Ostatnie wielkie ofensywy
I wojna światowa przeszła przez 3 fazy na froncie zachodnim. Pierwsza, trwała do listopada 1914 roku i była wojną manewrową. Następnie rozpoczęła się faza wojny pozycyjnej, która trwała do marca 1918 roku, kiedy to rozpoczęła się ostatnia faza wojny, czyli mieszanka wojny manewrowej i pozycyjnej. Nieco inaczej wyglądało to na froncie wschodnim, gdzie walki przez całą wojnę miały bardziej manewrowy charakter, oraz na Bliskim Wchodzie, gdzie również toczono starcia bardziej manewrowe i nieregularne. Sytuacja na Frontach Włoskim i Bałkańskim była natomiast bardzo specyficzna ze względu na ukształtowanie terenu, które determinowało zupełnie inne podejście do prowadzenia działań wojennych.
Wyjście Rosji z wojny po rewolucji bolszewickiej otworzyło przed Niemcami nowe możliwości. Erich Ludendorff mógł wreszcie przerzucić 48 doświadczonych dywizji z frontu wschodniego na zachód, uzyskując po raz pierwszy od 1914 roku lokalną przewagę liczebną nad siłami Ententy. Niemcy dysponowali wówczas 192 dywizjami, z których 44 były tzw. dywizjami mobilnymi, przygotowanymi do działań ofensywnych, 33 dywizje były zdolne do ich wspierania, a pozostałe stanowiły obsadę linii frontu. Niemcy posiadali również 14 500 dział i 3600 samolotów. Po drugiej stronie frontu, alianci dysponowali 178 dywizjami, ale również 18 500 działami, 4500 samolotami i kilkuset czołgami.
Zdając sobie sprawę, że jest to jego ostatnia szansa na zwycięstwo, zanim amerykańska machina wojenna osiągnie pełną sprawność, Ludendorff zaplanował serię potężnych ofensyw, znanych jako Kaiserschlacht (niem. Bitwa Cesarza). Ich celem było rozbicie spójności frontu alianckiego, oddzielenie armii brytyjskiej od francuskiej i zepchnięcie Brytyjskiego Korpusu Ekspedycyjnego do kanału La Manche, co ułatwiłoby jego rozbicie i zmusiłoby Londyn do wycofania się z wojny. Liczono, że będąca w złym stanie francuska armia, po serii porażek rozpadnie się, co umożliwi zakończenie wojny.

Kaiserschlacht
Ofensywa rozpoczęła się 21 marca 1918 roku od operacji pod kryptonimem Operacja Michael. Niemcy zastosowali nowatorską taktykę infiltracji, wykorzystując specjalnie szkolone oddziały szturmowe (Sturmtruppen), które omijały punkty silnego oporu, wdzierając się głęboko na tyły wroga i paraliżując jego system dowodzenia i logistykę. Ograniczono również przygotowanie artyleryjskie, aby nie zdradzać miejsca ataku. Początkowy sukces był oszałamiający. Brytyjska 5. Armia została praktycznie zniszczona, a Niemcy w ciągu kilku tygodni dokonali postępu sięgającego 65 km, zajmując więcej terytorium niż alianci przez poprzednie trzy lata. 1 czerwca Niemcy zbliżyli się ponownie do Paryża na odległość 60 km, ale nie zagrozili mu na tyle, aby wpłynęło to na przebieg działań wojennych.
Jednak ten spektakularny sukces taktyczny skrywał fundamentalne wady strategiczne. Ludendorff nie posiadał jasno zdefiniowanego celu operacyjnego – jego strategia polegała na „uderzaniu tam, gdzie front jest najsłabszy”, co prowadziło do rozpraszania sił. Oddziały przerzucano z miejsca na miejsce, szukając słabych punktów i miejsc przełamania frontu.
Co istotne, niemiecka logistyka nie była w stanie nadążyć za szybkim postępem wojsk. Szturmowcy, którzy dokonali przełamania, szybko zostali odcięci od dostaw amunicji, żywności i wsparcia artyleryjskiego. Ofensywa, mimo kolejnych uderzeń (operacje Georgette, Blücher-Yorck, Gneisenau), ostatecznie utknęła, wykrwawiając ostatnie rezerwy niemieckiej armii i nie osiągając żadnego z celów strategicznych. Formalnie przyjmuje się, że dobiegła ona końca 18 lipca 1918 roku. Straty obu stron były olbrzymie – Brytyjczycy Francuzi, Włosi i Portugalczycy (których kontyngent walczył we Francji) stracili ponad 850 000 zabitych i rannych. Niemcy ponad 680 000 zabitych i rannych. O ile dla Entanty straty był możliwe do uzupełnienia, głównie oddziałami amerykańskimi, Niemcy nie mieli już rezerw.

Kontrofensywa Aliantów
Niemiecka ofensywa, choć wstrząsnęła aliantami, zmusiła ich jednocześnie do podjęcia kluczowej decyzji: powołania jednego, naczelnego dowództwa. Stanowisko to objął 14 maja 1918 roku francuski marszałek Ferdinand Foch, który zaczął koordynować działania wszystkich armii sojuszniczych – w tym wcześniej niechętnych do podporządkowania się armii belgijskiej i amerykańskiej. Punkt zwrotny nastąpił w lipcu 1918 roku podczas drugiej bitwy nad Marną. Ostatnia niemiecka próba przełamania frontu w kierunku Paryża została powstrzymana, a następnie odparta przez potężny francusko-amerykański kontratak.
Zwycięstwo to tchnęło nowego ducha w oddziały alianckie, które stanęły przed szansą na nie tylko odzyskanie, ale i przejęcie inicjatywy na froncie zachodnim. Zaplanowano więc nową, olbrzymią ofensywę, która miała doprowadzić do zmiany sytuacji na całym froncie. Rozpoczęła się ona 8 sierpnia 1918 roku bitwą pod Amiens. Atak, przeprowadzony głównie siłami brytyjskimi, kanadyjskimi i australijskimi, był przykładem zupełnie nowej sztuki wojennej. Zrezygnowano z wielodniowego przygotowania artyleryjskiego na rzecz całkowitego zaskoczenia. Użyto na masową skalę ponad 1000 czołgów, które we współpracy z piechotą i lotnictwem rozbiły niemieckie linie obronne na odcinku 24 km.
Skutki bitwy pod Amiens były druzgocące, zwłaszcza w wymiarze psychologicznym. Niemiecka obrona załamała się w ciągu kilku godzin, a tysiące zdemoralizowanych żołnierzy poddawało się bez walki. Skala tej klęski wstrząsnęła niemieckim dowództwem. Erich Ludendorff określił ten dzień mianem „czarnego dnia armii niemieckiej” (niem. der schwarze Tag des deutschen Heeres). To właśnie wtedy on i Hindenburg zdali sobie ostatecznie sprawę, że wojna jest militarnie przegrana i jedynym ratunkiem jest jak najszybsze zawarcie rozejmu. Bitwa pod Amiens nie tylko zatrzymała niemiecką armię, ale zapoczątkowała niepowstrzymaną już kontrofensywę, która miała trwać aż do samego końca wojny.

Po klęsce pod Amiens armia niemiecka znalazła się w stanie permanentnego kryzysu. Morale spadło do bezprecedensowo niskiego poziomu a zjawisko dezercji i masowego poddawania się przybrało rozmiary epidemii. Żołnierze, wyczerpani czterema latami walki, głodni i świadomi beznadziejności sytuacji, nie mieli już woli do dalszego oporu. Alianci, pod wodzą Focha, nie pozwolili wrogowi na wytchnienie. Dzięki stale rosnącej obecności Amerykańskiego Korpusu Ekspedycyjnego mogli teraz przeprowadzać potężne, skoordynowane ataki na całej długości frontu, od Flandrii po Wogezy. Niemcy, pozbawieni rezerw i możliwości rotacji wojsk, byli zmuszeni do nieustannego odwrotu, oddając tereny zdobyte z tak wielkim trudem wiosną. Skracanie frontu było jedynym sposobem na zapewnienie wyczerpanej armii chociaż chwili na przegrupowanie.
W tym miejscu warto dodać, że 7 maja 1918 roku z działań wojennych wyłączyła się Rumunia, walcząca po stronie Ententy. Upadek Rosji sprawił, że kraj ten nie był w stanie kontynuować działań wojennych, będąc całkowicie odciętym od sojuszników. Uwolniło to kolejną porcję sił Państw Centralnych, ale jak się okazało, było już za późno na ratowanie frontu.
Klęska Państw Centralnych na Bałkanach i Bliskim Wschodzie
O ile przez całą wojnę wszystkie Państwa Centralne stały ramię w ramię, tak w połowie 1918 roku trwająca od 4 lat wojna doprowadziła do ich upadku. W ciągu zaledwie kilku tygodni sojusznicy Niemiec zostali zmuszeni do kapitulacji, pozostawiając Cesarstwo Niemieckie same.
We wrześniu 1918 roku wielonarodowa armia aliancka, stacjonująca w Grecji (tzw. Armia Orientu), pod dowództwem francuskiego generała Louisa Franchet d’Espèrey, rozpoczęła wielką ofensywę na froncie salonickim. Bułgarskie społeczeństwo było wówczas już zmęczone wojną. Gdy aliancka ofensywa przełamała obronę, w zdemoralizowanej armii wybuchł otwarty bunt.

Żołnierze, tworząc tzw. Republikę Radomirską, ruszyli na stolicę, Sofię, z zamiarem obalenia rządu i cara Ferdynanda I. Chociaż bunt został stłumiony, wstrząsnął on elitami politycznymi, które zrozumiały, że dalszy opór jest niemożliwy. W obliczu rewolucji i całkowitego upadku armii, Bułgaria nie miała innego wyjścia, jak tylko prosić o pokój, co ostatecznie doprowadziło do abdykacji cara i podpisania zawieszenia broni 29 września 1918 roku w Salonikach. Jej kapitulacja odcięła Niemcy od Imperium Osmańskiego i odsłoniła południową flankę Austro-Węgier, co miało bardzo istotny wpływ na upadek Państw Centralnych.
Niemal równocześnie na Bliskim Wschodzie wojska brytyjskie pod dowództwem generała Edmunda Allenby’ego zniszczyły armie osmańskie w Palestynie podczas bitwy pod Megiddo. Również na froncie mezopotamskim w Iraku oddziały brytyjskie spychały osłabione oddziały osmańskie. Imperium Osmańskie znalazło się w tragicznej sytuacji. Gospodarka była w totalnej rozsypce, sytuacja społeczna była tragiczna, a armia nie dysponowała żadnymi rezerwami, aby kontynuować wojnę. Co istotne, kapitulacja Bułgarii sprawiła, że utracono jedyne stałe połączenie lądowe z Niemcami i Austro-Węgrami, wykorzystywane do transportu zaopatrzenia. Zagrożona była również stolica kraju, Stambuł, która znajdowała się bardzo blisko pozycji wojsk Ententy.
Rządzący krajem od 1913 roku triumwirat Młodych Turków – Enwer Pasza, Talaat Pasza i Dżemal Pasza uciekł, pozostawiając kraj w chaosie. Ich miejsce zajął Ahmed Pasza, który chcąc ratować sytuację, 14 października podjął decyzję o poddaniu się. Imperium Osmańskie skapitulowało 30 października 1918 roku, podpisując rozejm w Mudros. Oznaczało to jego upadek i podział terytorium między wiele różnych krajów.
W tym samym czasie, wielonarodowa monarchia Austro-Węgierska, często określana mianem „więzienia narodów”, również zaczęła upadać. Utrzymywana w całości siłą autorytetu cesarza Franciszka Józefa I (zmarłego w 1916 roku) i jego następcy Karola I, rozpadła się z niewiarygodną prędkością jesienią 1918 roku. Wojna do granic możliwości zaostrzyła wszystkie wewnętrzne konflikty. Galopująca inflacja, krytyczne niedobory żywności (znacznie gorsze niż w Niemczech) oraz setki tysięcy ofiar na frontach sprawiły, że lojalność wobec dynastii Habsburgów wyparowała. Dla Polaków, Czechów, Słowaków, Rumunów oraz Słowian Południowych (Chorwatów, Słoweńców i Serbów) militarna słabość Wiednia stała się historyczną szansą na odzyskanie lub stworzenie własnej państwowości.

Gdy ważyły się losy Imperium Osmańskiego, napięta sytuacja społeczna w Austro-Węgrzech sprawiła, że 16 października cesarz Karol I Habsburg wydał manifest „Do Moich wiernych austriackich ludów” (niem. Völkermanifest). Jego celem było utworzenie państwa związkowego, składającego się z kilku krajów dysponujących autonomicznością. Miało to powstrzymać działania niepodległościowe narodów wchodzących w skład cesarstwa. Niestety wbrew nadziejom cesarza, manifest ten zapoczątkował rozpad kraju.
Klęski dopełniła aliancka ofensywa pod Vittorio Veneto, zapoczątkowana 24 października. Zdemoralizowana i pogrążona w chaosie armia austro-węgierska nie była w stanie stawić skutecznego oporu. Gdy walki intensyfikowały się, Czechosłowacja proklamowała niepodległość 28 października. Dzień później Południowi Słowianie ogłosili powstanie własnego państwa – Jugosławii. Również w Galicji działalność rozpoczęła Polska Komisja Likwidacyjna, która przyczyniła się do odzyskania niepodległości przez Polskę. W tej sytuacji, Austro-Węgry niezdolne do kontynuowania wojny, podpisały zawieszenie broni z Ententą 3 listopada 1918 roku w Villa Giusti. Weszło ono w życie dzień później.
Upadek Cesarstwa Niemieckiego
Okres od 8 sierpnia do 11 listopada 1918 roku przeszedł do historii jako Ofensywa Stu Dni. Była to seria nieustannych, zsynchronizowanych alianckich ataków, które metodycznie rozbijały niemiecką armię. Marszałek Foch tak planował działania, aby nie dać Niemcom szansy na zorganizowanie skutecznej obrony. Kulminacyjnym momentem tej ofensywy było przełamanie pod koniec września potężnej, ufortyfikowanej Linii Hindenburga.
To strategiczne zwycięstwo, w którym kluczową rolę odegrały wojska brytyjskie, australijskie, kanadyjskie i amerykańskie, miało ogromne znaczenie symboliczne – złamano ostatnią wielką barierę obronną chroniącą terytorium Niemiec. W trakcie Ofensywy Stu Dni alianci w pełni wykorzystali przewagę materiałową i technologiczną, doskonaląc taktykę połączonych rodzajów broni. Zmasowane natarcia piechoty były wspierane przez artylerię, setki czołgów i lotnictwo. Ten nieustanny napór ostatecznie złamał zdolność niemieckiej armii do prowadzenia jakichkolwiek zorganizowanych działań obronnych, zmuszając jej politycznych liderów do poszukiwania pokoju za wszelką cenę.

Co jednak istotne, w tle klęski na froncie, trwał upadek struktur politycznych Cesarstwa Niemieckiego. 29 września 1918 roku, po klęsce pod Amiens i przełamaniu Linii Hindenburga, Ludendorff i Hindenburg wezwali przedstawicieli rządu cywilnego i oświadczyli im, że front może się załamać w każdej chwili i należy natychmiast prosić o rozejm. Był to manewr, mający na celu zrzucenie odpowiedzialności za przegraną wojnę na polityków, co stało się później fundamentem antydemokratycznego mitu o „ciosie w plecy” (niem. Dolchstoßlegende).
W związku z złą sytuacją w kraju i na froncie, 30 września ustąpił premier Georg von Hertling. Wymusiło to powołanie nowego rządu z księciem Maksymilianem Badeńskim na czele, który miał wynegocjować pokój. Jednak wydarzenia potoczyły się znacznie szybciej. Zanim rząd wypracował wspólne stanowisko i podjął próbę opanowania sytuacja w kraju, 29 października 1918 roku dowództwo niemieckiej Hochseeflotte w porcie w Kilonii wydało rozkaz samobójczego wypłynięcia przeciwko Royal Navy. Marynarze, którzy od lat tkwili bezczynnie w portach, odmówili wykonania rozkazu. Próby stłumienia buntu sprawiły, że 3 listopada w mieście wybuchł bunt marynarzy, którzy wspólnie z robotnikami przejęli kontrolę na miastem. Bunt błyskawicznie rozprzestrzenił się na inne miasta portowe – Lubekę (5 listopada), Hamburg, Bremę i kilka innych portów (6 listopada), a następnie na całe Niemcy. Wszędzie zaczęły powstawać, na wzór rosyjski, rady robotników i żołnierzy (niem. Arbeiter- und Soldatenräte), które przejmowały lokalną władzę.
Rewolucja dotarła do Berlina 9 listopada 1918 roku. W obliczu masowych demonstracji i groźby wojny domowej, książę Maksymilian Badeński przekazał władzę socjaldemokratom, pod przywództwem Philippa Scheidemanna i Friedricha Eberta. Tego samego dnia, z balkonu Reichstagu, Scheidemann proklamował powstanie Republiki Weimarskiej, co oznaczało abdykację cesarza. Kilka godzin później, z balkonu Pałacu Cesarskiego, lider radykalnych komunistów ze Związku Spartakusa, Karl Liebknecht, ogłosił powstanie „Wolnej Republiki Socjalistycznej”. Cesarz Wilhelm II, opuszczony przez armię, uciekł następnego dnia do neutralnej Holandii. Monarchia Hohenzollernów, która zjednoczyła Niemcy i przez pół wieku dominowała w Europie, przestała istnieć w ciągu kilku dni.

Zakończenie wojny
W obliczu nieuchronnej klęski, nowy niemiecki rząd zwrócił się o zawieszenie broni nie do europejskich mocarstw, lecz bezpośrednio do prezydenta Stanów Zjednoczonych. Podstawą negocjacji miał być idealistyczny program pokojowy, który Woodrow Wilson przedstawił w orędziu do Kongresu 8 stycznia 1918 roku, znany jako „Czternaście Punktów”. Program ten był bardzo nietypowy, w porównaniu do propozycji pokojowych, które pojawiały się wcześniej przy dużych konfliktach zbrojnych.
Wilson wzywał do jawności w stosunkach międzynarodowych, wolności żeglugi, zniesienia barier handlowych, globalnej redukcji zbrojeń oraz, co najważniejsze, do samostanowienia narodów i utworzenia „powszechnego zrzeszenia narodów” – Ligi Narodów – mającej gwarantować polityczną niezależność i integralność terytorialną wszystkich państw. Dla Niemiec, program Wilsona wydawał się jedyną nadzieją na honorowy pokój bez upokarzających aneksji i paraliżujących reparacji. Jednak europejscy alianci, zwłaszcza Francja pod wodzą premiera Georgesa Clemenceau, który na własne oczy widział dwie niemieckie inwazje, podchodzili do tego programu ze znacznie większym sceptycyzmem, dążąc przede wszystkim do trwałego osłabienia Niemiec i zapewnienia sobie bezpieczeństwa.
Niemiecka delegacja, z Matthiasem Erzbergerem na czele, przybyła na tajne miejsce spotkania w Lesie Compiègne na północny wschód od Paryża 8 listopada 1918 roku około godziny 7:00. Miejscem negocjacji był prywatny wagon kolejowy marszałka Focha. Spotkanie od samego początku nie miało charakteru negocjacji, lecz dyktatu. Foch przywitał Niemców pytaniem: „Czego panowie sobie życzą?”. Gdy odpowiedzieli, że przybyli, by wysłuchać propozycji rozejmowych, marszałek oświadczył, że nie ma żadnych propozycji do przedstawienia. Dopiero gdy Niemcy formalnie poprosili o warunki zawieszenia broni, Foch zgodził się odczytać liczący 10 punktów dokument.

Warunki były dla Niemców porażające: natychmiastowe wycofanie wojsk z wszystkich okupowanych terytoriów, w tym z Alzacji i Lotaryngii, oddanie aliantom ogromnych ilości sprzętu wojskowego (w tym 5000 lokomotyw, 150 000 wagonów kolejowych, 5000 samochodów ciężarowych, 5000 dział, 25 000 karabinów maszynowych i 1700 samolotów, 100 okrętów podwodnych, 50% floty handlowej i 25% floty rybackiej), internowanie całej floty wojennej oraz utrzymanie blokady morskiej do czasu podpisania ostatecznego traktatu pokojowego. Erzberger był wstrząśnięty surowością tych żądań, ale jego protesty zostały zignorowane. Otrzymał 72 godziny na uzyskanie zgody swojego rządu. Ostatecznie, z Berlina nadszedł telegram nakazujący podpisanie rozejmu pod każdymi warunkami, ponieważ sytuacja w kraju nie pozwalała na żadne inne działania.
W związku z tym, 11 listopada 1918 roku, o godzinie 5:10 czasu francuskiego, w wagonie w Compiègne, Matthias Erzberger złożył podpis pod dokumentem kończącym I wojnę światową. Rozejm miał wejść w życie sześć godzin później, o jedenastej godzinie, jedenastego dnia, jedenastego miesiąca. Oprócz wspomnianych wcześniej klauzul rozbrojeniowych i terytorialnych, Niemcy musiały zgodzić się na anulowanie traktatów brzeskiego i bukaresztańskiego, co otwierało drogę do powstania nowych państw w Europie Wschodniej. Zobowiązały się również do alianckiej okupacji Nadrenii.
Surowość tych warunków miała na celu całkowite pozbawienie Niemiec zdolności do wznowienia walki. Mimo że rozejm został podpisany, walki na froncie trwały aż do ostatniej minuty. Tego dnia na froncie zginęło 2738 żołnierzy. Ostatnim żołnierzem brytyjskim, który zginął w wojnie, był szeregowy George Edwin Ellison, zastrzelony o 9:30. Ostatnim Francuzem – Augustin Trébuchon, zabity o 10:45. Ostatnią ofiarą po stronie amerykańskiej był sierżant Henry Gunther, który zginął o 10:59, szarżując na niemiecki posterunek zaledwie 60 sekund przed wejściem w życie zawieszenia broni. Nie jest do końca znana tożsamość ostatniego niemieckiego żołnierza, który zginął. Najczęściej podaje się, że był to porucznik Tomas, który zginął o 11:01 próbując przekaz informację o zawieszeniu broni oddziałom amerykańskim, do których ta informacja z jakiś przyczyn nie dotarła. Nie ma jednak pewności, czy jest to postać prawdziwa, czy też bardziej anegdotyczna. Niemniej, o godzinie 11:00 na całym froncie zachodnim, po raz pierwszy od ponad czterech lat, zapanowała cisza. Natomiast w miastach poza frontem zaczęły bić dzwony, co było symbolicznym ogłoszeniem końca wojny.

Warto w tym miejscu dodać, że ostatnie walki I wojny światowej trwały jeszcze kilka tygodni, aż do 25 listopada 1918 roku. Tego dnia w Abercorn w Zambii poddał się Paul von Lettow-Vorbeck, dowodzący niemieckimi oddziałami w Afryce Wschodniej. Kontynuował on walkę aż do potwierdzenia informacji o zakończeniu wojny, cały czas odnosząc lokalne zwycięstwa nad ścigającymi go oddziałami brytyjskimi.
Skutki I wojny światowej
Podpisanie rozejmu w Compiègne zakończyło działania wojenne, ale nie rozwiązało fundamentalnych problemów, które doprowadziły do wybuchu konfliktu. Wręcz przeciwnie, Wielka Wojna pozostawiła po sobie zniszczone gospodarki, rozbite społeczeństwa i nowy, niestabilny porządek geopolityczny. Jej zakończenie dało początek procesom, które ukształtowały cały XX wiek – od powstania nowych państw narodowych, przez narodziny totalitarnych ideologii, aż po stworzenie podwalin pod kolejny, jeszcze bardziej niszczycielski konflikt globalny. Cień Wielkiej Wojny okazał się znacznie dłuższy i mroczniejszy, niż mogli przypuszczać podpisujący traktat pokojowy politycy i wojskowi.
Przez całą końcówkę 1918 roku trwał okres zawieszenia. Nie prowadzono już walk na froncie, ale sytuacja była cały czas niestabilna. Trwała wojna domowa w Rosji, a Polska, która świeżo odzyskała niepodległość, musiała walczyć o swoje granice – m.in. w ramach Powstania wielkopolskiego. 18 stycznia 1919 roku przywódcy Ententy, rozpoczęli negocjacje, które miały wypracować ostateczne założenia traktatu pokojowego. Po długich i burzliwych rozmowach, w których każda ze stron starała się zapewnić sobie jak najwięcej korzyści, 28 czerwca 1919 roku podpisano tzw. Traktat Wersalski, który ustalał nowy porządek świata po wojnie i miał zapobiec wybuchowi kolejnego konfliktu.

Jego zapisy były bardzo surowe dla pokonanych, przez co Niemcy mieli duże wątpliwości czy zgodzić się na jego podpisanie. Zmuszono ich do tego, grożąc wznowieniem działań wojennych. Traktat zakładał utratę wszystkich kolonii i znacznych terytoriów w Europie, drastyczną redukcja armii do 100 000 żołnierzy, demilitaryzację Nadrenii oraz, co najważniejsze, tzw. „klauzulę winy wojennej” (Artykuł 231), która obarczała Niemcy i ich sojuszników całkowitą odpowiedzialnością za wybuch wojny. Na jej podstawie nałożono na Republikę Weimarską gigantyczne reparacje wojenne, które rujnowały jej gospodarkę przez następne lata. To narodowe upokorzenie, połączone z mitem o „ciosie w plecy” i kryzysem ekonomicznym, stworzyło idealne warunki dla wzrostu radykalnych ideologii. Na tym właśnie gruncie swoją popularność zbudował Adolf Hitler i jego partia nazistowska, obiecując Niemcom odrzucenie „dyktatu wersalskiego” i przywrócenie narodowej wielkości, co bezpośrednio prowadziło do wybuchu II wojny światowej.
Najbardziej widocznym skutkiem I wojny światowej był upadek czterech wielkich monarchii: Cesarstwa Niemieckiego, Monarchii Austro-Węgierskiej, Imperium Osmańskiego i Imperium Rosyjskiego. W ich miejsce, na gruzach starego porządku, powstał szereg nowych państw narodowych, zwłaszcza w Europie środkowo-wschodniej – Polska, Czechosłowacja, Węgry, Austria, Litwa, Łotwa, Estonia i Jugosławia.
Ucieleśnieniem idealistycznej wizji prezydenta Wilsona miało być powołanie Ligi Narodów – pierwszej w historii globalnej organizacji mającej na celu utrzymanie pokoju poprzez dyplomację i zbiorowe bezpieczeństwo. Mimo szczytnych założeń, Liga od samego początku była jednak instytucją słabą i nieskuteczną. Jej autorytet podkopał fakt, że Senat Stanów Zjednoczonych odmówił ratyfikacji Traktatu Wersalskiego, przez co USA nigdy nie stały się jej członkiem. Ponadto, pokonane państwa, jak Niemcy, oraz rewolucyjna Rosja Sowiecka, początkowo były z niej wykluczone. W praktyce Liga stała się narzędziem w rękach zwycięskich mocarstw, głównie Wielkiej Brytanii i Francji, niezdolnym do zapobiegania aktom agresji w latach 30., co ostatecznie doprowadziło do jej upadku.

Koszty i straty
Ekonomiczne i ludzkie koszty Wielkiej Wojny były bezprecedensowe i wstrząsające. W ciągu czterech lat konfliktu zginęło od 8,4 mln do 11,8 mln żołnierzy – niestety dokładne dane są trudne do określenia. Najczęściej przyjmuje się około 9,5 mln zabitych. Około 21,21 mln żołnierzy zostało rannych lub trwale okaleczonych. Kolejne 5-7 mln cywilów zostało rannych, zginęło w trakcie działań wojennych lub zmarło z powodu chorób (np. grypa hiszpanka) i niedożywienia.
Bezpośrednie koszty finansowe wojny szacuje się na 273 mld dolarów według ówczesnej wartości, co w przeliczeniu na dzisiejsze pieniądze stanowi kwotę około 5,69 bln dolarów. Państwa europejskie zaciągnęły gigantyczne długi, które ciążyły na ich gospodarkach przez wiele lat i były przyczyną licznych kryzysów gospodarczych. Dług publiczny Wielkiej Brytanii wzrósł o 1200%, a Francji o 800%. Niemcy finansując wojnę głównie z kredytów wewnętrznych, doprowadziły swoje systemy finansowe na skraj bankructwa.
Zniszczenia materialne były równie katastrofalne. Północno-wschodnia Francja i Belgia zostały zamienione w księżycowy krajobraz, a najgorzej sytuacja wyglądała w rejonie najintensywniejszych walk, określanym jako tzw. Zone Rouge – 3 337 000 hektarów ziemi w 11 departamentach, zdewastowanej przez artylerię i skażonej chemicznie na dziesięciolecia. Zniszczono tysiące fabryk, mostów i kilometrów linii kolejowych.

Jednak najważniejszym i najtrwalszym skutkiem ekonomicznym wojny było fundamentalne przesunięcie globalnego środka ciężkości. Europa, będąca przez wieki centrum światowej gospodarki, wyszła z wojny zrujnowana i zadłużona. Jej miejsce zajęły Stany Zjednoczone, które z pozycji dłużnika stały się największym wierzycielem świata. Wojna definitywnie przeniosła globalne centrum finansowe z Londynu i Paryża, do nowojorskiej Wall Street, kładąc podwaliny pod dominację Ameryki w XX wieku. Stany Zjednoczone stały się światowym mocarstwem gospodarczym i militarnym, które dysponowało środkami do narzucania swoich wpływów na całym świecie. Chociaż Wielki Kryzys 1929 roku uderzył w USA z olbrzymią siłą, gdy dekadę później rozpoczynała się II wojna światowa, Stany Zjednoczone były w stanie w krótkim czasie ponownie przyjść na ratunek walczącej z Niemcami Europie.
W trakcie I wojny światowej szacuje się, że przykładowo wyprodukowano ponad 30-40 mln karabinów, 50 mld nabojów, 151 000 dział, 850 000 karabinów maszynowych, 18 000 moździerzy, 1,051 mld pocisków artyleryjskich, 340 000 samochodów i aż 9200 czołgów. Do tego dochodzą tysiące okrętów wojennych i statków cywilnych. Pojawienie się czołgów było jedną z największych zmian w sposobie prowadzenia wojen. Chociaż podczas Wielkiej Wojny nie były one głównym uzbrojeniem walczących armii – zwłaszcza Państw Centralnych, które zignorowały rozwój broni pancernej.
I wojna światowa przyniosła jednak również częściowo pozytywne skutki. Znacznie rozwinęła się medycyna oraz poprawiła produkcja żywności. Będące przed wojną produktem ekskluzywnym konserwy, stały się znacznie popularniejsze, co zmniejszyło skalę sezonowego głodu w wielu społeczeństwach. Znacznie rozwinęły się środki łączności – radio, a później również telewizja i telefon. W ramach powojennej odbudowy rozwinięto infrastrukturę drogową i kolejową zwłaszcza w Europie. Upowszechniły się samochody, które przed wojną były produktem luksusowym. Lotnictwo, które przed wojną było ekstrawagancją, zamieniło się w jeden z ważniejszych środków transportu, z czasem pozwalający na podróże międzykontynentalne.

W cieniu kryzysów gospodarczych i społecznych, które doprowadziły do narodzin totalitaryzmów, prawa wyborcze zaczęły otrzymywać kobiety. Znacznie zmieniło się również ich miejsce w społeczeństwie, dzięki czemu zaczęto dopuszczać je do nowych zawodów i ról. Było to spowodowane ich udziałem w utrzymaniu gospodarek wojennych, gdy mężczyźni byli wysyłani na front, oraz ogólnie zmieniającym się podejściem do praw człowieka.
Upadek wielu monarchii sprawił również, że zaczęto zwracać większą uwagę na potrzeby społeczeństw i odpowiednie prawodawstwo. Chociaż dopiero po kolejnej wojnie światowej prawa człowieka zyskały istotne znaczenie, już po Wielkiej Wojnie zaczęto wprowadzać przepisy gwarantujące obywatelom podstawowe prawa.
Podsumowanie
Po zakończeniu Wielkiej Wojny popularność zyskało stwierdzenie, że była to wojna, która miała zakończyć wszystkie wojny. Tak się jednak nie stało. Pierwsza w historii wojna na skalę światową, często też określana pierwszą wojną przemysłową, stworzyła tak wiele nowych punktów zapalnych, że po kilkunastu latach pokoju, w latach 30. przez świat zaczęły przetaczać się najpierw lokalne konflikty, które z czasem połączyły się w nową, II wojnę światową. Jej skutki był jeszcze gorsze i bardziej przerażające, przez co przyćmiła ona Wielką Wojnę.
Przebieg I wojny światowej miał jednak bardzo duże znaczenie dla całego świata, chociaż konflikt ten, przez swoją specyfikę jest często pomijany współcześnie, zwłaszcza w Polsce. Mimo iż doprowadził on do odzyskania przez nasz kraj niepodległości po 123 latach zaborów, traktuje się go jako wojnę, która nas nie dotyczyła. Określenie to jest całkowicie błędne, ponieważ Polacy walczyli po obu jej stronach, a skutki wojny miały olbrzymi wpływ na losy naszego kraju. Konflikt ten nie tylko ukształtował świat w XX wieku, ale również doprowadził do powstania wszystkich czynników, które w kolejnych dziesięcioleciach wpływały na losy zarówno Polski, jak i całego świata.
Na koniec warto zwrócić uwagę na określenie Wielka Wojna. Było ono popularne po zakończeniu wojny, zwłaszcza we Francji i Wielkiej Brytanii, dla których mimo strat, była to wojna o olbrzymim i pozytywnym znaczeniu. Dopiero po II wojnie światowej spopularyzowało się określenie I wojna światowa, jednak jest ono popularne w większości krajów, poza Francją i Wielką Brytanią.

Subskrybuj nasz newsletter!
Co tydzień, w naszym newsletterze, czeka na Ciebie podsumowanie najciekawszych artykułów, które opublikowaliśmy na SmartAge.pl. Czasem dorzucimy też coś ekstra, ale spokojnie, nie będziemy zasypywać Twojej skrzynki zbyt wieloma wiadomościami.

