Wielka Brytania była trzecim krajem, który wprowadził do uzbrojenia okręt podwodny o napędzie atomowym (po USA i ZSRR). Nastąpiło to w 1963 roku, wraz z wejściem do służby HMS Dreadnought (S101). Okręt ten był ciekawą hybrydą łącząca amerykański reaktor i część kadłuba, z brytyjskimi rozwiązaniami i technologiami. Wykorzystywano go aż do 1980 roku jako jednostkę testową, eksperymentalną i bojową. Obecnie pozbawiony reaktora okręt od lat czeka na dalszy los – złomowanie lub przekształcenie w okręt-muzeum.
Geneza
Początek lat 50. XX wieku to czas, gdy wojna podwodna przechodziła największą rewolucję od czasu powstania okrętów podwodnych z napędem elektrycznym i wyrzutniami torped samobieżnych. Budowano coraz większe jednostki, zdolne do przebywania pod wodą przez coraz dłuższy czas. Za sprawą rozwoju reaktorów jądrowych pojawiły się natomiast pierwsze atomowe okręty podwodne, które na nowo zdefiniowały możliwości bojowe jednostek tej klasy.

Rewolucja ta miała jednego ojca, którym był amerykański admirał Hyman G. Rickover. To on, wbrew oporowi US Navy i konwencjonalnym doktrynom, przeforsował ideę napędu jądrowego dla okrętów podwodnych. Kluczowa różnica była fundamentalna: dotychczasowe okręty podwodne były w gruncie rzeczy jednostkami nawodnymi, zdolnymi do krótkotrwałego zanurzenia, zależnymi od silników diesla i regularnego wynurzania (lub chrap) w celu ładowania baterii. Okręt Rickovera miał być prawdziwym okrętem podwodnym – zdolnym do przebywania pod wodą przez tygodnie lub miesiące, ograniczonym jedynie zapasami żywności i wytrzymałością załogi.
Wprowadzenie do służby USS Nautilus (SSN-571) w 1954 roku było technologicznym trzęsieniem ziemi. Nautilus, napędzany reaktorem S2W, natychmiast pobił wszelkie rekordy zanurzenia i prędkości, demonstrując, że Związek Radziecki i reszta świata zostały daleko w tyle. Amerykanie nie zatrzymali się; szybko rozwijali program, tworząc mniejsze, wydajniejsze reaktory i kładąc stępki pod całe floty okrętów podwodnych z napędem atomowym, określanych w US Navy jako SSN (Ship Submersible Nuclear) i SSBN (Ship Submersible Ballistic Nuclear).
Brytyjski program budowy atomowych okrętów podwodnych
Po zakończeniu II wojny światowej potężna Royal Navy stanęła nad przepaścią. Pogrążony w powojennym kryzysie kraj nie był w stanie utrzymać tak dużej floty. W związku z tym w ciągu kilku lat na złom poszły wszystkie okręty liniowe, których miejsce zajmowały znacznie mniejsze jednostki. Skala redukcji była jednak olbrzymia, co dla dumnej Royal Navy było sporym ciosem.

W tle tej redukcji, od 1947 roku trwał w Wielkiej Brytanii program rozwoju napędu jądrowego dla okrętów. Trudny w realizacji projekt przeciągał się, a w październiku 1952 roku został zawieszony z powodu ograniczeń finansowych. W związku z tym Royal Navy skupiała się na udoskonalaniu konstrukcji diesel-elektrycznych, takich jak okręty typu Porpoise i późniejsze Oberon. Równocześnie podjęto próby pozyskania z USA wyników amerykańskich badań nad reaktorami jądrowymi do napędu okrętów.
Kluczową postacią, która zrozumiała egzystencjalne zagrożenie luki technologicznej, jaka powstała po pojawieniu się amerykańskiego okrętu USS Nautilus, był Pierwszy Lord Morski, admirał Lord Louis Mountbatten. Mountbatten, bohater wojenny i postać o ogromnych wpływach politycznych, zdawał sobie sprawę, że bez napędu jądrowego Royal Navy straci status globalnej siły. Początkowe brytyjskie próby opracowania własnego reaktora, prowadzone przez Atomic Energy Research Establishment (AERE) w Harwell, okazały się powolne i kosztowne. Projektowany reaktor chłodzony ciekłym metalem był zbyt duży i niepraktyczny dla okrętu podwodnego. W tej sytuacji Brytyjczycy musieli znaleźć gotowe rozwiązanie, ponieważ kontynuowanie prac nad kolejnym reaktorem było zbyt czasochłonne. Jedynym źródłem wsparcia – i naturalnym, były Stany Zjednoczone.
Niestety stosunki brytyjsko-amerykańskie zostały poważnie nadszarpnięte po kryzysie sueskim w 1956 roku. Co więcej, amerykańska ustawa Atomic Energy Act z 1946 roku (tzw. ustawa McMahona) surowo zabraniała dzielenia się technologią nuklearną, nawet z najbliższymi sojusznikami, co było bezpośrednim policzkiem dla Brytyjczyków, którzy blisko współpracowali przy Projekcie Manhattan. Jednak dwa wydarzenia zmieniły sytuację: wystrzelenie przez ZSRR Sputnika 1 w 1957 roku, które wywołało szok w Waszyngtonie, oraz osobiste starania Mountbattena i brytyjskiego premiera Harolda Macmillana.

Amerykanie zdali sobie sprawę, że silny sojusznik w NATO, zdolny do patrolowania kluczowego Przesmyku GIUK (Grenlandia-Islandia-Wielka Brytania), jest wart odstępstwa od surowych zasad ograniczających eksport kluczowych technologii jądrowych. To doprowadziło do podpisania przełomowej Umowy o Wzajemnej Obronie USA-Wielka Brytania (US-UK Mutual Defence Agreement) w lipcu 1958 roku. Umowa ta otworzyła drzwi do bezprecedensowego transferu technologii. Admirał Rickover od początku wspierał brytyjski program budowy atomowego okrętu podwodnego, jednak bez odgórnej zgody, nie chciał ujawniać żadnych informacji. Ustalono, że zamiast czekać na problematyczny brytyjski reaktor, Wielka Brytania zakupi od Westinghouse kompletny zespół napędowy oparty na reaktorze S5W – tym samym, który miał napędzać najnowszą amerykańską klasę okrętów Skipjack. Dużym sukcesem negocjacyjnym, głównie dzięki uporowi lorda Mountbattena było to, że Amerykanie zgodzili się na przekazanie nowej wersji reaktora, a nie początkowo proponowanej starszej wersji S3W.
Hybryda brytyjsko-amerykańska
Decyzja o zakupie amerykańskiego reaktora oznaczała, że brytyjski program atomowych okrętów podwodnych, znany wewnętrznie jako Projekt „N” (od Nuclear), ruszył z niespotykaną prędkością. Nie był to jednak prosty zakup gotowego okrętu. Brytyjczycy zdecydowali się na rozwiązanie hybrydowe: zintegrować amerykańską siłownię z własnym, nowo projektowanym kadłubem i systemami bojowymi.
Porozumienie z 1958 roku było logistycznym i przemysłowym majstersztykiem. Kontrakt przyznano firmie Westinghouse Electric Corporation, która miała dostarczyć nie tyle kompletny przedział reaktora, czyli reaktor S5W, ale całą pętlę pierwotną, turbiny parowe, generatory i systemy pomocnicze. Po stronie brytyjskiej, rząd wyznaczył do zarządzania tym przedsięwzięciem firmę Rolls-Royce. Był to strategiczny wybór; Rolls-Royce, znany z silników lotniczych, miał zerowe doświadczenie w reaktorach jądrowych, ale posiadał absolutnie najwyższą kulturę inżynieryjną w kraju i zdolność do zarządzania projektami o dużej precyzji.

Rolls-Royce nie tylko nadzorował import komponentów S5W dla pierwszego brytyjskiego atomowego okrętu podwodnego, ale natychmiast rozpoczął proces odwrotnej inżynierii i nauki, wysyłając setki inżynierów do USA. Równolegle, w Dounreay w Szkocji, budowano lądowy prototyp reaktora (Vulcan Naval Reactor Test Establishment), który stał się kuźnią kadr i technologii dla całkowicie brytyjskich reaktorów, które miały nadejść później (program PWR1).
Zadanie budowy kadłuba powierzono stoczni Vickers-Armstrongs w Barrow-in-Furness. Brytyjski okręt miał posiadać kadłub o rewolucyjnym, kroplowym kształcie (tzw. kadłub typu Albacore), zoptymalizowany do osiągania wysokiej prędkości podwodnej, a nie nawodnej. Konstrukcja była podzielona na dwie części: sekcja rufowa, mieszcząca amerykański reaktor S5W i maszynownię, była w zasadzie kopią projektu amerykańskiej typu Skipjack. Natomiast sekcja dziobowa była w pełni brytyjskim projektem. Mieściła ona przedział torpedowy, potężny zestaw sonarów i centrum dowodzenia. Takie podejście do projektu było kompromisem, który pozwolił znacznie skrócić czas budowy, ale także zrodził problemy – integracja dwóch różnych podejść projektowych i standardów inżynieryjnych była wyzwaniem, które miało później odbić się na poziomie wyciszenia okrętu.
HMS Dreadnought (S101)
Okręt otrzymał nazwę HMS Dreadnought (S101) (co miało na celu podkreślenie jego przełomowego znaczenia, podobnie jak miało to miejsce w przypadku pancernika HMS Dreadnought), a stępkę pod niego położono 12 czerwca 1959 roku. Tempo prac, jak na tak nowatorską dla Royal Navy konstrukcję, było zawrotne. Duży wpływ na to miała presja polityczna i strategiczna konieczność wprowadzenia do służby nowoczesnego okrętu podwodnego.

21 października 1960 roku, w rocznicę Bitwy pod Trafalgarem nastąpiło wodowanie okrętu. Matką chrzestną została królowa Elżbieta II. Tym samym Wielka Brytania stała się trzecim krajem, którym zbudował atomowy okręt podwodny. Zanim jednak HMS Dreadnought (S101) miał wyjść w morze, należało go dokończyć. 8 lipca 1962 roku zainstalowano reaktor, który w listopadzie rozpoczął normalną pracę. Dzięki temu w grudniu 1962 roku rozpoczęto próby morski, wykonując pierwsze zanurzenie 10 stycznia 1963 roku, a oficjalne wejście do służby w Royal Navy nastąpiło 17 kwietnia 1963 roku. Dowództwo nad jednostką objął komandor B.F.P. Samborne. Dreadnought stał się natychmiast najbardziej nowoczesną jednostką w Royal Navy. Koszt jego budowy wyniósł 18,4 mln funtów (współcześnie około 519,7 mln funtów).
Dane taktyczno-techniczne
HMS Dreadnought był jednostką relatywnie kompaktową w porównaniu do późniejszych okrętów. Jego kadłub, wykonany ze stali o podwyższonej wytrzymałości, mierzył 81 m długości i 9,8 m szerokości. Wyporność nawodna wynosiła 3556 ton, natomiast podwodna wynosiła 4064 ton. Załogę stanowiło 113 oficerów i marynarzy (choć początkowo zakładano 88). Kroplowy kształt kadłuba był rewolucyjny i zapewniał doskonałe właściwości hydrodynamiczne pod wodą, minimalizując opory. Jednakże, Dreadnought cierpiał na przypadłość wieku dziecięcego: był głośny. Pośpiech konstrukcyjny, hybrydowa budowa oraz wczesne wersje systemów tłumienia drgań sprawiały, że jego sygnatura akustyczna była znacznie łatwiejsza do wykrycia niż w przypadku późniejszych, budowanych od podstaw brytyjskich okrętów typu Valiant czy Swiftsure, gdzie lekcje wyciągnięte z S101 pozwoliły na znacznie lepsze wyciszenie.
Sercem okrętu był amerykański reaktor wodny ciśnieniowy (PWR) Westinghouse S5W (S = Submarine platform, 5 = Piąta generacja rdzenia, W = Westinghouse). Była to sprawdzona, niezwykle niezawodna i stosunkowo kompaktowa jednostka. Reaktor generował parę napędzającą dwie turbiny parowe (produkcji brytyjskiej firmy English Electric), które z kolei obracały jeden wał napędowy zakończony pojedynczą śrubą. Moc szacowano na około 15 000 KM. Pozwalało to okrętowi na osiąganie prędkości podwodnej przekraczającej 28 węzłów (ok. 52 km/h) i prędkości nawodnej około 20 węzłów. Najważniejszy był jednak praktycznie nieograniczony zasięg. Pierwsze załadowane paliwo jądrowe pozwalało na przepłynięcie setek tysięcy kilometrów bez uzupełniania. Oznaczało to, że Dreadnought mógł opuścić bazę Faslane i operować na dowolnym akwenie świata przez miesiące, wynurzając się jedynie sporadycznie dla celów komunikacyjnych.

Jako okręt myśliwski, głównym zadaniem Dreadnought było polowanie na radzieckie okręty podwodne oraz eskortowanie własnych grup lotniskowcowych. W tym celu został wyposażony w potężny arsenał, składając się z sześciu wyrzutni torped kalibru 533 mm, z zapasem 24 torped. Początkowo były to mające swoje lata torpedy Mark 8, zaprojektowane podczas II wojny światowej. Szybko zastąpiono je jednak naprowadzanymi przewodowo torpedami Mark 23 (opartymi o konstrukcję Mark 8), a w późniejszym okresie służby okręt otrzymał znacznie nowocześniejsze, ciężkie torpedy Mark 24 Tigerfish.
Główny sonar aktywno-pasywny Typ 2001 był umieszczony w charakterystycznej kopule na dziobie (tzw. „chin sonar”). Uzupełniał go sonar pasywny Typ 187 (do nasłuchu) oraz sonar przechwytujący Typ 183. Mimo że systemy te były zaawansowane jak na początek lat 60., szybko okazało się, że szumy własne generowane przez okręt znacząco ograniczały efektywność pasywnego nasłuchu przy wyższych prędkościach.

Eksploatacja
Pierwsze lata służby HMS Dreadnought upłynęły na intensywnych próbach i ćwiczeniach. Dowództwo Royal Navy musiało nauczyć się, jak w pełni wykorzystać potencjał jednostki, która nie musiała się wynurzać. Okręt regularnie operował z głównymi siłami floty, testując scenariusze ZOP (Zwalczania Okrętów Podwodnych) i udowadniając swoją wyższość nad jednostkami konwencjonalnymi. Jego prędkość i zasięg pozwalały mu na błyskawiczne przemieszczanie się między teatrami operacyjnymi, od Karaibów po Morze Barentsa. Brał udział w licznych ćwiczeniach NATO, często odgrywając rolę „agresora” i z łatwością „topiąc” siły nawodne, zanim te zdążyły go wykryć. Był to czas budowania doktryny użycia atomowych okrętów podwodnych.
24 czerwca 1967 roku HMS Dreadnought został wykorzystany do prawie „bojowego” zadania. Załoga okrętu otrzymała zadanie zatopienia dryfującego, niemieckiego statku Essberger Chemist. Mimo uzyskania trzech trafień torpdami, jednostka nie chciała zatonąć, dlatego dobiła ją załoga fregaty HMS Salisbury. We wrześniu 1970 roku okręt przeszedł pierwszy w swojej karierze remont, połączony z uzupełnieniem paliwa. Zmieniono również system napełniania zbiorników balastowych, aby zmniejszyć hałas generowany przez okręt.

Najbardziej spektakularnym wyczynem operacyjnym Dreadnoughta była historyczna misja arktyczna. W 1971 roku, w ramach operacji „Ice Exercise 71”, okręt podjął wyzwanie, które wcześniej z sukcesem wykonali tylko Amerykanie. Po przejściu pod lodami Arktyki, 3 marca 1971 roku, HMS Dreadnought przebił się przez pak lodowy i jako pierwszy brytyjski okręt podwodny wynurzył się na geograficznym Biegunie Północnym. Był to nie tylko wyczyn nawigacyjny i techniczny, ale przede wszystkim potężna demonstracja siły politycznej. W samym środku Zimnej Wojny, w regionie uznawanym za kluczowy dla strategicznych sił rakietowych ZSRR i USA, Royal Navy udowodniła, że może uderzyć wszędzie, nawet w najbardziej niegościnnym zakątku globu.
W listopadzie 1977 roku okręt został oddelegowany do służby na wodach wokół Falklandów, gdzie miał pełnić rolę odstraszającą dla argentyńskich jednostek. Ponadto wykorzystywano go do zbierania danych wywiadowczych o ruchach argentyńskiej floty. Po zakończeniu tej misji, okręt wrócił do normalnej eksploatacji, ale w tym okresie dawały o sobie znać już wady oraz wiek okrętu. Generowany hałas, zwłaszcza wobec nowszych jednostek sprawiał, że Dreadnought był łatwiejszym celem. Ponadto wymagał gruntownego remontu i modernizacji, ale w Wielkiej Brytanii nie było odpowiedniej stoczni, która mogłaby przeprowadzić prace. Ponadto uznano, że taki remont i tak byłby nieopłacalny, zwłaszcza wobec wprowadzenia do służby nowocześniejszych okrętów.
W związku z tym, w 1980 roku (lub w 1982 roku według innych źródeł) wycofano go do rezerwy i umieszczono w stoczni w Rosyth. Następnie usunięto z niego reaktor wraz z paliwem i zakonserwowano. Od tego czasu okręt czeka na dalszy los i co istotne, jest regularnie sprawdzany pod kątem ewentualnych przecieków. W 2012 roku został nawet umieszczony w doku, w celu przeprowadzenia dokładnych oględzin kadłuba. Nie wiadomo jaki los czeka okręt. Trwają starania, mające na celu przekształcenie go w okręt-muzeum. Póki co, nie ma jednak żadnych konkretów.
Podsumowanie
HMS Dreadnought (S101) nie był okrętem idealnym. Był głośny, skomplikowany i stanowił hybrydę dwóch różnych filozofii projektowych. Okręt ten zapoczątkował erę atomową w Royal Navy. Chociaż nie miał tak dużego znaczenia dla budownictwa okrętowego jak pancernik, którego imię nosił, miał olbrzymie znaczenie dla rozwoju brytyjskiej floty i budowy kolejnych tego typu okrętów.
Również jego znaczenie historyczne dla Royal Navy jest olbrzymie, zwłaszcza po pogromie pancerników, jaki nastąpił po II wojnie światowej, kiedy wiele historycznych jednostek zostało bezceremonialnie zezłomowanych. W przypadku tego okrętu, problem jakim jest utylizacja okrętów atomowych sprawia, że jest większa szansa, że historyczny okręt nie trafi na złom.

Subskrybuj nasz newsletter!
Co tydzień, w naszym newsletterze, czeka na Ciebie podsumowanie najciekawszych artykułów, które opublikowaliśmy na SmartAge.pl. Czasem dorzucimy też coś ekstra, ale spokojnie, nie będziemy zasypywać Twojej skrzynki zbyt wieloma wiadomościami.