Zamachy terrorystyczne z 11 września 2001 roku na zawsze zmieniły oblicze świata, stając się jednym z najbardziej tragicznych i przełomowych wydarzeń w najnowszej historii. Terroryści z Al-Kaidy, używając porwanych samolotów pasażerskich jako broni, uderzyli w serce Stanów Zjednoczonych, niszcząc wieże World Trade Center w Nowym Jorku i uszkadzając Pentagon w Waszyngtonie. Czwarty samolot, dzięki heroicznej postawie pasażerów, rozbił się w Pensylwanii, nie docierając do celu, którym najprawdopodobniej był Kapitol lub Biały Dom. W wyniku tych skoordynowanych zamachów zginęło niemal 3000 osób, a ich konsekwencje polityczne, militarne i społeczne odczuwalne są do dziś na całym świecie.
Geneza
Przyczyn ataków z 11 września 2001 roku należy szukać na długo przed samymi atakami. Co istotne, ciąg wydarzeń, który doprowadził do tych wydarzeń rozpoczął się w czasach, w których świat zdominowany był przez rywalizację między Związkiem Radzieckim a Stanami Zjednoczonymi, czyli podczas Zimnej Wojny. Aby w pełni zrozumieć przyczyny, które doprowadziły do tych zamachów, należy cofnąć się do lat 80. XX wieku i przeanalizować skomplikowaną sieć wydarzeń na Bliskim Wschodzie oraz narodziny radykalnego islamizmu, którego ucieleśnieniem stała się Al-Ka’ida. Kluczową postacią w tym procesie był Osama bin Laden (właściwie Usama ibn Ladin), syn saudyjskiego biznesemena, który odziedziczył po ojcu olbrzymi majątek. Swoją działalność zaczynał jako bojownik walczący z Sowietami w Afganistanie i wspierany pośrednio przez USA, ale ostatecznie przeistoczył się w najgroźniejszego wroga Stanów Zjednoczonych.

Początków radykalizacji bin Ladena należy szukać w okresie sowieckiej interwencji w Afganistanie w latach 1979-1989. Wówczas to, wraz z tysiącami innych arabskich ochotników, tzw. „afgańskich Arabów”, przybył on do Afganistanu, aby wziąć udział w dżihadzie przeciwko komunistycznym najeźdźcom. W tym czasie wspólnie z Abd Allahem Azzamem założył organizację Maktab Chadamat al-Mudżahidun al-Arab (w skrócie MAK). Była ona wspierana przez Stany Zjednoczone, Wielką Brytanię, Arabię Saudyjską, Egipt i Pakistan, a jej głównym celem była organizacja walki z wojskami radzieckimi w Afganistanie. Po zakończeniu walk i rozpadzie ZSRR, organizacja ta przeistoczyła się w organizację Al-Ka’ida al-Askarijja. Początkowo jej celem była walka o niezależność polityczną, gospodarczą i militarna państw arabskich, chociaż minęło kilka lat zanim jej cel został ostatecznie sformułowany.
Punktem zwrotnym, który doprowadził do radykalizacji poglądów bin Ladena przeciwko Stanom Zjednoczonym, była I wojna w Zatoce Perskiej w latach 1990-1991. Po inwazji wojska irackich na Kuwejt, bin Laden zaproponował władzom Arabii Saudyjskiej, obawiającym się dalszej eskalacji konfliktu, wsparcie ze strony swojej organizacji. Ówczesne władze Arabii Saudyjskiej, nie były jednak zainteresowane wsparciem radykalnych bojowników i wybrały wsparcie Stanów Zjednoczonych. Dla bin Ladena, odrzucenie jego propozycji i obecność „niewiernych” wojsk amerykańskich w „Ziemi Dwóch Świętych Meczetów” (Mekki i Medyny) była profanacją i dowodem na imperialistyczne dążenia USA do dominacji na Bliskim Wschodzie. Uważał on ród Saudów za zdrajców islamu, a Stany Zjednoczone za głównego wroga, który wspiera Izrael, korumpuje muzułmańskie reżimy i plądruje zasoby ropy naftowej. Z racji swoich poglądów, w 1991 roku wyjechał do Sudanu, skąd został pod naciskiem USA wydalony w 1996 roku. Schronienie znalazł w rządzonym przez Talibów Afganistanie.
23 sierpnia 1996 roku wydał swoją pierwszą fatwę, w której formalnie wypowiedział wojnę Stanom Zjednoczonym, wzywając muzułmanów do zabijania amerykańskich żołnierzy. Kolejna, jeszcze bardziej radykalna fatwa, została ogłoszona 23 lutego 1998 roku. Podpisana przez bin Ladena oraz liderów innych ugrupowań terrorystycznych, nakazywała każdemu muzułmaninowi zabijanie Amerykanów, zarówno cywilów, jak i wojskowych, w dowolnym miejscu na świecie.

Al-Ka’ida pod wodzą bin Ladena i jego prawej ręki, egipskiego lekarza Ajmana al-Zawahiriego, rozpoczęła serię ataków terrorystycznych. 7 sierpnia 1998 roku niemal jednocześnie zdetonowano bomby pod ambasadami USA w Nairobi (Kenia) i Dar es Salaam (Tanzania), zabijając 224 osoby (w tym tylko 12 Amerykanów) i raniąc ponad 4500. 12 października 2000 roku w porcie w Adenie (Jemen) terroryści-samobójcy zaatakowali w wypełnionej materiałami wybuchowymi łodzi amerykański niszczyciel USS Cole, zabijając 17 marynarzy i raniąc kolejnych 39. Ataki te były jedynie zwiastunem operacji, która miała wstrząsnąć światem. Pomysł wykorzystania samolotów do ataków terrorystycznych narodził się w umyśle Chalida Szajcha Muhammada, uważanego za głównego architekta zamachów z 11 września, który podobno przedstawił swój plan bin Ladenowi już w 1996 roku. Minęło jednak kilka lat zanim bin Laden zdecydował się na realizację tej koncepcji ataku.
Zamachy planowane do lat
Planowanie zamachów, które wstrząsnęły światem 11 września 2001 roku, było procesem długotrwałym, skrupulatnym i wieloetapowym, angażującym dziesiątki osób na różnych kontynentach. Al-Ka’ida zainwestowała znaczne środki finansowe i logistyczne, aby zapewnić powodzenie operacji. Pierwsze działania mające na celu doprowadzenie do ataku rozpoczęto na przełomie 1998 i 1999 roku. Kluczowym elementem było staranne wyselekcjonowanie i wyszkolenie zamachowców, którzy mieli nie tylko posiąść umiejętności pilotowania dużych maszyn pasażerskich, ale również wykazać się absolutnym oddaniem sprawie i gotowością na śmierć.
Głównym architektem zamachów był Chalid Szajch Muhammad, który swój plan przedstawił Osamie bin Ladenowi. Przywódca Al-Ka’idy zaakceptował koncepcję i zapewnił niezbędne finansowanie, szacowane na około 400-500 tys. dolarów. Centrala organizacji w Afganistanie stała się mózgiem operacji, koordynując działania komórek terrorystycznych w różnych częściach świata.

Najważniejszym zadaniem było znalezienie odpowiednich kandydatów do przeprowadzenia misji samobójczej. Wybór padł na grupę młodych, wykształconych i zradykalizowanych muzułmanów z różnych krajów, którzy przebywali w Hamburgu w Niemczech. Trzon tej grupy stanowili Mohamed Atta, Marwan al-Shehhi, Zijad Dżarrah oraz Ramzi bin al-Shibh (który ostatecznie nie wziął udziału w zamachach). Posiadali oni wizy i legalnie przebywali w Niemczech, co ułatwiało im podróżowanie i nie wzbudzało podejrzeń. To właśnie oni, ze względu na swoje wykształcenie i znajomość zachodniej kultury, zostali wyznaczeni na pilotów-samobójców.
Na przełomie 1999 i 2000 roku członkowie komórki hamburskiej odbyli szkolenie w obozach Al-Ka’idy w Afganistanie, gdzie spotkali się z Osamą bin Ladenem i przysięgli mu wierność. Następnie, wyposażeni w pieniądze i fałszywe tożsamości, rozpoczęli podróż do Stanów Zjednoczonych, aby tam zdobyć licencje pilotów. W połowie 2000 roku Atta, al-Szihhi i Dżarrah zapisali się do szkoły lotniczej Huffman Aviation w Venice na Florydzie (Hani Handżur, który zastąpił al-Shibha również był widziany z nimi). Uczyli się pilotować mniejsze samoloty, a następnie trenowali na symulatorach loty dużymi maszynami, takimi jak Boeing 757 i 767.
Równolegle Al-Ka’ida rekrutowała pozostałych terrorystów – grupę 14 Saudyjczyków i jednego obywatela Zjednoczonych Emiratów Arabskich, których zadaniem miało być obezwładnienie załóg i pasażerów podczas porwania. Byli to w większości młodzi mężczyźni, bez wykształcenia, ale za to fanatycznie oddani ideologii dżihadu. Wjeżdżali oni do USA na wizach turystycznych i studenckich głównie na początku 2001 roku, a następnie rozlokowywali się w różnych miastach na wschodnim wybrzeżu, prowadząc pozornie normalne życie, aby nie wzbudzać podejrzeń.

Komunikacja między zamachowcami a centralą Al-Ka’idy odbywała się za pomocą zaszyfrowanych wiadomości e-mail, telefonów na kartę oraz za pośrednictwem kurierów. Ostatnie miesiące przed atakiem to czas intensywnych przygotowań logistycznych. Terroryści przeprowadzali loty rozpoznawcze na trasach krajowych, aby zapoznać się z procedurami bezpieczeństwa na lotniskach i rozkładem kabin samolotów. Zakupili również noże do tapet i scyzoryki, które w tamtym czasie mogły być legalnie wnoszone na pokład samolotów.
Wybrano cztery konkretne loty, startujące wcześnie rano z lotnisk na wschodnim wybrzeżu (Boston, Waszyngton, Newark) i lecące do Kalifornii. Taki wybór gwarantował, że samoloty będą w pełni zatankowane, co miało zmaksymalizować siłę eksplozji i pożarów w momencie uderzenia w cele. Na kilka dni przed 11 września, zamachowcy zebrali się w wyznaczonych miastach, dokonali ostatnich przelewów pieniężnych i przygotowali się do misji, z której mieli już nie wrócić.
W tym samym czasie do amerykańskich służb regularnie napływały informacje z różnych komórek i źródeł na całym świecie, które wskazywały na potencjalne przegotowania do zamachu terrorystycznego z udziałem samolotów. Niektóre informacje docierały również ze szkół lotniczych, w których pojawiali się zamachowcy. Ze względu na procedury, informacje te docierały do różnych jednostek, przez co nikt nie powiązał ich razem by wystosować stosowne ostrzeżenie i podjąć jakiekolwiek działania zaradcze. Dopiero po fakcie udało się prześledzić ciąg wydarzeń.

Zamachy z 11 września 2001 roku
Wczesnym rankiem 11 września 2001 roku 19 terrorystów działających w 4 skoordynowanych grupach na trzech różnych lotniskach zaczęło wcielać w życie skrupulatnie planowany od lat plan ataku. Dzięki dopracowaniu wszystkich szczegółów, nawet na tym etapie amerykańskie służby nie wykryły ich działań. Zamachowcy dotarli na lotniska i normalnie odprawili się oraz weszli na pokłady wybranych samolotów nie wzbudzając podejrzeń służb.
Atak na World Trade Center
Wszystko zaczęło się na bostońskim lotnisku Logan International Airport. O godzinie 7:59 czasu lokalnego wystartował Boeing 767 linii American Airlines, lot nr 11, lecący do Los Angeles. Na pokładzie znajdowało się 76 pasażerów, 11 członków załogi oraz 5 terrorystów, dowodzonych przez Egipcjanina Mohameda Attę. Około godziny 8:14 załoga przestała odpowiadać na wezwania kontroli lotów. Chwilę później porywacze wyłączyli transponder samolotu, co uniemożliwiło jego precyzyjne śledzenie. O 8:24 Atta przez pomyłkę, próbując nadać komunikat do pasażerów, połączył się z kontrolą lotów, mówiąc:
„Mamy kilka samolotów. Po prostu zachowajcie spokój, a nic wam się nie stanie. Wracamy na lotnisko”.
O godzinie 8:46:40 (14:46:40 czasu polskiego), lot American Airlines 11, lecąc z prędkością około 790 km/h, uderzył w północną fasadę Północnej Wieży (WTC 1) kompleksu World Trade Center w Nowym Jorku, wbijając się w nią między 93 a 99 piętrem. W wyniku uderzenia zginęli wszyscy na pokładzie oraz setki osób w budynku. Wybuchł również gwałtowny pożar, podsycany przez dziesiątki tysięcy litrów paliwa lotniczego i znajdujące się w budynku meble, dokumenty i wyposażenie.

O godzinie 8:14 z tego samego lotniska w Bostonie wystartował Boeing 767 linii United Airlines, lot nr 175, również lecący do Los Angeles. Na pokładzie było 56 pasażerów 9 członków załogi i 5 porywaczy, których liderem był Marwan al-Szihhi ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Porwanie nastąpiło między 8:42 a 8:46.
O godzinie 9:03(15:03 czasu polskiego), gdy stacje telewizyjne z całego świata transmitowały obraz z płonącej Północnej Wieży (WTC 1), lot United Airlines 175 uderzył w południową fasadę Południowej Wieży (WTC 2), wbijając się między 77 a 85 piętrem z prędkością ponad 950 km/h. Eksplozja była widoczna jako gigantyczna kula ognia. W tym momencie stało się jasne, że nie był to wypadek, lecz zaplanowany i skoordynowany atak terrorystyczny.
Atak na Pentagon
Trzecim celem terrorystów była siedziba Departamentu Obrony Stanów Zjednoczonych – Pentagon w Arlington w stanie Wirginia, tuż pod Waszyngtonem. O godzinie 8:20 z międzynarodowego lotniska Washington Dulles wystartował Boeing 757 linii American Airlines, lot nr 77, lecący do Los Angeles. Na pokładzie znajdowało się 58 pasażerów, 6 członków załogi i 5 terrorystów pod wodzą Saudyjczyka Haniego Handżura. Porwanie nastąpiło między 8:50 a 8:54. Handżur, który był najbardziej doświadczonym pilotem spośród wszystkich porywaczy (licencję pilota komercyjnego uzyskał w 1999 roku), zawrócił maszynę nad Ohio i skierował ją z powrotem w stronę stolicy USA.

O godzinie 9:37:46 (15:37:46 czasu polskiego), lot American Airlines 77 uderzył w zachodnie skrzydło Pentagonu. Samolot przebił trzy z pięciu pierścieni budynku, powodując zawalenie się części konstrukcji i potężny pożar. W ataku na Pentagon zginęli wszyscy na pokładzie samolotu oraz 125 osób pracujących w budynku.
Bunt na pokładzie lotu 93
Czwarty porwany samolot, Boeing 757 linii United Airlines, lot nr 93, wystartował z opóźnieniem o 8:42 z lotniska Newark w New Jersey, kierując się do San Francisco. Na pokładzie było 37 pasażerów, 7 członków załogi i 4 terrorystów dowodzonych przez Libańczyka Zijada Dżarrę. Porwanie rozpoczęło się około 9:28, już po tym, jak oba samoloty uderzyły w wieże WTC. Dzięki opóźnieniu i informacjom przekazywanym przez telefony komórkowe i pokładowe (których terroryści nie wyłączyli), pasażerowie dowiedzieli się o atakach w Nowym Jorku i Waszyngtonie.
Świadomi, że ich lot również jest misją samobójczą, grupa pasażerów i członków załogi, w tym Todd Beamer, Mark Bingham, Tom Burnett i Jeremy Glick, podjęła decyzję o próbie odbicia samolotu. O 9:57 rozpoczęli szturm na kokpit, co zostało zarejestrowane przez nagrania z czarnej skrzynki. Ostatnie słowa Todda Beamera, zasłyszane przez operatora telefonicznego, brzmiały:
„Jesteście gotowi? No to jedziemy!” („Are you guys ready? Let’s roll!”).

W odpowiedzi na bunt porywacze zaczęli gwałtownie manewrować samolotem, próbując wytrącić pasażerów z równowagi. Gdy stało się jasne, że stracą kontrolę nad maszyną, Zijad Dżarra, zgodnie z instrukcjami Al-Ka’idy, skierował samolot ku ziemi. O godzinie 10:03:11 (16:03:11 czasu polskiego), lot United Airlines 93 rozbił się na polu w pobliżu Shanksville w Pensylwanii. W katastrofie zginęli wszyscy na pokładzie. Prawdopodobnym celem ataku był Kapitol lub Biały Dom w Waszyngtonie, jednak nie ma na to potwierdzenia.
Zawalenie wież
Gdy rozgrywał się dramat na pokładzie lotu numer 93, w Nowym Jorku sytuacja stawała się coraz bardziej dramatyczna. Uwięzieni na wyższych piętrach płonących wieżowców ludzie, nie mając drogi ucieczki, podejmowali desperackie decyzje, skacząc z okien. Służby ratunkowe, w tym setki strażaków i policjantów, prowadziły również bardzo trudną akcję ewakuacyjną. Problemem było dotarcie do poszkodowanych i uwięzionych na najwyższych piętrach osób. Uderzenie samolotów odcięło systemy przeciwpożarowe, a spływające szybami wind i wentylacyjnymi paliwo doprowadzało do kolejnych pożarów.
O godzinie 9:59, po 56 minutach od uderzenia samolotu, Południowa Wieża (WTC 2), której stalowa konstrukcja została osłabiona przez pożar, zawaliła się w ciągu zaledwie 10 sekund, grzebiąc pod gruzami setki osób. O godzinie 10:28:25, po 102 minutach od ataku, ten sam los spotkał Północną Wieżę (WTC 1). Jej upadek dopełnił dzieła zniszczenia, a nad Dolnym Manhattanem uniosła się gigantyczna chmura pyłu i dymu. W zawalonych wieżach oprócz pracowników znajdowało się wielu ratowników, którzy próbowali dotrzeć do uwięzionych osób.

Reakcja władz i zamknięcie przestrzeni powietrznej
Aż do uderzenia drugiego samolotu w wieże World Trade Center, służby nie miały pewności co do tego co faktycznie się dzieje. Informacje o porwaniach samolotów spływały powoli i minęło sporo czasu zanim potwierdzono, że są to skoordynowane ataki terrorystyczne. Początkowo sądzono nawet, że w World Trade Center uderzył mały samolot turystyczny. Gdy jednak zaczęto zbierać wszystkie docierające informacje, okazało się, że Stany Zjednoczone są celem olbrzymiego i bezprecedensowego ataku terrorystycznego.
Amerykański prezydent George W. Bush został poinformowany o pierwszym uderzeniu w wieżę WTC w trakcie wizyty w szkole podstawowej w Sarasota na Florydzie. Przekazano mu jednak wówczas informację, że może to być tragiczny wypadek małego samolotu, dlatego podjął decyzję o nieprzerywaniu wizyty. Dopiero o 9:06 szef jego kancelarii, Andrew Card, przekazał mu bez przerywania spotkania, że drugi samolot uderzył w World Trade Center. Według relacji, Card powiedział:
A second plane hit the other tower, and America’s under attack. (pol. Drugi samolot uderzył w drugą wieżę, Ameryka jest atakowana)
Co istotne, Bush dokończył spotkanie i dopiero o 9:16 opuścił klasę w której przebywał. Zaprowadzono go do innej klasy, gdzie mógł obejrzeć relację z Nowego Jorku w telewizji. O godzinie 9:26 Federalna Administracja Lotnictwa (FAA) podjęła decyzję o przekierowaniu wszystkich lotów zmierzających do Nowego Jorku na inne lotniska. Chwilę później, o 9:29 prezydent Bush wygłosił pierwsze publiczne oświadczenie i poinformował o tym, że wraca do Waszyngtonu.
Po uderzeniu lotu 77 w budynek Pentagonu, o godzinie 9:42 Ben Sliney, był pierwszy dzień na stanowisku kierownika Federalnej Administracji Lotnictwa podjął decyzję o zamknięciu przestrzeni powietrznej w całych Stanach Zjednoczonych. O godzinie 9:45 FAA wydała ogólnokrajowy nakaz lądowania dla wszystkich cywilnych samolotów znajdujących się w powietrzu. Była to operacja na niespotykaną skalę, znana pod kryptonimem SCATANA (ang. Plan for the Security Control of Air Traffic and Air Navigation Aids). W ciągu zaledwie kilku godzin, blisko 4500 samolotów pasażerskich i komercyjnych zostało sprowadzonych na najbliższe lotniska, a część przekierowana do Kanady. Ruch lotniczy nad USA został całkowicie wstrzymany po raz pierwszy w historii (wcześniej tylko w latach 60. częściowo zamykano przestrzeń powietrzną, ale w trakcie planowanych działań). Przestrzeń powietrzna pozostała zamknięta dla lotów cywilnych do 13 września 2001 roku.
Równolegle, w stan najwyższej gotowości postawiono siły zbrojne. Dowództwo Obrony Północnoamerykańskiej Przestrzeni Powietrznej i Kosmicznej (NORAD) poderwało myśliwce F-15 i F-16 z baz na całym wschodnim wybrzeżu z zadaniem przechwytywania wszelkich samolotów, które nie odpowiadały na wezwania lub zbaczały z kursu. Wiceprezydent Dick Cheney wydał zgodę na zestrzeliwanie porwanych samolotów pasażerskich, jeśli te nie reagowałyby na polecenia i stanowiłyby bezpośrednie zagrożenie.
Secret Service natychmiast ewakuowało kluczowe budynki rządowe w Waszyngtonie, w tym Biały Dom i Kapitol. Wiceprezydent Cheney został przeniesiony do Prezydenckiego Centrum Operacji Kryzysowych (PEOC), a inni czołowi urzędnicy do bezpiecznych, nieujawnionych lokalizacji w ramach procedur zapewnienia ciągłości rządu. Sam prezydent Bush, ze względów bezpieczeństwa, nie wrócił od razu do stolicy. Z Florydy został przetransportowany na pokładzie Air Force One do baz sił powietrznych w Luizjanie i Nebrasce, zanim wieczorem ostatecznie powrócił do Waszyngtonu, skąd wygłosił orędzie do narodu.
Jeszcze tego samego dnia Federalne Biuro Śledcze (FBI) rozpoczęło największe dochodzenie w swojej historii, o kryptonimie PENTTBOM (Pentagon/Twin Towers Bombing Investigation). Śledczy niemal natychmiast zidentyfikowali porywaczy, znajdując ich nazwiska na listach pasażerów. W bagażu Mohameda Atty, który nie został załadowany na pokład samolotu w Bostonie z powodu błędu na lotnisku, znaleziono listy i testamenty, które nie pozostawiały wątpliwości co do samobójczego charakteru misji i jej motywacji. Wkrótce, dzięki analizie m.in. pozyskanych już przed zamachem materiałów, śledztwo wykazało powiązania zamachowców z siatką terrorystyczną Al-Ka’ida, kierowaną przez Osamę bin Ladena.
Skutki zamachów
Ataki z 11 września 2001 roku na zawsze zmieniły Stany Zjednoczone i porządek międzynarodowy. Skutki tych zamachów były dalekosiężne i objęły sferę polityczną, militarną, gospodarczą i społeczną. Z historycznego punktu widzenia, okres po zamach nazywa się „Erą wojny z terroryzmem”. Można również spotkać się z określeniem „Pokolenie 9/11” w kontekście osób, których dotknęły wydarzenia z 2001 roku i ich skutki (przede wszystkim zmiany w systemach bezpieczeństwa, życie w obawie przed atakami terrorystycznymi itp.).
Bezpośrednie skutki i straty ludzkie
Najtragiczniejszym skutkiem ataków była olbrzymia liczba ofiar. Zginęło łącznie 2977 osób (nie licząc 19 porywaczy) oraz od 6000 do nawet 25 000 osób zostało rannych. W atakach na World Trade Center śmierć poniosło 2753 ludzi, w tym 343 strażaków, 72 funkcjonariuszy organów ścigania i 55 wojskowych. W Pentagonie zginęły 184 osoby, a na pokładzie lotu 93 w Pensylwanii – 40 (nie licząc terrorystów). Ofiary pochodziły z ponad 90 krajów, co nadało tej tragedii wymiar globalny. Wśród ofiar znalazło się sześcioro Polaków – Maria Jakubiak, Dorota Kopiczko, Jan Maciejewski, Łukasz Milewski, Anna Pietkiewicz oraz Norbert Szurkowski.

Zniszczenia materialne były ogromne. Kompleks World Trade Center uległ zniszczeniu, a wraz z nim zniszczone lub poważnie uszkodzone zostały okoliczne budynki. Koszty bezpośrednich strat materialnych oszacowano na dziesiątki miliardów dolarów. Zamknięcie na kilka dni nowojorskiej giełdy i wstrzymanie ruchu lotniczego spowodowały natychmiastowe straty gospodarcze, szacowane na ponad 100 mld dolarów w pierwszych tygodniach po atakach.
Wojna z terroryzmem
W odpowiedzi na ataki, prezydent George W. Bush ogłosił globalną „wojnę z terroryzmem”. W przemówieniu do Kongresu 20 września 2001 roku sformułował tzw. doktrynę Busha, stawiając ultimatum państwom na całym świecie: „Albo jesteście z nami, albo z terrorystami”. Polityka ta zerwała z dotychczasową strategią powstrzymywania i wprowadziła koncepcję uderzeń prewencyjnych, czyli atakowania państw lub grup terrorystycznych, które mogłyby w przyszłości zagrozić USA, zanim te zdążą zaatakować.
Pierwszym celem stał się Afganistan, rządzony przez talibów, którzy udzielali schronienia Osamie bin Ladenowi i Al-Ka’idzie. Gdy talibowie odmówili wydania lidera terrorystów, 7 października 2001 roku Stany Zjednoczone wraz z sojusznikami z NATO (w tym Polską), powołując się na Artykuł 5. Traktatu Północnoatlantyckiego, rozpoczęły operację wojskową „Enduring Freedom”. Reżim talibów został szybko obalony, jednak wojna w Afganistanie przekształciła się w długotrwały i krwawy konflikt, który trwał blisko 20 lat. Ostatecznie zakończył się on wycofaniem wojsk koalicji i ponownym przejęciem kontroli nad krajem przez Talibów.

W 2003 roku, w ramach rozszerzenia wojny z terroryzmem, Stany Zjednoczone, na czele „koalicji chętnych”, dokonały inwazji na Irak. Administracja Busha oskarżyła reżim Saddama Husajna o posiadanie broni masowego rażenia i współpracę z Al-Ka’idą. Oskarżenia o posiadanie broni masowej rażenia okazały się później bezpodstawne, a wojna w Iraku doprowadziła do destabilizacji regionu i powstania nowych ugrupowań terrorystycznych, w tym Państwa Islamskiego (ISIS). Prawdopodobną, niepotwierdzoną przyczyną ataku na Irak była chęć uporządkowania działań Stanów Zjednoczonych w tej części świata po wycofaniu się Amerykanów z Iraku po Operacji Pustynna Burza (wówczas prezydentem USA był ojciec Georga W. Busha, George H.W. Bush). Niezależnie od motywów, skutki ataku na Irak nie do końca rozwiązały problem terroryzmu, a wręcz spotęgowały go.
Zmiany wewnętrzne w USA
Ataki z 11 września doprowadziły do największej reorganizacji amerykańskiego aparatu bezpieczeństwa od czasów II wojny światowej. Uchwalona 26 października 2001 roku ustawa PATRIOT Act znacząco rozszerzyła uprawnienia agencji federalnych do inwigilacji, pozwalając na podsłuchiwanie rozmów telefonicznych, monitorowanie poczty elektronicznej i przeszukiwanie danych bez nakazu sądowego. Krytycy zarzucali, że ustawa ta w imię bezpieczeństwa narusza swobody obywatelskie gwarantowane przez Konstytucję. Ostatecznie 2 czerwca 2015 roku PATRIOT Act został zastąpiony przez Freedom Act, uchwalony przez administrację prezydenta Baracka Obamy.
W 2002 roku powołano do życia Departament Bezpieczeństwa Krajowego (Department of Homeland Security), gigantyczną agencję federalną, która połączyła 22 inne instytucje i zatrudnia dziś ponad 240 tys. osób. Jej głównym zadaniem jest ochrona terytorium USA przed zagrożeniami terrorystycznymi i reagowanie na klęski żywiołowe. Co jednak istotne, organizacja ta koordynuje działania służb. Ma to pozwolić na uniknięcie sytuacji, jaka miała miejsce w 2001 roku, kiedy spływające do USA ostrzeżenia o możliwym ataku terrorystycznym dosłownie rozpłynęły się między różnymi instytucjami.

Drastycznie zaostrzono również środki bezpieczeństwa na lotniskach. Utworzono Administrację Bezpieczeństwa Transportu (TSA), która przejęła kontrolę bezpieczeństwa od prywatnych firm. Wprowadzono szczegółowe kontrole pasażerów i bagażu, wzmocnione drzwi do kokpitów i program uzbrojonych szeryfów lotniczych (Air Marshals). Te zmiany na zawsze odmieniły sposób podróżowania samolotami na całym świecie.
Zmiany na świecie
Skutki ataków z 11 września odczuli również ludzie dosłownie na całym świecie. Drastycznie zaostrzono procedury bezpieczeństwa na lotniskach i rozszerzono listę niedozwolonych przedmiotów. Wprowadzono zakaz wnoszenia na pokład samolotów płynów w opakowaniach większych niż 100 ml (co miało uniemożliwić tworzenie bomb z płynnych materiałów wybuchowych). Zaczęto również masowo korzystać z zaawansowanych urządzeń skanujących, takich jak skanery ciała i detektory metali, a także dokładniej prześwietlano bagaże podręczne. Wraz z intensywnymi kontrolami na lotniskach wprowadzono wyrywkowe kontrole, a pasażerowie częściej musieli zdejmować buty oraz paski. Zaczęto również sprawdzać sprzęt elektroniczny, w tym komputery i aparaty fotograficzne.
Z czasem zaimplementowano również część zmian wprowadzonych w USA. Ograniczono dostęp do kokpitów, wzmacniając ich drzwi we wszystkich samolotach. Również Air Marshals zaczęli się pojawiać na większej liczbie lotów. Co istotne, często było to nawet kilku funkcjonariuszy w jednym locie, zwłaszcza na trasach uznawanych za bardziej ryzykowne.

Wątpliwości i teorie spiskowe
Mimo że oficjalny raport Komisji ds. Badania Ataków Terrorystycznych na Stany Zjednoczone (tzw. Komisji 9/11) szczegółowo opisał przebieg wydarzeń z 11 września 2001 roku, ataki te stały się pożywką dla niezliczonych teorii spiskowych. Kwestionują one oficjalną wersję wydarzeń, sugerując, że za zamachami stały ukryte siły, a nawet sam rząd Stanów Zjednoczonych, który miał dopuścić do ataków lub je zaaranżować, aby uzyskać pretekst do wojen na Bliskim Wschodzie i ograniczenia swobód obywatelskich.
Zwolennicy tych teorii, często zrzeszeni w tzw. „Ruchu Prawdy o 9/11” (ang. 9/11 Truth Movement), wskazują na szereg rzekomych nieścisłości i niewyjaśnionych kwestii, które mają podważać oficjalną narrację.
Kontrolowane wyburzenie wież WTC i budynku WTC 7
Jedną z najpopularniejszych i najtrwalszych teorii spiskowych jest twierdzenie, że wieże World Trade Center (WTC 1 i WTC 2) oraz sąsiedni 47-piętrowy budynek WTC 7 nie zawaliły się w wyniku uderzeń samolotów i pożarów, lecz w efekcie kontrolowanego wyburzenia przy użyciu materiałów wybuchowych.
- Argumenty zwolenników teorii:
- Symetria i prędkość upadku: Wieże runęły niemal idealnie pionowo, w obrębie własnego obrysu, a prędkość ich upadku była bliska prędkości swobodnego spadania. Zdaniem zwolenników teorii spiskowych, taka precyzja jest niemożliwa bez użycia ładunków wybuchowych, które sukcesywnie niszczyłyby kolejne piętra.
- Pył i stopiona stal: W pyle z ruin WTC miano odnaleźć ślady nanotermitu – zaawansowanego materiału wybuchowego. Ponadto, relacje świadków i zdjęcia mają dowodzić obecności stopionej stali w ruinach przez wiele tygodni po katastrofie, co miałoby wskazywać na temperatury znacznie wyższe niż te generowane przez pożar paliwa lotniczego.
- Upadek WTC 7: Szczególne kontrowersje budzi zawalenie się budynku WTC 7, który nie został bezpośrednio trafiony przez samolot. Runął on symetrycznie o godzinie 17:20, a jego upadek przypominał klasyczne wyburzenie.
- Wyjaśnienia:
- Narodowy Instytut Standaryzacji i Technologii (NIST) w swoich szczegółowych raportach wykazał, że intensywne i długotrwałe pożary osłabiły i tak specyficzną stalową konstrukcję nośną wież World Trade Center do tego stopnia, że nie była ona w stanie utrzymać ciężaru wyższych pięter. Uderzenie samolotów zniszczyło znaczną część kolumn nośnych i zerwało izolację ognioochronną (która sama w sobie była słabej jakości, ponieważ podczas budowy wykorzystano okładziny azbestowe, które z czasem usunięto i zastąpiono innymi materiałami o mniejszej skuteczności). Gdy jedno piętro uległo załamaniu, wywołało to reakcję łańcuchową (tzw. „pancaking”), a ogromna energia kinetyczna spadających wyższych kondygnacji miażdżyła kolejne piętra, zwiększając nacisk na osłabioną konstrukcję.
- W kwestii WTC 7, NIST stwierdził, że jego zawalenie było skutkiem pożarów, które szalały w budynku przez blisko siedem godzin, a zainicjowanych przez płonące odłamki z walącej się Wieży Północnej. Ogień spowodował rozszerzalność cieplną stalowych belek, co doprowadziło do utraty stateczności kluczowej kolumny nośnej i w konsekwencji do zawalenia się całej struktury. Ponadto, w momencie zawalenia się dwóch wież WTC, w okolicach kompleksu uszkodzeniu uległy rurociągi doprowadzające wodę do systemów przeciwpożarowych, przez co nie mogły one działać prawidłowo.
- Natomiast domniemany nanotermit okazał się być zwykłą farbą podkładową, a „stopiona stal” to w rzeczywistości stopione aluminium z samolotów, które w wysokiej temperaturze przybierało pomarańczowo-żółty kolor.

Atak na Pentagon
Kolejna grupa teorii spiskowych dotyczy ataku na Pentagon. Sugerują one, że w budynek nie uderzył Boeing 757, lecz pocisk rakietowy, dron lub ewentualnie mniejszy samolot wojskowy.
- Argumenty zwolenników teorii:
- Na pierwszych zdjęciach z miejsca katastrofy rzekomo nie widać wyraźnych szczątków dużego samolotu pasażerskiego, takich jak skrzydła, silniki czy ogon. Również na filmie z monitoringu nie widać przelatującego samolotu.
- Otwór w fasadzie Pentagonu miał być zbyt mały, aby mógł go zrobić Boeing 757 o rozpiętości skrzydeł ponad 38 m.
- Wykonanie przez porywacza-amatora tak precyzyjnego i trudnego manewru, jakim był lot na niskiej wysokości i uderzenie w konkretny punkt budynku, jest uważane za niemożliwe.
- Wyjaśnienia:
- Na miejscu katastrofy znaleziono i zidentyfikowano liczne szczątki samolotu, w tym czarne skrzynki, fragmenty podwozia, silników i poszycia kadłuba. Ich numery seryjne jednoznacznie potwierdziły, że należały do lotu American Airlines 77. Natomiast film z monitoringu, na który powołują się zwolennicy teorii spiskowych, był nagrywany poklatkowo i miał bardzo małą rozdzielczość. Widać na nim zamazany obraz, którym był samolot.
- Samolot uderzył w ziemię tuż przed budynkiem, a jedno ze skrzydeł zahaczyło o podłoże, co tłumaczy mniejszy otwór w fasadzie. Kadłub i drugie skrzydło wbiły się w budynek, a ogromna ilość paliwa spowodowała natychmiastową eksplozję i pożar, który strawił większość lekkiej aluminiowej konstrukcji. Należy również pamiętać, że budynek Pentagonu został zaprojektowany bardzo solidnie już na etapie budowy.
- Hani Handżur, pilot lotu 77, był najbardziej doświadczonym z porywaczy i posiadał komercyjną licencję pilota. Świadkowie na ziemi widzieli również duży samolot pasażerski lecący tuż nad ziemią i uderzający w Pentagon.
Inne teorie i wątpliwości
- Lot 93: Niektórzy twierdzą, że lot 93 został zestrzelony przez amerykański myśliwiec, a nie rozbity przez porywaczy w wyniku buntu pasażerów. Dowodem ma być rozrzucenie szczątków na dużym obszarze i relacje świadków, którzy słyszeli eksplozję w powietrzu. Oficjalne śledztwo wykazało jednak, że samolot rozpadł się w wyniku wręcz pionowego uderzenia w ziemię z ogromną prędkością, a nagrania z kokpitu potwierdzają wersję o buncie pasażerów.
- Wiedza służb: Teorie z nurtu LIHOP (Let It Happen On Purpose – „pozwolono, by się stało”) sugerują, że służby specjalne USA wiedziały o planowanym ataku, ale celowo nie interweniowały. Bardziej radykalne teorie MIHOP (Made It Happen On Purpose – „sprawiono, by się stało”) głoszą, że agencje rządowe aktywnie uczestniczyły w planowaniu i wykonaniu zamachów. Zwolennicy tych teorii powołują się na działania amerykańskiego wywiadu w grudniu 1941 roku, kiedy to rzekomo pozwolono na japoński atak na Pearl Harbor. W praktyce, zarówno w 1941 roku jak i w 2001 roku, amerykańskie służby faktycznie miały szczątkową wiedzę o możliwym ataku, ale ze względu na źle zaprojektowane procedury i brak koordynacji między różnymi organami i służbami sprawił, że nie zostały one odpowiednio przeanalizowane, przez co nie było możliwe podjęcie konkretnych działań.

Mimo upływu lat, teorie spiskowe dotyczące 11 września wciąż znajdują swoich zwolenników. Jednakże, przytłaczająca większość dowodów materialnych, zeznań świadków i analiz ekspertów potwierdza ustalenia oficjalnych dochodzeń, wskazując na Al-Ka’idę jako jedynego sprawcę tych tragicznych wydarzeń.
Najważniejszym argumentem przeciwko większości teorii spiskowych jest to, że skutki ataków i podejmowane później działania nie przyniosły amerykańskiej administracji żadnych wymiernych korzyści. Wojna z terroryzmem była bardzo kosztowna zarówno pod względem finansów, zasobów jak i strat ludzkich. Zmiany przepisów bezpieczeństwa również nie przyniosły żadnych wymiernych korzyści, ponieważ mimo zwiększonej inwigilacji, nie wprowadzono żadnych represji wobec amerykańskich obywateli.
Podsumowanie
Ataki terrorystyczne z 11 września 2001 roku były wydarzeniem bezprecedensowym w historii, które w sposób fundamentalny i nieodwracalny zmieniło Stany Zjednoczone i cały porządek międzynarodowy. Skrupulatnie zaplanowana i brutalnie wykonana operacja Al-Ka’idy, polegająca na użyciu porwanych samolotów pasażerskich jako broni, nie tylko doprowadziła do śmierci niemal 3000 niewinnych osób, ale także uderzyła w symboliczne serce amerykańskiej potęgi gospodarczej i militarnej. Dzień ten stał się punktem zwrotnym w historii, który zakończył erę pozimnowojennego optymizmu i zapoczątkowała nową erę, zdominowaną przez strach, niepewność i globalny konflikt z nowym rodzajem wroga – bezpaństwową, rozproszoną siatką terrorystyczną.

W następstwie zamachów Stany Zjednoczone, pod hasłem „wojny z terroryzmem”, dokonały reorientacji swojej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa. Interwencje militarne w Afganistanie i Iraku, choć początkowo cieszyły się szerokim poparciem, przekształciły się w długotrwałe, kosztowne i kontrowersyjne konflikty, które zdestabilizowały Bliski Wschód i doprowadziły do powstania nowych, jeszcze groźniejszych ugrupowań terrorystycznych. Wewnątrz kraju, w imię bezpieczeństwa, wprowadzono daleko idące zmiany prawne, takie jak PATRIOT Act, oraz powołano nowe potężne instytucje, jak Departament Bezpieczeństwa Krajowego. Te działania, wraz z masową inwigilacją i zaostrzeniem kontroli na granicach i lotniskach, na stałe zmieniły równowagę między wolnością a bezpieczeństwem w zachodnich demokracjach.
Skutki 11 września odczuwalne są do dziś. Krajobraz polityczny świata jest wciąż kształtowany przez konsekwencje tamtych wydarzeń – od niekończących się konfliktów na Bliskim Wschodzie, przez kryzys uchodźczy, po wzrost nastrojów islamofobicznych i polaryzację społeczeństw. Jednocześnie, tragedia 11 września stała się symbolem heroizmu służb ratunkowych, odwagi pasażerów lotu 93 oraz globalnej solidarności w obliczu terroru. Mimo upływu lat, 11 września pozostaje otwartą raną i przestrogą, przypominając o kruchości pokoju i o tym, jak jedno wydarzenie może na zawsze zmienić bieg historii.

Subskrybuj nasz newsletter!
Co tydzień, w naszym newsletterze, czeka na Ciebie podsumowanie najciekawszych artykułów, które opublikowaliśmy na SmartAge.pl. Czasem dorzucimy też coś ekstra, ale spokojnie, nie będziemy zasypywać Twojej skrzynki zbyt wieloma wiadomościami.