Wraz z zakończeniem Zimnej Wojny, USA pozostały jedynym mocarstwem światowym, które miało środki i możliwości podejmowania różnych działań zbrojnych na całym świecie. Po nie do końca udanej wojnie w Wietnamie amerykanie szukali sposobu na pokazanie możliwości swoich sił zbrojnych. Inwazja na Panamę była pierwszym przedsmakiem pokazu, jaki Amerykanie zrobili w Iraku podczas operacji Pustynna Burza, chcąc wymazać z świadomości porażkę Wietnamu.
Chociaż sama operacja miała miejsce w 1991 roku, można śmiało powiedzieć, że ze względu na wykorzystane uzbrojenie i sposób prowadzenia walk była to wojna XXI wieku. Był to pierwszy konflikt w którym na taką skalę wykorzystano nowoczesne uzbrojenie precyzyjne, wsparcie satelitarne, pociski manewrujące, a oddziały specjalne miały istotny wpływ na przebieg działań zbrojnych. Był to również pierwszy konflikt w którym media odegrały kluczową rolę, transmitując każdą chwilę konfliktu.
Geneza
Zanim przejdziemy do samej inwazji i operacji, trzeba poświęcić kilka zdań wydarzeniom, które doprowadziły do pierwszej wojny XXI wieku.
Początki inwazji na Irak w 1991 roku sięgają lat 80. kiedy Irak toczył wojnę z Iranem (1980-1988). Kilkuletni konflikt o dominację w regionie był dla obu państw bardzo wyniszczający. Mimo, iż żadna ze stron praktycznie nie zmieniła swojej sytuacji polityczno-terytorialnej, Irak zakończył wojnę z potężnymi długami i ogromną, bezrobotną armią.
Po 1988 roku sytuacja w kraju zrobiła się nieciekawa. Niskie ceny ropy (około 13 do 18 dolarów za baryłkę w 1988 roku) odcięły państwo Saddam Husajna od dochodów, które miały pokryć zadłużenie wojenne wynoszące około 100 mld dolarów. Potężna armia (jedna z największych na świecie w owym czasie – według niektórych uważana była za czwartą co do wielkości armię lądową i szóste siły powietrzne świata), która rozrosła się podczas wojny z Iranem nie była łatwa do zdemobilizowania.
Husajn uznał, że jedynym rozwiązaniem trudnej sytuacji w kraju będzie zdobycie nowych pieniędzy w innym kraju – w dosłownym tego słowa znaczeniu. Zwrócił swój wzrok ku Kuwejtowi, małemu państwu, które znajduje się na granicy z Irakiem i Arabią Saudyjska. Ze względu na pobliskie złoża ropy kraj ten był bardzo bogaty i posiadał olbrzymie rezerwy gotówki, tak bardzo potrzebne Husajnowi.
Początkowo Irakijczycy próbowali poprzez groźby wymóc na Kuwejcie przekazanie sporych sum pieniędzy, albo oddanie złóż ropy. Oskarżali Kuwejt o kradzież ropy, sugerowali historyczną przynależność tych ziem do Iraku i wiele innych często dziwnych rzeczy. Nie przyniosło to jednak spodziewanego rezultatu. Jedynym wyjściem miała okazać się inwazja.
Inwazja na Kuwejt
Po fiasku negocjacjo-gróźb Irak zdecydował się najechać Kuwejt. Inwazja rozpoczęła się 2 sierpnia 1990 roku. Po kilkunastogodzinnych starciach, niewielka zaledwie 16-tysięczna armia Kuwejtu poddała się. Samą inwazję przeprowadziły Irackie dywizje Gwardii Republikańskiej, najlepiej uzbrojone i wyposażone jednostki w kraju.
Kuwejt nie miał żadnych szans w walce z wojskami Irackimi. Armia była za mała – zresztą trudno się dziwić, nie był to zbyt duży kraj, więc po co utrzymywać wielką armię? Mimo bohaterskich czynów, po 12 godzinach Kuwejt znalazł się pod kontrolą Iraku. Rodzina królewska i resztki armii uciekły do Arabii Saudyjskiej.
Atak na Kuwejt był szokiem dla opinii międzynarodowej. Nie dość, że nikt nie spodziewał się, że Husajn postanowi zaatakować inny kraj to również sama szybkość ataku budziła podziw.
Zanim kurz na pustyni w Kuwejcie opadł, w całym regionie Zatoki Perskiej zaczęły pojawiać się głosy, ostrzegające przed eskalacją sytuacji. Zwłaszcza w Arabii Saudyjskiej zaczęto obawiać się inwazji Iraku. Żadne państwo na Bliskim Wschodzie, poza armią Iranu i być może Izraela i Turcji nie byłoby w stanie oprzeć się irackiej armii. Pewne było również to, że zajęcie Kuwejtu nie wystarczy Husajnowi, a tamtejsze zasoby będą za małe do pokrycia długów Iraku.
W związku z tym, król Arabii Saudyjskiej Fahd, zwrócił się z prośbą o pomoc w zapewnieniu bezpieczeństwa do USA. Ówczesny prezydent Stanów Zjednoczonych, George H. W. Bush mimo początkowej niechęci do udziału w konflikcie, zgodził się wysłać kontyngent wojskowy na Bliski Wschód. Szybko stało się jednak jasne, że na wysłaniu kontyngentu nie będzie można zakończyć pomocy.
USA już wcześniej zobowiązały się do wsparcia niektórych państw arabskich na wypadek ataku ze strony Iraku, bądź Iranu. Powód był prosty – zasoby ropy. Odcięcie od arabskich złóż byłoby sporym problemem dla Amerykanów i wymagałoby rozpoczęcia wydobycia z złóż rezerwowych. Nie dość, że byłoby to drogie rozwiązanie, to również stwarzałoby problemy w przyszłości.
Innym mniej znanym powodem była obawa przed eskalacją konfliktu, który wciągnąłby Izrael. Bush zdawał sobie sprawę z tego, że państwo to gdyby musiało walczyć z państwami arabskimi – nawet wybranymi, rozpętałoby olbrzymią wojnę w regionie. Mogłaby ona nie tylko zdestabilizować region, ale również doprowadzić do eskalacji konfliktu na inne regiony.
Równocześnie z działaniami USA, ONZ wydało kilka rezolucji potępiających inwazję na Kuwejt i wzywających Husajna do wycofania się. Nawet upadający ZSRR oraz Chiny nie sprzeciwiły się planom podjęcia zdecydowanych działań przeciwko Irakowi. Nie zrobiły one jednak wrażenia na dyktatorze.
Reakcja ONZ była wyjątkowo zdecydowana i szybka. Niestety z perspektywy czasu można powiedzieć, że chyba wyczerpała siły organizacji, która nie była w stanie podejmować już później tak zdecydowanych kroków.
I wojna w Zatoce
Napięcie w Zatoce Perskiej i apele o pomoc w przypadku ewentualnej eskalacji konfliktu sprawiły, że USA wspólnie z Arabią Saudyjską zaczęły budować koalicję przeciwko Irakowi, która miała doprowadzić do wypchnięcia sił okupacyjnych z Kuwejtu i przywrócenia spokoju w regionie. Planiści w Waszyngtonie obawiali się potężnej ilościowo armii Irackiej i starali się zbudować jak najsilniejszą koalicję, która mogłaby przeciwstawić Husajnowi równie potężną armię.
Inna kwestia była taka, że koalicja składająca się z państw arabskich i europejskich chociaż trudna do zorganizowania, zmniejszyłaby wrogość niektórych środowisk arabskich wobec USA. Bądź co bądź, Irak był państwem arabskim.
Równocześnie z przygotowaniami do operacji wojskowej, prowadzono liczne działania dyplomatyczne, które miały załagodzić sytuację. Niestety przywódca Iraku był nieugięty. W związku z tym 29 listopada 1990 roku Rada Bezpieczeństwa ONZ wydając rezolucję nr 678 dała zielone światło koalicji antyirackiej na zrobienie porządku w Kuwejcie.
Siły
Koalicja składała się kilkudziesięciu państw, które zebrały kilkusettysięczną armię. Część państw wystawiła oddziały bojowe, inne oddziały wsparcia, a kilka jedynie oddziały medyczne. Również Polska wysłała do Iraku dwa okręty wsparcia, zapewniające pomoc medyczną i logistyczną. W poniższej tabeli wypisane są najważniejsze kraje tworzące koalicję, które wystawiły największe kontyngenty wojskowe
Kraj |
Liczba żołnierzy |
Uzbrojenie |
USA | ponad 500 000 |
|
Arabia Saudyjska | ok 60 000 |
|
Wielka Brytania | 42 000 |
|
Egipt | 40 000 |
|
Francja | 20 000 |
|
Syria | 14 500 |
|
Maroko | 13 000 |
|
Pozostałe państwa (Kuwejt, Oman, Pakistan, Kanada, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Katar, Bangladesz, Włochy, Australia, Holandia, Nigeria, Szwecja, Argentyna, Senegal, Hiszpania, Bahrajn, Belgia, Polska, Korea Południowa, Czechosłowacja, Grecja, Dania, Nowa Zelandia, Węgry i Norwegia) | około 45 000 |
|
Siły koalicji zbierały się w Arabii Saudyjskiej, przygotowując się do inwazji. Pierwsze w rejon Zatoki trafiły okręty wojenne i siły powietrzne. Wojska lądowe przerzucano z całego świata w rejon konfliktu na różne sposoby. Aby jak najszybciej zebrać stosowne siły do przerzutu żołnierzy wykorzystywano lotnictwo.
Okazało się jednak, że USAF ma zbyt mało samolotów transportowych, aby proces ten przeprowadzić wystarczająco szybko. W związku z tym Pentagon zdecydował się na uruchomienie rezerw cywilnych w ramach programu CRAF (Civil Reserve Air Fleet). Kilka mostów powietrznych obsługiwanych przez kilkadziesiąt cywilnych samolotów przerzuciło podczas 15 000 lotów około 500 000 ton ładunków i blisko 500 000 żołnierzy.
Ciężki sprzęt przerzucono drogą morską. Również w tym przypadku okazało się, że US Navy i USMC nie posiada odpowiedniej ilości statków aby szybko przerzucić tysiące pojazdów z składnic w Europie i USA. Musiano skorzystać i tym razem z sił rezerwowych – Ready Reseve Fleet (RRF).
Łącznie w Zatoce znalazło się ponad 275 okrętów wojennych (lotniskowców, pancerników, niszczycieli, fregat, mniejszych okrętów, okrętów podwodnych i wsparcia), 4400 czołgów (zarówno nowoczesnych amerykańskich M1A1 Abrams, brytyjskich Challenger Mk I jak i starszych AMX-30, M60 Patton itp.), ponad 2500 samolotów (bojowych, transportowych, wsparcia, wczesnego ostrzegania itp.), prawie milion żołnierzy, ponad 4000 środków artyleryjskich (rakietowych i lufowych), ponad 7000 pojazdów pancernych różnych typów i 2200 śmigłowców bojowych i transportowych.
Po przeciwnej stronie, armia Iracka dysponowała równie olbrzymimi siłami. Łącznie liczyła ponad 5000 czołgów różnego typu (głównie T-55 i ich lokalne oraz chińskie kopie oraz T-72M i ich lokalne modernizacje), 10 000 pojazdów pancernych i bwp (głównie produkcji radzieckiej, ale również chińskiej i francuskiej), około 5000 środków artyleryjskich, prawie 100 wyrzutni rakiet taktycznych typu SCUD, ponad 4000 dział i wyrzutni przeciwlotniczych różnego rodzaju (zarówno konstrukcji radzieckiej jak i francusko-niemieckiej – zestawy Roland), zasięgu i typu, 160 śmigłowcami i około 600 samolotami (przede wszystkim konstrukcji radzieckiej, ale również francuskiej).
Operacja Pustynna Burza
Irak otrzymał ultimatum, nakazujące wycofanie się z Kuwejtu do 15 stycznia 1991 roku. Gdy Husajn odrzucił je, podjęto decyzję o rozpoczęciu operacji wojskowej. Ta zaczęła się dwa dni po upływie terminu ultimatum, czyli 17 stycznia.
Całą operację, która otrzymała kryptonim Pustynna Burza podzielono na dwa etapy. Pierwszym z nich był atak powietrzny na cele w całym Iraku, który miał sparaliżować system dowodzenia irackiej armii, uziemić lotnictwo i doprowadzić do przejęcia pełnej kontroli powietrznej, oraz osłabić siły lądowe. Ten fragment operacji otrzymał kryptonim Pustynna Tarcza. Atak lądowy, który miał nastąpić później i który miał doprowadzić do usunięcia wojsk irackich z Kuwejtu otrzymał kryptonim Pustynny Miecz. Dowódcą operacji został generał Norman Schwarzkopf.
Operacje Pustynna Tarcza i Pustynny Miecz
Siły powietrzne państw koalicji, wspierane przez pociski manewrujące Tomahawk wystrzeliwane z okrętów znajdujących się w Zatoce Perskiej rozpoczęły w nocy 17 stycznia o godzinie 1.30 bezlitosne bombardowania w całym Iraku. Pierwsze na cel trafiły znajdujące się blisko granic kraju stanowiska radarowe, które zniszczono, aby ułatwić pozostałym jednostkom powietrznym atak w głębi kraju. W kolejnych godzinach rozpoczęto naloty na Bagdad, w celu zniszczenia centrów dowodzenia, a w kolejnych dniach likwidowano pozostałe cele.
Podczas operacji Pustynna Tarcza bardzo istotne było wykorzystanie samolotów F-117 Nighthawk. Bombowce te dzięki swojej nowatorskiej konstrukcji były bardzo trudne do wykrycia przez radary, a wyposażone w bomby precyzyjne były w stanie atakować cele w samym Bagdadzie z precyzją do konkretnych fragmentów budynków. Dzięki temu straty wśród ludności cywilnej były minimalne.
Przez pierwszy dzień nalotów wykonano 2100 lotów i 18 000 ataków. Zakładano straty na poziomie 10 procent. W praktyce utracono zaledwie jeden samolot.
W całej lotniczej fazie ataku trwającej 4 tygodnie siły powietrzne koalicji wykonały blisko 100 000 operacji powietrznych (więcej niż w latach 1943-1945 podczas walk przeciwko Japonii) i zrzuciło prawie 90 000 ton bomb (przykładowo w latach 1944-1945 alianci zrzucali miesięcznie 20-25 tysięcy ton bomb)!
Najwięcej zadań bojowych wykonało lotnictwo USA. Oprócz wspomnianych F-117 w atakach wzięły udział samoloty z praktycznie wszystkich rodzajów lotnictwa. Również startujące z baz w USA bombowce B-52, które zrzucały zarówno bomby naprowadzane jak i konwencjonalne i kasetowe.
Bombowce te wykonały w owym czasie najdłuższe w historii operacje lotnicze, trwające ponad 24 godziny. Samoloty startowały z baz na Pacyfiku, po drodze tankowały w powietrzu i po dokonaniu ataków wracały do swoich baz. Warto dodać, że był to pierwszy konflikt w którym wykorzystano Nighthawki.
Atak powietrzny był takim zaskoczeniem i sukcesem, że lotnictwo irackie praktycznie przestało istnieć. W toku całej operacji zniszczono około 260 irackich samolotów i śmigłowców. Lotnictwo koalicji utraciło około 75 maszyn, z których część została zniszczona przez obronę przeciwlotniczą, która odzyskiwała siły po pierwszych atakach, bądź w wypadkach i katastrofach. Żaden z F-117 nie został zniszczony a tylko jeden samolot został zestrzelony w walce powietrznej.
Część irackiego lotnictwa uciekła do Iranu, gdzie maszyny internowano. Uchroniło to je przed zniszczeniem, ale uniemożliwiło ich dalsze wykorzystywanie.
Operacja powietrzna trwała do 24 lutego. W tym czasie, za wyjątkiem małego incydentu z udziałem wojsk lądowych w Chafdżi gdzie 29 stycznia Irakijczycy przeprowadzili małą ofensywę, nie prowadzono działań lądowych. Powodem odkładania inwazji były zbyt dobre pozycje obronne wojsk Irackich w Kuwejcie, których pokonanie mogłoby wiązać się z dużymi stratami.
Liczne pola minowe, rowy przeciwczołgowe, ukryte stanowiska dla czołgów i różnego rodzaju pułapki mogły być poważną przeszkodą dla atakujących. Husajn przygotował się do obrony w starym stylu, zakładając, że atakujący będzie musiał użyć około 2-3-krotnie większych sił niż broniący się.
Spory wkład w osłabienie obrony wojsk irackich miały również okręty wojenne. Wśród jednostek biorących udział w walkach można znaleźć bardzo nietypowe okręty… pancerniki USS Missouri i USS Wisconsin. Zbudowane podczas II wojny światowej okręty wziął udział w operacji Pustynna Burza, która była ostatnią w jakiej miały uczestniczyć przed wycofaniem do rezerwy.
- Missouri wystrzelił 749 pocisków kalibru 406 mm z swoich armat oraz 28 pocisków manewrujących Tomahawk.
- Wisconsin wystrzelił 319 pocisków kalibru 406 mm, 881 pocisków kalibru 127 mm i 24 pociski Tomahawk.
Wykorzystanie pancerników nie było przypadkowe. Okręty przeszły liczne modernizacje po II wojnie światowej i dzięki temu mogły być wykorzystywane jako potężne stanowiska do odpalania pocisków Tomahawk. Również ich potężne armaty były warte wykorzystania. O ile pociski rakietowe można było namierzyć i w jakiś sposób unieszkodliwić, tak pociski artyleryjskie, znacznie mniejsze, nie były widoczne na radach. Dodatkowo siła ich eksplozji była w stanie nie tylko unieszkodliwić potężne stanowiska obronne, ale również znacząco wpłynąć na osłabienie morale obrońców.
Po zmiękczeniu obrony przez lotnictwo, wojska koalicji przeszły do etapu ofensywy lądowej, której celem było wyparcie wojsk Irackich z Kuwejtu. Ta rozpoczęła się 24 lutego o godzinie 2.00 w nocy. Mimo potężnych linii obronnych wojska Irackie uległy bardzo szybko. Po kilku dniach, 27 lutego oficjalnie rozpoczął się ich odwrót z Kuwejtu.
Wojska koalicji nie przeprowadziły frontalnego ataku na siły znajdujące się w Kuwejcie, uznając, że lepszym wyjściem będzie atak na granicę Iracko-Kuwejcką i odcięcie sił Husajna w samym Kuwejcie. Atak przeprowadzony został przez oddziały amerykańskiego XVIII Korpusu i VII Korpusu. Zgromadzone siły były tak potężne, że Irakijczycy nie mieli szans. Mimo obaw, operacja Pustynny Miecz przebiegała znacznie szybciej niż planowano. W pierwszy dzień oddziały XVIII korpusu posunęły się na przód o 273 km.
Jako pierwsze zaatakowano oddziały regularnej armii Irackiej. Husajn trzymał swoją elitarną Gwardię Republikańską w odwodzie. Początkowo uznano, że to było powodem takich sukcesów, ale gdy oddziały Gwardii Republikańskiej pojawiły się na froncie, zostały unieszkodliwione równie szybko.
W toku walk stoczono kilkanaście bitew pancernych, chociaż określenie bitwa jest tu trochę nie na miejscu. Można powiedzieć, że były to strzelnice urządzone przez wojska koalicji. Czołgi amerykańskie i brytyjskie bez strat w czołgach rozniosły po prostu oddziały Irackie, chociaż zajmowało to zwykle kilka godzin. Zwykle straty wojsk koalicji w tego typu starciach wynosiły kilka lekkich pojazdów, kilkunastu zabitych i kilkadziesiąt uszkodzonych pojazdów, które po naprawie mogły wrócić na front.
W dniach 27-28 lutego lotnictwo koalicji przeprowadziło trwającą kilkanaście godzin operację przeciwko wycofującym się wojskom irackim na autostradzie nr. 80 z Kuwejtu do Safwan. Była to potężna składając się z 6 pasów droga, którą wojska Irackie wykorzystywały do przerzutu wojsk. Po jednym z ataków lotniczych utworzył się na niej korek, w którym znajdowało się kilka tysięcy pojazdów i kilkanaście tysięcy żołnierzy. Był to idealny cel dla lotnictwa. Siły powietrzne koalicji bezlitośnie bombardowały każdy fragment drogi.
Miejsce to nazwano później autostradą śmierci „Highway of Death”. Śmierć poniosło tam około 10 000 ludzi (żołnierzy i prawdopodobnie cywilów, uciekających wraz z wojskiem) i zniszczono blisko 2700 różnych pojazdów.
Po chaotycznym i krwawym odwrocie wojska Irackie praktycznie nie były w stanie kontynuować walk. Drobne starcia trwały jeszcze do 2 marca, ale w międzyczasie Saddam Husajn zgodził się na wszystkie żądania ONZ i oficjalnie wycofał swoją armię z zajmowanych terenów.
Walki na lądzie pokazały wyższość nowoczesnego uzbrojenia wojsk koalicji nad sprzętem używanym przez wojska irackie. Zwłaszcza lotnictwa i czołgów, które górowały pod każdym względem nad konstrukcjami używanymi przez armię iracką.
Podczas walk upadł mit czołgów T-72, których amerykanie najbardziej obawiali się przed atakiem. Okazało się, że nie były one w stanie zagrozić amerykańskim M1A1 Abrams. Panowanie w powietrzu uniemożliwiało Irakijczykom podejmowanie jakichkolwiek skutecznych działań obronnych. Potężne wsparcie wywiadu i rozpoznanie satelitarne pozwoliło zaplanować perfekcyjną operację eksterminacji przeciwnika przy minimalnych stratach własnych.
Bardzo istotny wpływ na przebieg konfliktu miała również obawa dowódców wojsk koalicji przed użyciem przez Husajna broni chemicznej i biologicznej. Wiadomo, że kraj ten posiadał duże jej ilości i odpowiednie środki do jej użycia. Na szczęście nigdy jej nie wykorzystano na większą skalę – niektórzy uważają, że małe ilości środków bojowych zostały wykorzystane, o czym świadczyć mają problemy zdrowotne weteranów, którzy wrócili z walk. Nigdy jednak nie potwierdzono tych informacji.
Łącznie zginęło kilkadziesiąt tysięcy irackich żołnierzy (istnieją spore rozbieżności w liczbach, ale mówi się o nawet 100 000 zabitych) i zniszczono sporą część wyposażenia oraz pojazdów wojskowych. Siły pancerne Iraku zostały prawie całkowicie wyeliminowane (zniszczono ponad 3700 czołgów). Lotnictwo poniosło spore straty (około 120 maszyn zniszczonych w powietrzu i na ziemi), ale mogłyby one być większe gdyby Irakijczycy próbowali walczyć.
Siły koalicji utraciły zaledwie kilkuset żołnierzy (amerykanie stracili około 290 żołnierzy) i kilkadziesiąt pojazdów wojskowych (siły koalicji utraciły łącznie 75 maszyn, ale wiele z nich po prostu spisano ze stanu ze względu na nieopłacalność napraw). Straty były bardzo małe, ponieważ w nocy siły Irackie praktycznie nie miały jak skutecznie przeciwdziałać wyposażonym w systemy noktowizyjne czołgom i pojazdom pancernym wojsk koalicji, a za dnia lotnictwo i artyleria niszczyło każdy cel jaki pojawił się na horyzoncie (albo poza nim). W walkach sporo strat zadał wojskom koalicji sojuszniczy ostrzał, spowodowany szybkością, z jaką oddziały działały i chaosem jaki w związku z tym powstał. Koszt operacji wyliczono na ponad 60 mld dolarów.
Operacja Samum
Podczas Wojny w Zatoce również Polska odegrała ciekawą rolę. Gdy Irak zaatakował Kuwejt, amerykańscy szpiedzy działający w Iraku zaczęli zbierać informacje na temat sił zbrojnych i przygotowywać mapy na potrzeby przyszłych operacji wojskowych. Sytuacja w kraju była jednak coraz bardziej napięta i w związku z tym większość zachodnich obywateli postanowiła opuścić kraj. Niestety amerykańscy agenci zostali zdemaskowani i nie mogli uciec z Iraku normalną drogą. Waszyngton musiał znaleźć sposób na ich wydostanie. Niestety wszystkie państwa do których amerykanie się zgłaszali odmawiały, w obawie o życie swoich agentów, którzy mieliby przeprowadzić operację. Inna kwestia była taka, że Irakijczycy nie ufali obywatelom państw zachodnich, więc mogliby szybko zdemaskować operację. Dopiero Polska zgodziła się pomóc w wydostaniu szpiegów.
Niestety o samej operacji niewiele wiadomo, nawet jej data nie jest do końca znana – wiadomo, że miała miejsce w 1990 roku przed rozpoczęciem operacji wojsk koalicji. Mimo jej ujawnienia w 1995 roku przez amerykańskie media, do dzisiaj nie ujawniono przebiegu całej operacji.
Wszystko co wiadomo to zbieranina informacji z różnych niepotwierdzonych źródeł. Spory wpływ na dostępne informacje miał film fabularny Władysława Pasikowskiego pod tytułem Operacja Samum. Stąd używana wszędzie nazwa tej operacji. Sam film nie jest obrazem dokumentalnym i nie jest wierny historycznie, ponieważ reżyser nie miał dostępu do materiałów na temat akcji.
Miałem okazję rozmawiać kiedyś z Generałem Petelickim, który na temat operacji niewiele chciał powiedzieć, ale sam film skomentował dosyć wymownym milczeniem – można przypuszczać, że Pasikowski w miarę wiernie przedstawił fakty, ale to tylko domysły. Generał powiedział jedynie, że operacja miała miejsce i że miała olbrzymi wpływ na późniejszą drogę Polski do NATO.
Aby pomóc amerykanom, polski wywiad musiał skorzystać z swojej rozbudowanej sieci kontaktów stworzonej w latach 80. przez polskich inżynierów i firmy budowlane działające w całym Iraku. Po nawiązaniu kontaktu z amerykańskimi szpiegami ukrywającymi się w różnych częściach kraju, polscy agenci rozpoczęli bardzo trudną operację przerzucenia 6 szpiegów do północnego Iraku i stamtąd przez granicę do Turcji wraz z ewakuowanymi polskimi obywatelami. Prawdopodobnie operacją dowodził Gromosław Czempiński.
Mimo licznych problemów językowych operacja powiodła się. Istnieje niepotwierdzona relacja z momentu przekraczania granicy, kiedy to do autobusu którym uciekali amerykańscy szpiedzy wraz z polskimi pracownikami wszedł oficer wywiadu irackiego, znający język polski. Próbował on porozmawiać z jednym z amerykanów, ale ten nie znając języka polskiego miał udawać pijanego. Nie wiadomo ile jest w tym prawdy, ponieważ tak przedstawiono ten moment w filmie Pasikowskiego – być może relacja ta powstała po obejrzeniu filmu i nie ma nic wspólnego z faktami.
W ramach podziękowań amerykanie umorzyli część polskiego długu międzynarodowego (na sumę około 16,5 mld dolarów) oraz pomogli w stworzeniu jednostki specjalnej GROM. Niektórzy twierdzą również, że operacja ta i jej pozytywne zakończenie otworzyło Polsce drogę do NATO.
Podsumowanie
Walki w Iraku zakończyły się 3 marca podpisaniem zawieszenia broni w miejscowości Safwan. Mimo olbrzymich sukcesów, wojska koalicji nie ruszyły w głąb Iraku i nie doprowadziły do odsunięcia Husajna od władzy. Nie można jednoznacznie powiedzieć co było powodem takiego zakończenia działań. Być może mimo wszystko Waszyngton uznał, że Husajn jest na tyle przewidywalny, że można go pozostawić u władzy i jedynie krótko trzymać.
W 2003 roku syn prezydenta Busha, George W. Bush dokonał kolejnej inwazji na Irak. tym razem wojska koalicji nie działały z tak silnym mandatem ONZ, ale za to zajęły cały kraj i ponownie z niewielkimi stratami rozniosły iracką armię. Powodem inwazji była rzekoma obecność broni masowego rażenia w Iraku. Nigdy jednak jej nie odnaleziono. Można dojść do wniosku, że Bush junior chciał po prostu dokończyć dzieło ojca.
Operacja Pustynna Burza była pierwszym konfliktem zbrojnym, który miał miejsce w „nowych” realiach jakie nastały po utracie przez ZSRR statusu mocarstwa. Był to również pierwszy konflikt, w którym na szeroką skalę wykorzystano nowoczesne uzbrojenie precyzyjne, a cały konflikt od samego początku był relacjonowany przez media na całym świecie.
Wnioski jakie wyciągnięto z działań w Iraku próbowano później wykorzystać podczas interwencji w Jugosławii, ale jak się okazało, była to zła decyzja. O ile w przypadku Iraku lotnictwo praktycznie zdominowało całe działania zbrojne, tak w późniejszych konfliktach bez wojsk lądowych nie było możliwe osiągnięcie zadowalającego rezultatu podczas działań.
Równocześnie podczas tego konfliktu całkowicie upadła idea tworzenia dużych i średnio uzbrojonych armii. Okazało się, że nawet mniejsze siły zbrojne, ale znakomicie wyposażone i wsparte lotnictwem są w stanie pokonać nawet liczniejszego przeciwnika.
Źródła zdjęć (jeśli nie napisano inaczej): USAF, US Army, US Navy
Discover more from SmartAge.pl
Subscribe to get the latest posts sent to your email.