Operacja Market Garden była jedną z największych operacji powietrznodesantowych podczas II wojny światowej. Zorganizowania pośpiesznie, miała doprowadzić do przełamania frontu i zakończenia wojny do końca 1944 roku. Z powodu licznych błędów, niedocenienia przeciwnika i po prostu niekorzystnych zbiegów okoliczności, zakończyła się jednak niepowodzeniem i dużymi stratami. W szczególności nie udało się zająć miasta Arnhem, co dało początek popularnemu określeniu tej operacji jako „o jeden most za daleko”.

Geneza

Po spektakularnym przełamaniu niemieckiej obrony w Normandii, które nastąpiło po operacji „Cobra” pod koniec lipca 1944 roku, aliancka machina wojenna ruszyła dosłownie w rajd przez Francję za szybko wycofującymi się oddziałami niemieckimi. Wyzwolenie Paryża 25 sierpnia 1944 roku było symbolicznym zwieńczeniem tej fazy kampanii, a czołówki wojsk sprzymierzonych, pokonując dziesiątki kilometrów dziennie, na początku września dotarły do Belgii i Holandii. Niemiecka Grupa Armii B, dowodzona przez feldmarszałka Walthera Modela, poniosła olbrzymie straty w kotle pod Falaise i była w bezładnym odwrocie. Ten błyskawiczny postęp, choć napełniał optymizmem generała Dwighta D. Eisenhowera i dowódców SHAEF (ang. Supreme Headquarters Allied Expeditionary Force), stworzył jednocześnie gigantyczne problemy logistyczne, które wkrótce zaczęły zagrażać dalszemu natarciu.

Alianckie samoloty podczas przygotowań do operacji Market Garden
Alianckie samoloty podczas przygotowań do operacji Market Garden

Głównym wyzwaniem było zapewnienie ciągłego dopływu zaopatrzenia dla dynamicznie przesuwającej się linii frontu. Alianci wciąż polegali na tymczasowych portach i plażach Normandii, które znajdowały się setki kilometrów za wojskami lądowymi. System transportowy, który miał sprostać temu wyzwaniu, nazywany Red Ball Express, był kluczowy dla utrzymania tempa ofensywy. Utworzono go 25 sierpnia 1944 roku, zaledwie kilka dni po wyzwoleniu Paryża. Działał on na zasadzie dwukierunkowej pętli, aby uniknąć zatorów. Trasa, która miała kształt ósemki, prowadziła z punktów przeładunkowych na półwyspie Cotentin do wysuniętych składów zaopatrzenia w rejonie Frontu Zachodniego. Flota około 6000 ciężarówek, z których każda pokonywała średnio 130 km dziennie, pracowała 24 godziny na dobę. Mimo heroicznych wysiłków, system ten nie był w stanie zaspokoić rosnących potrzeb armii na paliwo, amunicję i żywność.

Kryzys logistyczny uderzył w najbardziej newralgiczne punkty. Brakowało przede wszystkim paliwa, co zmusiło wiele jednostek pancernych do spowolnienia, a nawet zatrzymania swojego natarcia. Dywizje generała Pattona, które prowadziły zacięte walki w rejonie Metz i parły w kierunku Zagłębia Saary, były zmuszone do racjonowania paliwa, a ich czołówki znajdowały się o krok od unieruchomienia. Ten kryzys logistyczny uwypuklił strategiczne znaczenie głębokowodnych portów morskich na północy Francji i w Belgii. Główne porty, takie jak Cherbourg, wciąż były zniszczone lub znajdowały się zbyt daleko od dynamicznie przesuwającej się linii frontu. Alianckie dowództwo zdawało sobie sprawę, że bez sprawnego portu, który mógłby przyjmować statki bezpośrednio z Wielkiej Brytanii i USA, dalsza ofensywa na dużą skalę będzie niemożliwa. Kluczowym celem stał się port w Antwerpii, jeden z największych i najnowocześniejszych w Europie, który został zdobyty niemal nienaruszony przez brytyjską 11. Dywizję Pancerną 4 września 1944 roku. Niestety, wejście do portu – ujście rzeki Skaldy – było nadal kontrolowane przez Niemców, co uniemożliwiało jego wykorzystanie.

Brytyjscy spadochroniarze
Brytyjscy spadochroniarze

Eisenhower, jako Naczelny Dowódca, stanął przed strategicznym dylematem. Jego preferowaną strategią był „szeroki front” (ang. broad front), polegający na równomiernym natarciu wszystkich grup armii w kierunku Renu. Miało to na celu wywarcie stałego nacisku na całą niemiecką linię obrony i uniemożliwienie przerzucania posiłków na zagrożone odcinki. Jednak w obliczu kryzysu logistycznego, który uniemożliwiał zaopatrywanie wszystkich armii w równym stopniu, musiał podjąć trudną decyzję o priorytetowym wsparciu jednego z kierunków natarcia. Postawienie na jeden, potężny atak, który miałby szybko zakończyć wojnę, stało się jedyną możliwą do realizacji opcją, chociaż sam Eisenhower nie miał do niej przekonania.

Sytuacja na froncie zachodnim we wrześniu 1944 roku była niezwykle skomplikowana. Z jednej strony, alianci dysponowali przytłaczającą siłą militarną i cieszyli się niemal całkowitą przewagą w powietrzu. Z drugiej, brak sprawnego systemu zaopatrzenia na lądzie groził całkowitym unieruchomieniem wojsk, co dałoby Niemcom czas na przegrupowanie się i wzmocnienie obrony na Linii Zygfryda, będącej równocześnie naturalną i trudną do przekroczenia barierą. To właśnie ten logistyczny paraliż był głównym motywatorem do stworzenia odważnego, ale niezwykle ryzykownego planu, który miał ominąć problemy z zaopatrzeniem i otworzyć drogę do serca Niemiec. Pozostawało jednak jedno kluczowe pytanie – w jakim kierunku i kto, miał poprowadzić takie natarcie?

Montgomery kontra Patton

Kryzys logistyczny na froncie zachodnim we wrześniu 1944 roku zaostrzył rywalizację pomiędzy dwoma najważniejszymi alianckimi dowódcami: brytyjskim marszałkiem Bernardem L. Montgomerym oraz amerykańskim generałem George’em S. Pattonem. Obaj byli zwolennikami strategii „jednego, potężnego uderzenia”, które miało przełamać niemiecką obronę i wedrzeć się w głąb III Rzeszy. Różnili się jednak fundamentalnie co do kierunku tego uderzenia i roli, jaką mieli w nim odegrać.

Generał George S. Patton, dowódca 3. Armii Amerykańskiej, był zwolennikiem potężnego natarcia wojsk pancernych. Jego armia, znana z błyskawicznego tempa natarcia, przebijała się na wschód przez Francję, a pod koniec sierpnia stała u bram Metz, z celem kontynuowania natarcia w kierunku Zagłębia Saary, ważnego niemieckiego ośrodka przemysłowego. Patton był przekonany, że to właśnie jego armia, dzięki swojej dynamice i skuteczności, powinna otrzymać priorytetowe wsparcie logistyczne, aby zadać ostateczny cios Niemcom.

Brytyjscy spadochroniarze
Brytyjscy spadochroniarze

Marszałek Bernard L. Montgomery, dowódca brytyjskiej 21. Grupy Armii, był bardziej metodycznym i ostrożnym strategiem. Choć w Normandii jego postęp był wolniejszy niż amerykańskiego generała, to wkrótce po przełamaniu frontu brytyjskie i kanadyjskie wojska opanowały Belgię i część Holandii. Montgomery forsował plan ataku na północy, przez Holandię, w celu ominięcia potężnych umocnień Linii Zygfryda i uderzenia na przemysłowe serce Niemiec – Zagłębie Ruhry, a później w kierunku Berlin. Był przekonany, że to uderzenie, prowadzone przez jego siły, będzie najbardziej skuteczne i najszybciej zakończy wojnę.

Rywalizacja obu dowódców była nie tylko natury militarnej, ale i personalnej. Patton i Montgomery delikatnie mówiąc, nie pałali do siebie sympatią, a ich ego i odmienne wizje strategiczne często prowadziły do tarć na najwyższym szczeblu dowodzenia. Naczelny dowódca, generał Eisenhower, choć osobiście preferował strategię szerokiego frontu, musiał ostatecznie podjąć decyzję, która zadowoliłaby obydwie strony i jednocześnie rozwiązałaby kryzys logistyczny.

Dwa plany

Każdy z planów miał swoje zalety i wady. Koncepcja Pattona paradoksalnie była prostsza, ponieważ opierała się na wykorzystaniu wojsk lądowych, wspieranych przez lotnictwo. Dodatkowo, po pokonaniu umocnień w rejonie Metz, warunki terenowe sprzyjały bardziej działaniom manewrowym i dawały większe pole do korygowania kierunku ataku. Amerykański generał był również znany z swojej niezłomnej postawy, a jego żołnierze skutecznie prowadzili natarcia nawet w trudnym terenie. Równocześnie, aby przeprowadzić operację w tym rejonie, trzeba było najpierw zgromadzić duże zapasy zaopatrzenia, ponieważ wojska alianckie działałyby bardzo daleko od własnych źródeł zaopatrzenia. Ponadto w razie zagrożenia, nie mogły liczyć na wsparcie z innych kierunków, ponieważ oddzielałaby je potężna Linia Zygfryda na południu i liczne naturalne przeszkody na północy.

Z drugiej strony, koncepcja Montgomery’ego była zdecydowanie bardziej skomplikowana, ponieważ zakładała wykorzystanie oddziałów powietrznodesantowych do przejęcia kontroli nad licznymi mostami w Holandii, które były kluczowe do przeprowadzenia dalszego natarcie. Równocześnie działania w Holandii były naturalnie ograniczone przez ukształtowanie terenu i liczne przeszkody terenowe, które uniemożliwiały prowadzenie szerokich działań manewrowych. Na korzyść planów brytyjskiego marszałka działała jednak bliskość wybrzeża i możliwość jego odblokowania w celu uruchomienia kolejnych portów, co znacząco zwiększyłoby możliwości logistyczne Aliantów. Dzięki temu, działający na południu Patton mógłby w odpowiednim momencie również rozpocząć własne natarcie.

Niemieckie działo samobieżne StuG III
Niemieckie działo samobieżne StuG III

Taktycznie więc, plan Pattona wydawał się korzystniejszy, jednak strategicznie to plan Montgomery’ego był lepszy. Na ostateczną decyzję Eisenhowera miały jednak wpłynąć zupełnie inne czynniki, niekoniecznie natury wojskowej. Wojska alianckie już od czasu przygotowań do lądowania w Normandii borykały się z wieloma problemami natury politycznej. Fakt, że naczelnym dowódcą wojsk alianckich został amerykański generał Eisenhower był bardzo nie w smak marszałkowi Montgomery’emu. Szukał on więc sposobu na przejęcie inicjatywy i dosłownie, zyskanie sławy.

Równocześnie generał Patton, ze względu na swój porywczy charakter i niedyplomatyczne wypowiedzi, nie cieszył się zbyt dużą sympatią na najwyższych szczeblach alianckiego dowództwa. Ceniono go za skuteczność działań na froncie, ale równocześnie krytykowano za brak uwzględnienia w swoich działaniach i wypowiedziach dobra trudnej bądź co bądź koalicji alianckiej, w której ścierały się ambicje wielu dowódców i polityków.

W tle tych rozważań, dowództwo amerykańskiej armii zaczęło naciskać na Eisenhowera, aby wykorzystał utworzoną 1 sierpnia 1944 roku, 1. Aliancką Armię Powietrznodesantową. Formacja ta składała się z wszystkich dywizji powietrznodesantowych Aliantów, które podlegały jednemu dowództwu. Armia ta miała wziąć udział w aż 18 planowanych operacjach powietrznodesantowych we Francji, jednak z powodu szybkiego tempa natarcia, nie było jak jej wykorzystać. W związku z tym żołnierze od dłuższego czasu czekali bezczynnie na dalsze rozkazy.

Ostateczna decyzja

Po przeanalizowaniu wszystkich opcji, generał Eisenhower dał zielone światło dla planów Montgomery’ego. Zdecydowały argumenty zarówno natury wojskowej, politycznej jak i naciski samego marszałka, który argumentował, że przy okazji stworzenia wyłomu w niemieckich liniach w Holandii, uda się nie tylko odblokować wybrzeże, ale również zniwelować zagrożenie ze strony rakiet V-2, których stanowiska startowe znajdowały się w Holandii. Argument o V-2 był również argumentem natury politycznej, ponieważ brytyjski rząd mocno obawiał się skutków coraz intensywniejszych ataków na Londyn. Co istotne, jedynym sposobem na zniwelowanie tego zagrożenia, było zniszczenie stanowisk startowych rakiet.

Desant amerykański spadochroniarzy
Desant amerykański spadochroniarzy

Co istotne, w tle tych działań, Montgomery sam zaplanował operację powietrznodesantową na terenie HolandiiOperację Comet, która miała ruszyć na początku września 1944 roku. Z powodu złej pogody nie udało się jej jednak przeprowadzić. W związku z tym, brytyjski marszałek przygotował plany… o wiele ambitniejszej operacji, która uwzględniała wykorzystanie większych sił. Nowa operacja otrzymała kryptonim „Market Garden”. Równocześnie generał Patton otrzymał rozkaz wstrzymania swojego natarcia, aby przekierować zaopatrzenie na potrzeby Brytyjczyków.

Założenia operacji Market Garden

Koncepcja Montgomery’ego był niezwykle ambitna i składała się z dwóch integralnych części.

  • Operacja „Market”: Była to część powietrznodesantowa, za którą odpowiadała 1. Aliancka Armia Powietrznodesantowa pod dowództwem amerykańskiego generała Lewisa H. Breretona. Jej zadaniem było zrzucenie trzech dywizji spadochronowych (dwóch amerykańskich i jednej brytyjskiej) wzdłuż 100-kilometrowego korytarza w Holandii. Ich celem było uchwycenie i utrzymanie kluczowych mostów na rzekach i kanałach, zabezpieczając tym samym kluczowe przeprawy dla sił lądowych. Głównymi celami były mosty w Son i Veghel na Kanale Wilhelminy, mosty w Grave na Mozie, mosty w Nijmegen na rzece Waal oraz najważniejszy, most drogowy w Arnhem nad Renem.
  • Operacja „Garden”: Była to część lądowa, której trzon stanowił brytyjski XXX Korpus pod dowództwem generała Briana Horrocksa, wchodzący w skład 2. Armii Brytyjskiej generała Milesa Dempseya. Zadaniem XXX Korpusu było błyskawiczne natarcie z pozycji wyjściowych na granicy belgijsko-holenderskiej, wzdłuż korytarza utworzonego przez spadochroniarzy. Korpus miał w ciągu maksymalnie dwóch do czterech dni dotrzeć do Arnhem, połączyć się z brytyjskimi spadochroniarzami i zabezpieczyć przyczółek na północnym brzegu Renu. XII i VII Korpus miały natomiast zabezpieczać flanki posuwającego się przez Holandię XXX Korpusu.

Plan zakładał, że cała operacja zostanie przeprowadzona z zaskoczenia i w błyskawicznym tempie. Wywiad aliancki, w tym holenderski ruch oporu, dostarczał raporty, które przedstawiały siły niemieckie w Holandii jako słabe, zdemoralizowane i składające się głównie z jednostek tyłowych, rekonwalescentów oraz starców i młodzieży. W związku z tym nie przeprowadzono żadnych szkoleń ani treningów przed operacją. Wszystkie działania miały być prowadzone jedynie w oparciu o raporty wywiadu i własne rozpoznanie.

Zgodnie z założeniami Montgomery’ego, głównym celem strategicznym operacji Market Garden było stworzenie przyczółka na północnym brzegu Dolnego Renu w rejonie Arnhem. Otworzyłoby to Aliantom drogę do ominięcia od północy potężnego systemu niemieckich umocnień Linii Zygfryda, ciągnącego się wzdłuż zachodniej granicy III Rzeszy. Po sforsowaniu Renu, Montgomery planował skręcić na wschód i uderzyć na Zagłębie Ruhry, przemysłowe serce Niemiec. Utrata tego kluczowego regionu, zdaniem alianckich strategów, zadałaby niemieckiej machinie wojennej śmiertelny cios i zmusiła Hitlera do kapitulacji jeszcze przed końcem 1944 roku. W pierwotnym planie, Montgomery chciał nawet ruszyć w kierunku Berlina, ale Eisenhower nie wyraził na to zgody podczas bardzo burzliwej rozmowy z brytyjskim marszałkiem.

Desant alianckich spadochroniarzy
Desant alianckich spadochroniarzy

Siły alianckie

Do przeprowadzenia tak skomplikowanej i ryzykownej operacji, Alianci zgromadzili potężne siły. Łącznie w operacji miało wziąć udział ponad 49 000 żołnierzy wojsk powietrznodesantowych oraz cały korpus pancerno-zmechanizowany. Do sił tych nie był wliczane pozostałe korpusy, które miały wspierać wojska lądowe na flankach.

1. Aliancka Armia Powietrznodesantowa (dowódca: gen. Lewis H. Brereton):

  • Amerykański XVIII Korpus Powietrznodesantowy (dowódca: gen. Matthew Ridgway):
    • 101. Dywizja Powietrznodesantowa „Screaming Eagles” (dowódca: gen. Maxwell Taylor): Ta zaprawiona w bojach dywizja, która brała udział w lądowaniu w Normandii, miała za zadanie wylądować na południowym krańcu korytarza, w rejonie Eindhoven. Jej celem było uchwycenie mostów w Son i Veghel na Kanale Wilhelminy oraz mostu na rzece Dommel w Sint-Oedenrode. Łącznie dywizja miała zabezpieczyć około 25 km strategicznej drogi.
    • 82. Dywizja Powietrznodesantowa „All-American” (dowódca: gen. James M. Gavin): Również weterani z Normandii, mieli wylądować w centralnej części korytarza, pomiędzy Grave a Nijmegen. Ich głównym zadaniem było zdobycie kluczowego, długiego na ponad 600 m mostu drogowego w Grave nad Mozą oraz równie ważnych mostów drogowego i kolejowego w Nijmegen nad szeroką rzeką Waal. Musieli również zabezpieczyć strategicznie ważne wzgórza Groesbeek na wschód od Nijmegen, aby uniemożliwić Niemcom ostrzał artyleryjski stref zrzutu i mostów.
  • Brytyjski I Korpus Powietrznodesantowy (dowódca: gen. Frederick „Boy” Browning):
    • 1. Dywizja Powietrznodesantowa „Red Devils” (dowódca: gen. Robert „Roy” Urquhart): Ta elitarna brytyjska jednostka otrzymała najtrudniejsze zadanie – lądowanie w rejonie Arnhem, około 100 km za linią frontu. Jej celem było zdobycie mostu drogowego w Arnhem nad Dolnym Renem. Ze względu na domniemaną obecność niemieckiej artylerii przeciwlotniczej w pobliżu miasta, strefy zrzutu wyznaczono w odległości 8-13 km na zachód od mostu, co znacząco utrudniło planowanie działań wokół mostu.
    • 1. Samodzielna Brygada Spadochronowa (dowódca: gen. Stanisław Sosabowski): Polska brygada, choć formalnie podlegająca dowództwu brytyjskiemu, była częścią Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie i podlegała Naczelnemu Wodzowi. Brygada była utrzymywana w rezerwie i miała zostać zrzucona w drugim lub trzecim dniu operacji, aby wzmocnić brytyjską 1. Dywizję w Arnhem.

Siły powietrzne

Do transportu wojsk spadochronowych i szybowców zaangażowano ogromne siły lotnicze:

  • Amerykańska IX Troop Carrier Command (dowódca: gen. Paul L. Williams)
  • Brytyjskie 38. i 46. Grupy Transportowe RAF (dowódcy: wicemarszałek lotnictwa Leslie Hollinghurst i komodor lotnictwa Andrew MacGregor)

Łącznie do przerzutu wojsk użyto 1438 samolotów transportowych (głównie C-47Skytrain/Dakota) oraz 321 przerobionych bombowców (Stirling i Halifax) holujących 2160 szybowców (Waco, Horsa i Hamilcar). Osłonę myśliwską zapewniało ponad 1500 myśliwców z 8. i 9. Armii Powietrznej USAAF oraz RAF Fighter Command.

Amerykańscy spadochroniarze przy zniszczonym szybowcu
Amerykańscy spadochroniarze przy zniszczonym szybowcu

Operacja „Garden” – siły lądowe

  • Brytyjski XXX Korpus (dowódca: gen. Brian Horrocks): Był on główną siłą uderzeniową całej operacji. Jego zadaniem było przebicie się przez niemieckie linie obronne i pokonanie 100-kilometrowej trasy do Arnhem w ciągu 48-72 godzin. Korpus składał się z:
    • Dywizja Pancerna Gwardii (dowódca: gen. Allan Adair): Elitarna jednostka, która miała prowadzić natarcie na czele korpusu.
    • 43. Dywizja Piechoty „Wessex” (dowódca: gen. Gwilym Ivor Thomas)
    • 50. Dywizja Piechoty „Northumbrian” (dowódca: gen. Douglas Graham)
    • 8. Brygada Pancerna
    • Holenderska Brygada Zmotoryzowana „Księżniczki Ireny”

Całość sił XXX Korpusu liczyła ponad 50 000 żołnierzy i dysponowała setkami czołgów (głównie Shermany, oraz Cromwelle), dział samobieżnych, transporterów opancerzonych i pojazdów zaopatrzeniowych. Natarcie miało odbywać się po jednej, wąskiej drodze, co czyniło całą operację niezwykle wrażliwą na wszelkie opóźnienia i kontrataki wroga. W związku z tym jako wsparcie dla XXX Korpusu przewidziano liczne jednostki logistyczne, które miały pomóc w udrażnianiu trasy natarcia.

Siły niemieckie

Jednym z fundamentalnych błędów, które popełniono na etapie planowania operacji Market Garden, było rażące niedoszacowanie sił i zdolności bojowej wojsk niemieckich stacjonujących w Holandii we wrześniu 1944 roku. Aliancki wywiad, w szczególności komórka odpowiedzialna za analizę sił niemieckich w SHAEF, pod kierownictwem generała Kennetha Stronga, opierał swoje oceny na nadmiernie optymistycznych założeniach.

Alianckie szacunki

Według raportów wywiadowczych przedstawionych Montgomery’emu i Eisenhowerowi, siły niemieckie na drodze XXX Korpusu były w rozsypce. Uważano, że składają się one głównie z:

  • Jednostek drugiego rzutu, personelu naziemnego Luftwaffe i Kriegsmarine.
  • Batalionów szkolnych i rezerwowych.
  • Żołnierzy w podeszłym wieku oraz bardzo młodych rekrutów z Hitlerjugend.
  • Rozbitych i zdemoralizowanych resztek jednostek wycofujących się z Francji.
Most w Arnhem
Most w Arnhem

Wywiad lotniczy, przeprowadzony przez samoloty rozpoznawcze RAF, dostarczył co prawda zdjęć wskazujących na obecność niemieckich pojazdów pancernych, w tym czołgów, w lasach w pobliżu Arnhem. Zdjęcia te, wykonane w dniach poprzedzających operację, zostały jednak zignorowane lub zinterpretowane jako nieistotne. Major Brian Urquhart, oficer wywiadu brytyjskiego I Korpusu Powietrznodesantowego, próbował ostrzec swoich przełożonych, w tym generała Browninga, o potencjalnym zagrożeniu, ale jego obawy zostały zbagatelizowane. Uznano, że nawet jeśli w rejonie znajdują się jakieś czołgi, są to pojazdy uszkodzone, bez paliwa i załóg, niezdolne do podjęcia skutecznej walki. Co istotne, generał Browning wysłał nawet majora Urquhart na przymusowy urlop, aby „nie szerzył defetyzmu”.

Rzeczywisty siły niemieckie

W rzeczywistości, sytuacja wojsk niemieckich w Holandii była znacznie lepsza, niż przypuszczali Alianci. Hitler, świadomy strategicznego znaczenia tego regionu, podjął energiczne kroki w celu odbudowy frontu zachodniego. Dowodzący Grupą Armii B feldmarszałek Walther Model ustanowił swój sztab w Oosterbeek, tuż obok planowanych stref lądowania brytyjskiej 1. Dywizji Powietrznodesantowej.

Co najważniejsze, w rejonie miasta Arnhem, które Alianci uznali za spokojny i słabo broniony regon, Niemcy, nieświadomi znaczenia tego miejsca dla alianckiej operacji, rozlokowali dwie elitarne dywizje pancerne SS, które miały odpocząć i uzupełnić stany po ciężkich walkach w Normandii. Były to:

  • II Korpus Pancerny SS (dowódca: SS-Obergruppenführer Wilhelm Bittrich)
    • 9. Dywizja Pancerna SS „Hohenstaufen” (dowódca: SS-Oberführer Walter Harzer)
    • 10. Dywizja Pancerna SS „Frundsberg” (dowódca: SS-Brigadeführer Heinz Harmel)

Chociaż obie dywizje były dalekie od pełnych stanów etatowych, wciąż stanowiły potężną siłę bojową. Posiadały doświadczonych żołnierzy oraz znaczną liczbę czołgów, dział samobieżnych i transporterów opancerzonych. Ich obecność w rejonie desantu była dla aliantów kompletnym zaskoczeniem i od pierwszych godzin operacji stanowiła śmiertelne zagrożenie dla lekko uzbrojonych brytyjskich spadochroniarzy.

Brytyjski Sherman przejeżdżający przez most w Nijmegen
Brytyjski Sherman przejeżdżający przez most w Nijmegen

Oprócz II Korpusu Pancernego SS, w Holandii stacjonowały inne jednostki, które szybko weszły do walki:

  • 1. Armia Spadochronowa (dowódca: gen. Kurt Student): Została naprędce sformowana z różnych jednostek Luftwaffe i szkolnych oddziałów spadochronowych. Mimo improwizowanego charakteru, jej żołnierze pod dowództwem twórcy niemieckich wojsk powietrznodesantowych walczyli z determinacją.
  • LXXXVIII Korpus Armijny (dowódca: gen. Hans-Wolfgang Reinhard): Odpowiedzialny za obronę sektora, w którym lądowały dywizje amerykańskie.
  • Kampfgruppe (Grupy Bojowe): Niemcy wykazali się niezwykłą zdolnością do improwizacji, tworząc doraźne grupy bojowe z wszelkich dostępnych jednostek, co pozwoliło im na szybkie i elastyczne reagowanie na aliancki desant.

Niemiecki wywiad zdobył ponadto informacje o planowanych działaniach brytyjskich, chociaż nie znał ani dokładnej listy celów, ani planowanej trasy ataku. Niemcy wiedzieli jednak, że Alianci planują atak przez Holandię w „najbliższym czasie”. Dzięki temu Niemcy mogli zgromadzić odpowiednie siły do prowadzenia działań obronnych, mimo poniesionych wcześniej strat. Szacuje się, że zgromadzili około 100 000 żołnierzy (zarówno oddziałów regularnych, elitarnych jak i pomocniczych i rezerwowych).

Przebieg Operacji Market Garden

Operacja rozpoczęła się w niedzielę, 17 września 1944 roku, w piękny, słoneczny dzień, co sprzyjało działaniom lotnictwa. Ze względu na przyjęte założenia, zdecydowano, że desant zostanie przeprowadzony za dnia. Miało to zwiększyć celność desantu i ułatwić przegrupowanie po lądowaniu. Ogromna armada samolotów transportowych i szybowców, eskortowana przez setki myśliwców, przekroczyła Kanał La Manche i skierowała się nad Holandię. Dla wielu holenderskich cywilów widok tysięcy samolotów i  spadochroniarzy na niebie był zwiastunem długo oczekiwanej wolności.

Desant i natarcie XXX Korpusu

Pierwszy rzut operacji „Market” przebiegł niemal idealnie. Lądowanie spadochroniarzy i szybowców odbyło się z dużą precyzją i przy stosunkowo niewielkich stratach. Niemcy byli kompletnie zaskoczeni skalą i miejscem desantu.

  • 101. Dywizja Powietrznodesantowa wylądowała w rejonie Son i Veghel. Większość celów została osiągnięta, a spadochroniarze szybko opanowali kluczowe mosty na Kanale Wilhelminy w Veghel i na rzece Aa. Największym problemem okazał się jednak most w Son, który został wysadzony.
  • 82. Dywizja Powietrznodesantowa z powodzeniem wylądowała na wzgórzach Groesbeek, zabezpieczając je przed ewentualnym niemieckim kontratakiem. Jednemu z batalionów udało się błyskawicznie zdobyć w nienaruszonym stanie ogromny most na Mozie w Grave. Był to jeden z największych sukcesów pierwszego dnia operacji. Niestety spadochroniarzom nie udało się dotrzeć do mostu w Nijmegen z powodu intensywnych walk w mieście oraz przekierowania znacznych sił do zajęcia wzgórz Groesbeek.
  • 1. Brytyjska Dywizja Powietrznodesantowa wylądowała w rejonie Oosterbeek i Wolfheze, kilka kilometrów na zachód od Arnhem. Tu jednak od samego początku zaczęły się piętrzyć problemy. Sprzęt radiowy zawiódł (jak się później okazało z powodu błędów w ustawieniach częstotliwości), uniemożliwiając skuteczną komunikację pomiędzy poszczególnymi jednostkami i z dowództwem w Anglii. Brytyjscy spadochroniarze nie mogli również wezwać wsparcia powietrznego. Co istotne, alianckie samoloty miały zakaz prowadzenia działań na własną rękę, aby przypadkowo nie zaatakować własnych oddziałów. Dodatkowo, brytyjscy spadochroniarze niemal natychmiast natknęli się na silny opór ze strony zwiadu 9. Dywizji Pancernej SS.
Brytyjska armata 17pdr w pobliżu mostu w Nijmegen
Brytyjska armata 17pdr w pobliżu mostu w Nijmegen

O godzinie 14:35, po potężnym przygotowaniu artyleryjskim wykonanym przez ponad 350 dział, czołowe oddziały Dywizji Pancernej Gwardii z XXX Korpusu ruszyły do natarcia z belgijskiego miasteczka Neerpelt. Ich celem było jak najszybsze dotarcie do Valkenswaard na przedmieściach Eindhoven i połączenie się ze 101. Dywizją. Jednak już po kilku kilometrach natarcie utknęło. Wąska, jednojezdniowa droga, nazwana później przez żołnierzy „Piekielną Autostradą” (ang. Hell’s Highway), była idealnym miejscem do organizowania zasadzek. Nieliczne, ale dobrze rozmieszczone niemieckie działa przeciwpancerne i grupy piechoty skutecznie blokowały postępy brytyjskich czołgów. Pierwszy dzień operacji „Garden” zakończył się znacznie mniejszym postępem, niż zakładał plan.

Walki o mosty Son i Grave 

Sukces całej operacji zależał od szybkiego uchwycenia i utrzymania wszystkich mostów na trasie XXX Korpusu. Każde opóźnienie w ich zdobyciu lub zniszczenie któregoś z nich mogło doprowadzić do katastrofy.

Most na Kanale Wilhelminy w Son był pierwszym kluczowym celem na drodze XXX Korpusu. Zadanie jego zdobycia przypadło 506. Pułkowi Spadochronowemu ze 101. Dywizji. Amerykanie szybko dotarli w pobliże mostu, ale tuż przed ich atakiem, około godziny 16:30, niemieccy saperzy wysadzili go w powietrze. Zniszczenie mostu w Son było pierwszym poważnym ciosem dla całej operacji. Inżynierowie XXX Korpusu musieli zbudować prowizoryczną przeprawę – most Baileya. Zajęło im to cenne godziny, w dodatku w nocy przeprawa była cały czas atakowana przez Niemców. Czołgi Dywizji Pancernej Gwardii mogły przekroczyć kanał dopiero rankiem 18 września, co oznaczało już prawie dobowe opóźnienie w stosunku do harmonogramu.

Równobocznie, zdobycie mostu drogowego w Grave nad Mozą było jednym z niewielu w pełni udanych epizodów operacji. Zadanie to powierzono 504. Pułkowi Spadochronowemu z 82. Dywizji. Dzięki brawurowej akcji małej grupy spadochroniarzy, którzy wylądowali tuż obok mostu, udało się go zdobyć w nienaruszonym stanie zaledwie kilka godzin po lądowaniu. Utrzymanie tej przeprawy było kluczowe, ponieważ pozwoliło XXX Korpusowi na szybkie przekroczenie Mozy i kontynuowanie marszu w kierunku Nijmegen.

Brytyjscy spadochroniarze w ruinach szkoły
Brytyjscy spadochroniarze w ruinach szkoły

Mosty w Nijmegen

Nijmegen, z dwoma potężnymi mostami nad rzeką Waal – drogowym i kolejowym – stanowiło kolejną krytyczną przeszkodę. 82. Dywizja Powietrznodesantowa miała za zadanie zdobyć te przeprawy. Niestety, generał Gavin, dowódca dywizji, w pierwszej kolejności skoncentrował swoje siły na zabezpieczeniu wzgórz Groesbeek, obawiając się niemieckiego kontrataku z pobliskiego lasu Reichswald. Atak na mosty przypuszczono zbyt małymi siłami i zbyt późno. Niemcy zdążyli już wzmocnić ich obronę, obsadzając most drogowy żołnierzami z 10. Dywizji Pancernej SS „Frundsberg”.

Przez dwa dni, 18 i 19 września, trwały zacięte walki o miasto. Amerykańscy spadochroniarze walczyli o każdy dom, ale nie byli w stanie przebić się do mostów. Sytuacja zmieniła się dopiero po dotarciu XXX Korpusu do Nijmegen wieczorem 19 września. Generał Horrocks i generał Gavin opracowali wspólny plan. Podczas gdy brytyjskie czołgi miały atakować południowy kraniec mostu drogowego, spadochroniarze z 504. Pułku mieli przeprowadzić desperacką operację desantową i sforsować rzekę Waal na płóciennych łodziach szturmowych.

Operacja ta, która przeszła do historii jako „Waal Crossing”, rozpoczęła się 20 września po południu. Pod ciężkim ostrzałem niemieckich karabinów maszynowych i moździerzy, amerykańscy spadochroniarze wiosłując kolbami karabinów (ponieważ brakowało wioseł), mimo silnego nurtu, przeprawili się przez szeroką na 400 m rzekę. Ponieśli przy tym duże straty – z 26 łodzi tylko 13 dotarło na drugi brzeg. Mimo to, ci którzy przeżyli, zaatakowali północny kraniec mostu, zaskakując niemieckich obrońców. W tym samym czasie czołgi Dywizji Pancernej Gwardii przypuściły szturm od południa. Około godziny 19:00 oba mosty w Nijmegen były w rękach Aliantów. Zwycięstwo było jednak spóźnione. Zdobycie mostów kosztowało kolejne cenne 36 godzin opóźnienia, podczas gdy w Arnhem odcięta, pozbawiona wsparcia brytyjska 1. Dywizja brała udział w wyczerpujących walkach miejskich i na przedmieściach.

Bitwa o most w Arnhem

Zdobycie mostu w Arnhem było niemniej istotne, jak przejęcie pozostałych przepraw. Różnica polegała na tym, że Arnhem było kluczowe dla dalszych działań, a nie samej operacji Market Garden. Był to najdalej położony cel operacji, mający równocześnie największe znaczenie strategiczne również dla Niemców. Utrzymując most, Niemcy mogli łatwiej przerzucać posiłki do Holandii. Co istotne, ze względu na przyjęte plany ataku, zajęcie tego mostu było najtrudniejsze, nawet przy zakładanym słabym oporze ze strony Niemców. Gdy okazało się, że w rejonie mostu stacjonują znacznie większe siły niż zakładano, a łączność z dowództwem była niemożliwa, zadanie zdobycia mostu stało się praktycznie niemożliwe. Mimo to, brytyjscy spadochroniarze podejmowali desperackie próby wykonania swojego zadania.

Most w Arnhem po zakończeniu walk i oczyszczeniu z wraków
Most w Arnhem po zakończeniu walk i oczyszczeniu z wraków

Początkowo brytyjscy spadochroniarze bez większych problemów wylądowali w rejonie Wolfheze i Oosterbeek. Jednak decyzja o wyznaczeniu stref zrzutu w odległości 8 do 13 km od mostu drogowego w Arnhem, natychmiast dała Niemcom bezcenny czas na zorganizowanie jego obrony. Podczas gdy spadochroniarze zbierali sprzęt i formowali kolumny marszowe, początkowy chaos w niemieckich sztabach został opanowany dzięki doświadczeniu feldmarszałka Modela oraz SS-Obergruppenführera Wilhelma Bittricha, dowódcy II Korpusu Pancernego SS.

Plan brytyjski zakładał, że do mostu ruszą trzy bataliony spadochronowe z 1. Brygady Spadochronowej generała Geralda Lathbury’ego, poruszając się trzema różnymi trasami.

  • 2. Batalion Spadochronowy, dowodzony przez charyzmatycznego podpułkownika Johna Frosta, obrał trasę południową, wzdłuż północnego brzegu Renu. Była to droga najdłuższa, ale jak się okazało, najsłabiej broniona. Żołnierze Frosta, poruszając się szybko i unikając większych starć, omijali niemieckie punkty oporu. Po drodze udało im się podejść pod mniejszy most kolejowy, który jednak Niemcy zdołali wysadzić w powietrze tuż przed ich nadejściem. Niezrażony tym niepowodzeniem, Frost kontynuował marsz i około godziny 20:00 jego czołowe kompanie dotarły do północnego krańca mostu drogowego w Arnhem.Spadochroniarze natychmiast zajęli okoliczne budynki, tworząc silny, ufortyfikowany przyczółek wokół północnego krańca mostu. Próba zdobycia południowego krańca śmiałym atakiem małej grupy ogniowej zakończyła się jednak niepowodzeniem i ciężkimi stratami. Mimo to, cel został częściowo osiągnięty – północny wjazd na most był w rękach Brytyjczyków.
  • 3. Batalion Spadochronowy podpułkownika Johna Fitcha, maszerujący trasą centralną przez Oosterbeek i przedmieścia Arnhem, miał znacznie mniej szczęścia. Niemal od razu wpadł w silnie broniony obszar, natykając się na żołnierzy ze szkolnego batalionu SS pod dowództwem SS-Sturmbannführera Seppa Kraffta, którzy zdążyli już utworzyć cienką, ale skuteczną linię obronną. Postęp batalionu został gwałtownie spowolniony przez zacięte walki uliczne, a zapadający zmrok zmusił Fitcha do zatrzymania się na noc, daleko od celu.
  • 1. Batalion Spadochronowy podpułkownika Davida Dobbiego, który poruszał się najbardziej na północ, trasą przez Wolfheze i Oosterbeek, również napotkał silny i zorganizowany opór. Jego marsz został zablokowany, a batalion poniósł ciężkie straty, nie zbliżając się nawet do przedmieść Arnhem.
Brytyjscy spadochroniarze
Brytyjscy spadochroniarze

Tylko niewielka część dywizji, licząca około 740 żołnierzy pod dowództwem ppłk. Frosta, dotarła do głównego celu. Reszta sił została zatrzymana i uwikłana w brutalne walki o każdy dom i każdą ulicę miasta, ponosząc coraz większe straty i tracąc bezcenną inicjatywę. Tym samym, już pierwszego dnia operacji wiadome było, że pełne zajęcie mostu w Arnhem nie będzie możliwe do ewentualnego przybycia oddziałów lądowych XXX Korpusu.

Przez następne trzy dni, od poniedziałku 18 września do środy 20 września, niewielki obszar wokół północnego krańca mostu stał się miejscem jednych z najbardziej zaciekłych walk na froncie zachodnim. Żołnierze ppłk. Frosta, odcięci i bez szans na szybką pomoc, toczyli bój o przetrwanie przeciwko przygniatającej przewadze sił II Korpusu Pancernego SS.

Dramatycznym momentem był poranek 18 września. Zwiadowczy batalion 9. Dywizji Pancernej SS pod dowództwem SS-Hauptsturmführera Viktora Gräbnera, który wcześniej został wysłany na południe w kierunku Nijmegen, otrzymał rozkaz powrotu do Arnhem. Gräbner, przekonany, że most jest słabo broniony, postanowił z marszu przebić się przez niego na północ. Kolumna jego transporterów opancerzonych, samochodów pancernych i ciężarówek z piechotą wjechała na most z pełną prędkością. Dla obrońców Frosta była to idealna okazja. Kiedy niemiecka kolumna znalazła się na moście, Brytyjczycy otworzyli ogień ze wszystkich stron, używając karabinów maszynowych, granatników przeciwpancernych PIAT i moździerzy. W ciągu kilku minut batalion Gräbnera przestał istnieć. Most i jego południowy najazd zostały zasłane płonącymi wrakami i częściowo zablokowane. Sam Gräbner zginął w ataku. Było to spektakularne zwycięstwo taktyczne, które jednak nie zmieniło strategicznego położenia obrońców.

Niemcy, nauczeni tą kosztowną lekcją, zmienili taktykę. Zamiast frontalnych ataków, rozpoczęli systematyczne oblężenie. Zgromadzili wokół brytyjskich pozycji potężne siły, w tym czołgi, działa samobieżne, artylerię polową i moździerze. Rozpoczęło się metodyczne niszczenie budynków zajmowanych przez spadochroniarzy. Każda kamienica była ostrzeliwana, aż zamieniła się w ruinę, a następnie do akcji wkraczała piechota SS, by oczyścić zgliszcza. Walki toczyły się o każde piętro, każdy pokój i każdą piwnicę, które służyły często za prowizoryczne szpitale dla rosnącej liczby rannych. Brytyjczykom zaczęło brakować wszystkiego: amunicji (zwłaszcza cennych pocisków do PIAT-ów, jedynej skutecznej broni przeciw czołgom), wody, jedzenia i środków opatrunkowych. Mimo to, ich opór nie słabł. Odparli kilkanaście dużych szturmów, zadając Niemcom ciężkie straty.

Brytyjski Cromwell
Brytyjski Cromwell

W międzyczasie reszta 1. Brygady Spadochronowej, wzmocniona przez 4. Brygadę Spadochronową, która wylądowała w poniedziałek, podejmowała desperackie próby przebicia się do mostu. Wszystkie ataki, prowadzone 18 i 19 września, załamały się w ogniu niemieckiej obrony, a brytyjskie bataliony zostały dosłownie zdziesiątkowane. W środę, 20 września, stało się jasne, że odsiecz dla mostu nie nadejdzie. Tego samego dnia, podczas jednego z ostrzałów artyleryjskich, ppłk Frost został ciężko ranny w nogi. Wieczorem, po wyczerpaniu niemal całej amunicji i z większością obrońców rannych lub zabitych, zorganizowany opór przy moście ustał. Ostatni obrońcy, którzy schronili się w piwnicach, poddali się lub zostali wzięci do niewoli w czwartek rano, 21 września. Most w Arnhem ostatecznie został w pełni odzyskany przez Niemców.

Kocioł w Oosterbeek i desant 1. Samodzielnej Brygady Spadochronowej pod Driel

Podczas gdy batalion Frosta toczył walki o most w Arnhem, resztki 1. Dywizji Powietrznodesantowej, nie mogąc przebić się do miasta, zostały zepchnięte do defensywy i otoczone w rejonie Oosterbeek. Dowódca dywizji, generał Robert „Roy” Urquhart (który sam przez prawie dwa dni był odcięty od swoich wojsk i ukrywał się na strychu jednego z domów), zdołał zebrać rozproszone oddziały i zorganizować obronę wokół swojej kwatery głównej w hotelu Hartenstein. Tak powstał słynny „Kocioł w Oosterbeek” – niewielki obszar o obwodzie kilku kilometrów, na którym stłoczone resztki czterech brygad (około 3500 żołnierzy) broniły się przed nieustannymi atakami ze wszystkich stron.

Warunki w kotle były bardzo trudne. Żołnierze byli pod stałym ostrzałem artylerii i moździerzy. Brakowało żywności, wody i amunicji. Zrzuty zaopatrzenia, dokonywane przez załogi RAF i USAAF, z powodu fatalnej pogody i braku łączności były w większości niecelne i lądowały na terenach kontrolowanych przez Niemców. Każdy budynek zamieniono w twierdzę, a piwnice w szpitale polowe, w których medycy w trudnych warunkach opatrywali rannych.

Nadzieja na ratunek pojawiła się 21 września, kiedy to na południowym brzegu Renu, w rejonie miejscowości Driel, wylądowała 1. Samodzielna Brygada Spadochronowa generała Stanisława Sosabowskiego. Zrzut, opóźniony o dwa dni z powodu mgły w Anglii, odbył się w fatalnych warunkach, pod ogniem niemieckiej artylerii przeciwlotniczej. Zadaniem Polaków było sforsowanie Renu i wzmocnienie obrońców w Oosterbeek. Niestety, okazało się to misją samobójczą. Prom, który miał posłużyć do przeprawy, został przez Niemców przeniesiony w inne miejsce i nie można go było wykorzystać. Próby przeprawy w nocy z 22 na 23 września na małych, gumowych pontonach, bez odpowiedniego wsparcia i pod ciężkim ostrzałem karabinów maszynowych i moździerzy z północnego brzegu, zakończyły się tragedią. Ren był zbyt szeroki, a prąd za silny, aby przeprawić się przez niego w ten sposób. Tylko niewielkiej grupie około 250 polskich spadochroniarzy udało się przedostać na drugą stronę. Było to heroiczne, lecz zbyt małe wsparcie, by zmienić losy bitwy.

Brytyjskie Cromwelle w Nijmegen
Brytyjskie Cromwelle w Nijmegen

Ewakuacja przez Ren

W niedzielę, 24 września, czołowe elementy XXX Korpusu w końcu dotarły do południowego brzegu Renu naprzeciwko kotła w Oosterbeek. Jednak wszystkie próby sforsowania rzeki i stworzenia trwałego przyczółka na północy, podejmowane przez brytyjską 43. Dywizję Piechoty „Wessex”, spełzły na niczym. Niemcy, kontrolując wzgórza Westerbouwing dominujące nad rzeką, z łatwością niszczyli ogniem artylerii wszelkie próby przeprawy.

W poniedziałek, 25 września, stało się jasne, że utrzymanie przyczółka w Oosterbeek jest niemożliwe i doprowadzi jedynie do całkowitego zniszczenia resztek 1. Dywizji. Dowództwo alianckie podjęło więc trudną decyzję o ewakuacji. W nocy z 25 na 26 września, pod osłoną potężnego ostrzału artyleryjskiego XXX Korpusu, rozpoczęła się operacja „Berlin”. W ulewnym deszczu i kompletnych ciemnościach, ocalali obrońcy kotła, w tym wielu rannych zdolnych do chodzenia, po cichu wycofywali się ze swoich pozycji i schodzili stromym, błotnistym brzegiem nad Ren. Tam, w małych łodziach szturmowych, pod nieustannym ostrzałem, byli przeprawiani na południowy brzeg przez saperów brytyjskich i kanadyjskich. Ranni, którzy nie mogli się poruszać, zajęli miejsce obrońców i utrzymywali pozycje aż do momentu, kiedy mogli się poddać.

O świcie 26 września ewakuacja została zakończona, a bitwa o Arnhem dobiegła końca. Z ponad 10 600 żołnierzy 1. Dywizji Powietrznodesantowej i wspierających ją jednostek, którzy wylądowali pod Arnhem, przez Ren zdołało się przeprawić zaledwie 2398. Część żołnierzy ukryło się i z pomocą holenderskiego ruchu oporu zdołało później uciec. Straty były katastrofalne: 1485 zabitych i 6414 wziętych do niewoli. Dywizja „Czerwonych Diabłów” praktycznie przestała istnieć.

Skutki walk i przyczyny niepowodzenia operacji

Operacja Market Garden zakończyła się całkowitym niepowodzeniem strategicznym. Choć udało się utworzyć znaczny klin w niemieckich liniach obronnych i wyzwolić część Holandii, to główny cel – uchwycenie mostu w Arnhem i stworzenie przyczółka za Renem – nie został osiągnięty. Tym samym wojna w Europie nie skończyła się przed Bożym Narodzeniem 1944 roku, a Alianci musieli stoczyć jeszcze wiele krwawych bitew, w tym w Ardenach, gdzie Niemcy przeprowadzili ostatnią dużą ofensywę na froncie zachodnim. Dopiero w marcu 1945 roku rozpoczęto przeprawianie się przez Ren, co otworzyło drogę do zajęcia Niemiec i zakończenia wojny.

Uszkodzony już po operacji Market Garden most kolejowy w Nijmegen
Uszkodzony już po operacji Market Garden most kolejowy w Nijmegen

Straty Obu Stron

Straty alianckie były porażające i wyniosły, według różnych szacunków, od 15 326 do 17 200 zabitych, rannych i wziętych do niewoli.

  • 1. Brytyjska Dywizja Powietrznodesantowa poniosła katastrofalne straty. Z ponad 10 000 żołnierzy, którzy wylądowali pod Arnhem, stracono 7636 (1485 zabitych i 6151 wziętych do niewoli, z czego wielu było rannych). Dywizja praktycznie przestała istnieć jako formacja bojowa i wymagała pełnego odtworzenia.
  • 1. Samodzielna Brygada Spadochronowa straciła 378 żołnierzy (zabitych, rannych i zaginionych), co stanowiło ponad 23% jej stanu.
  • 82. Dywizja Powietrznodesantowa straciła 1432 żołnierzy.
  • 101. Dywizja Powietrznodesantowa straciła 2118 żołnierzy.
  • XXX Korpus poniósł znacznie mniejsze straty niż reszta jednostek, tracąc około 1480 żołnierzy.

Straty niemieckie są trudniejsze do precyzyjnego oszacowania, ale historycy oceniają je na od 6315 do 13 300 zabitych i rannych. Choć dotkliwe, były one znacznie niższe niż straty aliantów i nie zachwiały zdolnością bojową Wehrmachtu na froncie zachodnim.

Przyczyny niepowodzenia operacji Market Garden

Niepowodzenie operacji Market Garden było wynikiem nałożenia się na siebie wielu krytycznych czynników, z których większość wynikała z fundamentalnych błędów w planowaniu i ocenie sytuacji przez alianckie dowództwo. Była to operacja obarczona nadmiernym optymizmem, która zignorowała liczne sygnały ostrzegawcze i zlekceważyła potencjał przeciwnika.

Najbardziej brzemiennym w skutkach błędem było rażące niedoszacowanie siły wojsk niemieckich w rejonie desantu. Aliancki wywiad, w szczególności komórka odpowiedzialna za analizę sił niemieckich w SHAEF, opierał swoje oceny na założeniu, że siły niemieckie w Holandii są w rozsypce i składają się głównie z jednostek drugiego rzutu, personelu naziemnego Luftwaffe i Kriegsmarine, a także batalionów szkolnych i rezerwowych, często złożonych z rekonwalescentów, starców i bardzo młodych rekrutów. Przekonanie to było całkowicie fałszywe.

Brytyjski Sherman przejeżdżający przez most w Nijmegen
Brytyjski Sherman przejeżdżający przez most w Nijmegen

W rzeczywistości, w rejonie Arnhem, który Alianci uznali za spokojny i słabo broniony, Niemcy przez przypadek rozlokowali dwie elitarne dywizje pancerne SS 9. Dywizję Pancerną SS „Hohenstaufen” i 10. Dywizję Pancerną SS „Frundsberg”. Choć były one dalekie od pełnych stanów etatowych, wciąż stanowiły potężną siłę bojową. Wywiad lotniczy RAF dostarczył co prawda zdjęć wskazujących na obecność niemieckich pojazdów pancernych w lasach w pobliżu Arnhem, ale zostały one zignorowane lub zinterpretowane jako nieistotne wraki, pozbawione paliwa i załóg. Ostrzeżenia majora Briana Urquharta, zostały zbagatelizowane przez przełożonych, w tym generała Fredericka „Boya” Browninga. Ta ignorancja wobec twardych danych wywiadowczych była pierwszym, decydującym krokiem do katastrofy.

Drugim kluczowym błędem był zbyt optymistyczny i nierealistyczny plan operacyjny. Harmonogram zakładał, że brytyjski XXX Korpus pokona 100 km po jednej, wąskiej drodze w ciągu zaledwie 48-72 godzin, docierając do Arnhem najpóźniej w trzecim dniu operacji. Było to założenie czysto życzeniowe, które nie brało pod uwagę potencjalnych opóźnień wynikających z zatorów, zasadzek czy konieczności budowy mostów pontonowych. Opóźnienie natarcia już w pierwszym dniu, po zniszczeniu mostu w Son, uruchomiło efekt domina, który zaważył na losach całej operacji. Brak alternatywnych tras, przy jednoczesnym skoncentrowaniu sił na jednej drodze, uczynił całe przedsięwzięcie niezwykle wrażliwym na najmniejszy opór przeciwnika.

Kolejnym błędem było wyznaczenie nieodpowiednich stref zrzutu dla brytyjskiej 1. Dywizji Powietrznodesantowej pod Arnhem. Ze względu na domniemaną obecność niemieckiej artylerii przeciwlotniczej w pobliżu miasta, strefy lądowania wyznaczono zbyt daleko od kluczowego mostu drogowego. Sprawiło to, że lekko uzbrojeni spadochroniarze, którzy mieli działać z zaskoczenia, musieli maszerować kilka godzin, aby dotrzeć do celu, co dało Niemcom bezcenny czas na zorganizowanie obrony.

Do problemów w planowaniu doszły także kwestie operacyjne, takie jak problemy z komunikacją. Awarie sprzętu radiowego, zwłaszcza w brytyjskiej 1. Dywizji, uniemożliwiły skuteczne dowodzenie, koordynację działań pomiędzy poszczególnymi batalionami oraz z dowództwem w Anglii, a także wezwanie wsparcia i precyzyjne naprowadzanie zrzutów zaopatrzenia. Być może, gdyby spadochroniarze mogli liczyć na wsparcie powietrzne, alianckie lotnictwo dysponujące całkowitą przewagą w powietrzu mogłoby ułatwić obronę.

Ruiny Nijmegen
Ruiny Nijmegen

Ostatnim, ale równie ważnym czynnikiem, który przyczynił się do niepowodzenia, była zła pogoda. Gęsta mgła nad Anglią w kluczowych dniach operacji uniemożliwiła terminowe dostarczenie posiłków i zaopatrzenia, w szczególności dla oddziałów walczących w Arnhem. Zrzuty zaopatrzenia, dokonywane przez załogi RAF i USAAF, były w większości niecelne i lądowały na terenach kontrolowanych przez Niemców, co dodatkowo osłabiało zdesperowanych obrońców.

Można śmiało powiedzieć, że operacja Market Garden była od początku skazana na niepowodzenie z powodu złego planowania. Równocześnie trzeba zaznaczyć, że biorący w niej udział żołnierze dołożyli wszelkich starań, aby wykonać powierzone im zadanie i poza drobnymi błędami, nie przyczynili się do jej niepowodzenia. W związku z tym, że udało się jednak zdobyć wszystkie oprócz jednego mosty, utarło się powiedzenie, że była to operacja „o jeden most za daleko”. Samo Arnhem zdobyto ostatecznie 14 kwietnia 1945 roku.

Podsumowanie

Operacja Market Garden pozostaje jedną z najbardziej kontrowersyjnych i tragicznych operacji II wojny światowej. Była to bitwa oparta na niezwykle śmiałym i ryzykownym planie, który zakładał idealne współdziałanie wszystkich czynników, zarówno tych na które miało się wpływ, jak i tych, które były niezależne – pogody, zaskoczenia, szybkości działania i słabości przeciwnika. Niestety, niemal wszystkie te założenia okazały się błędne. Brawura i poświęcenie alianckich spadochroniarzy oraz żołnierzy wojsk lądowych nie były w stanie przezwyciężyć fundamentalnych wad planu i nieoczekiwanie silnego oporu ze strony Niemców.

Choć operacja zakończyła się porażką, historia zapamiętała heroizm żołnierzy walczących pod Arnhem, Nijmegen i Eindhoven. Amerykańscy spadochroniarze ze 101. i 82. Dywizji, brytyjskie „Czerwone Diabły” z 1. Dywizji oraz polscy spadochroniarze generała Sosabowskiego wykazali się niezwykłym męstwem w walce z przeważającym wrogiem. Ich walka, choć przegrana, stała się symbolem odwagi i poświęcenia spadochroniarzy, a hasło „o jeden most za daleko” na zawsze weszło do historii wojskowości jako przestroga przed nadmiernym optymizmem i niedocenianiem przeciwnika. Klęska pod Arnhem była gorzką lekcją, która przypomniała Aliantom, że droga do Berlina będzie jeszcze długa i krwawa.

Subskrybuj nasz newsletter!

Co tydzień, w naszym newsletterze, czeka na Ciebie podsumowanie najciekawszych artykułów, które opublikowaliśmy na SmartAge.pl. Czasem dorzucimy też coś ekstra, ale spokojnie, nie będziemy zasypywać Twojej skrzynki zbyt wieloma wiadomościami.

Wspieraj SmartAge.pl na Patronite
Udostępnij.
SmartAge.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.

×