Wypadki na pokładach tankowców zwykle wzbudzają duży szum i rozgłos. Czasami jednak mimo swojej skali po prostu znikają gdzieś w eterze i z czasem nikt o nich nie pamięta. Przykładem takiego wydarzenia jest eksplozja na tankowcu Happy Traveller w Singapurze, do której doszło 15 marca 1990 roku.

Happy Traveller był norweskim tankowcem zbudowanym w Japonii. Zwodowano go w czerwcu 1974 roku, a do służby statek wszedł 8 października 1974 roku pod nazwą Energy Growth. Statek miał 320 m długości i tonaż 233 960 DWT. W 1989 roku jego nazwę zmieniono na Happy Traveller.

Mesa Happy Travellera (fot. Krzysztof Wołczacki)
Mesa Happy Travellera (fot. Krzysztof Wołczacki)

Na początku marca 1990 roku tankowiec popłynął do Korei Północnej gdzie zdał ładunek mazutu a następnie pusty udał się do Singapuru, gdzie miały zostać przeprowadzone prace modernizacyjne w dziobowych ładowniach, w celu zamontowania dodatkowej sondy służącej do sprawdzania poziomu przewożonego ładunku. Następnie jednostka miała popłynąć do Zjednoczonych Emiratów Arabskich po kolejny ładunek.

15 marca 1990 roku Happy Traveller stanął na redzie portu w Singapurze, a ze stoczni przypłynęła grupa kilkudziesięciu stoczniowców, którzy mieli przeprowadzić prace w 4 połączonych szeregowo małych zbiornikach. Pierwszy oficer zgodnie z procedurami sprawdził czy w pustych zbiornikach nie ma gazu (gdy tankowce płyną bez ładunku, istnieje ryzyko, że w pustych zbiornikach zbierze się gaz z resztek ładunku – załogi czyszczą zbiorniki, ale często zdarza się, że jakieś resztki ładunku zalegają gdzieś w szczelinach).

Ewakuacja Happy Travellera (fot. Krzysztof Wołczacki)
Ewakuacja Happy Travellera (fot. Krzysztof Wołczacki)

Czujniki nie wykazały obecności gazu, więc stoczniowcy rozpoczęli prace. Uczestniczyli w nich singapurscy stoczniowcy oraz będący członkiem załogi polski marynarz będący pompmanem (specjalistą od pomp). W pewnym momencie tankowcem wstrząsnęła potężna eksplozja. Natychmiast ogłoszono alarm i zarządzono ewakuację załogi. W krótkim czasie do Happy Travellera podpłynęły jednostki ratunkowe, które zabrały z pokładu 62 osoby – członków załogi i stoczniowców.

Eksplozja była tak potężna, że zniszczyła dziób i doprowadziła do jego zatonięcia i częściowego oderwania od reszty kadłuba. W wyniku eksplozji zginęło 3 singapurskich stoczniowców oraz pompman. Zniszczenia byłyby jeszcze większe gdyby nie fakt, że w zbiorniku za modernizowanymi zbiornikami znajdowała się woda, służąca do wyrównania balastu. Gdyby eksplozja dotarła do kolejnych, dużych zbiorników pełnych gazu po przewożonym ładunku, mogłoby dojść do całkowitego zniszczenia tankowca i śmierci wszystkich osób na pokładzie.

Ewakuacja Happy Travellera (fot. Krzysztof Wołczacki)
Ewakuacja Happy Travellera (fot. Krzysztof Wołczacki)

Natychmiast rozpoczęto śledztwo, a ewakuowaną załogę przewieziono do Singapuru na przesłuchanie. Kilku członków załogi wróciło później na częściowo zatopiony tankowiec w celu zabrania osobistych rzeczy załogi, a później wszyscy wrócili do domu. Uszkodzony tankowiec przeholowano następnie do stoczni w celu przeprowadzenia remontu.

Śledztwo wykazało, że podczas prac doszło do eksplozji gazu w zbiornikach, w których montowano sondy. Chociaż zgodnie z procedurami załoga wyczyściła wcześniej zbiorniki, prawdopodobnie pozostały w nich resztki mazutu, który wydzielał gaz. Niestety czujnik wykorzystany do zmierzenia poziomu gazu był wadliwy, przez co nie wykrył gazu.

Ewakuacja Happy Travellera (fot. Krzysztof Wołczacki)
Ewakuacja Happy Travellera (fot. Krzysztof Wołczacki)

Happy Traveller został wyremontowany i otrzymał nazwę Gambut Traveller, zmienioną później na Traveller. Pozostawał w eksploatacji jeszcze przez 3 lata, po czym został zezłomowany 29 listopada 1993 roku w Szanghaju.

Wypadek na pokładzie tankowca Happy Traveller nie miał dużej skali, chociaż doszło do śmierci 4 osób i częściowego zniszczenia dużego tankowca. Z drugiej strony nie doszło do skażenia wody, ponieważ statek był pusty. W związku z tym poza kilkoma depeszami agencji prasowych i lokalnych mediów, informacje o tym wydarzeniu są bardzo ograniczone.

Wrak Happy Travellera (fot. Krzysztof Wołczacki)
Wrak Happy Travellera (fot. Krzysztof Wołczacki)

Tym bardziej dziękuję Panu Krzysztofowi Wołczackiemu, który był szefem kuchni i członkiem załogi Happy Travellera, za przypomnienie o tym wydarzeniu oraz za przekazane materiały, w tym niepublikowane wcześniej zdjęcia z ewakuacji.

Wspieraj SmartAge.pl na Patronite
Udostępnij.