Zatonięcie promu MF Estonia to jedna z największych katastrof morskich na Bałtyku. W nocy z 27 na 28 września 1994 roku estoński statek zatonął podczas rejsu z Tallina do Sztokholmu. Zginęły 852 osoby. Chociaż oficjalnie przyczyną katastrofy była wada techniczna, istnieje wiele teorii sugerujących, że prom został celowo zatopiony.
MF Estonia
Stępkę pod prom pasażersko-samochodowy typu ROPAX, MF Estonia położono 18 października 1979 roku, a wodowanie miało miejsce 26 kwietnia 1980 roku w niemieckiej stoczni Mayer Werft. Do eksploatacji jednostka weszła 5 lipca 1980 roku. Statek miał 155 m długości i tonaż 15 600 BRT. Napęd stanowiły 4 silniki MAN 8L40/45 o mocy 23 636 KM zapewniające prędkość maksymalną 21 węzłów. MF Viking Sally, bo taką nazwę prom nosił przez pierwszych 10 lat eksploatacji mógł zabrać na pokład 1400 pasażerów (w kabinach znajdowało się miejsce dla 1190 pasażerów), pozostali podróżowali we wspólnych kabinach bez łóżek.
Jego pierwszym właścicielem były linie Rederi Ab Sally, jednak już w 1988 roku prom został kupiony przez linie Effoa, a w 1993 roku przez Estline Marine Co LTS. Do 1990 roku prom nosił nazwę MF Viking Sally, w latach 1990-1991 otrzymał nazwę MF Silja Star, a w latach 1991-1993 MF Wasa King. Po przejęciu przez EstLine nazwano go MF Estonia. Od stycznia 1993 roku prom kursował na trasie Tallin-Sztokholm. Załoga szczyciła się bardzo dużą punktualności i regularnością rejsów, niezależnie od warunków panujących na Bałtyku. Aż do feralnej, wrześniowej nocy kariera jednostki nie była zbyt ciekawa i nie obfitowała w żadne ważniejsze wydarzenia. Był to więc typowy „wół roboczy”, regularnie kursujący na bałtyckich trasach.
Tragiczny rejs
MF Estonia opuściła port w Tallinie 27 września 1994 roku o godzinie 19:00. Na pokładzie znajdowało się 989 osób – 803 pasażerów i 186 członków załogi. Zapowiadał się rutynowy rejs, ale warunki pogodowe na Bałtyku nie należały do najlepszych. Mimo to prom płynął z prędkością około 14-15 węzłów, przebijając się przez sztorm, tak aby dopłynąć do celu około 9:30 rano.
28 września, około godziny 00:55 załoga usłyszała trzaski w rejonie furty dziobowej, ale mimo oględzin, nie zauważono żadnych uszkodzeń. Około godziny 1:15 trzaski przerodziły się w huk, kiedy furta oderwała się od kadłuba. Kilka minut później na pokład wdarła się woda, ponieważ odrywająca się furta uszkodziła grodzie. O 1:20 nadano sygnał alarmowy, ale sytuacja na promie była już bardzo zła. Jednostka miała olbrzymi przechył na prawą burtę, a do wnętrza wlewały się duże ilości wody, w związku z czym załoga postanowiła zamknąć wszystkie grodzie. Decyzja ta doprowadziła jednak do uwięzienia większości pasażerów pod pokładem.
O godzinie 1:22 nadany został sygnał Mayday, ale już o 1:29 cała komunikacja radiowa z Estonią została zerwana. Około 1:50 prom zniknął z radarów co utrudniło akcję ratunkową. Załoga Estonii nie nadała bowiem dokładnych informacji o swoim położeniu, przez co pobliskie jednostki kierowały się wskazaniami radarów.
Jako pierwszy na miejsce katastrofy dotarł prom MS Mariella – około 2:12. Pierwszy śmigłowiec dotarł na miejsce dopiero o 3:05. Trwająca kilka godzin akcja ratunkowa była bardzo trudna z powodu szalejącego sztormu. Uratowano jedynie 138 osób, z 989 które znajdowały się na pokładzie Estonii. Większość pasażerów i członków załogi zginęła na pokładzie, nie mogąc wydostać się ze statku. Natomiast wiele osób, które znalazły się w wodzie zmarło z powodu hipotermii.
Śledztwo i kontrowersje
Natychmiast po zatonięciu promu rozpoczęto międzynarodowe śledztwo, prowadzone przez tzw. Zjednoczoną Komisję Śledczą, w skład której wchodzili przedstawiciele kilku państw, w tym Szwecji, Estonii i Finlandii. Oficjalny raport przedstawiono w 1997 roku, stwierdzał on, że przyczyną katastrofy były wady konstrukcyjne furty dziobowej, która pod naporem silnych fal nie wytrzymała i oderwała się od kadłuba, uszkadzając wewnętrzną konstrukcję rampy i grodzi, przez co do wnętrza kadłuba dostały się duże ilości wody.
Po zakończeniu śledztwa, ze względu na liczbę ofiar, oraz fakt, że większość z nich znalazła się wewnątrz wraku, zakazano nurkowania w rejonie wraku, a cały teren przekazana pod opiekę fińskiej straży przybrzeżnej, której zadaniem jest pilnowanie, aby nikt nie próbował penetrować wraku. Sposób w jaki przeprowadzono śledztwo, dobór państw biorących w nim udział, ograniczenia w nurkowaniu wokół wraku oraz bardzo ogólny raport i przyczyny katastrofy sprawiły, że wokół katastrofy Estonii narosło wiele legend i teorii spiskowych.
Według najbardziej popularnych, Estonia miała zatonąć w wyniku eksplozji bomby, bądź znajdującego się na pokładzie pojazdu, w którym nielegalnie przewożona była broń i amunicja pochodząca z Rosji. Prom miał zatonąć albo w wyniku przypadkowej eksplozji, albo celowego działania, które miało ukryć fakt transportu broni na pokładzie cywilnej jednostki.
Według różnych teorii, w proceder przemytu broni miały być zaangażowane wywiady kilku państw, m.in. Szwecji, USA, Wielkiej Brytanii jak i Rosji. O ile początkowo teoria ta nie miała zbyt wielu zwolenników, w 2004 roku sytuacja uległa zmianie, gdy na światło dzienne wyszły informacje, że faktycznie na promach była nielegalnie przewożona broń. Jednak według oficjalnych informacji szwedzkich władz, feralnej nocy, MF Estonia nie przewoziła żadnego tajnego ładunku.
Mimo upływu lat, historia zatonięcia promu dalej budzi emocje zwłaszcza w Estonii, ale podejmowane przez różne osoby i organizacje próby wznowienia śledztwa nie doprowadziły do konkretnych działań. Taki obrót spraw jest przez wiele środowisk interpretowany jako potwierdzenie teorii, że cała katastrofa nie była przypadkowa. Nie ma jednak niezbitych dowodów na potwierdzenie teorii o zatonięciu promu w wyniku eksplozji.
Discover more from SmartAge.pl
Subscribe to get the latest posts sent to your email.