XIX wiek przyniósł olbrzymią rewolucję w konstrukcji okrętów. W ciągu zaledwie kilkudziesięciu lat drewniane żaglowce, które królowały na morzach przez setki lat zostały zastąpione żelaznymi okrętami pancernymi. Początkowo niewiele różniące się od żaglowców, okręty pancerne szybko rozwijały się i zmieniały. Wraz z ich popularyzacją pojawił się jednak problem. Żelazny pancerz był zbyt wytrzymały i żadne działa z połowy XIX wieku nie były w stanie go przebić, o czym boleśnie przekonali się marynarze podczas bitwy pod Hampton Roads w 1862 roku. Trzeba było znaleźć jakieś nowe środki zwalczania okrętów wojennych.
Geneza
Poszukując sposobów na zatapianie potężnych żelaznych okrętów wielu dowódców postanowiło powrócić do prastarej, antycznej taktyki – taranowania. Podczas bitwy pod Lissą w 1866 roku w wyniku staranowania zatonęło kilka okrętów wojennych.
Zainspirowani tym sukcesem konstruktorzy na całym świecie zaczęli projektować nowe okręty tak, aby wyposażać je w nawet małe tarany na dziobie. Niektóre floty poszły nawet dalej, projektując specjalne okręty wojenne nazywane taranowcami, które miały służyć tylko do taranowania innych okrętów.

Całkowicie pozbawione uzbrojenia, albo wyposażone jedynie w kilka armat, okręty te miały grube pancerze, potężne maszyny parowe oraz solidny taran na dziobie. Idea ta tak szybko jak się zrodziła, w wielu flotach umarła, za sprawą rozwoju artylerii, która z czasem zaczęła zyskiwać stosowną siłę rażenia i była w stanie przebijać nowe pancerze okrętów wojennych.
Jedynie Francuzi zachowali w swoich okrętach taran, albo jego pozostałości pod postacią wysuniętego fragmentu kadłuba na dziobie – np. zwodowany 1896 roku d’Entrecasteaux – późniejszy ORP Bałtyk, posiadał na dziobie coś, co od biedy mogło być taranem. W praktyce było po prostu pokraczną konstrukcją.
O ile w czasach antycznych taranowanie było dobrym rozwiązaniem ze względu na drewnianą konstrukcję okrętów, tak w XIX wieku idea ta była jednak skazana na porażkę. Mimo eksperymentów, większość flot już po kilku latach od wprowadzenia do eksploatacji taranowców, zaprzestała dalszych prac nad tymi konstrukcjami.
USS Katahdin – amerykański taranowiec
Kiedy pod koniec XIX wieku w większości flot zapomniano o taranowaniu, jako sposobie walki, obudzili się Amerykanie. W 1889 roku US Navy, która od zakończenia Wojny Secesyjnej pozostawała dosłownie w letargu i nie rozwijała swoich okrętów równie szybko jak inne floty, zamówiła w stoczni Bath Iron Works w Maine swój taranowiec.
Okręt inspirowany był innymi, wcześniejszymi konstrukcjami okrętów tego typu budowanymi we Francji i Wielkiej Brytanii oraz budowanymi podczas Wojny Secesyjnej Konfederackimi okrętami pancernymi, które często posiadały taran do atakowania drewnianych okrętów wojennych zakotwiczonych w portach. Długi na 76 metrów statek miał gruby pancerz sięgający nawet 150 mm na kadłubie i 460 mm na mostku, wyposażono w dwa potężne silniki parowe. Miały one zapewnić jednostce prędkość około 17 węzłów.
Okręt miał wyporność około 2400 ton. Jego załogę stanowiło 97 marynarzy. Katahdin oprócz tarana otrzymał uzbrojenie składające się z czterech 6-funtowych armat, zamontowanych w kazamatach po bokach kadłuba. Na uwagę zasługuje również bardzo nietypowy kształt kadłuba okrętu. Aby uzyskać jak najlepszą prędkość oraz zmniejszyć widoczną powierzchnie okrętu, Katahdin otrzymał opływowy kadłub schodzący do wody pod kątem. Tym samym okręt wyglądał trochę tak, jakby składał się z dwóch podwodnych części kadłuba połączonych ze sobą. Jego nadbudówka miała szczątkowy charakter.

Prace ruszyły w lipcu 1891 roku. Mimo wydawać by się mogło prostej konstrukcji okrętu, wodowanie nastąpiło dopiero 4 lutego 1893 roku. Rozpoczęły się wówczas próby okrętu, które wykazały szereg olbrzymich wad konstrukcyjnych.
Mimo zastosowania potężnych silników (większych niż planowano), okręt nie osiągał zakładanej prędkości 17 węzłów, a jedynie 16. Źle zaprojektowany system wentylacji sprawiał, że pod pokładem było nieznośnie gorąco, przez co warunki pracy były bardzo niekorzystne dla załogi. Również uzbrojenie było źle umieszczone, ponieważ niskie burty sprawiały, że lufy dział były wiecznie zalewane przez wodę, zwłaszcza, kiedy taranowiec płynął z maksymalną prędkością.
Mimo to USS Katahdin miał kilka ciekawych cech. Wyposażono go w podwójne dno, dzięki czemu jego kadłub był znacznie bardziej wytrzymały. Nie było to najpopularniejsze rozwiązanie w tych czasach i dopiero wiele lat później stało się ono standardem. Co ciekawe, zwodowany znacznie wcześniej Great Eastern też miał podwójny kadłub.
Niektóre źródła wspominają o jeszcze jednym ciekawym rozwiązaniu zastosowanym na okręcie. Miały to być specjalne zbiorniki balastowe, które po napełnieniu miały jeszcze bardziej zanurzać okręt, dzięki czemu byłby on trudniejszy do trafienia. W przypadku jednostki o i tak niskich burtach wydaje się, że takie rozwiązanie nie byłoby potrzebne, ale amerykanie uznali inaczej.
Ostatecznie okręt przyjęto do służby 20 lutego 1896 roku. Do tego czasu nie poprawiono jednak jego konstrukcji. Zadaniem USS Katahdin od samego początku miało być ochranianie portów. Mały okręt miał taranować każdą jednostkę która próbowałaby wedrzeć się w rejon portu i zaatakować stojące na kotwicy i przy nabrzeżach statki. Problemem była jednak niska zwrotność okrętu, który miał trudności z manewrowaniem w portach.

Kilka miesięcy po wejściu do służby okręt przeniesiono do rezerwy. Miało to miejsce 17 kwietnia 1897 roku. Dowództwo US Navy zaczęło sobie wówczas zdawać sprawę z nieprzydatności taranowca, który był za wolny i za słabo uzbrojony do pełnienia jakiejkolwiek zakładanej wcześniej roli.
Wraz z wybuchem wojny Amerykańsko-Hiszpańskiej w 1898 roku Katahdin ponownie wcielono do służby 10 marca 1898 roku. Na krótko, ponieważ amerykańskie okręty tak szybko rozgromiły hiszpańską flotę, że nie było żadnego zagrożenia dla portów w USA.
Całkowicie przestarzały okręt ponownie wycofano z eksploatacji 8 października 1898 roku. USS Katahdin trafił wówczas do Filadelfii, gdzie zacumowany przy jednym z nabrzeży pozostał zapomniany, aż do 1909 roku. Dokładnie 9 lipca skreślono go z rejestru floty, a pozbawiony wyposażenia okręt przekształcono w cel artyleryjski.
We wrześniu 1909 roku okręt zatopiono podczas treningów strzeleckich w Rappahannock Spit niedaleko wybrzeża Wirginii.
Bezsensowna idea
Pomysł budowania taranowców był od samego początku bezsensowny. Zainspirowani przypadkowym sukcesem kilku okrętów w bitwie pod Lissą w 1866 roku konstruktorzy zapomnieli o tym, że ówczesne okręty były coraz szybsze i zwrotniejsze, więc ich staranowanie wymagało nie lada szczęścia. Dodatkowo okręty wojenne już od lat 70-tych zaczęto uzbrajać w coraz większą ilość szybkostrzelnych armat małego kalibru, które miały służyć do ochrony przed blisko podpływającymi okrętami wroga. Taranowiec zostałby więc dosłownie zalany pociskami, gdyby spróbował się zbliżyć do wrogiego okrętu wojennego.

Taranowce szybko zaczęły znikać z flot, a w wielu nawet się nie pojawiły. Amerykański pomysł był nie tylko spóźniony o dobrych kilkadziesiąt lat, był również całkowicie nieprzemyślany. Okręt był zlepkiem różnych rozwiązań a dowództwo nie miało pomysłu na jego wykorzystanie. Dodatkowo zbudowany tylko w jednym egzemplarzu był droższy w eksploatacji.
Mimo rezygnacji z taranowania jako sposobu walki, podczas I i II wojny światowej małe okręty wojenne, zwłaszcza niszczyciele i korwety taranowały wynurzone okręty podwodne, aby je zatopić. Nie były im jednak potrzebne do tego specjalne tarany, a jedynie wysoka prędkość i solidny kadłub.