Trzęsienie ziemi w Chile, które miało miejsce 22 maja 1960 roku nie było najbardziej niszczycielskim. Nie przyniosło również większej liczby ofiar niż podobne katastrofy. Zapisało się jednak w historii jako najsilniejsze trzęsienie ziemi kiedykolwiek zanotowane.
Trzęsienia ziemi i wybuchy wulkanów są jednymi z największych pokazów siły natury, chociaż wielu ekspertów uważa, że nie dane nam było jeszcze zobaczyć całej potęgi drzemiącej wewnątrz naszej planety. Jednym z najbardziej aktywnych sejsmicznie rejonów świata jest zachodnie wybrzeże Ameryki Północnej i Południowe. Regularnie rejony te nawiedzają trzęsienia ziemi o różnej sile, czego dobrym przykładem są wydarzenia z 18 kwietnia 1906 roku.
Około godziny 15:11, 22 maja 1960 roku południowe Chile stało się ofiarą najsilniejszego trzęsienia ziemi, jakie kiedykolwiek zanotowano. Trwające 11 minut wstrząsy miały magnitudę 9,5 stopnia. Dzień wcześniej poprzedziło je nieco słabsze trzęsienie ziemi o magnitudzie dochodzącej do 8,1 stopnia. Przez kolejnych kilka dni region nawiedzały wstrząsy wtórne, które trwały do 6 czerwca.
Epicentrum wstrząsów znajdowało się w pobliżu miejscowości Lumaco, około 570 km na południe od Santiago, ale wstrząsy odczuwalne były na obszarze o powierzchni 400 000 km². Pierwsze wstrząsy z 21 maja sprawiły, że wielu mieszkańców uciekło z swoich domów, próbując schronić się m.in. na łodziach. Kulminacyjne wstrząsy doprowadziły do zniszczenia głównie niższej, gorszej jakości zabudowy, zwłaszcza ceglanych i betonowych domów. Co ciekawe, wiele drewnianych konstrukcji wytrzymało, podobnie jak solidnie zaprojektowane obiekty. Największe zniszczenia zanotowano w miejscowości Valdivia.
W wyniku wstrząsów doszło do licznych osuwisk, które m.in zablokowały koryto rzeki wypływającej z jeziora Riñihue. Doprowadziło to do podtopień i gdyby nie szybka reakcja mieszkańców, którzy obniżyli wały przeciwpowodziowe, dzięki czemu woda znalazła ujście, straty mogłyby być większe. Wstrząsy doprowadziły także do powstania potężnej fali tsunami, która u wybrzeży Chile osiągnęła wysokość dochodzącą do 24 m. Fale o wysokości 10 m dotarły również m.in. do wybrzeży Hawajów, Japonii, Nowej Zelandii oraz Filipin. Bardzo poważnie ucierpiała miejscowość Hilo na Hawajach, gdzie zginęło 61 osób w wyniku uderzenia fali tsunami. Wśród ofiar znalazło się również wiele osób, które po pierwszych wstrząsach schroniły się na łodziach zacumowanych przy brzegu.
Przewiduje się, że w wyniku wstrząsów, zawaleń budynków, osuwisk, fali tsunami oraz podtopień śmierć poniosło od 1000 do 7000 osób (dane nie są dokładne, ponieważ wiele zabudowań w tym rejonie znajdowało się poza ośrodkami miejskimi. Straty materialne szacuje się natomiast na 400 do 800 mln dolarów (współcześnie około 3,4 mld do 6,8 mld dolarów).
Co istotne, nie był to koniec kataklizmów, które nawiedziły tę część Ameryki Południowej. zaledwie 38 godzin po najsilniejszych wstrząsach, 24 maja doszło do erupcji wulkanu Cordón Caulle. Naukowcy przewidują, że doszło do niej wskutek trzęsienia ziemi. Mimo zniszczeń, wulkan nie doprowadził do niczyjej śmierci.
Trzęsienie ziemi z 22 maja 1960 roku pozostaje najsilniejszym jakie zanotowano (drugie na liście trzęsienie ziemi, które miało miejsce 27 marca 1964 roku miało magnitudę 9,2 stopnia). Warto jednak dodać, że podobne wstrząsy zanotowano w Ameryce Południowej znacznie wcześniej, ale nie jest znana ich siła. Wielu naukowców uważa, że kwestią czasu jest wystąpienie w południowym Chile podobnych, albo nawet potężniejszych wstrząsów.
Discover more from SmartAge.pl
Subscribe to get the latest posts sent to your email.