W mieście Arrecife na Lanzarote na Wyspach Kanaryjskich w jednej z zatoczek obok portu z wody wystaje zardzewiała rufa starego frachtowca. Wrak od lat jest lokalną atrakcja turystyczną ponieważ dobrze widać go z drogi, a jego położenie jest bardzo malownicze. Chociaż przez lata pozostawiono go w spokoju, obecnie wiele wskazuje na to, że zostanie zezłomowany.
Historia „wraku z Lanzarote” jak często mówi się o tym statku zaczęła się w latach 50. Jednostkę zbudowano w stoczni Caledon Shipbuilding & Engineering Company w Dundee w Irlandii i zwodowano 24 września 1953 roku. Statek nosił wówczas nazwę Temple Hall i należał do Temple SS Co Ltd. Był to jeden z dwóch frachtowców zbudowanych dla tego armatora. Statek miał 139,6 m długości i nośność 10 405 DWT. Napęd stanowił silnik diesla zapewniający prędkość 12,5 węzła. Załoga liczyła 29 osób, a sama jednostka miała stosunkowo nowoczesne wyposażenie, w tym radar.
W 1969 roku Temple Hall został sprzedany greckiemu armatorowi Demetrios P Margaronis, który zmienił jego nazwę na Pantelis, jednak rok później statek sprzedano armatorowi CN Para Viajes S América SA. W 1977 roku ponownie zmienił się właściciel jednostki, którym została firma Telamon Maritime Company SA. Również i tym razem zmianie uległa nazwa jednostki na Telamon.
Kariera frachtowca przebiegała spokojnie i bez żadnych emocjonujących wydarzeń do jesieni 1981 roku. 31 października Telamon płynął z ładunkiem drewna z San-Pédro i Abidjan na Wybrzeżu Kości Słoniowej do Portu Saloniki w Grecji. Niestety jednostka natrafiła na silny sztorm a w jednej z ładowni doszło do przecieku. Początkowo załoga liczyła, że opanuje sytuację przy użyciu pomp, jednak okazało się, że nie jest to możliwe. W tej sytuacji dowodzący jednostką kapitan Manuele Avtigromm skontaktował się z kapitanatem portu w Arrecife z prośbą o pomoc.
Telamon wpłynął w pobliże zatoki portowej i został przeciągnięty linami do jednej z bocznych zatoczek aby nie zablokować portu, gdyby nabrał zbyt dużo wody. Osadzono go na płyciźnie, aby nie zatonął i zaczęto zastanawiać się nad jego dalszym losem. W pierwszej kolejności usunięto z niego paliwo i olej, a następnie ładunek drewna. Po oględzinach uznano, że jednostka nadaje się do uratowania, jednak koszty operacji przerosły możliwości finansowe armatora. W tej sytuacji statek został porzucony, a po pewnym czasie, targany falami przełamał się. Dziób zatonął w pobliżu miejsca, w którym na mieliźnie znajdowała się rufa, która nie zatonęła.
Mijały lata, a charakterystyczny wrak zaczął zyskiwać miano lokalnej atrakcji turystycznej przyciągającej turystów. Znajdujący się blisko brzegu wrak był bardzo dobrze widoczny z drogi przebiegającej przez port. Wrak powoli niszczał, ale nikomu nie wadził, ponieważ nie znajdował się w głównym porcie. W 2010 roku grupa płetwonurków zbadała zatopiono część dziobową i nagrała krótki film z nurkowania.
W 2014 roku po raz pierwszy lokalne władze podjęły temat usunięcia wraku. Prac nie rozpoczęto, ale w 2019 roku hiszpańskie ministerstwo obrony wróciło do tematu rozbiórki wraku. Wszystko prawie dogadano, jednak również i tym razem prac nie rozpoczęto. Dopiero w październiku 2021 roku temat wrócił i tym razem wybrano firmę, która we wrześniu 2022 roku rozpoczęła proces demontażu elementów wraku. W czerwcu 2023 roku trwające powoli prace przerwano z powodu problemów prawnych. Od tej pory nie ma informacji o wznowieniu rozbiórki.
Wrak Telamon dalej czeka na dalszy los. Co istotne, chociaż sama jednostka nie ma zbyt ciekawej historii i daleko jej do wraku American Star, który przez lata leżał na skałach u wybrzeży Fuerteventury, na stałe wpisała się w mapę ciekawych punktów na Wyspach Kanaryjskich, będąc lokalną atrakcją turystyczną. Jej usunięcie otworzy oczywiście możliwości do rozwoju portu, jednak będzie również końcem pewnej epoki.
Źródło zdjęć: Depositphotos.com
Discover more from SmartAge.pl
Subscribe to get the latest posts sent to your email.