Zbudowana w 1960 roku Syrena Sport to chyba jedna z największych legend polskiej motoryzacji. Piękny samochód, który nigdy nie miał wejść do produkcji seryjnej, w historii zapisał się głównie z powodu losu jaki go spotkał. Ukryty przed światem, jedyny zbudowany prototyp zniszczono w 1975 roku.
W połowie lat 50. zespół konstruktorów z Fabryki Samochodów Osobowych (FSO) podjął prace nad specjalnym samochodem sportowym, zbudowanym w celu przetestowania rozwiązań, które mogły być wykorzystane w seryjnych Syrenach. Auto miało charakter studium możliwości stylistycznych i technicznych fabryki, przez co nigdy nie zakładano jego produkcji seryjnej.
Samochód otrzymał nazwę Syrena Sport i został zaprojektowany przez zespół konstruktorów pod kierownictwem Cezarego Nawrota. Członkami zespołu byli – Stanisław Łukaszewicz, Władysław Skoczyński, Władysław Kolasa, Antoni Drozdek, Mirosław Górski, Jerzy Dembiński, Leszek Dubiel, Antoni Dworakowski, Jerzy Roman oraz Zbigniew Grochowski. Prace nad samochodem rozpoczęto w 1957 roku, a gotowy pojazd zaprezentowano oficjalnie 1 maja 1960 roku, w dniu Święta Pracy. Nietypowa i wyróżniająca się na tle ówczesnych samochodów Bloku Wschodniego stylistyka Syreny Sport sprawiła, że auto natychmiast stało się sensacją.
Syrena sport miała 3,8 m długości, 1,45 m szerokości i 1,3 m wysokości. Masa wynosiła 710 kg, a pod maską umieszczono 35-konny, czterosuwowy, dwucylindrowy silnik typu bokser zaprojektowany przez Władysława Skoczyńskiego i Andrzeja Zatonia. Silnik docelowo miał osiągać moc 50 KM, ale z dostępnych informacji wynika, że nie udało się uzyskać takiej mocy.
Tym co najmocniej wyróżniało Syrenę Sport, było nadwozie coupe, przypominające Triumpa Spitfire, pokryte czerwonym lakierem i czarnym dachem. Podwozie oparto na samonośnej płycie podłogowej z niezależnym tylnym zawieszeniem. Sporą nowością było zamocowanie drążka zmiany biegów w podłodze.
Po prezentacji, Syrena Sport została wysłana na testy drogowe oraz na torze w zakładach FSO. Początkowo wykazały one sporo wad pojazdu, w tym problem z osiąganiem prędkości powyżej 60-65 km/h. Po usunięciu wad i usterek (m.in blokujący się pedał gazu, który nie pozwalał na otwarcie przepustnicy), kontynuowano testy drogowe. W trakcie prób samochód pokonał około 29 tys. km. Przez cały czas projektem interesowały się media, co napędzało popularność auta. Chociaż Syrena Sport nie miała być produkowana seryjnie, Warszawska Fabryka Tworzyw Sztucznych i WZS PT w Wadowicach chciały podjąć się produkcji nadwozi dla seryjnych Sportów. Grono osób oczekujących wprowadzenia auta do produkcji seryjnej było bardzo duże.
Według legendy, projektem zainteresował się premier Józef Cyrankiewicz, który nakazał ukrycie samochodu – w tym czasie władze PRL nie były zainteresowane produkcją tego typu samochodów, ponieważ było to sprzeczne z przyjętą linią partii. Syrena Sport trafiła do magazynu, w którym przetrwała do 1975 roku, kiedy to podjęto decyzję o komisyjnym zniszczeniu samochodu, który… zawadzał w magazynie. Ile jest prawdy w tej historii? Nie wiadomo, na pewno jednak coś sprawiło, że projekt szybko ukryto i całkowicie wymazano z pamięci.
Z przetestowanych w Syrenie sport rozwiązań, do seryjnych samochodów nie wprowadzono żadnego z nich, Prace nad silnikiem przerwano po opracowaniu trzycylindrowego silnika, a niezależne tylne zawieszenie wprowadzono jedynie w prototypie Syreny 104. Tak zakończyła się historia Syreny Sport, samochodu, który mógł stać się najpiękniejszym autem PRL-u. Mimo zaangażowania wielu osób i podmiotów zewnętrznych, samochód nigdy nie wszedłby do produkcji seryjnej, ale marzenia nie kosztują.
Obecnie w Polsce istnieje kilka kopii Syreny Sport, zbudowanych na przestrzeni wielu lat. Samochody mają różne podzespoły i różnią się wyglądem. Żaden nie jest wierną kopią oryginalnego modelu.
Discover more from SmartAge.pl
Subscribe to get the latest posts sent to your email.