Fregata Marasesti przez lata była najważniejszym okrętem wojennym rumuńskiej floty. Początkowo miała być krążownikiem lotniczym, później lekkim krążownikiem aż wreszcie zwodowano ją jako niszczyciel, by ostatecznie przekształcić okręt w fregatę. Nie licząc uzbrojenia i elektroniki, jest to całkowicie rumuński projekt.
Geneza
W latach 70. Rumunia nie miała zbyt dobrych relacji z Związkiem Radzieckim i resztą państw Bloku Wschodniego. Rządzący krajem dyktatorską ręką Nicolea Ceausescu lawirował między wschodem a zachodem starając się stworzyć wymarzone mocarstwo. Efekty tych działań były raczej skromne, ale plany mimo wszystko były ambitne.
Wśród wielu rozpoczętych w tym okresie projektów, bardzo ambitnie wyglądały plany rozbudowy Rumuńskiej Marynarki Wojennej. W przeciwieństwie np. do Polski, Rumuni postanowili samodzielnie rozbudować flotę o nowe, duże jednostki bojowe. Ceausescu koniecznie chciał aby pod rumuńską banderą znalazł się potężny okręt wojenny będący hybrydą krążownika i śmigłowcowca (prawdopodobnie okręt miał być podobny do radzieckich jednostek typu Moskwa).
Szalony pomysł był jednak całkowicie poza możliwościami rumuńskiego przemysłu, a zwłaszcza zmodernizowanej stoczni Santierul Militar 2. Mai w Mangalii, gdzie miał powstać nowy okręt. Pomysł ewoluował więc i ostatecznie podjęto decyzję o budowie niszczyciela.
Niszczyciel, który stał się fregatą
Stępkę pod nową jednostkę położono 7 sierpnia 1979 roku. Projekt okrętu był całkowicie dziełem rumuńskich inżynierów. Jedynie uzbrojenie i większość systemów elektronicznych miała pochodzić z Związku Radzieckiego. Budowa niszczyciela szła opornie, ponieważ stoczniowcom brakowało doświadczenia, a dostawy podzespołów opóźniały się, ponieważ Rosjanom nie zależało na kontrakcie z Rumunią.
Wodowanie ukończonego kadłuba miało miejsce 4 czerwca 1981 roku, natomiast prace wykończeniowe trwały aż do 1985 roku. Okręt miał 144 m długości, wyporność standardową 4754 ton i pełną 5790 ton. Napęd stanowiły 4 silniki diesla o mocy 8000 KM każdy, napędzające 4 śruby i zapewniające prędkość maksymalną 27 węzłów. Co istotne każdy z silników pracował niezależnie. Na rufie znalazło się lądowisko i hangar dla dwóch helikopterów.
Uzbrojenie okrętu prezentowało się niezbyt okazale. Podstawą były 4 podwójne kontenerowe wyrzutnie pocisków przeciwokrętowych P-21 i P-22 i dwie wieże z podwójnymi działami AK-726 kalibru 76,2 mm. Dodatkowo okręt wyposażono w 4 działka AK-230 kalibru 30 mm, 6 wyrzutni torped kalibru 533 mm i dwie szesnastolufowe wyrzutnie bomb głębinowych RBU-2500.
Wyposażenie elektroniczny było jeszcze uboższe. Początkowo niszczyciel nie posiadał nawet żadnej stacji radiolokacyjnej dedykowanej rakietom P-21 i P-22, przez co cele wskazywane były przez radar dozoru ogólnego MR-302 Rubka. Był on w stanie wykryć obiekty latające z odległości 98 km, a obiekty nawodne z 30 km. Do wykrywania okrętów podwodnych służyła stacja hydrolokacyjna MG-322 Argun, mogącą wykryć okręt z odległości 2-10 km w zależności od jego prędkości.
Niszczyciel otrzymał nazwę Muntenia i rozpoczął próby morskie pod koniec 1985 roku. Już na ich początku wyszły na jaw pierwsze błędy konstrukcyjne, z których największym była zbyt wysoka nadbudówka. Okręt miał przez to tendencje do przechyłów nawet na lekko wzburzonym morzu, co znacznie utrudniało korzystanie z uzbrojenia. Taki stan rzeczy praktycznie uniemożliwiał operacyjne wykorzystanie okrętu, w związku z czym w 1988 roku niszczyciel wrócił do stoczni na modernizację.
W ramach prac całkowicie przeprojektowano nadbudówkę, obniżono maszty i komin a także przesunięto uzbrojenie. W trakcie prac wymieniono działka AK-230 na nowsze AK-630M oraz zamontowano stację radiolokacyjną Garpun-E, dedykowaną rakietom P-21/22. Wymieniono również wyrzutnie RBU-2500, zastępując je nowszymi RBU-6000. Okręt otrzymał ponadto uzbrojenie przeciwlotnicze w postaci dwóch poczwórnych wyrzutni rakiet przeciwlotniczych Strieła-2M.
Niestety prace przeciągały się a w międzyczasie został obalony Ceausescu. Nowe władze zmieniły nazwę okrętu na Timisoara, a później na Marasesti. Przez krótki czas rozważano nawet sprzedaż okrętu, ale ostatecznie plany te nie zostały zrealizowane i dokończono modernizację. Niszczyciel wrócił do służby w 1993 roku, ale jego eksploatacja była dosyć ograniczona głównie z powodu wysokich kosztów paliwa. W 2001 roku władze Rumunii uznały, że dla polepszenia współpracy z jednostkami NATO, okręt powinien zostać przeklasyfikowany na fregatę. Oficjalnie 1 kwietnia 2001 roku jednostka otrzymała nowy numer F-111 i stała się fregatą, chociaż nie wiązało się to z żadnymi dodatkowymi zmianami w wyposażeniu okrętu.
W 2004 roku Marasesti będąca dotychczas flagową jednostką floty, ustąpiła miejsca zakupionym w Wielkiej Brytanii fregatom Type 22. Mimo pozyskania nowych jednostek, ex-niszczyciel pozostał w służbie. W 2007 roku jednostka przeszła niewielką modernizację. Okręt pozostaje w eksploatacji, ale jego stan sprawia, że rejsy ograniczają się głównie do manewrów pod patronatem NATO.
Symbol minionej epoki
Fregata Marasesti przez wiele lat była najważniejszym okrętem wojennym Rumuńskiej Floty. Wartość bojowa jednostki od samego początku była jednak znikoma. Dosyć przestarzałe uzbrojenie (obecnie całkowicie przestarzałe), kiepska konstrukcja, paliwożerny napęd, mały zasięg i brak dobrych systemów elektronicznych a także praktycznie zerowe możliwości zwalczania samolotów sprawiają, że okręt tylko ładnie się prezentuje, ale w starciu z jednostkami np. rosyjskiej floty czarnomorskiej nie miałby zbyt wiele do powiedzenia.
Mimo to fregata ta powstała całkowicie według rumuńskich projektów, co już samo w sobie jest dużym sukcesem, zwłaszcza, że Rumunia nie produkowała zbyt wielu okrętów wojennych. Marasesti pozostanie w eksploatacji zapewne jeszcze dobrych kilka lat, ale tylko dlatego, że nie ma perspektywy wprowadzenia do służby nowej jednostki tego typu.
Fot. NATO
Discover more from SmartAge.pl
Subscribe to get the latest posts sent to your email.