Jednym z najważniejszych wyzwań przed jakim stali konstruktorzy samolotów w pierwszych latach ich istnienia, była długotrwałość lotu. Początkowo samoloty mogły przebywać w powietrzu zaledwie kilka godzin, przez co przy niezbyt porywających prędkościach jakie osiągały oznaczało, że nie mogły latać zbyt daleko. Idea tankowania w powietrzu zrodziła się krótko po I wojnie światowej i chociaż początkowo nie zyskała popularności, dzisiaj sprawa wygląda zupełnie inaczej.
Geneza
Krótko po zakończeniu I wojny światowej wielu konstruktorów i pionierów lotnictwa zaczęło zastanawiać się jak zwiększyć zasięg ówczesnych samolotów bez konieczności lądowania. Tworzono wiele koncepcji, ale wszystkie sprowadzały się do możliwości tankowania samolotu w powietrzu podczas lotu.

W 1921 roku Amerykanin, Wesley May postanowił przeprowadzić takie tankowanie. Sposób w jaki to zrobił, był… bardzo oryginalny. Wykorzystał samolot Lincoln Standard jako „tankowiec”, oraz Curtiss JN-4 jako maszynę do zatankowania. Aby uzupełnić paliwo w drugiej maszynie May przeszedł po skrzydle z Lincolna na JN-4 i wlał paliwo do baku z kanistra, który miał przy sobie na plecach.
Próba miała miejsce 12 listopada 1921 roku i zakończyła się sukcesem. Uznaje się ją za pierwsze w historii tankowanie w powietrzu. Z drugiej strony, ze względu na zastosowaną metodę, jej wpływ na dalszy rozwój tego pomysłu był znikomy.
Pierwsze prawdziwe tankowanie w powietrzu
Zastosowana przez Maya technika tankowania w powietrzu nie była zbyt praktyczna. Dopiero w 1923 roku zrodziła się koncepcja, która była znacznie bardziej praktyczna i bezpieczniejsza od zastosowanej przez Maya. Polegała ona na spuszczeniu z jednego samolotu gumowego węża, który po złapaniu przez załogę drugiej maszyny miał być podłączony do zbiornika paliwa.

Do próby wykorzystano dwa samoloty Airco DH.4B, odpowiednio przerobione. Załogę tankowca stanowili Virgil Hine i Frank W. Seifert. W drugim samolocie znaleźli się natomiast Lowell H. Smith i John P. Richter.
Przeprowadzono ją 27 czerwca 1923 roku. Po spuszczeniu węża i podłączeniu go do zbiornika w drugiej maszynie, paliwo były przelewane grawitacyjnie. Cała operacja zakończyła się olbrzymim sukcesem. Ten sam zespół na tych samych maszynach powtórzył operację 25 października 1923 roku, lecąc z miejscowości Sumas w stanie Waszyngton do San Diego. Podczas trwającego 37 godzin i 15 minut lotu, przeprowadzono 14 tankowań bez międzylądowania (jedynie samolot-tankowiec wracał na lotnisko w celu uzupełnienia paliwa). Łącznie zatankowano aż 2600 litrów benzyny lotniczej i 140 litrów oleju silnikowego.

Dalsze próby
Chociaż pierwsze tankowanie w powietrzu, przeprowadzone przez amerykanów było wielkim sukcesem, pomysł nie zyskał większego zainteresowania. W kolejnych latach zarówno w USA jak i w Europie kilkukrotnie podjęto próby podobnych operacji, ale były to pojedyncze przypadki.
Wartym wspomnienia jest lot Louisa Crooya i Victora Groenena przeprowadzony między 1-4 czerwca 1928 roku w Belgii. Wykorzystując samoloty Airco DH-9 ustanowili oni rekord przebywania w powietrzu wynoszący 60 godzin i 7 minut.
Kolejną i jedną z ważniejszych prób tankowania rozpoczęto 1 stycznia 1929 roku. Składająca się z 3 maszyn grupa, dowodzona przez Carla A. Spaatza postawiła sobie za cel pobicie belgijskiego rekordu długotrwałości lotu. Wykorzystano dwa samoloty Douglas C-1 jako powietrzne tankowce, oraz jednego Atlantic C-2A o nazwie własnej Question Mark jako odbiorcę paliwa.
Wszystkie maszyny odpowiednio przebudowano. C-1 otrzymały specjalne włazy w podłodze, przez które spuszczano wąż, natomiast C-2A otrzymał właz w górnej części kadłuba, przez który wprowadzano go do wnętrza samolotu i podłączano do zbiornika na paliwo, z którego później przepompowywano je do właściwych zbiorników w skrzydłach.

Lot trwał 150 godzin i 14 minut. Wykonano 42 tankowania w dzień i w nocy. Chociaż pobito rekord, Question Mark musiał lądować z powodu awarii jednego z silników.
Wyjątkowy lot wykonano między 11 czerwca a 4 lipca 1930 roku nad Chicago. Wykorzystując dwa samoloty Stinson SM-1 jako tankowiec i odbiorcę paliwa, bracia John, Kenneth, Albert i Walter Hunter ustanowili kolejny rekord, przebywając w powietrzu 553 godziny i 40 minut!
