K-3 Leninskij Komsomoł
Wartym wspomnienia jest również pierwszy radziecki atomowy okręt podwodny. Sowieci podobnie jak amerykanie również zauważyli wielkie zalety reaktorów jądrowych. Nie mieli jednak takiego doświadczenia jak koledzy zza oceanu, w związku z czym prace nad ich pierwszą jednostką o napędzie nuklearnym rozpoczęły się nieco później.
Pierwsze prace nad projektem okrętu podwodnego o napędzie nuklearnym prowadzono w ZSRR już pod koniec lat 40.. Nie przyniosły one jednak konkretnych rezultatów. Dopiero w pierwszej połowie lat 50. zaczęto przygotowywać projekt właściwego okrętu. Początkowo zakładano wykorzystanie kadłuba konwencjonalnego okrętu podwodnego projektu 611 (w kodzie NATO Zulu). Okręty tego typu były konwencjonalnymi jednostkami, jednakże ich większe od normalnych rozmiary pozwalały na umieszczenie na ich pokładzie po niewielkich modyfikacjach pocisków balistycznych.
W toku prac okazało się jednak, że kadłub tych okrętów był za mały by zmieścić w nim reaktor wraz z całym dodatkowym wyposażeniem. Rozpoczęto więc projektowanie okrętu od podstaw. Początkowo w pracach nie uczestniczyli przedstawiciele marynarki wojennej, przez co okręt zaczął nabierać bardzo oryginalnych cech. Jedną z nich była chęć uzbrojenia okrętu w „atomową torpedę” o długości 25 metrów (sic!). Gdy wreszcie przedstawiono projekt marynarzom, ci całkowicie go zmienili. Zdecydowano się wówczas na bardziej konwencjonalne uzbrojenie w postaci 8 wyrzutni torpedowych.
Prace nad okrętem ruszyły w 1954 roku, stępkę pod pierwszą jednostkę położono 24 września 1955 roku. Stocznią odpowiedzialną za budowę okręty były zakłady w Siewierodwińsku. Okręt otrzymał nazwę K-3, a jego typ określono jako projekt 627 Kit (w kodzie NATO November). Budowę jednostki zakończono 9 sierpnia 1957 roku. Po trwających prawie rok próbach stoczniowych, okręt wszedł do służby 4 czerwca 1958 roku.
Okręt miał 107 metrów długości, wyporność nawodną 3065 ton i podwodną 4750 ton. W porównaniu do Nautiliusa, okręt miał jeszcze bardziej opływowy kształt.
Napędzały go dwa reaktory jądrowe, które generowały moc 35 000 KM. Pozwalało to na osiągnięcie zawrotnej prędkości 30 węzłów. Okręt posiadał również dwa małe silniki diesla, jako napęd rezerwowy. Mogły one rozpędzić okręt do 8 węzłów.
Załogę stanowiło podobnie jak na Nautilusie ponad 100 marynarzy. Również Rosjanie przeznaczyli więcej miejsca na pomieszczenia dla załogi, dzięki czemu komfort pracy na okręcie był lepszy niż na tradycyjnych okrętach. Okręt w toku służby również zapisał się w historii przepłynięciem pod biegunem. Miało to miejsce 4 lata po Nautilusie, w czerwcu 1962 roku.
Podczas eksploatacji K-3 wyszło na jaw wiele jego wad. Okręt był przede wszystkim za głośny. Tym razem jednak chodziło o za słabe wyciszenie a nie konstrukcję kadłuba jak w przypadku amerykańskiego okrętu. Mimo wprowadzenia kilka poprawek w konstrukcji i projekcie jednostki, nie udało się wyeliminować wszystkich wad. W związku z tym kolejne okręty serii należące do zmodyfikowanego typu 627A służyły do wypełnienia drugorzędnych zadań.
W 1967 roku doszło na pokładzie K-3 do dużego wypadku. W wyniku pożaru oraz zatrucia dwutlenkiem węgla zginęło 39 marynarzy.
K-3 jak i jego siostrzane okręty pozostawały w służbie dosyć długo. Zaczęto je wycofywać z eksploatacji na przełomie lat 80. i 90.. K-3 wycofano z eksploatacji 14 marca 1989 roku. Planowano przerobienie okrętu na muzeum, ale z powodu problemów finansowych plany te są cały czas odkładane, a sam okręt niszczeje. Pozostałe okręty serii poszły na żyletki, a część z nich do dzisiaj czeka na utylizację. Ich stan jest bardzo zły.