Walki na Pacyfiku należały do jednych z najkrwawszych w trakcie II wojny światowej. Wycofujący się z kolejnych wysp Japończycy bronili się zażarcie, nie patrząc na straty. W sierpniu 1943 roku alianckie wojska miały przeprowadzić kolejny kosztowny desant na jeszcze jedną małą wyspę, która okazała się… pusta. Mimo to Amerykanie i Kanadyjczycy stracili ponad 300 zabitych i rannych żołnierzy.
15 sierpnia 1943 roku wojska amerykańskie i kanadyjskie rozpoczęły operację Cottage, czyli desant na wyspę Kiska, będącą częścią Wysp Aleuckich na północnym Pacyfiku. Wyspa ta została zajęta przez oddziały japońskie 7 czerwca 1942 roku. Mający zaledwie 277 km² skrawek ziemi nie był zbyt ważnym strategicznie punktem, ale liczący kilka tysięcy żołnierzy japoński garnizon był ostatnim na Aleutach.

Mając w pamięci kilka wcześniejszych desantów, które zakończyły się krwawymi walkami, Alianci przygotowali się na podobną sytuację również na wyspie Kiska. Według dostępnych danych obrona wyspy liczyła około 5000 żołnierzy. W związku z tym do desantu przygotowano siły liczące aż 34 tys. żołnierzy amerykańskich i kanadyjskich.
Desant rozpoczął się 15 sierpnia 1943 roku po wcześniejszej serii bombardowań lotniczych i artyleryjskich. Już w czasie lotów rozpoznawczych zauważono jednak, że aktywna do tej pory obrona przeciwlotnicza nie ostrzeliwuje samolotów. Po wylądowaniu nie napotkano żadnego oporu, a desant stopniowo zagłębiał się w opuszczoną wyspę. Ostatecznie okazało się, że na wyspie nie ma ani jednego japońskiego żołnierza. Wszyscy zostali dwa tygodnie wcześniej ewakuowani.

W trakcie operacji doszło jednak do kilka incydentów, które zakończyły się tragicznie. Lądujące po przeciwnych stronach wyspy oddziały kanadyjskie i amerykańskie wpadły na siebie w gęstej mgle. Doszło do wymiany ognia w której zginęło 28 amerykańskich i 4 kanadyjskich żołnierzy. Dodatkowo 17 sierpnia niszczyciel USS Abner Read wszedł na pozostawioną przez Japończyków minę. Zginęło 71 marynarzy, a 49 zostało rannych. W trakcie patroli zginęło kolejnych kilkunastu żołnierzy, którzy wpadli w pułapki i na miny. Ostatecznie desant na niebronionej wyspie zakończył się stratą ponad 300 zabitych i rannych żołnierzy amerykańskich i kanadyjskich.

Większości strat można było uniknąć, ponieważ spowodowane były błędami w komunikacji i po prostu zdarzeniami losowymi. Amerykanie znaleźli na wyspie sporo pozostałości po Japończykach, w tym kilka zniszczonych miniaturowych okrętów podwodnych, które pozostawiono własnemu losowi. Współcześnie kilka z nich dalej zalega na polach.