Zbudowany w 1935 roku prom MV Kalakala był wyjątkową jednostką. Zbudowany w oparciu o wypalony kadłub promu Peralta z 1926 roku, był jedną z pierwszych komercyjnych jednostek pływających z opływową wykonaną ze spawanych płyt stalowych nadbudówką. Przez lata był dumą Seattle, jednak z czasem stał się przestarzały, a następnie przerobiony na fabrykę konserw. Mimo prób uratowania jednostki, w 2015 roku zezłomowano ją z powodu złego stanu technicznego.
Peralta
W kwietniu 1926 roku w stoczni Moore Dry Dock Company w Oakland w Kalifornii zwodowano prom Peralta dla armatora Key Systems. Jednostka p długości 84 m powstała z myślą o obsłudze trasy między Oakland i San Francisco. Jej napęd stanowiły turbiny parowe i generator elektryczny. Sam prom miał lustrzaną konstrukcję, dzięki czemu mógł cumować do nabrzeża dziobem lub rufą. Nowatorska jednostka od początku miał jednak pecha, głównie związanego z problemami z obsługą. Koszt budowy promu wyniósł około 900 000 dolarów (współcześnie około 15,5 mln dolarów)
17 lutego 1928 roku podczas cumowania w Oakland duża część pasażerów przeszła na dziób aby obserwować operację oraz szybciej opuścić pokład. Prawdopodobnie ze względu na błąd w trymowaniu zbiorników balastowych, dziób zanurzył się mocniej niż powinien i został uderzony przez falę. Wystraszeni pasażerowie w panice zaczęli uciekać i tratować się nawzajem. Ostatecznie 5 osób zginęło. Od tego wypadku załoga bardzo ostrożnie korzystała z zbiorników balastowych obawiając się kolejnych błędów.
Dalsza kariera promu Peralta dobiegła końca 6 maja 1933 roku. W nocy podpalacz podłożył ogień pod zabudowania na nabrzeżu przy którym cumował prom. Pozbawiony załogi i wygaszony na noc statek szybko zajął się ogniem, którego nie udało się opanować. Ogień przepalił liny cumownicze, a płonąca jednostka zaczęła dryfować w głąb zatoki. Do rana cała nadbudówka spłonęła, ale z powodu braku działań gaśniczych, ogień sam się wypalił na linii wody, przez co kadłub pozostał nietknięty.
Armator i ubezpieczyciel jednostki uznali, że nie nadaje się ona do dalszej eksploatacji, w związku z czym wrak wystawiono na sprzedaż. Zainteresował się nim Alexander Peabody, prezes Puget Sound Navigation Company (znanej również jako Black Ball Line). Uznał on, że będący w dobrym stanie kadłub idealnie nadaje się do zabudowania nową nadbudówką. Tym samym miała powstać jednostka flagowa armatora, wyróżniająca się efektownym wyglądem w stylu art deco.
MV Kalakala
Peabody złożył propozycję kupna wypalonego kadłuba i 12 października 1933 roku nabył go. Następnie przy użyciu holownika Creole przeholowano go do Lake Washington Shipyards w Houghton w stanie Washington. W pierwszej kolejności usunięto całe wyposażenie i elementy konstrukcji pierwotnej jednostki. Następnie po oczyszczeniu kadłuba, rozpoczęto budowę nowej nadbudówki, której wstępny projekt przygotował Louis Proctor, inżynier z Boeing Company. Jako napęd zainstalowano nowy, dziesięciocylindrowy silnik diesla Bush-Sulzer o mocy 3000 KM.
Całą nadbudówkę wykonano z płyt stalowych spawanych ze sobą przy użyciu techniki spawania łukowego. Ze względu na obawy przed zakłócaniem pracy kompasu, mostek wykonano z miedzi. Z zewnątrz prom uzyskał bardzo opływową formę, której cechą charakterystyczną były okrągłe okna z przodu nad drzwiami prowadzącymi na pokład samochodowy. Mostek otrzymał dodatkowo „skrzydła”, które miały przypominać samolot. Również wnętrze jednostki urządzono nowocześnie w stylu art deco. Do dyspozycji pasażerów oddano salony oddzielne dla kobiet i dla mężczyzn, bar oraz prysznice z myślą o robotnikach fabrycznych i stoczniowych wracających promem z pracy.
Jako nazwę dla promu wybrano słowo Kalakala, czyli ptak w języku Indian zamieszkujących północnozachodnią część Ameryki Północnej. Kampania promocyjna najpierw nazwy, a później jednostki ruszyła w listopadzie 1934 roku za sprawą Williama O. Thornileya. Punktem kulminacyjnym był 3 lipca 1935 roku, kiedy to prom oficjalnie został zaprezentowany publicznie. Już następnego dnia, 4 lipca jednostka weszła do służby na trasie między Seattle a okolicznymi portami. Dodatkowo organizowano na niej wieczorne rejsy z muzyką na żywo.
Wraz z wybuchem II wojny światowej prom został oddelegowany do obsługi trasy między Seattle a Bremerton, wożąc głównie pracowników stoczni. Niestety podróżujący na pokładzie MV Kalakala robotnicy po ciężkiej pracy często chcieli odreagować w barze, przez co dochodziło do licznych awantur i aktów wandalizmu. Ich skala była tak duża, że z czasem bar zamknięto. Mocno wyeksploatowany prom po wojnie przeszedł prowizoryczny remont, ale szybko okazało się, że to nie wystarczy. Jedną z nowości było zainstalowanie w lutym 1946 roku radaru nawigacyjnego – pierwszego w USA.
Wraz z wzrostem rozmiarów samochodów produkowanych w USA, pokład samochodowy stał się za mały dla wielu z nich, przez co liczba przewożonych aut spadła o 40%. Dodatkowo wrócił istniejący od początku służby problem wibracji generowanych przez silnik diesla. Częściowo zredukowano go poprzez instalację nowej śruby w 1956 roku, ale nie wyeliminowano go całkowicie. W latach 50. do służby zaczęły wchodzić nowe promy typu Evergreen State, które deklasowały wysłużoną Kalakalę. W tej sytuacji jednostkę oddelegowano na trasę Port Angeles – Victoria, którą obsługiwała w latach 1955-1959.
Starzejący się prom stracił swój dawny splendor i w latach 60. stał się jednostką już całkowicie przestarzałą, trapioną licznymi problemami technicznymi. W związku z tym 1967 roku podjęto decyzję o wycofaniu go z eksploatacji. Następnie przeniesiono ją do stoczni remontowej Washington State Ferries w Eagle Harbor, gdzie usunięto wyposażenie pasażerskie i dokonano stosownych napraw. Następnie dawny prom został sprzedany i wysłany na Alaskę, gdzie zamieniono go… w przetwórnię ryb i fabrykę konserw w Ouzinke.
W 1970 roku wyciągnięto ją na lad w Kodiak i przerobiono na przetwórnię krewetek. W 1984 roku zniszczony, rozpadający się wręcz dawny prom został odnaleziony przez Petera Bevisa. Chociaż stan jednostki był tragiczny, uznał on, że warto ją wyremontować. Długie negocjacje przeciągały się do 1998 roku, ale ostatecznie Bevis nabył dawną Kalakalę. Po jej ponownym zwodowaniu przeholowano ją Seattle, gdzie miał rozpocząć się remont.
Z powodu problemów finansowych i braku możliwości zebrania odpowiednich funduszy na przywrócenie zdewastowanej jednostki do użytecznego stanu, w 2004 roku ponownie ją sprzedano. Nowy właściciel przeholował ją do Neah Bay, ale z powodu protestów mieszkańców musiał przenieść ją do Tacoma. W lutym 2008 roku właścicielem dawnego promu był Steve Rodrigues, których ogłosił, że zamierza ją wyremontować i zamienić albo w muzeum, albo w pełni sprawną jednostkę pasażerską napędzaną przez energię wiatrową lub słoneczną. Prace miały ruszyć w 2010 roku.
W tym samym czasie zacumowany przy nabrzeżu statek był w tak złym stanie, że zaczął się przechylać na burtę. W związku z tym lokalne władze nakazały zbadanie jej stanu technicznego przez US Navy Coast Guard. Po oględzinach uznano w grudniu 2011 roku, że stanowi ona zagrożenie dla innych jednostek i musi zostać naprawiona lub zezłomowana. Rozpoczęła się długa batalia sądowa, w trakcie której Rodrigues zażądał od władz stanowych (które pozwał) 50 mln dolarów na naprawę promu. Straż Przybrzeżna stwierdziła w tym samym czasie, że dawny prom jest w tak złym stanie, że nie nadaje się do holowania.
Ostatecznie w listopadzie 2012 roku dawny prom został przejęty przez Karla Andersona, właściciela Hylebos Waterway, firmy do której należały nabrzeża przy których zacumowano ex-Kalakalę. Po przeanalizowaniu wszystkich opcji, 4 stycznia 2015 roku ogłosił on, że dawny prom zostanie zezłomowany, a odzyskany metal sprzedany. 22 stycznia prom przeholowano do doku, gdzie rozpoczęto rozbiórkę. Już na początku lutego rozbiórka dobiegła końca. Zachowano jedynie fragmenty nadbudówki i sterówki.
Podsumowanie
Prom MV Kalakala był wyjątkową jednostką, która wyróżniała się nie tylko niesamowitym wyglądem ale też długą i udaną służbą, mimo problemów jakie trapiły Peraltę. W krótkim czasie statek stał się symbolem Seattle, ale intensywna eksploatacja i błędy projektowe z czasów przebudowy sprawiły, że jej udana kariera dobiegła końca. Niestety zarówno właścicielowi jednostki jak i lokalnym władzom zabrakło wyobraźni aby zachować tę unikalną i piękną jednostkę.
Dalsze próby jej uratowania, podejmowane przez prywatnych przedsiębiorców również nie przyniosły dobrego rezultatu. Niestety nawet gdyby w latach 2000. pojawiły się stosowne fundusze, wysłużona Kalakala była w tak złym stanie, że prawdopodobnie i tak nie udało by się jej uratować. Warto dodać, ze podobną jednostką, której los również zakończył się w stoczni złomowej był prom Admiral zbudowany kilka lat później po MV Kalakala.
Discover more from SmartAge.pl
Subscribe to get the latest posts sent to your email.