W 1919 roku linie kolejowe Milwaukee Road zamówiły 5 lokomotyw elektrycznych Milwaukee Road class EP-2. Wyróżniała je nietypowa konstrukcja i bardzo dobre parametry jak na tamte lata. Dzięki solidnej konstrukcji pozostały w eksploatacji do 1961 roku, a przyczyną ich wycofania była… źle wykonana modernizacja.
W 1915 roku Milwaukee Road zelektryfikowały część swoich tras w tzw. Moutaint Division. Pozwoliło to nie tylko na unowocześnienie taboru, ale również znaczące obniżenie kosztów eksploatacji. W 1917 roku podjęto decyzję o przeprowadzeniu podobnej operacji w ramach Coast Division.
Linie zamówiły 5 lokomotyw elektrycznych typu EP-2 wyposażonych w tzw. silniki bipolarne – produkcją zajęły się firmy General Electric (odpowiedzialna za elektrykę) i Alco (odpowiedzialna za ogólną konstrukcję). Koszt budowy jednej lokomotywy wynosił 200 000 dolarów (współcześnie około 3,7 mln dolarów). Zamówione lokomotywy znacząco różniły się od wcześniejszych konstrukcji, używanych przez Milwaukee Road.
Przede wszystkim miały potężniejsze silniki (dokładnie 12 silników elektrycznych, dających w przeliczeniu moc 3200 KM, a w razie potrzeby, przez godzinę można było utrzymać 4440 KM) oraz zupełnie inną budowę. Każda z lokomotyw składała się z 3 połączonych ze sobą części – środkowa odpowiadała za ogrzewanie wagonów pasażerskich natomiast dwie skrajne zawierały silniki elektryczne i kabiny maszynistów.
Według producenta prędkość maksymalna lokomotyw wynosiła 145 km/h, ale w praktyce w dokumentacji podawano zawsze 113 km/h. Masa całkowita wynosiła 240 ton. Cechą charakterystyczną były silniki bipolarne, przekazujące moc bezpośrednio na wózki i nieposiadające przekładni. Dzięki temu były znacznie cichsze.
Budowę wszystkich pięciu EP-2 ukończono na początku 1919 roku. Nadano im numery 10250-10254, ale zanim jednak skierowano je do regularnej obsługi linii Chicago – Seattle, wykorzystywano je w licznych pokazach i prezentacjach. Dopiero pod koniec roku rozpoczęto ich standardową eksploatację, która nieprzerwanie trwała do 1953 roku. W 1939 roku zmieniono ich numerację na E1-E5.
Ze względu na solidną konstrukcję i dużą moc, mogły z powodzeniem obsługiwać pociągi pasażerskie przez długie lata. W latach 50. zaczął jednak dawać o sobie znać wiek maszyn, w związku z czym postanowiono je zmodernizować.
Prace zlecono Tacoma Shops, które przebudowały egzemplarz E-5. Niestety kosztujące 40 tys. dolarów prace (współcześnie około 354 tys. dolarów) trwały dłużej niż zakładano, w związku z czym modernizację pozostałych EP-2 zlecono zakładom Milwaukee Shop. Niestety nie miały one doświadczenia w obsłudze lokomotyw elektrycznych, więc wszystkie przeprowadzone prace były dosłownie eksperymentem na żywym organizmie.
Można spotkać się z relacją, według której w jednym z dostarczonych po modernizacji EP-2 znaleziono pęk kabli z przyczepioną kartką i napisem „Nie wiem do czego to jest”. Nie wiadomo czy jest to prawdziwa historia, ale na pewno prace modernizacyjne przeprowadzono fatalnie.
Chociaż lokomotywy wróciły na tory w 1954 roku, w kolejnych latach stopniowo wycofywano je z regularnej eksploatacji z powodu ciągłych problemów technicznych. Ostatecznie w 1961 roku wycofano je ze służby i wszystkie oprócz E-2 zezłomowano.
Ostatni ocalony egzemplarz został wyremontowany i trafił do Museum of Transportation w St. Louis w Missouri, gdzie znajduje się do dnia dzisiejszego.
Discover more from SmartAge.pl
Subscribe to get the latest posts sent to your email.