Praktycznie każdy większy budynek w Nowym Jorku ma jakąś historię. Często nie są one jednak aż tak znane, jak historie związane z największymi ikonami Nowego Jorku, takimi jak na przykład Empire State Building. Jedną z takich ciekawostek jest historia lądowiska dla helikopterów na wieżowcu MetLife na Manhattanie.
Wieżowiec MetLife zbudowano w latach 1960-1963 i oficjalnie otwarto go 7 marca 1963 roku a głównym najemcą zostały linie lotnicze Pan American World Airways. W związku z tym mający 246 m wysokości budynek nazwano Pan Am Building.

Zbudowany przy Park Avenue biurowiec znajduje się blisko dworca Grand Central w samym centrum Manhattanu. Pod względem wizualnym nie jest to specjalnie piękna konstrukcja, ale wyróżnia się olbrzymim napisem na samym szczycie (kiedyś Pan Am, a obecnie MetLife). Autorami projektu są biura projektowe Emery Roth & Sons oraz Walter Gropius i Pietro Belluschi.

W 1981 roku Pan Am Building został sprzedany towarzystwu ubezpieczeniowemu Metropolitan Life Insurance Company, a w 1992 roku usunięto napis Pan Am i zastąpiono go widniejącym do dnia dzisiejszego napisem MetLife.
Najciekawszym epizodem w historii wieżowca (a zarazem najtragiczniejszym) jest istniejące w latach 1965-1968 i krótko w 1977 na dachu budynku lądowisko dla helikopterów. Oficjalnie uruchomiono je 21 grudnia 1965 roku z myślą o obsłudze połączenia helikopterowego między Manhattanem a lotniskiem JFK.
Do likwidacji połączenia, 18 lutego 1968 roku do jego obsługi wykorzystywano śmigłowce Boeing Vertol 107 (cywilna wersja śmigłowca CH-46). Niestety małe zainteresowanie lotami sprawiło, że połączenie zlikwidowano, a o lądowisku zapomniano. W 1977 roku ponownie podjęto próbę wznowienia połączenia, tym razem przy użyciu śmigłowców Sikorsky S-61.

Niestety 16 maja 1977 roku doszło do tragedii, która definitywnie zakończyła historię lądowiska. Kilka minut po wylądowaniu śmigłowca, oraz wyładowaniu pasażerów, przednie koło podwozia schowało się, a śmigłowiec przewrócił się na bok. Fragment jednej z łopat wirnika uderzył w grupę osób czekających na wejście na pokład maszyny. Trzy osoby zginęły na miejscu, a jedna została ranna.
Nie były to jednak wszystkie ofiary. Inny fragment łopaty wirnika spadł z dachu, uderzył o szybę na wysokości 36 piętra i rozpadł się na wiele części, z których jedna uderzyła stojącą na przystanku autobusowym kobietę, zabijając ją na miejscu.
Podobno fragmenty wirnika znajdowano w odległości kilku przecznic od wieżowca, podobnie jak szczątki osób które zginęły na dachu. Katastrofa i spowodowana nią śmierć aż 4 osób definitywnie zakończyły istnienie lądowiska.