W latach 50. fascynacja samolotami z napędem odrzutowym dotarła do najdziwniejszych miejsc. Nawet producenci lodówek i wyposażenia domów w swoich projektach nawiązywali do odrzutowców. Nic więc dziwnego, że projektanci samochodów też inspirowali się samolotami odrzutowymi. Efektem tej inspiracji był koncepcyjny Manta Ray z 1952.
W 1951 roku dwóch konstruktorów lotniczych – Glen Hire i Vernon Antoine z miasteczka Whittier w Kalifornii postanowili zaprojektować samochód inspirowany konstrukcją samolotów odrzutowych. Kupili Studebakera Commandera z 1951 roku, którego zaczęli przebudowywać w zbudowanym samodzielnie garażu.

Pozostawili ramę podwozia, którą jedynie nieznacznie zmniejszyli, oryginalny silnik V8 o pojemności 3,8 litra oraz przekładnię i oryginalną mechanikę podwozia. Od podstaw zaprojektowali karoserię z włókna szklanego polakierowaną na złoto, która swoją linią nawiązywała do kształtów samolotów odrzutowych. Z przodu na masce umieścili duży wlot powietrza inspirowany wlotami powietrza stosowanymi w wielu samolotach odrzutowych tamtej epoki. Z tyłu zainstalowali potrójne światła z trzy skrzydełka. Opływowa linia nadwozia miała ponadto polepszać osiągi. Koła ukryto pod karoserią tak, że z daleka samochód wyglądał jakby unosił się nad ziemią.
Samochód nazwali Manta Ray i zaprezentowali dziennikarzom, którzy chętnie o nim pisali w 1952 roku. W latach 1953-1954 Manta Ray często pojawiał się w artykułach w pismach motoryzacyjnych. Twórcy auta chcieli zbudować drugi egzemplarz, który miał być demonstratorem wersji produkcyjnej, ale nie zrobili tego z nie do końca znanych przyczyn.

Po 1954 roku Manta Ray trafił w ręce dealera samochodowego z Topeka w Kansas, który sprzedał go kolekcjonerowi L. L. Lacerowi. Kolekcjoner wymienił silnik na V8 Cadillaca, oraz zmienił kolor samochodu na jasny róż. Syn Lacera po latach odrestaurował samochód i przywrócił go do pełnej sprawności. Warto dodać, że przez lata auto nie było nigdzie prezentowano i w pewnym sensie zostało zapomniane.
Od 2016 roku Manta Ray pojawia się na wystawach samochodów i zlotach starych aut w Stanach Zjednoczonych, gdzie budzi spory zachwyt. W 2019 roku wystawiono go na sprzedaż za 200-300 tys. dolarów.
Warto w tym miejscu dodać, że po drugiej stronie Atlantyku, w ZSRR w tym samym czasie powstał samochód ZiS-112, który pod wieloma względami wygląda bardzo podobnie do Manta Ray. Teoretycznie auto powstało przed amerykańskim samochodem, ale z racji ilości wersji jakie zbudowano, część z nich zaprezentowano już po pokazie Manta Ray. Podobieństwo między autami sugeruje, że albo Amerykanie, albo Rosjanie musieli się na sobie wzorować.