W historii lotnictwa doszło do wielu porwań samolotów, z których tylko część kończyła się tragicznie. Również w przypadku lotu Ethiopian Airlines 961, porywacze zakładali, że nikt nie ucierpi. Tak się jednak nie stało. Maszyna z braku paliwa wodowała u wybrzeży Komorów, a 125 z 175 znajdujących się na pokładzie zginęło.

23 listopada 1996 roku Boeing 767-260ER (ET-AIZ) lot Ethiopian Airlines 961wylądował na lotnisku Addis Abeba w Etiopii, po locie z Bombaju. Następnie maszyna miała polecieć do Nairobi, a później według planu do Brazzaville, Lagos i Abidżan.  Kapitanem samolotu był Leul Abate, który spędził w powietrzu już 11 500 godzin, a drugim oficerem był Yonas Mekuria, mający na swoim koncie 6500 godzin lotu. W Addis Abeba na pokład samolotu weszło 163 pasażerów, natomiast cała załoga liczyła 12 osób.

Boeing 767-260ER (ET-AIZ) w barwach Air Tanzania (1991 rok) (fot. Torsten Maiwald)
Boeing 767-260ER (ET-AIZ) w barwach Air Tanzania (1991 rok) (fot. Torsten Maiwald)

Samolot wystartował z opóźnieniem o godzinie 8:09 UTC. Około 20 minut później, trzech pasażerów wstało z miejsc i skierowało się do kokpitu. Po wtargnięciu do środka zażądali zmiany kursu i skierowania maszyny do Australii, grożąc, że wysadzą samolot w powietrze, jeśli nie zostano spełnione ich żądania. Kapitan Abate próbował powiedzieć porywaczom, że taki lot nie jest możliwy, ponieważ samolot nie ma tyle paliwa. Porywacze zignorowali jego słowa, ponieważ opierali się na informacjach znalezionych w ulotce linii lotniczych, gdzie podano, że samolot tego typu może wykonać nawet 11-godzinny lot.

Wiedząc, że porywacze są niedoświadczeni (kapitan Abate wcześniej już dwukrotnie brał udział w podobnych porwaniach), kapitan skierował maszynę wzdłuż wybrzeża, starając się jak najdłużej pozostać w rejonie, gdzie znajdowały się jakieś lotniska. Gdy porywacze zauważyli, że samolot cały czas znajduje się blisko lądu, wymusili zmianę kursu.

Boeing 767-260ER (ET-AIZ) (1993 rok)
Boeing 767-260ER (ET-AIZ) (1993 rok)

Kapitan Abate mimo to zachował zimną krew i skierował samolot w rejon Komorów, gdzie zamierzał wylądować, gdy zabraknie paliwa. Na krótko przed dotarciem do wysp ponownie poinformował porywaczy, że kończy się paliwo, ale i tym razem został zignorowany. Po dotarciu do wyspy Abate zaczął przygotowywać się do lądowania, wiedząc, że za chwilę skończy się paliwo.

W tym momencie doszło do szarpaniny z porywaczami, przez co kapitan przeoczył lotnisko, a w maszynie skończyło się paliwo. W zaistniałej sytuacji jedyną możliwością było wodowanie. Aby maksymalnie zwiększyć szanse przeżycia znajdujących się na pokładzie pasażerów, Abate postanowił wodować niedaleko plaży, w pobliżu hotelu Le Galawa Beach Hotel, ustawiając maszynę równolegle do fal, aby złagodzić uderzenie.

Klatka z filmu, nagranego podczas wodowania
Klatka z filmu, nagranego podczas wodowania

Niestety lądowanie nie przebiegło tak, jak planowano, ponieważ końcówka lewego skrzydła zahaczyła o wodę wcześniej, a następnie lewy silnik uderzył o wodę, co doprowadziło do obrócenia się samolotu i przełamania na trzy części. Obserwujący całą sytuację turyści i pracownicy hotelu natychmiast ruszyli na pomoc, ponieważ maszyna znajdowała się zaledwie 460 m od brzegu. Moment uderzenia maszyny o wodę został nagrany przez jedną z turystek, która początkowo sądziła, że samolot wykonuje niski przelot dla turystów.

Z 163 pasażerów (w tym trzech porywaczy, którymi byli Alemayehu Bekeli Belayneh, Mathias Solomon Belay i Sultan Ali Hussein) i 12 członków załogi, na miejscu zginęło 124 osoby (w tym wszyscy porywacze). Jedna osoba zmarła w szpitalu. Z 50 osób, które przeżyły katastrofę, 4 nie odniosły żadnych obrażeń. Według śledztwa, katastrofę przeżyłoby więcej osób, gdyby nie fakt, że napełniły kamizelki ratunkowe jeszcze będąc na pokładzie samolotu. W momencie zatonięcia, kamizelki wyniosły ich pod sufit, przez co nie mogli sie wydostać z wraku.

Śledczy ustalili ponadto, że porywacze nie mieli bomby – jej rolę odegrała butelka alkoholu. Motywy porywaczy nie były do końca znane, ale ustalono, że chcieli otrzymać azyl w Australii, co oznaczało, że nie chcieli, aby ktokolwiek zginął. Warto w tym miejscu dodać, że zarówno kapitan Abate jak i drugi oficer, przeżyli katastrofę.

Wspieraj SmartAge.pl na Patronite
Udostępnij.