Nad Bałtykiem doszło do ciekawego incydentu. Polski F-16 podleciał bardzo blisko rosyjskiego Tu-154 (prawdopodobnie o rejestracji RA-85686), na pokłądzie którego znajdował się minister obrony Rosji Siergiej Szojgu. Maszyna została następnie “odgoniona” przez rosyjski myśliwiec Su-27 Flanker.
Rosyjskie media próbują nadać incydentowi bardzo dramatyczny przebieg. Według oficjalnej rosyjskiej retoryki, prawdopodobnie polski F-16 podleciał do rosyjskiego Tu-154 i próbował go eskortować nad wodami międzynarodowymi (samolot leciał do Kaliningradu). Po chwili między maszyny wleciał rosyjski Su-27, który eskortował samolot rządowy i zasygnalizował F-16, że ma odlecieć. Obie maszyny były uzbrojone.
Według NATO, faktycznie doszło do incydentu, kiedy trzy rosyjskie samoloty nie identyfikowały się i nie reagowały na kontakt z kontrolą ruchu lotniczego. W związku z tym znajdujące się w tym czasie na dyżurze polskie F-16 dostały rozkaz przechwycenia maszyn. Po doleceniu na miejsce i potwierdzeniu, że sytuacja jest pod kontrolą, a niezidentyfikowane samoloty to maszyny rządowe, F-16 oddalił się. Według informacji przekazanych przez NATO zachowanie rosyjskich pilotów było spokojne i bezpieczne. Polskie Ministerstwo Obrony potwierdziło natomiast że to nasze F-16 brały udział w tym przechwyceniu.
Całe wydarzenie zostało sfilmowane przez znajdujących się na pokładzie Tu-154 dziennikarzy. Widać na nim wyraźnie, że Su-27 podleciał do znajdującego się całkiem blisko F-16 i pomachał mu skrzydłami, po czym obie maszyny spokojnie oddaliły się od siebie.
Do podobnych spotkań nad Bałtykiem (i nie tylko) dochodzi bardzo często i to od lat. Zarówno rosyjskie jak i NATO-wskie samoloty wzajemnie się eskortują i często przeganiają. Czasami incydenty te miały bardziej niebezpieczny przebieg, ale tym razem sytuacja była spokojna.