Wszyscy już wiedzą
Pierwszą zagraniczną placówką, która dowiedziała się, że coś jest nie tak była szwedzka elektrownia atomowa Forsmark. 28 kwietnia, dzięki specjalistycznemu ekwipunkowi, udało im się wykryć zwiększone promieniowanie na podeszwach butów ich pracowników. Po szybkich, aczkolwiek dokładnych testach okazało się, iż promieniowanie nie pochodzi z ich placówki, lecz z zagranicy. A dokładniej, z południowego wschodu. O godzinie 21 radziecka telewizja po raz pierwszy podaje do wiadomości, fakt wypadku w Czarnobylskiej elektrowni atomowej.
Do akcji ruszają też dzienniki zachodnie, które z właściwym sobie profesjonalizmem, podają informacje o setkach ofiar śmiertelnych. 29 kwietnia telewizja w ZSRR podaje pełniejsze wiadomości, mówiące o ewakuacji Prypeci i śmierci dwóch pracowników elektrowni.
Promieniowanie wykryto także w Polsce, lecz z powodu „trudności komunikacyjnych” z Moskwą, tego co naprawdę się stało dowiedziano się z… BBC. Mimo wszystko, w zaledwie dzień, władze PRL uruchomiły gigantyczną operację podawania tak zwanego płynu Lugola (roztwór jodu w jodku potasu), który chronił tarczycę przed wchłanianiem rakogennych izotopów jodu. Roztwór ten zgromadzono już znacznie wcześniej, przed katastrofą, w obawie przed wybuchem wojny nuklearnej.
Cała akcja trwała trzy dni i objęto nią prawie 19 milionów obywateli Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Chociaż faktyczne zagrożenie promieniowaniem w Polsce nie było wysokie, szybką akcję polskich władz oceniono jako bardzo dobre posunięcie. Przede wszystkim zwracano uwagę na szybkość z jaką ją przeprowadzono.
Zona
27 kwietnia ustanowiono wokół Czarnobylskiej elektrowni atomowej kordon o promieniu 10 kilometrów. Do 14 maja promień strefy powiększono do 30 km. Potem tą strefę jeszcze dodatkowo modyfikowano, w zależności od przyjętych dopuszczalnych dawek promieniowania.
W efekcie „zona” rozrosła się do obszaru o powierzchni 4300 kilometrów kwadratowych, z których wysiedlono prawie czterysta tysięcy obywateli. Z tego terenu starano się usunąć wszelkie życie, po całej okolicy przez pierwszych kilka dni, poruszali się uzbrojeni żołnierze, których zadaniem było zabijanie zwierząt pozostawionych przez ludzi (wymóg, promieniowanie w sierści) oraz żyjących na wolności.

Miasta zostały poddane dekontaminacji, wiele wiosek zrównano z ziemią, a ich szczątki zakopano w dołach. Zdarzają się wprawdzie przypadki ludzi żyjących w strefie zakazanej i zazwyczaj, dzięki podeszłemu wiekowi, władza patrzy na ich obecność przez palce. Jakakolwiek aktywność wokół Prypeci ogranicza się do prac prowadzonych nad sarkofagiem oraz turystów, którzy upodobali sobie trochę mocniejsze doznania.
Efekty
Co do skutków całej katastrofy, zdania są podzielone. Są organizacje (miedzy innymi Greenpeace) uważające, że śmierć poniosły dziesiątki tysięcy ludzi. Z drugiej strony UNSCEAR (Komitet Naukowy ONZ ds. Skutków Promieniowania Atomowego) podaje, iż w wyniku katastrofy napromieniowanych, w stopniu znacznym, zostało około sześciuset pracowników elektrowni z czego, na chorobę popromienną, zmarło czterdziestu-siedmiu.
Liczba ofiar często nie obejmuje dwóch ludzi, zabitych przez samą eksplozję reaktora oraz likwidatorów i żołnierzy, którzy zginęli podczas wypadków związanych z usuwaniem szkód. Profesor Zbigniew Jaworski, pracownik Centralnego Laboratorium Ochrony Radiologicznej w Warszawie oraz pomysłodawca podania ludności płynu Lugola, twierdził nawet o „micie Czarnobyla”. W wywiadach, które udzielił powiedział między innymi, że podanie roztworu jodu polskim obywatelom okazało się zbyteczne, a radziecka akcja związana z wysiedlaniem ludności – przesadzona.

Oczywiście, o wiele większa rzesza ludzi została przez ten kataklizm trwale okaleczona. Pojawiły się także choroby psychiczne jak radiofobia, która w niektórych krajach doprowadziła, między innymi, do fali aborcji mających zapobiec urodzeniu się dzieci z trwałymi wadami genetycznymi.
Ofiarami straszył także sam Legasow, który przewidywał śmierć około 40 000 ludzi. Jego twierdzenia zostały ocenzurowane, zarówno przez rząd radziecki jak i Międzynarodową Agencję Energii Atomowej. Sam Hans Blinx kwestionował jego wyliczenia jako zbyt wygórowane. Ostateczny raport ogłoszony przez MAEA głosił, iż w najbliższych latach można oczekiwać około 4000 zgonów powiązanych z elektrownią atomową w Czarnobylu.
Paradoksalnie, jedną z nich był sam Legasow, który w drugą rocznicę katastrofy powiesił się w swoim mieszkaniu. Śmierć znakomitego naukowca wstrząsnęła światem radzieckiej nauki i znacząco przyspieszyła pracę nad ulepszeniem bezpieczeństwa reaktorów RBMK. Wprowadzono następujące zmiany:
- zwiększano liczbę prętów kontrolnych sterowanych manualnie z 30 do 45,
- zainstalowano więcej pochłaniaczy (80-90), aby utrzymać lepszą kontrolę nad reaktorem podczas pracy na małych mocach,
- zaczęto używać wzbogaconego (2,4% zamiast 2%), a zarazem bardziej stabilnego, paliwa ,
- zmniejszano czas wprowadzania głównych prętów kontrolnych z 18 do 12 sekund,
- przeprojektowano pręty kontrolne,
- wprowadzono nowe środki ostrożności, zabezpieczające przed nieupoważnionym dostępem do systemów bezpieczeństwa,
- wymieniono kanały paliwowe we wszystkich reaktorach,
- unowocześniono układ awaryjnego chłodzenia rdzenia,
- poprawiono system ochrony przed kawitacją wysokociśnieniową reaktora,
- wymieniono komputery sterujące SKALA na nowocześniejsze.
Dla samego Związku Radzieckiego, eksplozja w Czarnobylu była ogromnym ciosem, przede wszystkim gospodarczym. W związku z usuwaniem skutków katastrofy poniesiono miliardowe straty, które zaważyły na kondycji gospodarczej tego kraju. Nawet dzisiaj spora część ukraińskiego budżetu jest przeznaczona na radzenie sobie ze skutkami promieniowania. Nie cichną też debaty nad samą przyczyną eksplozji.

W toku procesów sądowych jakie wytoczono po katastrofie, skazano na karę 10 lat więzienia dyrektora elektrowni Wiktora Bruchanowa, głównego inżyniera Nikołaja Fomina oraz jego zastępcę Alieksieja Djatłowa
Ze względu na potrzeby energetyczne Ukrainy, Czarnobylska elektrownia atomowa im. W. I. Lenina pozostała w użyciu. Ostatni jej reaktor wyłączono dopiero w roku 2000. Dzisiaj, dzięki poświęceniu oraz odwadze tysięcy ludzi, Czarnobyl straszy głównie w grach komputerowych. Miejmy nadzieje, iż tam pozostanie.
