Zbudowany w 1939 roku Antarctic Snow Cruiser powstał z myślą o amerykańskich naukowcach przygotowujących się do ekspedycji na Antarktydę. Pojazd miał być nie tylko środkiem transportu dla nich, ale również ich domem i laboratorium. Niestety okazało się, że pojazd… nie nadawał się do jazdy po śniegu.
Inżynieryjne arcydzieło
W latach 1937-1939 Thomas Poulter, naukowiec i inżynier pracujący m.in. w Armour Institute of Technology opracował specjalistyczny pojazd z myślą o ekspedycjach na Antarktydę. Wyszedł on z założenia, że pojazd ten ma być zarówno środkiem transportu jak i bazą dla naukowców, dzięki czemu nie traciliby oni czasu na budowę obozów i mogliby szybko zmieniać miejsce prowadzenia badań. W tym czasie Amerykanie oraz wiele innych krajów interesowało się eksploracją Antarktydy ze względu na surowce, które miała skrywać.
Po raz pierwszy plany pojazdu nazwanego Antarctic Snow Cruiser zaprezentowano 29 kwietnia 1939 roku. Pomysł zyskał aprobatę i finansowanie The Research Foundation należącej do Armour Institute of Technology. Prace nad pojazdem rozpoczęto 8 sierpnia 1939 roku i po zaledwie 11 tygodniach ukończono olbrzymi pojazd. Koszt prac wyniósł ostatecznie około 300 000 dolarów (współcześnie około 5,1 mln dolarów).
Antarctic Snow Cruiser miał 17 m długości, 6 m szerokości i 4,9 m wysokości, a masa pojazdu wynosiła 34 tony. Napęd stanowiły dwa sześciocylindrowe silniki diesla Cummins H-6 o pojemności 11 litrów i mocy łącznej 300 KM, które napędzały cztery silniki elektryczne napędzające poszczególne koła – każdy z nich miał moc 75 KM, co przekładało się na 8 KM na tonę. Miały one zapewniać prędkość do 48 km/h i zasięg 8000 km (zapas paliwa wynosił aż 9 500 litrów, plus dodatkowe 3800 litrów paliwa lotniczego dla samolotu). Napęd przenoszony był na 4 olbrzymie koła o średnicy 3 m, nieposiadające bieżnika i zaprojektowane pierwotnie dla pojazdów poruszających się po bagnach. Według założeń konstruktora, bieżnik nie był potrzebny ponieważ i tak zapchałby się śniegiem i lodem. Aby zapobiec pękaniu gumy na oponach, gorące powietrze z silników było wtłaczane do opon aby je ogrzewać.
Wewnątrz olbrzymiego pojazdu umieszczono pomieszczenia dla 5-osobowej załogi – kabinę kierowania/dowodzenia, przedział napędowy, kuchnię, którą można było wykorzystać jako ciemnię oraz magazyn na zapasy, przeznaczone dla ekspedycji na cały rok. Pojazd wyposażono w bardzo wydajny system ogrzewania, dzięki czemu praca wewnątrz pojazdu była bardzo komfortowa. Płyn z układu chłodzącego silniki przeprowadzany był przez sieć rurek w całym pojeździe, dzięki czemu oddawał ciepło do wnętrza.
Aby jeszcze bardziej zwiększyć możliwości Arktycznego Krążownika, na jego dachu umieszczono stanowisko dla samolotu Beechcraft Model 17 Staggerwing oraz specjalny dźwig do jego opuszczania i podnoszenia. Ostatecznie nie zamontowano go jednak, ponieważ był za ciężki i przeszkadzał w pracy. Ciekawym rozwiązaniem był również system wciągania kół, który pozwalał na pokonywanie 4,6 metrowych szczelin. Podczas przejazdu najpierw miały być chowane przednie koła, a po pokonaniu szczeliny opuszczono by je i powtarzano proces dla drugiej osi.
Pierwsze problemy
Gotowy pojazd zaprezentowano pod koniec października. Wrażenie jakie robił na specjalistach było ogromne, ale szybko ustąpiło, kiedy okazało się, że Antarctic Snow Cruiser był za duży, aby przewieźć go koleją z Pullman Company w Chicago, gdzie powstał, do portu w Bostonie. Oznaczało to, że trasę o długości około 1600 km musiał pokonać po drogach sam.
24 października 1939 roku rozpoczęła się długa podróż do Bostonu, zakończona 15 listopada 1939 roku, chociaż pierwotnie zakładano, że przejazd zajmie tylko… 8 dni. W jej trakcie pojazd wpadł do rzeki, z której nie mógł wyjechać. Dopiero po trzech dniach udało się go wyciągnąć i kontynuować podróż. Ponadto po wjechaniu do Bostonu pojazd wzbudził tak wielką sensację, że całe miasto stanęło w korkach. Niestety w trakcie podróży zaczęły wychodzić na jaw pierwsze problemy związane z pojazdem.
Okazało się, że zastosowane silniki miały za małą moc aby rozpędzić Antarctic Snow Cruiser do planowanej prędkości. Co gorsza, pojazd miał trudności z podjechaniem pod nawet niewielkie wzniesienia. Mimo to, zdecydowano się na jego wysłanie na Antarktydę, na pokładzie statku USCGC North Star. Ze względu na rozmiary, transportowano go na pokładzie.
Antarktyda i kolejne problemy
Po dotarciu na Antarktydę na początku stycznia 1940 roku licząca 125 osób ekspedycja wraz z Antarctic Snow Cruiser natrafiła na kolejne problemy. Rozmiary pojazdu były tak duże, że członkowie ekspedycji mieli problemy z jego sprowadzeniem na ląd z pokładu statku. Po zbudowaniu prowizorycznej rampy udało się sprowadzić pojazd z pokładu, ale gdy tylko wjechał na śnieg, zapadł się w nim na głębokość około 1 metra.
Po uruchomieniu silników, kiedy wydawało się, że pojazd wydostanie się ze śniegu, okazało się, że gładkie opony bez bieżnika nie zapewniały żadnej przyczepności na śniegu i lodzie, zwłaszcza przy olbrzymiej masie całego pojazdu, dosyć ciężkiego na przód i nie najlepiej wyważonego. W pierwszej chwili członkowie ekspedycji obawiali się, że zakończy się ona zanim na dobre się rozpocznie. Próbując rozwiązać problem braku przyczepności technicy przydzieleni do zespołu naukowego postanowili zamontować dwa zapasowe koła (przewożone w bagażniku z tyłu pojazdu) do przedniej osi, a na tylną oś nałożyli łańcuchy. Pozwoliło to na ruszenie pojazdu z miejsca, ale przy minimalnej prędkości. Szybko okazało się, że w tych warunkach znacznie szybciej Antarctic Snow Cruiser jeździ… na wstecznym biegu. W związku z tym ekspedycję kontynuowano właśnie w ten sposób.
Niestety po pokonaniu 148 km pojazd zapadł się w śnieg i nie udało się go ruszyć. W związku z tym naukowcy kontynuowali badania z pojazdu, który stał się dla nich stacjonarną bazą. W kwietniu 1940 roku w związku z napięciami w Europie oraz ogólnie problemami z ekspedycją, Antarctic Snow Cruiser został porzucony, a pozostali członkowie ekspedycji, którzy utworzyli kilka baz, zostali ostatecznie ewakuowani do marca 1941 roku. Warto dodać, że ekspedycja posiadała również na swoim wyposażeniu czołg lekki M2A2 i ciągnik T3E4, które spisały się o wiele lepiej niż Antarctic Snow Cruiser, ale i tak były za ciężkie do poruszania się w takim terenie i również zostały porzucone.
Ponowne odkrycie
Całą wojnę Antarctic Snow Cruiser spędził na Antarktydzie bez jakiekolwiek opieki. Naukowcy, którzy go opuścili mieli nadzieję, że wrócą do niego, ale tak się nie stało. Dopiero w 1946 roku inna ekspedycja odnalazła pojazd pod grubą warstwą śniegu. Gdyby nie wbity w śnieg pal, nie udałoby się go odnaleźć. Po krótkiej ekspertyzie okazało się, że pojazd był w bardzo dobrym stanie i po drobnych naprawach i napompowaniu opon, mógłby zostać ponownie uruchomiony i dalej wykorzystywany.
Niestety ekspedycja nie była w stanie przeprowadzić napraw i ponownie pozostawiono pojazd. W 1958 roku odnalazła go kolejna ekipa, która wykorzystała go do badań. Znając datę jego opuszczenia, zmierzono grubość przykrywającej go pokrywy śniegu, dzięki czemu możliwe było obliczenie rocznych opadów śniegu w tym rejonie.
Była to ostatnia ekspedycja, która natrafiła na Antarctic Snow Cruiser. Mimo poszukiwań, w kolejnych latach nie udało się go już odnaleźć. W późniejszych latach pojawiły się teorie, że pojazd trafił w ręce Rosjan, którzy uruchomili go i sprowadzili do ZSRR, ale nie ma na to żadnych dowodów. Najprawdopodobniej Antarctic Snow Cruiser znajduje się obecnie pod grubą warstwą śniegu lub nawet na dnie morza, ponieważ lodowiec na którym się znajdował cały czas się przemieszcza, a w 1963 roku przełamał się w rejonie, w którym odnaleziono pojazd kilak lat wcześniej. Prawdopodobnie nigdy nikt go już nie odnajdzie.
Podsumowanie
Antarctic Snow Cruiser był technicznie bardzo ciekawą i przemyślaną konstrukcją, jednak szybkie tempo prac i brak testów przed wysłaniem pojazdu na Antarktydę sprawiły, że okazał się totalna porażką. Największymi wadami były za słabe silniki, chociaż sam układ napędowy był bardzo praktyczny dzięki zastosowaniu silników elektrycznych, oraz przede wszystkim opony zaprojektowane dla pojazdów poruszających się po bagnach, a nie śniegu. Przy takiej masie pojazdu ich jednostkowy nacisk na grunt był i tak duży, więc w połączeniu z brakiem mocy i bieżnika nie nadawały się do użycia na śniegu.
Z perspektywy czasu wydaje się, że popełniono wręcz szkolne błędy, zwłaszcza wiedząc, że Thomas Poulter był uczestnikiem pierwszej ekspedycji polarnej Richarda E. Byrda w 1928 roku, a Antarctic Snow Cruiser powstał z myślą o jego trzeciej ekspedycji. W związku z tym nie brakowało doświadczonych osób w zespole projektowym. W związku z tym dlaczego popełniono tak proste błędy? Głównie z powodu ograniczeń finansowych i tempa prac. Widząc pogarszającą się sytuację polityczną w Europie, Poulter chciał jak najszybciej rozpocząć ekspedycję, aby nie została ona zablokowana przez włączenie się Stanów Zjednoczonych w międzynarodowy konflikt zbrojny. Brak czasu na próby sprawił, że nie wykryto w porę wad pojazdu i błędów w koncepcji, a już tym bardziej nie było czasu na wprowadzenie poprawek.
Discover more from SmartAge.pl
Subscribe to get the latest posts sent to your email.