Chociaż dzięki rozwojowi infrastruktury drogowej pokonywanie rzek i przeszkód wodnych nie jest już obecnie żadnym problemem w Europie (i nie tylko), w latach 60. niemiecki inżynier, Hanns Trippel wpadł na pomysł zaprojektowania samochodu, który byłby również amfibią. Tak powstał Amphicar.
Założenie było proste – stworzyć samochód, który będzie mały i wygodny do poruszania się po drogach, a w razie potrzeby po prostu wjedzie do wody i dalej popłynie. Hanns Trippel zaprojektował swój pojazd w 1961 roku, a jego produkcją zajęła się firmą Quandt Group z Lubeki i Borsigwalde.
Samochód otrzymał nazwę Amphicar (będącą połączeniem słów amphibious i car) i miał 4,34 m długości, 1,57 m szerokości i 1,52 m wysokości, a jego masa własna wynosiła 1054 kg. Napęd stanowił czterocylindrowy silnik Triumph R4 z modelu Herald 1200, mający pojemność 1,1, litra i moc 43 KM. Zapewniał on prędkość maksymalną 110 km/h na drodze i 7 węzłów w wodzie.
Podczas poruszania się w wodzie, napęd przenoszony był na śruby, a sterowanie odbywało się poprzez skręcanie kołami, co nie było zbyt skuteczne. Nadwozie zaprojektowano tak, aby zapewniało odpowiednią dzielność na niezbyt wzburzonej wodzie, oraz przede wszystkim aby dało się w miarę wygodnie zjechać do wody.
Od początku samochód miał jednak sporo wad. Niewielki silnik zapewniał słabe osiągi, a jego konstrukcja nie najlepiej znosiła pracę w wodzie. Kolejnym problemem było nadwozie wykonane z stali, które bardzo szybko rdzewiało. Również sterowanie zarówno w wodzie jak i na lądzie było mało efektywne.
Łącznie w latach 1961-1968 wyprodukowano około 4000 egzemplarzy, z których znaczna część trafiła do Stanów Zjednoczonych. Samochody nie zyskały jednak popularności, chociaż warto zaznaczyć, że był to jedna z pierwszych, tak licznie produkowanych amfibii przeznaczonych na rynek cywilny. Dodatkowo, aby móc poruszać się nimi po wodzie, potrzebna była specjalna licencja. Mimo wad, obecnie jest to jednak ciekawy samochód kolekcjonerski, osiągający na aukcjach ceny w granicach ponad 30 tys. dolarów.